Proces pokazowy we Wrocławiu
We Wrocławiu w pokazowym procesie zostali skazani uczestnicy protestu przeciwko hołubieniu przez Uniwersytet Wrocławski Zygmunta Baumana.
Widać obecnie, podobnie jak w czasach stalinowskich, obowiązuje "doktryna" Władysława Gomułki, który w swoim czasie powiedział: "Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy… Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie jeszcze krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zawróci nas z drogi".
Jedyna perspektywa
Yaakov Dov Bleich, wiceprezes Światowego Kongresu Żydów, a zarazem naczelny rabin Kijowa i Ukrainy, oznajmił niedawno, że, w jego ocenie, w związku z sytuacją na wschodzie i południu tego państwa, większość ukraińskich Żydów coraz poważniej rozważa dziś możliwość emigracji do Izraela.
"Nie namawiam do masowych ucieczek, ale zachęcam Żydów, by zadbali o siebie" – powiedział rabbi Bleich. "Nikt nie wie, co stanie się jutro" – dodał, zaznaczając, że w jego ocenie na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy, każdy przypadek przemocy na wschodniej i południowej Ukrainie był inspirowany i wszczynany przez ukraińskich sojuszników Rosji.
Powrót z Krymu
Zdrada polskich "elit"
Zaczynając od imć Tuska, a kończąc na imć Kaczyńskim, praktycznie cała gama polityków polskich mówi, nie, krzyczy JEDNO.
Pomagać Ukrainie, pomagać Ukrainie.
Nikt nie mówi czemu i za co. No bo trzeba.
A g...no! Nie trzeba i co gorsza nie WOLNO.
Męczeństwo "Nergala" w przedsionku piekła
"Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili, dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny" – może w niedzielę za mickiewiczowskim Konradem powtórzyć nie tylko Piotr Poroszenko, co to na Ukrainie będzie wygrywał wybory prezydenckie, ale również kandydaci do Parlamentu Europejskiego, zarówno wystawieni przez Bandę Czworga oraz dziwnie osobliwą trzódkę biłgorajskiego filozofa, jak i przez ugrupowania antysystemowe, co to deklarują intencję rozsadzenia układu "okrągłego stołu".
Nasz nieszczęśliwy kraj najwyraźniej odebrał rozkazy popierania na Ukrainie Piotra Poroszenki, bo słodszymi od malin ustami pana ministra Radosława Sikorskiego udzielił mu nieograniczonego kredytu zaufania. Pan minister Sikorski wśród niezliczonych zalet i przymiotów Piotra Poroszenki, na przykład – że będzie "walczył" z korupcją – wymienił również tę, że "dogada się" on zarówno ze złym prezydentem Putinem, jak i Naszą Złotą Panią. Co do tego nie ma wątpliwości ("nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania..."), a ponieważ Piotr Poroszenko niedawno bawił w Warszawie, gdzie namawiał się z Naszymi Umiłowanymi Przywódcami, to nie można wykluczyć, że mógł "dogadać się" również z nimi. Na biednego przecież nie trafiło; chwała Bogu ma z czego się "dogadywać".
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (10)
"Dzięki tym zdolnościom potrafiłem być absolutnie odporny na wszelkie ataki, drwiny i szyderstwa. Na konferencjach prasowych po prostu przenosiłem się w inne miejsca. Do Peru, do Kanady lub do Komorowa. Słyszałem, co do mnie mówią, ale byłem nieobecny. W każdej chwili mogłem i mogę się wyłączyć i przenieść się gdzieś indziej. I udawać, że tu jestem.
Ale jak mówił Budda, »we wszystko, co mówię, nie należy wierzyć«. Dlatego, że każdy człowiek sam musi dojść do prawdy. Każdy człowiek na swoim poziomie musi znaleźć swoje miejsce. I każdy człowiek na swoim poziomie ma swoje szczęście. Bo wielu rzeczy nie wie i to jest jego szczęście.
Nieszczęście się zaczyna wtedy, tak jak u mnie, gdy zaczyna się głód ciekawości. I jak się zacznie ten głód ciekawości, to człowiek nie może sobie znaleźć spokoju. I musi na dobre czy złe, nawet z ryzykiem śmierci zaspokoić tę ciekawość. Tak że ja nikogo nie namawiam do ciekawości. Ja tylko mówię, że takie rzeczy istnieją. I pierwszym elementem, który warto poznać na tej drodze, jest telepatia. Która niezaprzeczalnie istnieje. Ktoś musi to spróbować. A ten ignorant, który powie: – A ja w to nie wierzę – nigdy nie spróbuje. A jeśli ktoś jest gotowy, żeby to poznać, to spróbuje. Może mu się nie udać za pierwszym razem. Może za drugim razem. Albo trzecim. Ale ja mówię temu ignorantowi, że inni go prześcigną. I gdy będą mieli te zdolności, to prześcigną go w każdej dziedzinie. W każdym zawodzie. W każdym fachu. Bo będą lepsi."
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (10)
"Dzięki tym zdolnościom potrafiłem być absolutnie odporny na wszelkie ataki, drwiny i szyderstwa. Na konferencjach prasowych po prostu przenosiłem się w inne miejsca. Do Peru, do Kanady lub do Komorowa. Słyszałem, co do mnie mówią, ale byłem nieobecny. W każdej chwili mogłem i mogę się wyłączyć i przenieść się gdzieś indziej. I udawać, że tu jestem.
Ale jak mówił Budda, »we wszystko, co mówię, nie należy wierzyć«. Dlatego, że każdy człowiek sam musi dojść do prawdy. Każdy człowiek na swoim poziomie musi znaleźć swoje miejsce. I każdy człowiek na swoim poziomie ma swoje szczęście. Bo wielu rzeczy nie wie i to jest jego szczęście.
