farolwebad1

A+ A A-

Zwariowana niedziela

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

Niedziela,19 sierpnia
RatajewskaTrochę zwariowana ta niedziela była. Jestem u zupełnie zwariowanych dwojga staruszków. U małżeństwa niemieckiego. Jak oni potrafią się kłócić. A zawsze chodzi o to, że dziadek już nie powinien niektórych rzeczy robić, a on nie chce z tego zrezygnować. On chce jechać nad jezioro i łowić ryby. Jak pojechał z poprzednią opiekunką, to wielkim haczykiem skaleczył sobie rękę, że trzeba było zszywać. Musi jechać z nim fachowa pomoc, czyli pan Niemiec z Kazachstanu. Jednak babci szkoda pieniędzy, bo to kosztuje 30 euro na kilka godzin, a dziadek by chciał codziennie.
Dzisiaj upał, a my w samochodziku czerwonym pojechaliśmy do kawiarni dalekiej i do tego przed nami jechał długo ciągnik z szerokimi wielkimi kołami i sam był też szeroki, tak że na wąskiej drodze trudno go było wyprzedzić. Zresztą moja pani nie wyprzedza, tak samo jak ja, jest ostrożna.
Samochód jest tylko 3-drzwiowy, więc ja siedziałam z tyłu, przy dziadka złożonym rolatorze. Duszno tam miałam w jedną stronę. Z powrotem dziadkowie otworzyli okna i wiało na mnie za bardzo, a ja przeziębiona przecież jestem i w gardle mnie drapie tak, że musiałam dzisiaj wyjść z kościoła. I wracając poszłam inną drogą. Szłam i szłam. Piękne wille wśród wielkich, starych drzew.
I potem musiałam z powrotem wracać tą samą długą drogą. A gorąco było.
Dotarliśmy więc tym samochodzikiem do kawiarni. Samochodzik jej, jemu już nie wolno prowadzić. On miał prawdziwy czarny samochód marki audi i zazdrości swojej żonie, że ona może jeszcze jeździć. Kawiarnia bardzo rozległa. Pani uparła się zafundować mi ciastko. Miałam ochotę na gałkę lodów orzechowych. No, niestety, musiałam skorzystać z jej dobrodziejstwa i jeść tort czekoladowy. Był nawet dobry, z alkoholem. Należy mi się z ich strony jedzenie, tak mam w umowie.
W ogóle to jestem tu już prawie bez grosza. Schlecker pada, więc przecena tam jest o 50 procent. To sklep chemiczny. Kupiłam troszkę drobiazgów. Nie miałam za dużo pieniędzy, bo wcześniej były przecenione czekolady.
Więc jedliśmy, trochę gadaliśmy, pani bardzo lubi kawiarnie odwiedzać chociaż raz na tydzień. Moje ciasto wczoraj upieczone siedzi w lodówce, a my tutaj ledwo dyszymy w tym samochodziku. Z powrotem musiałam się zasłaniać bluzką, bo ani jedno, ani drugie nie rozumiało, co mówię, gdy prosiłam o przymknięcie okien samochodu. Dałam sobie już spokój, bo dziadek myślał, że chodzi mi o nawiew, i zaczął nim kręcić.
Najgorzej, że oni czasem się doskonale rozumieją , kłócą się na przykład, a ja nie wiem, o co im chodzi i jaki jest wynik tej kłótni. Na przykład, czy babcia spasowała i jednak będziemy jechać na ryby, tak jak dziadek chce, i mam pakować jego leki, wodę itd…., czy jest szansa przekonania go, żeby zostać w domu, w naszym pięknie zacienionym ogrodzie i nałożyć na talerzyki ciasto, żeby dziadka zwabić. Obiecać mu także bitą śmietanę do ciasta.
Więc patrzę na nich i nie wiem, co mam robić. Czy jest jeszcze szansa na to, żeby nie jechać na wędkowanie, czy nie.
Pan jest profesorem doktorem, umysłem ścisłym, ale ostatnio z dodatkiem Parkinsona. Pani wyraża się zawsze dyplomatycznie i ogródkowo. To jest makabra dla mnie, bo muszę się dopytywać, podpowiadając jej słowa, możliwości. Czasem myślę, że z nią też coś nie tak już. Pamięć na pewno traci.
Więc dzisiaj udało się dziadka wylawirować, ale na jutro już przygotował liczne wędki z różnymi haczykami. Haczyki w specjalnych składanych szufladkach. Torby typowo wędkarskie.
I co to będzie jutro? Babcia nie chce dzwonić po Niemca z Kazachstanu, bo to kosztuje ich 30 euro za każdym razem. Zauważam przy nich, że nie jest to astronomiczna suma, bo pan ten przyjeżdża swoim samochodem, pali swoją benzynę i opiekuje się przecież w czasie wędkowania dziadkiem, który nie jest zdrowy.
Babcia się boi, że dziadek zadzwoni po taksówkę i umknie nam na te ryby. I jeszcze więcej pieniędzy pójdzie na to. Ciekawe, czy on już tak kiedyś zrobił i jak w ogóle by wrócił. Czy też tą taksówką?
Ta pasja dziadkowa przypomina mi pasję innego dziadka w Niemczech. Tamten też był elektronikiem i z kolei malował obrazy na strychu przez wiele lat. Tamten miał mieć wystawę malarską i postanowił zaoszczędzić na ramach do obrazów i sam od rana do wieczora te ramy ciął za pomocą maszyny elektrycznej ze strasznymi zębami metalowymi. Tamta babcia nic nie mogła zrobić i ta babcia tak samo. Czują, że to już nie pasja, że to już choroba, ale dziadkowie uciekają w swoje zainteresowania, odbiegające od stołu, jedzenia, choroby, starości. I oddalają się od swoich praktycznych żon.
Oni są młodzi nadal i chcą robić, to co chcą.
Jak ta noc będzie wyglądać. Czy dziadek będzie spał?
Najlepiej, jak były mistrzostwa sportowe. Dziadek oglądał telewizję i my razem z nim. Fajna była gimnastyka. Niestety, nie widziałam siatkówki z Polakami.
Jest prawie 22.00, dziadek nie chce iść spać, więc ja też nie mogę iść spać. Muszę mu na noc dwie pieluchy założyć. I tak, pomimo tych pieluch, może zsikać łóżko i wtedy ja mam dużo zamieniania, przebierania i potem prania.
Dziadek już w łóżku. Ona powiedziała dziadkowi, że zębów nie mył przed pójściem spać, bo ona tego nie słyszała. Tymczasem dziadek zawsze rano myje zęby szczoteczką elektryczną. Ona może nie słyszeć, bo on zawsze, jak się goli i jak myje zęby, to zamyka drzwi. Żeby jej nie obudzić. Taki ma zwyczaj. Muszę jej to jutro powiedzieć.


