Kradzież niejedno ma imię
Jakub Śpiewak, ze znanej rodziny Śpiewaków; syn Jana Śpiewaka, brata dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego Pawła Śpiewaka, to ważna postać warszawskiego salonu, dlatego fakt, że okazał się złodziejem – jakkolwiek przykry sam w sobie – pokazuje dodatkowo, że w Polsce przyjmuje się na stałe orwellowskie dwójmyślenie.
Postępowe prądy w polityce i teologii
Już się wyjaśniło, dlaczego nasi okupanci skłonili Umiłowanych Przywódców do wszczęcia klangoru w sprawie "związków partnerskich" i wokół obsadzenia stolca wicemarszałka tubylczego Sejmu. Jak pamiętamy, dziwnie osobliwa trzódka biłgorajskiego filozofa ogłosiła zamiar posadzenia na tym stolcu osoby legitymującej się dokumentami wystawionymi na nazwisko: "Anna Grodzka" – a reszta Umiłowanych Przywódców, uznawszy, że może dojść do tego naprawdę, stanęła murem za dotychczasową wicemarszalicą Wandą Nowicką, która za takową psotę została z trzódki wyrzucona.
Polskie szczury
Proszę się nie obrażać, że porównam tu Polaków do szczurów. Inni porównali nas do gorszych zwierząt. Na przykład moja mama śp. Alicja opowiadała mi, że kiedy szła ulicami Warszawy w czasie okupacji, to dzieci niemieckich oficerów krzyczały: "Du Polnische Schweine", czyli: ty polska świnio. Nie wiedziały, że ta była członkini "Ligi Obrony Kraju" nosiła "bibułę", czyli rozkazy i meldunki dla organizujących się powstańców. W pamięci tego opowiadania, kiedy w mojej restauracji Maloka w Iquitos w Peru, niemiecki turysta brutalnie wyżywał się na kelnerach, podszedłem do jego stolika i szepnąłem mu w ucho "Ich bin Polnische Schweine". Od razu się uspokoił.
Ruch Narodowy – czyli wiadomo, że nic nie wiadomo
Na polskiej scenie politycznej trwa festiwal dyskusji o Ruchu Narodowym. Partii, której nie ma, nie wiadomo, czy będzie, a jak będzie, to nie wiadomo, jaka będzie. Ponieważ wiadomo, że nic nie wiadomo, i ja postanowiłem dodać swoje trzy grosze. Mam do tego niezbywalne prawo. Z racji mojej ponaddwudziestoletniej działalności, kilkuset artykułów, kilku tysięcy publikacji, napisania do szuflady kilku książek, uczestnictwa w setkach demonstracji, rozkolportowania kilkudziesięciu tysięcy patriotycznych książek i czasopism, czyli ogromnego wysiłku, z którego nic nie wyszło – prócz niewątpliwych dowodów na moje głębokie zaangażowanie.
Myśleć realnie
W związku z widoczną gołym okiem potrzebą sanacji życia politycznego i oczywistym przepaleniem obecnego układu co rusz odżywa w Polsce debata na temat Ruchu Narodowego. Dyskutuje się o tym na łamach mniejszych i większych efemeryd; zręcznie kontrolowana dyskusja spływa nawet do kolektora głównego nurtu; bawią się nią po pracy guru-intelektualiści prawicy w klubie Ronina, debatują niepokorni na spotkaniach w klubach Gazety Polskiej...
Osierocenie
Benedykt XVI nie był człowiekiem o gładkiej powierzchowności czy wzbudzającym sympatię "od pierwszego spojrzenia", ale wieść o abdykacji wywołała u mnie coś, co chyba najlepiej wyraża słowo "osierocenie".
Pożegnał się z nami człowiek, który prowadził Kościół w trudnych czasach; dobry papież antymodernistyczny, jasno, w piękny intelektualnie sposób zakreślający pozycje obronne katolicyzmu; religii atakowanej nie tylko przez fanatycznych hindusów czy muzułmanów; religii atakowanej przede wszystkich przez ośrodek władzy Zachodu, i to atakowanej bardzo silnie od środka.
Wojna, którą właśnie przegraliśmy (7)
ciąg dalszy z poprzedniego numeru
Powróćmy na chwilę do mojej firmy. Miałem jeden produkt, który w roku 2000 oferowałem za 4,20 polskich złotych, czyli równowartość 1 dolara. W roku 2008 dalej oferowałem ten produkt za 4,20 ale jego wartość liczona w dolarach wynosiła już 2. Tylko głupi chciałby ode mnie kupować zamiast ściągnąć z Chin za… 1 dolara. Ze mnie również możecie się pośmiać, podobnie jak z frankowych kredyciarzy. Podobnie jak z firm, po których na początku roku 2008 przejechali się eleganccy menedżerowie z czarnymi teczkami, sprzedając im opcje walutowe. I doprowadzając firmę z pobliskiego miasteczka z ponadstuletnią tradycją produkcyjną, i pełnym portfelem zamówień, na skraj bankructwa.
Lipa po europejsku
Z unijnego szczytu Donald Tusk wrócił radośnie uśmiechnięty. Z tak radosną radością radosnego premiera w żadnym razie nie należy polemizować. Taką radość należałoby czym prędzej izolować, a następnie bardzo intensywnie leczyć.
Ale rozbierzmy rzecz z zachowaniem należnej dystynkcji. Na początek pewne uogólnienie. Otóż świat i ludzi można poznawać, rozumieć oraz relacjonować innym, na rozmaite sposoby, bo z rozmaitymi intencjami. Prawdziwe wyzwanie dla ludzi przyzwoitych zawiera się w tym, by poznawać, rozumieć oraz opowiadać o świecie i ludziach – uczciwie. W sposób prawy. Z tej perspektywy kluczem jest umiejętność odróżniania dobra od zła – bez tego nasze relacje zawsze będą nic niewarte.
Obrażono polskie kobiety
Szeroko dyskutowane zachowanie żydowskich kibiców podczas meczu tenisowego Polski z Izraelem – nie jest niczym nadzwyczajnym. Żydzi – nie tylko ci z Palestyny – łagodnie mówiąc – nie lubią Polaków. Jest to nielubienie – parafrazując tezy Michnika o "polskim antysemityzmie" – surrealistyczne, nie wynikające z żadnych współczesnych doświadczeń, lecz ze stereotypów żydowskiego wychowania i nauczania o Polsce.
Jest to pokłosie wychowania żydowskiego do syjonizmu oraz kultury obleganej twierdzy, na której budowana jest współczesna żydowska mobilizacja narodowa; jest to wreszcie pokłosie wychowania w duchu wybraństwa i lepszości.
Jawnogrzesznictwo polityczne i inne
Ogłoszenie przez papieża Benedykta XVI decyzji o abdykacji w dniu 28 lutego sprawiło, że w naszym nieszczęśliwym kraju na panewce spaliły zamysły serc wielu. Sensacja ta zepchnęła na dalszy plan nawet północnokoreański test nuklearny, a cóż dopiero – polityczną pornografię, w jakiej specjalizują się ostatnio nasi Umiłowani Przywódcy, którzy – jak wiadomo – uprawianie prawdziwej polityki mają surowo zakazane.