farolwebad1

A+ A A-
Wiadomości kanadyjskie

Wiadomości kanadyjskie

Informacje i wydarzenia

poniedziałek, 21 listopad 2016 15:52

By Amerykanom było łatwiej

Napisane przez

Prawnicy zajmujący się imigracją zwracają uwagę, że zmiany w przepisach wprowadzone po cichu kilka dni po wyborach w USA ułatwiają Amerykanom przyjazd do Kanady i uzyskanie obywatelstwa.

Osoby, które chcą wyemigrować do Kanady, a nie są uchodźcami lub nie mają w Kanadzie członków rodziny, muszą zarejestrować się w systemie i zebrać określoną liczbę punktów. Podczas oceny branych jest pod uwagę szereg czynników: doświadczenie zawodowe, wiek, wykształcenie, umiejętności językowe. Najlepsi mogą ubiegać się o status stałego rezydenta – a co za tym idzie – przyjechać do Kanady i legalnie szukać pracy. System faworyzuje osoby młode (liczba przyznawanych punktów gwałtownie maleje, gdy aplikant ukończy 31 rok życia), bardzo liczą się też umiejętności językowe – z czego mogą czerpać korzyść Amerykanie.

Co zmieniło się w ostatnim czasie?

Aplikanci dostają dodatkowe punkty, jeśli już pracują w Kanadzie – Amerykanom łatwiej podejmować pracę u nas dzięki podpisaniu porozumienia NAFTA. Amerykanie (i Meksykanie) wykonujący zawody znajdujące się na liście preferowanych zawodów bez przeszkód mogą przyjmować oferty kanadyjskich pracodawców. Przykładowo Amerykanin, który ma roczne pozwolenie na prace, może dostać teraz o 50 punktów więcej niż jeszcze przed kilkoma tygodniami. Jednocześnie zmalało znaczenie posiadania oferty pracy.

Wszyscy aplikanci, niezależnie od narodowości, skorzystają na zwiększeniu liczby zaproszeń do składania wniosku o stałą rezydencję. Do niedawna urząd wydawał ich 750 na dwa tygodnie, teraz – do 2000 tygodniowo.

Od lat 50. imigracja Amerykanów do Kanady była w dużej mierze podyktowana wydarzeniami politycznymi. Wzrosła znacząco np. w czasie wojny wietnamskiej, po 9/11 i inwazji amerykańskiej w Iraku w 2004 roku.

Przymusowe „oczyszczanie” uczniów

Port Alberni, B.C.

Justice Centre for Constitutional Freedoms złożyło petycję w sądzie najwyższym Kolumbii Brytyjskiej domagając się neutralności w sprawach religijnych oraz ochrony praw rodziców i sumienia. Autorką petycji jest Candice Servatius, której dzieci musiały wziąć udział w rytuale oczyszczania zorganizowanym w ich szkole.

We wrześniu 2015 roku Servatius dostała list od dyrektora szkoły podstawowej, do której chodzą jej dzieci. Znalazła się w nim informacja, że szkoła będzie gościć przedstawiciela plemienia Nuu-chah-nulth, który przeprowadzi rytuał tradycyjnego oczyszczania uczniów i sal lekcyjnych. Nie podano jednak daty owego oczyszczania. Dyrektor opisał jednak, jakie są wierzenia Nuu-chah-nulth oraz jak przebiega oczyszczanie klasy ze złej energii oraz oczyszczanie duchów uczniów. Jeśli rytuał nie będzie przeprowadzony, sala, a nawet meble, będą pełne złej energii i nie będą bezpieczne do czasu, gdy energia zostanie uwolniona.

Pani Servatius nie spodobał się pomysł szkoły i udała się tam następnego dnia. Okazało się jednak, że zła energia została już uwolniona i jej dzieci są oczyszczone. Córka powiedziała jej, że nie chciała uczestniczyć w rytuale. Poinformowala o tym nauczyciela, na co ten odrzekł, że wymigiwanie się od uczestnictwa w ceremonii religijnej jest niegrzeczne oraz że wszyscy uczniowie muszą wziąć w niej udział. Została odmówiona indiańska modlitwa do nieokreślonego boga.

Kuratorium twierdzi, że ceremonie religijne, które miały miejsce w szkole, nie zagrażają wolności religijnej pani Servatius i jej dzieci oraz że wydarzenie miało charakter kulturowy.

