Tak się składa, że ruską duszę z powodu powiązań rodzinnych rozumiem lepiej niż inni Polacy.
I tak jak byłam na sto procent pewna, że Putin oficjalnie zaanektuje Krym, bo kto by nie wziął takiego prezentu, a wszyscy mówili, że nie, że głupoty gadam, po co mu to, teraz się rządzi wpływami politycznymi i gospodarczymi, tak myślę, że tej wojny nie będzie, bo ona Rosji nie na rękę w tej chwili. Wojny o Krym nie będzie, bo choć oficjalnie nikt tego nie uznał, tak praktycznie o Krymie już nikt nie mówi, sytuacja jest nieoficjalnie zaakceptowana. Problemem jest Donbas. Tej wojny chcą tylko Żydzi, nie Amerykanie, nie Rosjanie i nie Chińczycy. Pytanie, na ile ich wpływ, tzn. Żydów, będzie silny, jakie prowokacje będą.
Oni się siłują przy stoliku, tak, to prawda. Jakie karty tam są grane, nie wiemy. Wiem jedno, Putin jest wielkim przywódcą, choć skażonym bolszewizmem, który się objawia pogardą do człowieka, nawet własnego obywatela, ale myślę, że ma wizję nie na dziesięć lat do przodu, a na sto.
Tradycyjny sojusz z Niemcami – tak, ale tylko na 20-30 lat. Europy później już nie będzie. Będzie islam i Rosja w morzu tego islamu otoczona ze wszystkich stron, ze swoimi problemami z demografią włącznie. I moje myślenie jest takie, że Polska, jeśli utrzyma jednoetniczność, stanie się przedmurzem, będzie Rosji potrzebna, żeby Rosja ocalała. Ja to przedmurze widziałam jeszcze przed tą falą uchodźców, nie myślałam, że to tak przyspieszy. I Rosja będzie nas prztykać, ale nie niszczyć, bo za te kilkadziesiąt lat będziemy jej bardzo potrzebni. Nie będzie tradycyjnego sojuszu z Niemcami, bo nie będzie Niemiec. Będą resztki cywilizacji łacińskiej w Europie środkowowschodniej, i będzie bizantyjska Rosja, będziemy bardzo potrzebni, pierwszy raz w historii. Putin, jeśli go dobrze oceniam, to wie. I może się tam migdalić z Żydami, ale mało kto się orientuje, że prawdziwymi antysemitami są właśnie Rosjanie. Oni mają wgraną w geny niechęć do Żydów i pogardę. I do Arabów. Przez wieki Chazarowie im bruździli.
I teraz pytanie, jak Putin ocenia, co jest korzystniejsze dla Rosji w dalszej perspektywie w tej wojnie chińsko-amerykańskiej, zwycięstwo Ameryki czy Chin? Według mnie, on nie ocenia, jakie korzyści odniesie Rosja doraźnie, popierając tego czy owego, w ciągu najbliższych lat. Oczywiście gra i będzie korzystał, ale decyzja, do kogo się przyłączyć, nie będzie podyktowana tymi doraźnymi korzyściami wyłożonymi na stoliku, tylko analizą na sto lat do przodu, co jest dla Rosji lepsze.
Bo Putin kocha Rosję i jeśli, znowu, dobrze go oceniam, myśli sto lat do przodu. Nigdzie nie znalazłam analiz, czy dla Rosji w tej perspektywie lepsze byłoby chińskie światowe mocarstwo, czy amerykańskie. Nie wiem tego, ale myślę, że on to wie. Ale jedno wiem, że mimo że tam się prztykać będą o Donbas, o Ukrainę, szachować kartami, Putin Polski nie zniszczy, jeśli myśli sto lat do przodu. Będzie chciał tu mieszać i rządzić, ale nie będzie chciał tak osłabić, żeby padła albo żeby Żydzi tu rządzili kompletnie. PanaBraunowa wizja Polski jako kondominium niemiecko-rosyjskiego pod żydowskim zarządem powierniczym była koncepcją aktualną dwa lata temu. Nie teraz.
Sytuacja się tak zmieniła diametralnie w ciągu dwóch lat, że wszystko ulega przewartościowaniu. Tej wojny nie będzie, tak to widzę z rosyjskiej perspektywy. Oczywiście jeśli moja ocena Putina jest prawdziwa.
Co powinna zrobić Polska? Analizować, co dla Rosji jest lepsze, supermocarstwo chińskie czy amerykańskie i jaką decyzję Rosja podejmie, a na najbliższą przyszłość nie wpuścić żadnego islamisty do kraju, zachować neutralność, nie dać się sprowokować i nie dać się wciągnąć do wojny. Myśleć sto lat do przodu, a nie jakaś wschodnia flanka NATO.
Cywilizacja nam ginie, a Polska tylko przy okazji.
Więc wojny nie będzie, chyba żeby Putin umarł.
Aleksandra Krukowska
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!