To zadziwiające, jak polska opozycja strzela sobie samobójcze gole. Ale czupurni są i tracą coraz bardziej kontakt z rzeczywistością.
To dobry znak.
Święta, święta – i już po świętach! Tak lubimy podsumowywać mijające zdarzenia. Wkrótce (niestety) młodzież powie – już po wakacjach. A potem – już po lecie! Do czego nawiązuję? Oczywiście do pamiętnej wizyty prezydenta Trumpa w Warszawie.
Oczekiwana z radością przez przygniatającą (wiecznych malkontentów przygniatającą!) większość rodaków, była dobrze, ładnie zorganizowana i sprawnie poprowadzona. Duży Donald spełnił nasze oczekiwania. Jego przemówienie chwytało za serce tych, którym tak droga jest nasza Ojczyzna. Przykro jest konstatować, że wizyta była gorzką pigułką dla „kochających inaczej”, tj. wyłącznie pod kątem urojeń oraz swoich partii i partyjek – interesów. Bo przecież tym politycznym sobkom tylko na własnym szemranym interesie zależy. To pokazują stale, z uporem maniaka. Tak się jakoś dziwnie (?) składa, że akurat te interesy są bardzo zgodne z niemieckimi. Reprezentowanymi np. przez „folksdojcza” Lisa w „Newsweeku” (za to mu płacą) i żydowskimi, sorosowskimi interesami w „Wybiórczej” (płacą i wymagają jak wyżej).
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!