Przez tydzień zastanawiałem się, w jaki sposób to zrobić, w końcu wydało mi się, że każdy z nas ma prawo sam rzecz ocenić.
Jest sprawą oczywistą, że tu, na emigracji, stanowimy przekrój polskiego środowiska, jest też spora agentura najróżniejszego autoramentu; są ludzie, którzy w czasach komunistycznych chodzili do peerelowskich firm parasolowych po drugi czek, są tajni współpracownicy dawnej Służby Bezpieczeństwa jeszcze z Polski, są osiedleni na stałe byli agenci wywiadu cywilnego, słowem, jakby tak ktoś dobrze przepatrzył, to niezła menażeria. Wielu ludzi chodziło, a czasem i dzisiaj chodzi po krzakach. Wielu przewerbowało się do nowej Polski po to tylko, by uzyskać ochronę przed ujawnieniem.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!