Dzień Wigilii. Nie wszyscy już powstawali. Syn z daleka przysłał zdjęcie makowca, którego pierwszy raz w życiu zrobił. Makowce to nasza specjalność, naszego domu i goście dostawali jeszcze do domu po makowcu. Teraz on to ciągnie. Jestem z niego dumna.
Mąż próbuje coś oglądać w telewizji. Co mi się podoba, to jemu nie i na odwrót. Gdyby kiedyś była taka mnogość programów i filmów, to chybabyśmy tak zgodnie do tego ślubu nie poszli. Mieliśmy wtedy jeden pokój, a w nim jeden telewizor. Nie zgodzilibyśmy się. Program telewizyjny zaczynał się grubo po południu. Gdy ja czekałam na czwartek, na teatr telewizji, to mąż go zawsze przesypiał. Kiedyś wyszliśmy z kina z filmu Felliniego, bo mąż się na nim nudził. Wtedy do mnie nic jeszcze nie docierało, że tacy jesteśmy inni. No nie, Rysiu? Tak jest, zgadzasz się ze mną na pewno. Mąż zazwyczaj czyta moje teksty.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!