Jurgielt ponad podziałami
No proszę! Trudno o lepszą ilustrację postępów reaktywowanego po słynnym zresetowaniu przez prezydenta Obamę swojego poprzedniego resetu w stosunkach amerykańsko-rosyjskich Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego. Pan poseł Dziedziczak, były rzecznik premiera Jarosława Kaczyńskiego, wyczekał do zakończenia wyborów prezydenckich, by teraz utworzyć w Sejmie do spółki z posłem Michałem Szczerbą z Platformy Obywatelskiej parlamentarną grupę lobbystów Izraela.
Okazuje się po raz kolejny, że w sprawach istotnych dla państwa i narodu polskiego, obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm znakomicie potrafi kolaborować z obozem zdrady i zaprzaństwa. Tak samo kolaborował w sprawie Anschlussu Polski do Unii Europejskiej, tak samo kolaborował w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego, o którym prezes Kaczyński potem mówił, że "zagraża" niepodległości Polski, tak samo kolaborował w sprawie emerytur dla izraelskich Żydów, no a teraz kolaboruje w sprawie lobbowania na rzecz Izraela.
Bezstronna ocena wyników wyborów Prezydenta RP 2015
Jeżeli ktoś śledził losy kampanii, to musi przyznać, że wynik prezydenckich wyborów w zasadzie nie zaskakuje i jest na swój sposób sprawiedliwy.
Mający przeważnie ułatwione zadanie urzędujący kandydat, tym razem zdołał roztrwonić niemal 80-procentowe poparcie społeczne z początku roku i prawie 50-procentową (!) przewagę nad głównym rywalem, jaką pierwotnie wykazywały badania preferencji wyborczych.
Duda, Komorowski, Balcerowicz. Wielki strach
Andrzej Duda został prezydentem Polski i wygrał przewagą 518.316 otrzymanych ważnych głosów. Andrzej Duda dostał 8.630.627, natomiast Bronisław Komorowski dostał 8.112.311 ważnych głosów. W trakcie tych wyborów komisjom wyborczym udało się doliczyć 250.231 głosów nieważnych, co stanowiło 1,47 proc. ogólnie oddanych głosów.
Dla przypomnienia, w trakcie głosowania do samorządów, które odbyło się w listopadzie ubiegłego roku, komisjom wyborczym udało się doliczyć prawie 20 proc. głosów nieważnych. Powstaje pytanie o to, kto spowodował przewagę tych 518.316 głosów. Kto zagłosował? W trakcie drugiej debaty między Andrzejem Dudą a Bronisławem Komorowskim nie było na pierwszy rzut oka takich decydujących momentów, które nokautowałyby przeciwnika. Jednego lub drugiego. Ale padło pytanie do obu kandydatów na temat pożyczek mieszkaniowych udzielonych Polakom we frankach szwajcarskich. I tutaj Andrzej Duda odpowiedział, że gdyby to od niego zależało, to przewalutowałby te pożyczki na walutę polską.
Martwy Mickiewicz patrzy na Bosfor
Polakom, wierzącym w kolejną szansę i przemianę swojego losu, wydaje się, że posiedli klucz do skrzyni swojego przeznaczenia. Tymczasem ponownie ktoś zamknął im tę skrzynię, klucz wyrzucając w otchłań czasu, Polaków zostawiwszy z lewym wytrychem, który ci biorą za artefakt wiodący ku szczęściu i powodzeniu.
Początkiem końca obecnej rządzącej nami szajki był koniec listopada 2013 roku, kiedy to Ameryka, w odpowiedzi na rosyjsko-pruskie układanie się w Krainie U, zaczęła operację na Dzikich Polach, operację "Zasypie wszystko, zawieje". Stany Zjednoczone dzielnie rozpoczęły wojnę z Rosją nad Dnieprem, walcząc sumiennie z intencją zmagania się do ostatniego Ukraińca (to parafraza jakże celnego hasła propagandowego autorstwa Józefa Goebbelsa, który na początku 1941, jeszcze przed przystąpieniem Ameryki do wojny, rzucił w świat zawołanie: "USA walczą do ostatniego Anglika").
Nowy prezydent w koncercie mocarstw
Mocarstwa, zainteresowane wydarzeniami w Polsce, przyjęły wynik wyborów prezydenckich umiarkowanie i po "mocarstwowemu".
Najwięcej atramentu w temacie zmiany warty na Krakowskim Przedmieściu wylała prasa niemiecka, ale Berlin to wszak nasz najbliższy i największy partner ekonomiczny. Waszyngton i Moskwa, których interesy polityczne należy przedstawiać globalnie, potraktowały zmianę polskiego prezydenta jako wiadomość drugorzędną.
Establish męty
Co czynią nadwiślańskie Establish Męty, gdy cudze pieniądze definitywnie im się kończą?
Na samym początku lamentują okrutnie. Potem robią, co mogą: dezawuują, dezinformują, tumanią oraz straszą.
Jednocześnie obrzucają medialnych adwersarzy werbalnym błotem, natomiast na przeciwników politycznych wylewają wiadra werbalnych pomyj.
