Dzień Niepodległości we Lwowie był w tym roku wyjątkowy. Trzeba zacząć od tego, że listopad zaczął się od akcji "Światełko pamięci dla cmentarza Łyczakowskiego" w jasny, słoneczny dzień i podobna akcja zapalania zniczy po Mszy św. miała miejsce na cmentarzu Janowskim. Był to tzw. cmentarz dla biednych. Co wcale nie przeszkadzało obecnej władzy zniszczyć wszystkich ksiąg cmentarnych, aby nie mówić, że to cmentarz polski. Na cmentarzu Janowskim we Lwowie jest kwatera Obrońców Lwowa, co prawda w opłakanym stanie, jak i sam cmentarz. Co roku na Janowskim znika ok. 200 polskich nagrobków, bo wciąż jest to otwarty cmentarz ukraiński.
Dzień 11 listopada zaczął się okropną pogodą, taką że nie chciało się z domu wychodzić. Śnieg z deszczem nie sprzyjał wyjściu na Orlęta, gdzie jak co roku są składane wieńce. A i do Katedry na Mszę św. trzeba iść na piechotę. Ale jednak! Chcę, nie chcę, a 11 listopada jest raz w roku i już po raz 97. trzeba uczcić nasze Święto Niepodległości.
Pamiętając o dniu 6 listopada, kiedy odbyło się wmurowanie kamienia węgielnego pod Dom Polski, a de iure Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego, o wiele bardziej w pamięci lwowian zapisała się wizyta ministra RP Adama Kwiatkowskiego. I jego słowa "Chcemy o Was pamiętać". Oraz wręczone mu apele w sprawie obrony polskich interesów we Lwowie, kościoła św. Antoniego i Polskiego Radia Lwów.
Minister, który przyjeżdża na, można powiedzieć, "pokazówkę" wmurowania kamienia węgielnego, zresztą jak sam mówił, że będzie brać udział w symbolicznej uroczystości, nie przyjeżdża tam jako "gwiazda wieczoru", a zaczyna wizytę we Lwowie w nowej roli szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, od cichej skromnej wizyty na cmentarzu Obrońców Lwowa, od złożenia wieńców z szarfą od Prezydenta RP na Grobie Nieznanego Żołnierza.
"Listopad dla Polaków niebezpieczna pora" – tak kiedyś mówiono. W tym roku listopad we Lwowie był bardzo bogaty w wydarzenia, bo co tydzień coś się działo. I miesiąc jeszcze nie kończony. Skończą go prezesi ze Lwowa, przyjeżdżając do Warszawy na Dni Lwowa organizowane przez Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich – oddział stołeczny.
Cóż z naszym najważniejszym świętem? A niby jak zawsze. Wydawałoby się te same uroczystości, msza, wieńce, akademie. Ale jednak coś się zmieniło, coś nie tak jak zawsze. Gdy stałam na cmentarzu przy Grobie Nieznanego Żołnierza, zaczepił mnie jeden człowiek i poprosił o zdjęcie. Gdy zapytałam, skąd jest, powiedział, że z Lublina. Okazało się, że przyjechały całe autobusy z delegacjami z Lublina, Zamościa i kilku miast z regionu podkarpackiego. Przyjechali na jeden dzień, na uroczystość 11 listopada. Gdy zapytałam, dlaczego do Lwowa, odpowiedź była prosta i z rozbrajającym uśmiechem taki starszy Pan z wąsami, otoczony wianuszkiem młodych ludzi stamtąd przyjeżdżających, mówi: "To przecież nasz najważniejszy cmentarz. Musimy tu oddać hołd poległym za naszą Niepodległość, za naszą Ojczyznę".
http://www.goniec24.com/teksty/item/5727-niepodleg%c5%82o%c5%9b%c4%87-obchodzona-we-lwowie#sigProId2d2ae5f6f6
I jeszcze kilka momentów, które zapisały się w tym dniu w pamięci. Spotkałam swoją wychowawczynię ze szkoły. Powiedziała, że pani dyrektor szkoły nr 24 im. Marii Konopnickiej też gdzieś się tu kręci i przyjechały z uczniami starszych klas. Było ich ok. 60 z jednej szkoły i tyle samo z drugiej polskiej szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny. Powodem do radości, a niewątpliwie dumy, był nowy sztandar szkoły. Wygląda wspaniale. I ślicznie prezentował się wśród innych sztandarów obok łuku triumfalnego, tzn. jego części, bo całości odbudować nie można, co by nie godziła w naszych sąsiadów obecnie zajmujących terytorium Lwowa.
W uroczystości składania wieńców wzięły udział wszystkie organizacje polskie ze Lwowa, a co najważniejsze – jeszcze młodzież i dzieci. No i delegacje "zagraniczne", jeśli można je tak określić. Bo przyjechały z Polski. Przez nikogo niezakłócona uroczystość, odśpiewana "Rota" i czerwono-białe wieńce w hołdzie tym, co wywalczyli dla nas Polskę, na długo zapiszą się w pamięci. Ludzie, lwowianie pamiętają o uroczystościach, a starsze babcie, jak to babcie, analizują, co się zmienia, i z chęcią opowiadają, że kiedyś było inaczej, a teraz jest pięknie.
Cieszę się, że w tym roku Niepodległość wszyscy mogliśmy obchodzić bez zakłóceń i naprawdę cieszyć się tym świętem. Jest dla nas najważniejsze i najukochańsze. Nie ma Polaka, czy w Polsce czy poza jej granicami, któremu flaga biało-czerwona byłaby niemiła. Kochajmy nasz kraj, a będzie lepszy.
Maria Pyż
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!