Popularne powiedzenie mówi, że każdy medal ma dwie strony. Jest też angielski proverb, że nawet czarna chmura ma srebrne podbicie. Takie stwierdzenia świadczą o tym, iż obserwując różne zdarzenia, powinno się brać pod uwagę ich – powiedzmy – możliwą wieloznaczność. Mam tu na myśli głównie zaszłości polityczne i o nich piszę, bo nasz tygodnik jest tym zagadnieniom w większości poświęcony. Medycyna już dawno udowodniła, że ludzie patrzący na życie optymistycznie, żyją dłużej, zdrowiej – a na pewno weselej.
Zaczął nam się nowy 2014 rok. Data rocznicowa rozpoczęcia największej i najbardziej (z dotychczasowych) niszczącej tzw. Wielkiej Wojny. Spowodowała ona taką hekatombę, jakiej ludzkość poprzednio nie znała. Mądrzy (?) politycy w Wersalu stwierdzili, że była to ostatnia wojna, która zakończyła wszystkie wojny. Po 20 latach drobniejszych napięć i lokalnych "wojenek" (np. Etiopia, Hiszpania, Albania) historycy odebrali Wielkiej Wojnie jej dumny tytuł. Obecnie nazywana jest ona oficjalnie pierwszą wojną światową. Palmę pierwszeństwa przejęła druga wojna światowa. Przedłużenie pierwszej – jak wielu sądzi?
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!