Nie wyjechałam jeszcze do Niemiec. Jeszcze jestem w Polsce.
Umarła Ania Przybylska, a miała dopiero 36 lat. Dała się poznać światu i zostawiła po sobie dzieci, to najważniejsze. Była śliczna. Niektóre aktorki do roli trzeba poprawić, upiększyć, ją trzeba było pobrzydzić. W wywiadach była ładniejsza, niż w filmach. Nie skończyła szkoły aktorskiej, była po szkole morskiej.
Wczoraj ludzie po niej płakali, bo ją kochali. Miała w sobie coś szczerego, wyszła za znanego piłkarza polskiego, on grał w drużynie w Turcji i tam mieszkali przez ostatnie trzy lata. Mało już grała, ale urodziła troje dzieci i rodzina dla niej była najważniejsza. Ale ona, jako aktorka, grała i on też grał, ale na boisku. Oboje grali, grające małżeństwo, tak mi się skojarzyło. Rok temu okazało się, że ma raka. Bała się tego, obawiała, gdyż w jej rodzinie wszyscy umierali młodo, na raka, więc była genetycznie obciążona. Miała raka trzustki, jak wczoraj media doniosły. Media jej bardzo ostatnie miesiące dokuczały, miała ich dość. Skarżyła się na paparazzi, że nawet za dzieckiem do szkoły chodzili. Ona chciała żyć normalnie. Umarła w wieku 36 lat. To straszne.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!