Polacy nigdy politycznie strachliwi nie byli. Przeciwnie, często podejmowaliśmy niepotrzebne, wydawałoby się, ryzyko, gdy obiektywnie patrząc, realnych szans na osiągnięcie sukcesu nie było. Dotyczyło to jednak zawsze działań obronnych. Przykładem są nasze powstania z warszawskim włącznie.
Przekonywali się o tym nasi zaborcy, szczególnie Rosjanie. „Poliaki buntowszczyki” mówili. Po wojnie, kiedy nasi pożal się Boże zachodni „sojusznicy” sprzedali nas cynicznie Stalinowi, też nie siedzieliśmy cicho. Wyklęci żołnierze, wypadki poznańskie (byłem tam wtedy) w 1956 roku w czerwcu, a potem przewrót w październiku, dały nam więcej wolności po ponurym dziesięcioleciu tzw. stalino-komuny. Gomułka cieszył się (niezasłużonym, niestety) zaufaniem, jako były więzień stalinowców. Śpiewano mu nawet spontanicznie „Sto lat!”. Cierpliwości dzięki temu starczyło aż do marca 1968. Jak poprzednio odesłano do Związku Sowieckiego tzw. doradców wojskowych, tak w marcu przyszedł czas na pozbycie się Żydów z eksponowanych stanowisk, które wciąż zajmowali. To spowodowało ich dobrowolny exodus z Polski.
Potem przyszły wypadki na Wybrzeżu, za które „człowiek honoru” Jaruzelski nigdy nie został rozliczony, Radom 1976 i wybuch „Solidarności” w roku 1980. Stan wojenny (Jaruzelski – jak wyżej) i w końcu zwycięstwo, choć połowiczne, w Magdalence. Od września 1939 do roku 2015, przez ponad 70 lat, mimo kolejnego opanowania Polski przez zachodnich i wschodnich najeźdźców, spokoju z nami nie mieli. Straszenie nas i represje ducha narodu nie potrafiły osłabić. Pewna swoboda była.
Czasy się zmieniły na lepsze, ale obce nam i nieprzyjazne siły działają i obecnie, tyle że w białych rękawiczkach. Niemcy, którzy rządzą w Unii Europejskiej, opanowali polskie media (kapitał) i próbują z Polski zrobić swój folwark gospodarczy. Oczywiście tym razem nie przy pomocy czołgów (podobno już się prawie wszystkie Bundeswehrze rozsypały!), ale pod hasłem obrony liberalizmu, wolności obywatelskich (którym przecież nie zagraża) i zapobieganiu „dyktatorsko-faszystowskim” rządom prawicy. To znaczy z użyciem nielegalnych wpływów lewactwa z UE, którym posługuje się nasz zachodni sąsiad. A wschodni, choć aktualnie ma dość ograniczone oficjalne możliwości, też próbuje mieszać, jak może, m.in. strasząc swoim imperializmem, który jest niestety bardzo konkretny.
Żenujące jest też, jak odsunięte przez legalne wybory siły zwane dziś opozycją, próbują raz po raz zawracać Wisłę kijem. Obecne władze są gorsze od komunistycznych, oświadczył „Bolek” na spotkaniu z niepełnosprawnymi. Słusznie zaproponowano mu materac i przyłączenie się do politycznej hucpy, bo świetnie by do tego niepełnosprawnego towarzystwa pasował! Na szczęście, protest, jak się „spontanicznie” zaczął, tak nagle w mgnieniu oka się zakończył. Na czyj rozkaz (bo taki musiał paść) hucpę zakończono? Ot, jeszcze jedna próba zaszkodzenia PiS-owi. Bo przecież nie o los niepełnosprawnych chodziło. Co dla nich zrobiła za swoich ośmioletnich rządów dzisiejsza łamiąca ręce nad ich losem tzw. totalna opozycja? Niewiele. Cynicy.
