Proces dekomunizacji na Ukrainie idzie pełną parą. Pomniki Lenina już zburzono. Teraz można je kupić na przeróżnych aukcjach. Innych sowieckich „bohaterów” też się nie hołduje, gdyż są z tamtych czasów. Książki? No cóż, do końca nie wiadomo, gdyż mało do jakiej może doczepić się rewizja w bibliotece. Jeszcze mamy budynki. Jest ich dużo, lecz z czasów sowieckich. Co tu począć? Problem. Zburzyć? A czy warto? Tam mieszkają ludzie. Trzeba ich przesiedlić. A nie ma dokąd. Ażeby w pełni prowadzić dekomunizację, we Lwowie trzeba wyburzyć niektóre rejony i zbudować na nowo.
Tylko po co? I tak rozwalono wszystko, w ciągu 25 lat niepodległej Ukrainy, to co pozostawił w spadku Związek Sowiecki. Przynajmniej we Lwowie nie pracuje już żadna fabryka, ani jedno przedsiębiorstwo czegokolwiek nie produkuje, bo po co? Jeżeli wszystko aktywnie było niszczone, a wyprzedane jeszcze w latach 90. podczas najróżniejszych afer „inwestycyjnych”, to trudno teraz czegoś się spodziewać.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!