• • •


Mój dawny nauczyciel j. polskiego dzisiaj umarł.

Poniedziałek, 20 sierpnia
Dogotowuję ziemniaki, a placka sama sobie zjem. Ona była chyba niezadowolona Z MOJEGO UGOTOWANEGO OBIADU, więc poprawiam. Upał jak cholera. Dziadek nie chciał iść na spacer, a ona chciała, żebym go wzięła. Już się wysikał, już buty założył, ale jednak mówił o stawie do wędkowania, że pojedziemy tam po obiedzie. Pani się denerwuje, bo nie chce tam jechać, ja też nie chcę. Jest tak bardzo gorąco, że podróż samochodem bez klimy, jeszcze z tyłu, bez możliwości otworzenia sobie okna, jest okropna. Jak wczoraj. Ona chyba była dzisiaj sama sobie w kawiarni.
W kawiarni jest taka cudownie gadająca i miła, i rozmowna. Jakby chciała światu pokazać inny obraz siebie. Jakby uważała, że tak wypada i trzeba w kawiarni właśnie słodką być. Jak te wszystkie desery, które podają. Mam już ich dość. Ona jedzie pojutrze, to może być lepiej bez niej, albo gorzej. Nie wiem, jak dziadek będzie się zachowywał. Czy nie będzie uciekał w jej kierunku, czyli w kierunku Berlina, bo ona jedzie tam do syna i do dwóch wnuków w wieku szkolnym.
Idę zobaczyć ziemniaki. Ale może będę się lepiej czuła bez niej, bo przy niej czuję kontrolę i krytykę. Jeszcze nie pochwaliła żadnego ciasta ani obiadu.

