Pamiętam rok 2011 w Hamburgu, gdzie musiałam czekać przez cały upalny dzień na mój autobus do Polski. Chciałam się wtedy przejść ulicami miasta, z ciężkim sercem zapłaciłam 10 euro za przechowalnię bagażu. Wtedy to naraz znalazłam się w samym sercu pochodu. Szedł i ulicą i dwoma chodnikami i mnie wziął ze sobą. Udało mi się z niego wydostać i wrócić do dworca, chociaż miasta nie znałam. Na końcu pochodu jechała policja, dużo jej było, ale pochód przeszedł spokojnie. Strajki, pochody, demonstracje niemieckie pokazują, że jest to demokratyczne państwo, w którym można mieć inne zdanie.
Dzisiaj, 11 listopada 2015, w Warszawie, jak co roku, Marsz Niepodległości – manifestacja, przemarsz ulicami Warszawy. Przemarsze te nie są spokojne, policja interweniuje, bo zawsze jakieś siły zakłócą bieg przemarszu.
Patrzę przez okno, wiatr zawiewa deszcz, deszcz chciałby spaść na ziemię po najkrótszej drodze lotu, pionowo w dół, ale wiatr go przepędza i deszcz musi padać na ukos. Wiatr siecze deszczem. Ooo, tak to wygląda.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!