 

 

Zabieranie złodziejom to nie kradzież

Montreal

12 przysięgłych zebranych na dwudniowej rozprawie w Trois-Rivieres uznano winnym kradzieży trzech mężczyzn, którzy wynieśli z magazynu syrop klonowy o wartości 18,7 miliona dolarów. Na 38-letnim Richardzie Vallieres ciążył zarzut kradzieży, oszustwa i przemycania skradzionego syropu, 73-letni Étienne St-Pierre odpowiadał za oszustwo i przemyt, a 62-letni Raymond Vallieres, ojciec Richarda – za posiadanie rzeczy pochodzącej z kradzieży.

Mężczyźni działali przez 12 miesięcy w latach 2011-12. W tym czasie z magazynu Federation of Quebec Maple Syrup Producers zniknęły prawie 3000 ton syropu klonowego. Jesienią 2011 roku pod magazyn w Saint-Louis-de-Blandford, Que. zaczęła podjeżdżać ciężarówka, na którą ładowano beczki z syropem z wiosennego zbioru. Wywożono je do szopy należącej do Raymonda Vallieres, tam były opróżniane i napełniane wodą z pobliskiego strumienia. Na początku 2012 roku złodziei przenieśli działalność do magazynu w Montrealu. Prokurator zauważył, że po uwzględnieniu wartości rynkowej była to największa kradzież, jaką kiedykolwiek zajmowała się prowincyjna policja. Podkreślał, że ofiarą kradzieży była prowincyjna federacja, która zajmuje się regulacją rynku. Opróżniono łącznie 9571 beczek, czyli ponad połowę zapasu, który federacja trzyma w magazynach, by zapewnić stabilność cen.

Pracownicy federacji nabrali podejrzeń w sierpniu 2012 roku, gdy zauważyli, że niektóre beczki są brudne i zaczynają rdzewieć. Okazało się też, że są nierówno napełnione.

Przy okazji procesu okazało się, że magazyn praktycznie nie był chroniony. Na miejscu nie było żadnego monitoringu ani strażników. Do kradzieży doszło w czasie sporu między federacją, producentami syropu i firmami kupującymi go, którzy nie zgadzali się na system kwotowy. Raymond Vallieres, jeden ze skazanych, stwierdził, że zabieranie złodziejom to nie kradzież.

Szef skarbu państwa Scott Brison i minister ds. dziedzictwa narodowego Melanie Joly ogłosili, że rząd szykuje się do zmiany zasad obsługi ludności w języku urzędowym, którego na danym terenie używa zdecydowana mniejszość obywateli. Na zmianę prawa nalega komisarz ds. języków urzędowych.

Obecnie według Official Languages Act urzędy federalne (np. poczta lub Service Canada) są zobowiązane do obsługi klientów w obu językach w rejonie stolicy kraju oraz w tych częściach Kanady, gdzie „istnieje odpowiednie zapotrzebowanie”. Do oceny zapotrzebowania rząd używa danych z ostatniego spisu powszechnego. Patrzy, ile osób jako język ojczysty podało język będący na danym terenie w mniejszości. Przedstawiciele mniejszości skarżą się jednak, że przyjęte zasady są zbyt restrykcyjne i nie biorą pod uwagę osób, które chciałyby być obsługiwane w języku mniejszości. Komisarz ds. języków zauważył w maju, że społeczność mówiąca językiem mniejszości może się szybko rozrastać, ale jeśli w tym czasie liczba osób mówiących językiem większości rośnie szybciej, to ta pierwsza grupa jest na straconej pozycji.

Emerytowana senator Maria Chaput zaproponowała ustawę S-209. Według jej propozycji podczas oceny „zapotrzebowania” należałoby sprawdzać, ile osób na dany terenie zna język mniejszości oraz jak prężnie działa i rozwija się społeczność posługująca się językiem mniejszości.

Według spisu z 2011 roku w Quebeku mieszkało 647 655 osób, których językiem ojczystym był angielski. Poza granicami Quebeku milion osób mówiło w pierwszej kolejności po francusku.

czwartek, 17 listopad 2016 15:54

Vancouver opodatkuje nieużywane domy

Napisane przez

Na początku przyszłego roku Vancouver wprowadzi 1-procentowy podatek od nieużywanych nieruchomości. Będzie to pierwszy podatek od pustostanów w Kanadzie. Opodatkowaniu mają podlegać domy, które nie są pierwszym miejscem zamieszkania wlaściciela ani nie są wynajmowane od pół roku. Oznacza to, że podatek w przypadku nieużywanego domu o wartości 1 miliona dolarów wyniesie 10 000.

Propozycja została przyjęta przez radnych Vancouveru w stosunku głosów 8:3. Za opodatkowaniem głosował też burmistrz Gregor Robertson. Pierwsze opłaty mają być ściągane w 2018 roku. Miasto planuje też wyrywkowe kontrole.