Przerwa poobiednia
Gorący dzień i po obiedzie od 14.00 do 16.00 powinnam mieć wolne. Już poprzednia opiekunka nauczyła dziadków, żeby w tym czasie się sobą zajęli, mogą spać, odpoczywać. Jak wszyscy ludzie starsi w Niemczech. Przyszłam więc po obiedzie i po lodach, które dziadek przyniósł z garażu z lodówki, i trzeba było szukać klucza, żeby pudło lodów z powrotem tam odstawić… Klucz się znalazł, dziadek w tym czasie o lodach zapomniał, a ja dodałam do nich jeszcze wiśni z kompotu bez pestek i trochę ajerkoniaku. Reszta jego jeszcze była w lodówce.
Zrobiłam i poszłam do kuchni ładować talerze poobiednie do zmywarki. W tym czasie do lodów doszła babcia, potem ja dołączyłam. Dziadek w połowie dołączył, przynosząc kawałki jabłek, które sam, o dziwo, obrał.
Tak to z nim jest. Pasja goni pasję. Robi to, za chwilę coś innego. Babcia twardo trzyma się ziemi i twardo oszczędza. Wodę mamy pić z kranu, bo tak zawsze od lat robili. Ja nie ukrywam swego zdziwienia, bo w Polsce z kranu nie pijemy i w Niemczech też byłam w wielu domach i wcale wody z kranu nie pili. Więc może po obiedzie pojedziemy do Aldika – dużego i taniego sklepu, żeby nas zaopatrzyć w żywność na trzy dni, jak ona wyjedzie do syna.
Babcia jest strachliwa, uważa, że trzeba się bardzo pilnować, bo inaczej to okradną. Wczoraj zostawiła torebkę po powrocie z kawiarni i tak jakoś spojrzała na nią, gdy spostrzegła, że ja byłam w tym pokoju, gdzie ta torebka. Jakoś mi głupio się zrobiło, ale to są ludzie starsi i opiekunka to też obcy człowiek.
Babcia oszczędza na jedzeniu, jak tylko może, dziadek raz na trzy tygodnie je mięso, ale zauważyłam, że sama sobie potrafi iść do kawiarni na kawę. I na ciastko. Dzisiaj też była. Brokuły kupuje, żeby tylko leżały w lodówce. Nigdy nie mogę ich ugotować.
Miałam zamiar odpocząć w swoim pokoju po obiedzie, ale zapukał dziadek, żeby o coś się spytać. Wzięłam rower z szopy, przedtem trzeba było szukać klucza, bo dziadek, jak to dziadek, wszystko gubi. Znalazłam. Dziadek poszedł do swojego pokoju, a ja pojechałam na rowerze. Spokoju potrzebowałam, a gdzie jest spokój? Na cmentarzu. Wygląda on inaczej niż inne cmentarze. Najpierw jest aleja zacieniona wysoko rosnącymi lipami. Lipy tak powyciągały swoje gałęzie, że wyglądają jak topole. Ale to lipy tylko posadzone w dwóch szpalerach, i to dość gęsto. Na cmentarzu szerokie, trawiaste alejki i grób daleko od grobu. Znalazłam ławkę w cieniu, trochę posiedziałam, znalazłam dwa polskie nazwiska. Pojechałam dalej, skręciłam na drogę rowerową przez las. Jechałam wolno i wzrokiem przeszukiwałam poszycie, szukając jakiegoś grzyba. Żadnego nie było. Potem było wąskie bagienne trochę jeziorko i rozpoznałam znany teren, jak wczoraj wracałam z kościoła. To ulica ludzi bogatych bardzo. Ich dom tonie w ich posiadłości, a drzewa są olbrzymie.
Wróciłam do domu. Pani starsza śpi sobie na leżaku, w cieniu pod jabłonią. Mówiła coś, żebym jej okna umyła. W jej pokoju. Wieczorem, jak trochę upał zelżeje. Umyję jej te okna, jutro może. Dużo tych okien w tym domu. Bo to dom, a nie mieszkanie.

Już 21 sierpnia
Mogę wreszcie napisać – już. Bo to już trzecia dekada tutaj. I jakoś od wczoraj, jest mi tu lepiej. Druga dekada była denerwująca, bo pani starsza niemiecka patrzyła mi na ręce. Co jem, co robię. Chyba już przyzwyczaiła się do mojej obecności i już nie czuję się skrępowana w jej obecności.
Wczoraj się oboje staruszkowie podpytywali, co zamierzam robić, gdzie dalej pracować. Może chcą, żebym tu jeszcze raz przyjechała, ale tego jeszcze nie powiedzieli.
Dzisiaj byliśmy w banku i w Aldiku. Pan, jak zawsze, wracał się po kilka razy, aż pani zaczęła na niego krzyczeć płaczliwym i wysokim tonem. Poszłam do nich, wyszłam z samochodu, w którym czekałam na tylnym siedzeniu. Oczywiście, gdybym nie poszła, nie wiem, czymby się to skończyło.
Więc pan wrócił się tym razem po swój portfel. Wcześniej zmieniał spodnie i na pewno go zostawił w tych starych. Tak było. Dziadek z żoną już szukali w jego biurku, bo on pilnuje swojego portfela i chowa go to tu, to tam.
Potem do wózka przed marketem włożył marki, a nie euro. Nie mógł wyciągnąć. Babcia poszła na ratunek. Chyba przyszli bez marek.
W markecie dziadek lawirował i tańcował z wózkiem, pełnym tym razem od zakupów. Dziadek ładował czekolady przeróżne i wielkie, potem dobrał się do keksów. Biedna pani, taka oszczędna. Ale że mu pozwoliła dzisiaj z nami jechać. Po drodze jeszcze ona na niego krzyczała. Jest nerwowa przed swoim wyjazdem. Jutro jedzie.
Dzisiaj wchodziła na strych, szukała dokumentów syna. Asekurowaliśmy ją wspólnie z dziadkiem.


Wanda Rat
Polska


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.