***
Strachom nie ma końca. Teraz na agendzie jest polski wyssany z mlekiem matki antysemityzm, uporczywie przez Żydów rozdmuchiwany jako przygrywka do wyciągania przez żydowską diasporę w USA ręki po mienie tzw. bezspadkowe. Racje, prawo, prawda nie mają tu żadnego znaczenia. Jak żydowskie lobby nie dostanie iluś tam milionów odszkodowań, to spowoduje wycofanie wojsk amerykańskich z Polski, nie mówiąc już o zastosowaniu, o Boże, wobec nas presji biznesowej, ekonomicznej. Na szczęście wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby Izraelici wjechali do nas na czołgach. Szykują się na Iran. Czy zamiast ww. dzieci, przed ich czołgami pójdą Amerykanie?
Ale i tak, oceniając klimat nacisków – aż strach się bać! Z kupieckiej Szwajcarii udało się coś „ofiarom holokaustu”, czyli wszystkim Żydom, coś wyrwać, bo tak się lepiej bankierom kalkulowało – ale my nie Helweci! Jakikolwiek rząd polski, np. PiS, który przestraszony bezczelnymi żądaniami poszedłby w tej sprawie na jakiekolwiek ustępstwa, podpisałby na siebie wyrok śmierci. Wystarczająco denerwujące jest dla ludu pracującego miast i wsi subsydiowanie coraz liczniejszych w Polsce miejsc pamięci, muzeów żydowskich, przez polskiego podatnika. Ich miejsca pamięci – niech oni je subsydiują! Na tym odcinku prawica (?) nie bardzo się sprawdza, niestety, co dziwi, bo przecież Żydzi zagraniczni (a w Polsce ich nie ma) w wyborach udziału nie biorą ani na wyborców wpływu nie mają. Zbytnia ugodowość w stosunkach polsko-żydowskich, zdecydowanie PiS-owi szkodzi. Sytuacja ekonomiczna obywateli od czasu zmiany władzy znacząco się poprawiła, ale są ciągle tu i tam braki (nie od razu Kraków zbudowano), a tymczasem miliony z kieszeni polskich podatników idą na Disneylandy dla Żydów!!! To beczka prochu. Co jest grane, Jarosławie Kaczyński? Where is your famous political instinct? Lech też był żydolubem, niestety.
***
Ale „wracam do domu”. Kanadyjskie wybory. Jem kanadyjski chleb, więc trzeba w nich głosować. Tradycyjnie na konserwatystów, bo krótko po przyjeździe tutaj, aby się jak najszybciej uwolnić od resztek oparów i zapachu socjalizmu, zapisałem się do tej partii. I do dziś trzymają mnie za członka. Ford jest dobry, ale myślę, że jego śp. brat byłby jeszcze lepszym ewentualnym premierem Ontario. Był bardziej wyrazisty. Rozmawiałem z kandydatem konserwatystów. Pokazałem mu legitymację i pytał o radę, jak wygrać (!). Nie mam recepty. Kandydat jest... Wietnamczykiem, i jak to się żartobliwie mówi – nikczemnej postury. Mały i uśmiechnięty. Nazywa się Adam Pham. Powiedziałem mu, co „pcham” znaczy po polsku. Pchaj się, miły bracie, po sukces. Skrytykowałem też jego kraj. W czasie wojny zabili 56 tys. żołnierzy USA, żeby się dobić socjalizmu. Ilu Wietnamczyków zginęło – kto policzy? A teraz uciekają, gdzie się uda. Np. w Polsce jest ich sporo (tanie bary, handel odzieżą). To samo we wschodnich landach niemieckiej, dawnej NRD. Moim zdaniem, ta nierozumna walka z demokracją typu amerykańskiego wynikała z różnic w azjatyckiej mentalności. Oni lubią reżimy. Liczy się zbiorowość, a nie jednostka, czego dobrym przykładem są Chiny. Korea Północna? Tu przymus.
Kanadyjskie – ontaryjskie wybory już za nami. Dodam tylko, że gdyby w moim rejonie startował jakiś rodak czy rodaczka, to mimo politycznej afiliacji na nich bym głosował niezależnie od partii. Ale tak nie było. Poparłem pana Phama.
Szkoda Piotra Milczyna. To nie mój okręg, ale on reprezentował Polonię od lat. Szkoda, że liberał. Taka była „stara” Polonia. Dopiero myśmy antysocjaliści, zmieniliśmy tendencje.
Pożyjemy, zobaczymy, jak będzie.
Ostojan
Toronto, 8 VI 2018
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!