Za trzy lata, a nie za 5, mój mąż będzie miał emeryturę. Zasłużył na nią, ciężko pracował, aby utrzymać 5 dzieci. Skończył studia politechniczne, zarządzał zakładem, zgłosił kilka wniosków racjonalizatorskich przy rozruchu zakładu. Nigdy nie chorował, a do pracy jechał ze zwichniętą kostką i z grypą. Jak trzeba było, to się przekwalifikował na ekonomistę, nauczał pracowników zakładu obsługi komputera. Jego zakład zlikwidowano, jest bez środków do życia.
Pomyślicie pewnie, dlaczego nie szuka pracy – szukał i w czasie tego szukania się postarzał, nawet zgłosił się na kurs obsługi wózka widłowego. Zamiast tego został stażystą, ale stażysty dalej nie chcieli zatrudnić, bo następny stażysta na nią już czekał, a potem jeszcze następny. Co pól roku zmiana.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!