Obraz Jezusa Miłosiernego
W okresie powielkanocnym gościł z wizytą w Kanadzie ordynariusz grodzieński Jego Ekscelencja ksiądz biskup Aleksander Kaszkiewicz. W Niedzielę Miłosierdzia Bożego głosił homilie na Mszach św. w kościele św. Maksymiliana Kolbe, a w poniedziałek z inicjatywy Koła Przyjaciół Misji przy tamtejszej parafii miało miejsce spotkanie z Księdzem Biskupem, na którym usłyszeliśmy referat o objawieniach św. siostry Faustyny Kowalskiej, a także fascynującą historię o powstaniu i kolejach losu słynnego obrazu Jezusa Miłosiernego.
Początek kultu Miłosierdzia Bożego w formie zaproponowanej przez siostrę Faustynę można datować na dzień 22 lutego 1931 roku, kiedy to objawiający się siostrze Faustynie Jezus polecił jej, aby namalowano obraz z Jego wizerunkiem tak, jak Go widziała w objawieniu, i podpisem "Jezu ufam Tobie". Siostra Faustyna zwróciła się o poradę do swego spowiednika, obecnie już błogosławionego, ks. Michała Sopoćki. Rzecz cała działa się wówczas w Wilnie, do którego siostra Faustyna została przeniesiona z Płocka.
Ks. Sopoćko odniósł się początkowo bardzo sceptycznie do objawień siostry, a zwłaszcza polecenia namalowania obrazu, wyjaśniając swej penitentce, że prawdopodobnie chodzi o obraz Jezusa w jej duszy. Jednak zaraz po odejściu od konfesjonału usłyszała głos Jezusa, polecający wykonanie rzeczywistego obrazu, który uroczyście poświęcony w niedzielę po Zmartwychwstaniu, byłby czczony początkowo w jej zgromadzeniu, a następnie na całym świecie. Ksiądz Sopoćko, niezbyt przekonany o autentyczności objawień swej penitentki, skierował ją na badania psychiatryczne. Zarówno wyniki badań, jak i opinia przełożonej zgromadzenia wypadły dla siostry Faustyny bardzo pozytywnie. W tej sytuacji ks. Sopoćko, przynaglany przez siostrę Fustynę, zajął się sprawą namalowania obrazu, choć jak sam przyznał, wiedziony bardziej ciekawością niż przekonaniem o nadprzyrodzoności jej objawień. Wybór wykonawcy obrazu padł na Eugeniusza Kazimierowskiego, mieszkającego w pobliżu malarza specjalizującego się w malarstwie religijnym. Po miesiącach pracy, szczególnie utrudnionej faktem, że malarz musiał przenieść na płótno postać Jezusa z widzenia innej osoby, polegając jedynie na jej instrukcjach, obraz w lipcu 1934 roku został ukończony. Ksiądz Sopoćko z własnych funduszy pokrył honorarium artysty i tym samym stał się prawnym właścicielem dzieła. Siostra Faustyna, mimo że malarz wkładał wiele serca i pracy w obraz, nigdy nie była z jego dzieła całkowicie zadowolona, twierdząc, że Jezus w objawieniach jest dużo piękniejszy niż na płótnie.
Obraz, początkowo przechowywany w mieszkaniu ks. Sopoćki, jesienią 1934 roku zawisł w ciemnym końcu korytarza klasztoru Bernardynek w kościele św. Michała, gdzie ks. Sopoćko był rektorem. Jednak pod wpływem objawień siostra Faustyna nalegała, aby obraz Jezusa Miłosiernego został pokazany publicznie, najlepiej w Ostrej Bramie. Pomysł ten wydawał się mało realny, jako że Ostra Brama zajmuje takie miejsce w sercu wilnian i nie tylko, że umieszczenie tam jakiegokolwiek innego obrazu wydawało się co najmniej niestosowne. Jednak Opatrzność Boża dała po raz kolejny znać o sobie.
