Niemcy, a moje myśli jeszcze polskie
Przyjechałam do Niemiec. Pani domu niemiecka pyta się mnie, jak tam święta w domu, w Polsce?
Dopytuje się też, jak choinka. Jej pytania wydawały mi się jakieś przestarzałe, a ona dziecinna. Wprawdzie jest jeszcze styczeń, ale tak dużo działo się po świętach, że święta poszły już trochę w zapomnienie. I ta podróż do Niemiec, z wieloma przesiadkami. I tyle się wydarzyło, tyle spraw poważnych. Potem uświadomiłam sobie, że choinki w tym roku prawie nie widzieliśmy. Kupiliśmy prawdziwe drzewko, takie z lasu, wysokie pod sam sufit. Kolejno przyjeżdżały dzieci, potem odjeżdżały, zaraz po Sylwestrze, w różnych terminach.
Co za mecz!
Wczoraj, 19 stycznia, był mecz piłki ręcznej Polska – Francja. Niezapomniany, dwaj reporterzy chcieli chwalić, wymieniać sławy francuskie, czyli sławy mistrzów świata, a tutaj nie było czasu na to. Polacy wbijali bramkę za bramką i przez cały mecz, czyli dwa razy po pół godziny, prowadzili. Z przewagą kilku bramek.
Miało się wrażenie, jakby grali nie z tej ligi, tak poziomem odbiegały od siebie te dwa zespoły.
Coś cudownego taki mecz widzieć, zwłaszcza po debacie w Europarlamencie, gdzie polska premier Beata Szydło dzielnie się spisała. Tam też miało się wrażenie, jakby część osób zadających pytania odbiegała poziomem. Intelektualnym. Może wina tłumaczącego. Jedna pani mówiąca po niemiecku, jakaś taka natarczywa. Przypomniałam sobie... tak. Pytałam dziadka niemieckiego o partię – jaki to mają kolor? To było dwa lata temu. On się skrzywił i coś powiedział... Teraz rozumiem, teraz lepiej go rozumiem.
Buty są dla człowieka najważniejsze
Mąż zaraz jedzie do mechanika, aby przygotował samochód do przeglądu. Samochód jest stary, ma 21 lat, ale dużo takich jeździ po polskich drogach. Nie czujemy, że to antyk. Wprawdzie na osiedlu, zwłaszcza przed nowszymi blokami, stoją nowsze samochody, ale przed naszym zdarzają się też takie wiekowe jak nasz. Najważniejsze, że w Polsce mechanicy są dobrzy, a nasz samochód, ściągnięty z Niemiec, nie wymagał prawie żadnych napraw, oprócz wymiany części hamulców.
Patrzę na ceny 10-letnich samochodów, ale są drogie, między 17 tys. a 20 tys. złotych. Niemcy kupują przede wszystkim BMW, Audi, Mercedesa, a na końcu Volkswagena. Szkoda, że samochody angielskie mają kierownicę po drugiej stronie. W Anglii są tańsze samochody niż w Niemczech – mówią nasi znajomi stamtąd. Ciekawa jestem, czy jest to bardziej korzystne dla ruchu drogowego, bezpieczeństwa kierowcy czy pasażera. Czy w wypadkach samochodowych statystycznie więcej cierpią kierowcy, czy pasażer? Np. u nas w autobusie zawsze siadam za kierowcą, bo może on odruchowo siebie chronić.
Napisała do mnie Mania
Odezwała się Mania. To moja dawna koleżanka. Organizują jakieś spotkanie. Najbardziej pamiętam jej strach, gdy została zaproszona przez rodzinę chłopaka. Chodzili ze sobą już ponad rok, a ona nigdy u nich nie była. Rodzina była "ałłł, ołłł" – jak to Mania określała. Marek miał jeszcze tylko siostrę i był z "porządnego" domu, który o Mani na początku nie chciał słyszeć.
Mania i nam wydawała się na początku dziwna. Wyskoczyła kiedyś z zabawy i na korytarzu głośno mówiła, jak mi zazdrości tego, że jestem taka szczupła. Nie znałyśmy się wtedy dobrze, Mania mówiła to, co myśli.