Wreszcie ci i owi dłonie zaciskają w pięści, wymachując ulotkami przeciw aborcji, co wygląda, jakby naprawdę zamierzali zapychać papierem usta prezydentowi jeszcze naszemu, panu. Czy tam jeszcze naszemu panu prezydentowi. Krzycząc przy tym "zamach! zamach!".
Opinia staruszka
Mam 81 lat i niejedno widziałem. Cieszy mnie to, że szef żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith, Hartman, profesor z łaski Lecha Kaczyńskiego, oraz car polskich mediów Adaś Szechter-Michnik z wyników wyborów są niezadowoleni.
Ale jestem ostrożnym optymistą. Pamiętam entuzjazm dla Gomułki w 1956 r., takiego nikt w Polsce nie miał, a jak się skończyło. Dodam, że za jego władzy jeszcze sporo akowców kiblowało we Wronkach i Strzelcach Opolskich. Jaki on będzie, zobaczymy po pierwszych jego krokach, czy np. pozytywnie odpowie na pytania, jakie zadałem mu i reszcie kandydatów na łamach "Gazety Polskiej Codziennie", na które ani on, ani żaden inny kandydat nie odpowiedział. Co mi się naprawdę nie podoba, to że obejmie władzę dopiero 6 sierpnia, czyli konkurent ma jeszcze 71 dni władzy. Janusz Korwin-Mikke, który boleje, że splamił się poparciem Bula hr. Komorowskiego w II turze, przewidywał, że konkurenci wprowadzą stan wojenny, co mając prezydenta, premiera i Sejm, mogą zrobić "legalnie".
Pocałunek Almanzora
"Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia" – tak można by skomentować sytuację, jaka w obozie zdrady i zaprzaństwa zapanowała po przegranej prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Z jednej strony, dochodzi do głosu znana zasada, że sukces ma wielu ojców, a klęska jest sierotą i wszyscy w PO, jeden przez drugiego, "odcinają się" od przegranego prezydenta, ale z drugiej – interesy naszych okupantów są tak poważne, lody ponakręcane, że przegrana jakiegoś tam prezydenta nie może, a w każdym razie – nie powinna stwarzać żadnego zagrożenia. Co by to bowiem było, gdyby kaprysy demokracji mogły naszym okupantom likwidować, czy choćby tylko zmniejszać korzyści z okupacji kraju?
Komu A. Duda będzie służył?
Wieloletnia propaganda PiS jako partii patriotyczno-katolickiej wyniosła Andrzeja Dudę na stanowisko prezydenta RP. Sukces tej promocji jest ewidentny w wynikach wyborów w Toronto, gdzie w drugiej turze Duda otrzymał 90 proc. głosów. Frekwencja była jednak niska, głosował tylko jeden procent (2400 z 220.000) tutejszych Polaków.
W Polsce bardzo dobrze podsumował wynik głosowania Jerzy Wasiukiewicz, członek zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości:
"To nie Duda wygrywa tę kampanię wyborczą, tylko Komorowski ją przegrywa. I to dzięki ogromnej aktywności ludzi spoza PiS, takich jak narodowcy, korwinowcy, kibice, lokalni działacze różnych środowisk patriotycznych, którzy przychodząc na wiece i spotkania z Komorowskim, zdziałali coś, czego całe PiS przez ostatnie pięć lat nie było w stanie zrobić. Doprowadzili do tego, że notowania sondażowe Bronisława Komorowskiego zaczęły lecieć w dół".
Debata. Dziwny polityczny język, dziwny slang i prosty głos ludu
Paru spotkanych znajomych po debacie telewizyjnej kandydatów na prezydenta RP, która miała miejsce 5 maja i w której wzięło udział 10 kandydatów na prezydenta, a więc Andrzej Duda (PiS), Adam Jarubas (PSL), lider Twojego Ruchu Janusz Palikot, Janusz Korwin-Mikke (ugrupowanie KORWiN), Paweł Kukiz, Jacek Wilk (Kongres Nowej Prawicy), Marian Kowalski (Ruch Narodowy), Paweł Tanajno (Demokracja Bezpośrednia) oraz Grzegorz Braun, Magdalena Ogórek (SLD). W debacie odmówił udziału Bronisław Komorowski. Parę znajomych osób powiedziało mi tak: No nareszcie odbyła się debata, w której było parę osób, Grzegorz Braun, Marian Kowalski, Paweł Kukiz, które powiedziały to, co leżało ludziom na sercu.
Przypomnę, że Grzegorz Braun powiedział między innymi: "Nie dla żydowskich roszczeń", "Nie dla sprzedaży lasów". Marian Kowalski wypowiedział się w imieniu tych, którzy zostali i zostają przez wyzysk na dole drabiny społecznej, przez bylejakość rządów PO zmuszeni do opuszczenia Polski. Paweł Kukiz w skrócie powiedział tak: skoro mamy nierychliwe sądy i partie, skoro politycy, którzy złamali prawo, są ciągle politykami, bo ich partie nie usuwają ich z Sejmu czy Senatu, to w takim razie oddajmy ich sprawę pod osąd wyborców. Jedynym sposobem, by po przegranych przez siebie wyborach poszczególni politycy nie wrócili do Sejmu, Senatu lub parlamentu Unii Europejskiej, jest organizacja wyborów w postaci jednomandatowych okręgów wyborczych, czyli tak zwanych JOW-ów.