Burmistrz i radni mają nadziję, że w ten sposób zwiększą liczbę dostępnych lokali do wynajęcia. Obecnie szacuje się, ze tylko 0,6 proc. domów i mieszkań do wynajęcia nie ma lokatora.

Z badania przeprowadzonego na twitterze przez dwóch studentów lingwistyki z uniwersytetu McMaster Daniela Schmidtke and Bryora Snefjellę wynika, że Kanadyjczycy są bardziej optymistyczni i kulturalniejsi od Amerykanów. Częściej używają pozytywnych określeń takich jak np. "great," "amazing" and "beautiful". U Amerykanów częściej w użyciu znalazły się "hate," "hell," "tired," "hurt" i "annoying".

Schmidtke i Snefjella pracują w laboratorium, które bada, jak internet może pomóc w zrozumieniu przedstawicieli innych krajów i kultur. Porównali ponad trzy miliony wpisów, w przypadku których była znana lokalizacja autora. Komentarze pojawiały się w okresie od lutego do października ubiegłego roku. Stworzyli w ten sposób chmurę słów.

Schmidtke, który jest Brytyjczykiem, mówi, że różnica między sposobem używania języka przez Kanadyjczyków i Amerykanów jest kolosalna. Język jest oknem do ludzkich przekonań i nastrojów, kluczem do poznania ich nastawienia do życia, dodaje.

środa, 16 listopad 2016 16:39

Kanadyjskim dzieciom brakuje sportu

Napisane przez

Od dawna wiadomo, że kanadyjskie dzieci nie są tak aktywne fizycznie jak być powinny. W czerwcu po raz czwarty otrzymały ocenę D- w raporcie ParticipAction (tylko 9 proc. dzieci do lat 17 spełniało zalecenia o godzinie wyczerpującego wysiłku fizycznego dziennie). W ostatnią środę opublikowano studium do tej oceny, w którym porównano kanadyjki wynik z tymi osiągniętymi przez 37 innych krajów.

Znaleźliśmy się na szarym końcu listy. Tak samo źle wypadły dzieci z Australii, Anglii, Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych. Najwięcej ruchu miały dzieci ze Słowenii, dostały ocenę A-. W tym kraju wymagania spełniało 86 proc. chłopców i 76 proc. dziewcząt. Kierujący badaniami dr Mark Tremblay stwierdził, że nie ma racjonalnego powodu, dla którego dzieci w Kanadzie nie mogłyby być bardziej aktywne. Większość po prostu rezygnuje z wysiłku ruchowego. Za dużo czasu spędzają przed telewizorem/komputerem, brakuje im też aktywności nienadzorowanych.

Ocenę D lub niższą dostało aż 26 państw. Najniższą – F – otrzymały Belgia, Chile, Chiny, Katar i Szkocja. Generalnie bardziej rozwinięte kraje wypadały gorzej. Z drugiej strony ocenę C dostały Kenia, Mozambik i Nigeria, a C+ – Brazylia i Indie.

Tremblay mówi, że widzi w tym pewien paradoks. Mniej rozwinięte kraje wydają się silniej wiązać kulturę i relacje społeczne z aktywnością fizyczną. Taki związek jest zakorzeniony w ich mentalności. Dodaje, że Kanadyjczycy nie powinni się wykręcać pogodą i zimnem – w takich samych warunkach żyją przecież Finowie czy Szwedzi. A właśnie w Kanadzie powszechnie praktykowane jest jeżdżenie samochodem nawet na krótkie odległości, by nie zmarznąć, nie przemoczyć się i nie przeziębić.

Przed wyborami uzupełniającymi w okręgu Ottawa-Vanier Campaign Life Coalition nawołuje do głosowania na którąś z dwóch kandydatek sprzeciwiających się nowemu programowi edukacji seksualnej. CLC podkreśla, że oddanie głosu na Elizabeth de Viel Castel (Stop the New Sex Ed Agenda Party) lub Stephanie McEvoy (Canadian Constituents Party) a nie na kandydata konserwatystów Andre Marina będzie wyraźnym znakiem dla partii Patricka Browna. Marin powiedział, że zgadza się z poglądami głoszonymi przez lidera partii i jest konserwatystą fiskalnym, natomiast jego poglądy społeczne są bardziej progresywne. Uznał, że Brown dobrze zrobił ostatecznie opowiadając się za zamianami w programie edukacji seksualnej.

Jack Fonseca z CLC uważa, że jeśli Marin popiera program, który seksualizuje dzieci, nakłania ich do eksperymentów seksualnych przed rozpoczęciem okresu dojrzewania i czyni z nich potencjalne ofiary dewiantów seksualnych, to nie zasługuje na głosy prawdziwych konserwatystów. Wspomniał, że organizacja nawoływała swoich zwolenników do działania na rzecz de Viel Castel lub McEvoy, do bezpośredniego namawiania wyborców i roznoszenia ulotek.