W kwietniu 1935 roku w tygodniu powielkanocnym, na zakończenie Wielkiego Jubileuszu Odkupienia, miało się odbyć przed Ostrą Bramą Triduum. Tak się złożyło, że proboszcz ostrobramski ks. Stanisław Zawadzki poprosił właśnie ks. Sopoćkę o wygłoszenie homilii w czasie tych uroczystości. Ks. Sopoćko przyjął zaproszenie pod warunkiem, że obraz Jezusa Miłosiernego będzie stanowił część dekoracji Ostrej Bramy, co też się stało.
Tak więc spełniły się dwa pragnienia wyrażone przez Jezusa – obraz Jezusa Miłosiernego doznał publicznego uczczenia oraz po raz pierwszy obchodzono święto Miłosierdzia Bożego w drugą niedziele po Wielkiejnocy. Po zakończonych uroczystościach obraz znowu zawisł w ciemnym korytarzu kościoła św. Michała. Na następne publiczne wystawienie musiał czekać do czerwca tegoż roku, kiedy to w czasie uroczystości Bożego Ciała stał się elementem jednego z czterech ołtarzy. Rolę tę spełniał jeszcze kilkakrotnie w parafii św. Franciszka, na terenie której znajdował się kościół św. Michała.
W grudniu 1935 roku Pan Jezus raz jeszcze nakazał siostrze Faustynie, aby obraz Miłosierdzia Bożego został wystawiony do czci publicznej. Niestety, siostrze Faustynie nie było dane doczekać tej chwili, gdyż w marcu 1936 roku decyzją przełożonych została przeniesiona do Arendowa pod Warszawą, a nieco później do Łagiewnik pod Krakowem. Tam też otrzymała wiadomość od ks. Sopoćki, że rozpoczął on działalność wydawniczą, której celem było rozpowszechnienie kultu Miłosierdzia Bożego. Donosił także, że zdecydował o umieszczeniu obrazu Miłosierdzia Bożego w kościele św. Michała, gdzie odbierał cześć publiczną. Jednak dopiero w kwietniu 1937 roku ks. Sopoćko wystąpił do władz kościelnych o zgodę na pozostawienie go tam na stałe, którą to zgodę otrzymał i w dniu 4 kwietnia w Niedzielę Przewodnią mógł dokonać oficjalnego poświęcenia obrazu.
Po wybuchu wojny siostry bernardynki w grudniu 1940 roku ukryły obraz. Wrócił on na dawne miejsce w roku 1942. W międzyczasie kult Miłosierdzia Bożego rozszerzał się po całym kraju, a fotografię obrazu powielano w tysiącach egzemplarzy.
Już po wojnie, w sierpniu 1948 roku, władze sowieckiej Litwy zamknęły kościół św. Michała, tak jak wiele innych, i rozwiązały klasztor Sióstr Bernardynek, przenosząc je do Czarnego Boru, natomiast cały inwentarz kościoła, w tym także obraz, został przeniesiony do kościoła św. Ducha w Wilnie.
Ks. Sopoćko, który od kilku lat przebywał już w Polsce, próbował sprowadzić obraz do Łagiewnik, jednak umówiony kurier, który miał przemycić obraz przez granicę, zawiódł, tłumacząc się później, że dla niego równałoby się to świętokradztwu.
Obraz Miłosierdzia Bożego w roku 1956 trafił do Nowej Rudy koło Grodna, a stało się to za sprawą ks. Józefa Gracewicza, duchowego ojca Instytutu Matki Bożej Miłosierdzia i redaktora katolickiego pisma "Nasz Przyjaciel". Ks. Gracewicz znał się doskonale z ks. Sopoćką, jako że zamieszkiwał u niego w latach 30. w Wilnie. Znał też dobrze historię obrazu Miłosierdzia Bożego, gdyż wielokrotnie na ten temat rozmawiali, zarówno o samym obrazie jak i o kulcie Miłosierdzia Bożego.