Nieszczęście się zaczyna wtedy, tak jak u mnie, gdy zaczyna się głód ciekawości. I jak się zacznie ten głód ciekawości, to człowiek nie może sobie znaleźć spokoju. I musi na dobre czy złe, nawet z ryzykiem śmierci zaspokoić tę ciekawość. Tak że ja nikogo nie namawiam do ciekawości. Ja tylko mówię, że takie rzeczy istnieją. I pierwszym elementem, który warto poznać na tej drodze, jest telepatia. Która niezaprzeczalnie istnieje. Ktoś musi to spróbować. A ten ignorant, który powie: – A ja w to nie wierzę – nigdy nie spróbuje. A jeśli ktoś jest gotowy, żeby to poznać, to spróbuje. Może mu się nie udać za pierwszym razem. Może za drugim razem. Albo trzecim. Ale ja mówię temu ignorantowi, że inni go prześcigną. I gdy będą mieli te zdolności, to prześcigną go w każdej dziedzinie. W każdym zawodzie. W każdym fachu. Bo będą lepsi."
Stereotyp, głupcze
Człowiek rozumny nie myli stereotypów z uprzedzeniami. Te drugie stara się właściwie rozpoznać i zwykle stroni od nich, ewentualnie siebie i najbliższych osłania pancerzem tolerancji. Natomiast w stereotypach docenia ich rolę integrującą wspólnotę przy tożsamych wartościach.
Zacznijmy od Pieniężna. Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce: "nasze stanowisko jest jasne, ten pomnik musi być tutaj". Znieważenie do przesady lapidarne, do usmarkania precyzyjne. Wszelako można jeszcze zwięźlej i jeszcze konkretniej: gdy Rumunia, przyłączając się do sankcji USA skierowanych przeciwko Rosji, zamknęła przestrzeń powietrzną dla samolotu, którym podróżował rosyjski wicepremier, ten obiecał, że następnym razem skorzysta z bombowca. Nie ma to, tamto, nieźle sobie obaj panowie poczynają, nieprawdaż? I proszę mi wierzyć, tego, co każdy z panów nam mówi, żaden z nich nie mówi nam sam z siebie.
Trzy stronnictwa w sztucznej mgle
Ajajajajaajaj! Kakoj szkandał! Pani posłanka Krystyna Pawłowicz sprofanowała pana Władysława Bartoszewskiego, zatwierdzonego w charakterze "skarbu narodowego" jeszcze przez panią Magdalenę Albright, co to nie mogła się zdecydować, czy jest bardziej Serbką, czy jednak Czeszką.
Drugim, a właściwie jakim tam znowu "drugim"; nie żadnym "drugim", tylko pierwszym naszym "skarbem narodowym" był prof. Bronisław Geremek, nazywany przez tęże panią Albright "Drogim Bronisławem". Jak jednak wiadomo, "Drogi Bronisław" zginął w wypadku komunikacyjnym, a wieść gminna głosi, że "był szczęśliwy aż do ostatniej chwili życia", podobnie jak francuski prezydent Feliks Faure, o którym po jego śmierci też tak mówiono.
Krzysztof Bosak - jedynka w Warszawie. Z kandydatem Ruchu Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego rozmawia Michał Krupa
Michał Krupa: Kim jest Krzysztof Bosak?
Jestem działaczem społecznym ze sporym doświadczeniem w organizacjach pozarządowych i polityce, który zdecydował się wraz z przyjaciółmi, by w tych wyborach do Parlamentu Europejskiego organizować od podstaw swój własny komitet wyborczy.
Urodziłem się i wychowałem w Zielonej Górze, w rodzinie inżynierów elektroników. Wszyscy moi dziadkowie byli na Ziemie Odzyskane przesiedleni z Kresów. W klasie maturalnej, będąc przeciwny wejściu Polski do Unii Europejskiej i wszelkim lewicowym ideologiom, związałem się ze środowiskiem Młodzieży Wszechpolskiej. Tak zaczęła się moja przygoda ze środowiskiem narodowym, która kilka lat później zawiodła mnie do Sejmu, w którym byłem najmłodszym posłem, 10 lat później do organizacji Marszów Niepodległości, a 15 lat później do współtworzenia Ruchu Narodowego.
Studiowałem architekturę, ekonomię i filozofię, po maturze 3 lata mieszkałem we Wrocławiu, a od dekady mieszkam i działam w Warszawie. Wielu ludzi, którzy nie znają szczegółów mojego zaangażowania społeczno-politycznego, kojarzy mnie przede wszystkim z ostrych dyskusji telewizyjnych, w których prowadzący chętnie zestawiają mnie z przedstawicielami lewicy.
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (9)
Z początkiem 1989 roku wznowiliśmy jeszcze w trakcie Okrągłego Stołu działalność, jako wydziałowa "Solidarność". Ale nie było już motywacji i atmosfery nawet z lat stanu wojennego. Ze zdumieniem stwierdziłem, że większość moich koleżanek i kolegów nie jest zdolna wykrzesać z siebie żadnej już aktywności. Mnie zaś traktują jak komisarza, którego psim obowiązkiem jest załatwiać ich problemy. W październiku 1989 roku złożyłem rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego wydziałowej "Solidarności”.
Stan Tymiński uważał wówczas i uważa tak również dzisiaj, że Polacy nie mieli i nie mają przywódców politycznych. Nie mają przywódców politycznych i nie mają autentycznych elit politycznych. Nie mają ich od 1944 roku. Zostały wymordowane. Elity polityczne zaś wyłonione w III Rzeczpospolitej, Tymiński uważa za "uzurpatorskie i kompradorskie pseudoelity".