Zacznę dzisiaj z górnej półki. O mądrości, inteligencji, „wykształciuchach” i pojmowaniu świata na tzw. chłopski rozum. Bo że są to odmienne często percepcje, nie ulega wątpliwości. Kto lepiej, trafniej, obiektywniej potrafi ocenić to, co się wokół niego dzieje – trudno się mierzy. Po prostu nie da się tego zrobić. Słoń jest większym zwierzęciem czy żyrafa? Ja – powie żyrafa, bo mogę sobie zerwać słodkie owoce z czubka drzewa, których ty nawet swoją trąbą nie dosięgniesz. Tak – powie słoń, ty sucha szczapo – stańmy razem na wadze! Ale nie o zoologii chcę pisać, tylko jak zwykle o polityce. W ostatnich dniach odchodzącego roku A.D. 2016. A tu mamy rok 2017!
Minął 13 grudnia. Była to już 35. rocznica (nie do wiary!) wprowadzenia stanu wojennego przez posiadającego kiedyś (?) szlify generalskie, o nieśmiałej buźce – Jaruzela. Ten akt zmienił życie wielu Polaków. A szczególnie nas tutaj żyjących poza krajem rodzinnym. Gdyby ówcześni władcy Polski zgodzili się na polityczny pluralizm, na jaki poszli w roku 1989, to wielu z nas by tu nie było. Zupełnie inaczej popłynęłoby nasze życie. Michnikowscy ludzie honoru Wojtek i Czesio nie byliby obarczani odpowiedzialnością za sprawstwo kierownicze śmierci górników z „Wujka”, księdza Popiełuszki i studenta Pyjasa. W sumie za setkę zabitych bezpośrednio i tych, co zmarli, bo np. nie działały telefony i nie można było wezwać karetki pogotowia. Może też osiem lat wcześniej, gdy władzę objęłaby prawdziwa, a nie wyselekcjonowana „Solidarność”, nie pozwolono by na rozgrabienie polskiej gospodarki przez partyjną nomenklaturę.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!