W grudniu 1944 roku ks. Gracewicz został mianowany proboszczem w nowo wybudowanym, niewykończonym jeszcze kościele w Nowej Rudzie koło Grodna. Jednak już w 1951 roku został, jak wielu księży, aresztowany przez komunistyczne władze. Odzyskał wolność dopiero po pięciu latach na skutek amnestii i powrócił do swego kościoła, który też w tym czasie pozostawał zamknięty. Początkowo władze nie chciały się na ten powrót zgodzić i ugięły się dopiero po ostrych protestach miejscowej ludności.
Po powrocie, gdy ks. Gracewicz dowiedział się, że obraz Miłosierdzia Bożego znajduje się w kościele Ducha św. w Wilnie, gdzie proboszczem był jego kolega ks. Feder, pojechał do niego z prośbą o przekazanie obrazu. Ks. Feder chętnie spełnił prośbę swego kolegi i obraz Miłosierdzia Bożego znalazł się jesienią 1956 w Nowej Rudzie, tuż przy granicy z Polską. Zawieszono go wysoko na ścianie oddzielającej prezbiterium od nawy głównej, pod nim zgodnie z życzeniem Pana Jezusa umieszczono napis "Jezu ufam Tobie".
Jednakże nie dane było ks. Gracewiczowi cieszyć się długo odzyskaną parafią, gdyż decyzją ówczesnego dziekana polecono mu przejęcie parafii w Krzemienicy, gdzie od kilku lat nie było kapłana. Parafię w Nowej Rudzie miał poprowadzić inny ksiądz, który jednak wkrótce został uwięziony za odmowę pochówku samobójcy. W owym, przedsoborowym czasie tak stanowiło prawo kanoniczne. Tak więc noworudzka parafia pozostała bez duszpasterza, co sprowokowało władze do ponownego zamknięcia kościoła z przeznaczeniem na magazyn i wywiezienia wszystkich sprzętów. Obraz Miłosierdzia Bożego ocalał tylko dlatego, że nie znaleziono odpowiednio wysokiej drabiny, aby się do niego dostać. Było oczywiste, że w takich warunkach cenne malowidło może łatwo ulec zniszczeniu. Ks. Gracewicz na prośbę ks. Sopoćki podjął się próby przeniesienia obrazu w inne, bezpieczne miejsce. W tym celu wykonano kopię obrazu z zamiarem zamiany jej na oryginał. Niestety, wskutek nieznanych dokładnie okoliczności plan się nie powiódł. W zaistniałej sytuacji ks. Sopoćko postanowił przenieść obraz z powrotem do Wilna, tam gdzie powstał i gdzie po raz pierwszy był czczony. Pozostała kwestia jego lokalizacji. Myślano ponownie o Ostrej Bramie, jednak z różnych powodów okazało się to niemożliwe, a jednym z nich były względy polityczne. Na Litwie odradzał się powoli litewski nacjonalizm, a biało-czerwone promienie na obrazie kojarzyły się Litwinom z polską dominacją. W końcu wybór padł na polski kościół Ducha św., gdzie obraz był już przechowywany.
Pozostał drobiazg, jak zdjąć malowidło ze ściany kościoła w Nowej Rudzie, aby tego nie zauważyli mieszkańcy, którzy zdążyli się już do niego przywiązać, jak również władze. Dokonano tego w nocy, dostając się do kościoła przez dach i wciągając obraz na strych, gdzie do celów transportu wyjęto go z ramy. Nie można tego uznać za kradzież, gdyż jak pamiętamy, prawnym właścicielem dzieła był ks. Sopoćko. Tak więc obraz trafił do kościoła, z którego wyszedł na swą wieloletnią peregrynację, i zawisł w prominentnym miejscu w głównej nawie naprzeciw zabytkowej ambony. Jednak nie dane mu było tam pozostać. Decyzją kardynała wileńskiego obraz został jeszcze raz przeniesiony do małego kościółka pod wezwaniem Trójcy Świętej, gdzie powstało pierwsze na Litwie sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Cenne malowidło znajduje się tam do dnia dzisiejszego.
Wojciech Porowski
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!