Zacznijmy w miejscu, w którym skończyliśmy przed tygodniem. Bo my tu sobie tak gadu, gadu, właśnie raz w tygodniu, beztrosko, o tym i o owym, tymczasem nieubłagany postęp oraz bezkompromisowa nowoczesność szarżują w kierunku wrót Rzeczypospolitej.
Tylko spójrzmy, jakie to prędkie. A jakie niecierpliwe! Już podgrodzie za nimi, już wewnętrzny dziedziniec mijają, już na podzamczu końskie łby dostrzec można, już końskie podkowy po moście zwodzonym łomoczą, jak raz para jeźdźców w bramę główną wpada...
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!