Dzisiaj 2 stycznia roku już 2019 - zrobiliśmy sobie piękny spacer. Byliśmy nadal w centrum miasta, a przeszliśmy od jednego jeziora do drugiego. Dobrze, że miałam dłuższą, czarna kurtkę, więc mogłam usiąść na zimnej metalowej ławce - zbudowanej z aluminiowych pręcików. Mąż usiadł na swoich zimowych rękawiczkach. Chwilę świeciło cudownie słońce, jakiego dawno nie było, bo wciąż mroczno i wilgotno. Śnieżku trochę napadało.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!