Nie chce mi się grzebać w notatkach (żeby znaleźć nazwisko nieszczęśnika), ale swego czasu francuski ambasador w czasie audiencji narobił w spodnie... król miał powiedzieć: nie wymagam od swoich dyplomatów zbyt wiele, żeby chociaż nie robili w gacie!
Dlaczego przypominam tę historyjkę? Aby pokazać, że w dyplomacji "robią" różni ludzie, nie zawsze przygotowani, chociażby Amerykanie wysyłają na placówki tych, którzy nie skąpią grosza w czasie prezydenckiej batalii. I nie jest to żadna tajemnica, można znaleźć nazwiska i kwoty, jakie przekazali z własnej kieszeni bądź pomogli zebrać.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!