Wybory uzupełniające odbędą się w czwartek. Ottawa-Vanier od 1967 roku jest reprezentowana przez liberałów.

wtorek, 15 listopad 2016 14:41

Prawie wpadli na drona

Napisane przez

W poniedziałek piloci samolotu linii Porter Airlines lecącego z Ottawy do Toronto musieli wykonać szybki manewr, by ominąć niezidentyfikowany obiekt, który mógł być dronem. Na pokładzie de Havillanda Dasha 8-400 znajdowało się 54 pasażerów, członkowie załogi i personel pokładowy. Dwóch członków personelu pokładowego, którzy przygotowywali akurat samolot do lądowania, doznało niewielkich obrażeń. Incydent miał miejsce tuż przed 7:30 rano nad jeziorem Ontario na wysokości Pickering. Maszyna leciała na wysokości 9000 stóp. Według oświadczenia wydanego przez linię piloci zobaczyli obiekt w oddali i na początku myśleli, że to balon. Gdy się zbliżali, zdali sobie sprawę, że obiekt znajduje się niemal dokładnie na ich kursie, dlatego postanowili zrobić unik.

Sprawę bada Transportation Safety Board.

poniedziałek, 14 listopad 2016 15:32

Montreal chce otwierać nowe miejskie plaże

Napisane przez

Rok po spuszczeniu do rzeki św. Wawrzyńca prawie 5 miliardów litrów nieoczyszczonych ścieków władze Montrealu poważnie rozważają otwarcie dwóch nowych miejskich plaż.

Miałyby być zlokalizowane na przedmieściach w Verdun i Riviere-des-Prairies–Pointe-aux-Trembles. Ich otwarcie będzie częścią obchodów 375-lecia miasta.

Pozostaje jednak pytanie, jak Montreal będzie sobie radził w przypadku silnych opadów deszczu i jak szybko będzie w stanie powiadomić plażowiczów, jeśli nastąpi wyciek z oczyszczalni ścieków. Miasto prowadzi cotygodniowe badania jakości wody i wynika z nich, że zwłaszcza po silnych opadach czystość wody w dwóch wymienionych wcześniej miejscach pozostawia wiele do życzenia. W Verdun, gdzie znajduje się 10 punktów upuszczania wód z oczyszczalni, jeszcze nie jest tak źle. Pointe-aux-Trembles położone jest dalej w dół rzeki i jest zanieczyszczane praktycznie każdego dnia.

Jeśli chodzi o alarmowanie plażowiczów problem polega też na długim czasie oczekiwania na wyniki testów – 30-35 godzin. Miasto broni się twierdząc, że cały czas pracuje nad wyborem właściwej metody badania jakości wody i rozwija system ostrzegawczy.

Przez ponad 50 lat osoby przyjmowane do pracy w browarze Labatt miały obiecane darmowe piwo na emeryturze. Niedługo ma się to jednak zmienić. Władze browaru postanowiły stopniowo wycofywać się z dotychczasowej polityki. Twierdzą, że jest ona zbyt kosztowna. Obecnie przysługująca emerytom ilość darmowego piwa w 2018 roku zostanie zmniejszona o połowę, a od 1 stycznia 2019 roku emeryci będą musieli płacić za piwo jak wszyscy inni.

Jim Stirr, przewodniczący związku zawodowego pracowników, twierdzi, że posunięcie jest niesprawiedliwe. Poza tym patrząc na koszty prowadzenia działalności darmowe piwo dla emerytowanych pracowników kosztuje Labatta tyle co nic. Labatt twierdzi jednak, że musi zrezygnować z darmowego piwa, by utrzymać inne przywileje emerytalne byłych pracowników, np. pakiet zdrowotny.

Labatt był kanadyjskim browarem, obecnie jest własnością belgijskiego giganta Anheuser-Busch InBev. Belgijska firma jest właścicielem ponad 400 marek piwa na całym świecie i w 2015 roku osiągnęła przychód w wysokości 55 miliardów dolarów.

Browar w Edmonton obiecywał darmowe piwo dla pracowników od początku swojego działania, czyli od 1962 roku. Pracownicy związkowi dostawali co roku kartę podarunkową z kwotą odpowiadającą 52 12-pakom piwa. To samo dotyczyło emerytów, a po śmierci przywilej przechodził na żonę/partnerkę byłego pracownika. W browarze pracuje obecnie ponad 100 pracowników pełnoetatowych, Labatt zatrudnia też czasowo 30 osób.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.