Niedługo Sylwester, przybędzie nam rok
Ach ten mój mąż!
On jest okropny!!!
Jak ja to, to on tamto.
Golono, strzyżono... przypomina mi się taka sytuacja. Mąż upierał się i żona się upierała. On chyba ją wrzucił do wody, a ona jeszcze pokazywała palcami, że strzyżono. Czy to tak było, czy inaczej? Może żona go do wody wrzuciła...
Jak ja chcę rybę jeść na obiad, to on mięso.
Jak ja mówię – tak, to on mówi – nie.
A przecież to zawsze ja mam rację (tak na marginesie i chyba żartuję).
Niedługo święta Bożego Narodzenia
Niedługo święta Bożego Narodzenia i już się cieszę. U nas zawsze prawdziwa choinka i ja chcę ją wybierać, jak już przyjadę do domu, do Polski.
Tutejsi – Niemcy, mają już choinkę, wysoką bardzo, bo tu sufit wysoko wisi.
Dom już tutaj wcześniej przystrojony. Wiem, że zwyczaj choinki przybył do nas z Niemiec. Czyli Niemcy lubią się jednak bawić, zauważyłam to, widząc ptaki – czarne kruki na balkonach. A czemu toto się nie rusza? – A to sztuczne. Widziałam też Mikołaje wchodzące do domu, wiszące u okna, z workiem prezentów na plecach.
Zgubiłam szalik
Zgubiłam szalik, był piękny, może ktoś z niego będzie zadowolony... tak jak ja byłam.
W drodze do Niemiec naraz nas zatrzymano, nasz autobus, sprawdzano dowody osobiste. Była to policja niemiecka. Mój dowód wzięto i kilka jeszcze innych. Na pewno 20-minutowe czekanie i nam oddano, mówiąc po imieniu. Same kobiety.
Na peronie kolejki nie mogłam kupić biletu, bo automat nie chciał wziąć mojej gotówki. Jeszcze można było kartami zapłacić, ale ja jestem z tym nie na bieżąco, nie używam takich rzeczy. Ktoś mi pomagał, skierował do innego automatu i tam było już wszystko dobrze. Automat połknął 10 euro, wypluł bilet i posypał głośno resztą.
Wreszcie rząd, który myśli o biedzie polskich dzieci
Rząd nasz ma dać po 500 złotych na dziecko, miesięcznie. Bogate dzieci nie dostaną. Dobrze, niech więcej będzie dla biednych i dla matek biednych, które często dzieci same chowają. Lepiej późno niż wcale.
Niemcy dają około 200 euro na dziecko, ale jeszcze rodzic dostaje, gdy się dzieckiem opiekuje. To 500 złotych zlikwidowałoby być może głód dzieci polskich. Moje dzieci nie miały wsparcia, żadnego dofinansowania. Ja wiem, co to znaczy, gdy przede wszystkim szkoła wyciąga od dzieci dużo pieniędzy – książki, wycieczki, przybory, ubranie. W sumie Polska opiera się na dzieciach. Te 500 złotych nie poszłoby do skarpety, zostałoby szybko wydane.Oby jak najszybciej rząd wypłacił te pieniądze. Czas zimowy to czas koniecznych zakupów, bo dziecko rośnie. Ile reklam jest skierowanych do dzieci! Wielkie markety zarabiają na dzieciach, niech zostawią dla nich część zarobionych tutaj pieniędzy.
Ten nasz świat...
...to nasza Ziemia, jak na razie… Reszta, to jeszcze nie nasze. Możemy głowy zadzierać, podziwiać światełka... W dzień – jedno duże, w nocy mniejsze i dużo malutkich. To mniejsze to Księżyc, on nie ma swojej mocy, on odbija światło tego dużego, gdy na Ziemi jest cień. Sprytnie, no nie?
A nasza Ziemia… ludzi na niej dużo. Dla tych ludzi najważniejsze jest jedzenie i ubranie, tam gdzie zimno. Mieć zabezpieczony byt.
Jeśli czegoś jest za dużo w jednym miejscu świata... może się to rozlać, jak mleko po stole. Może się rozlewać dobro, może się rozlewać zło.
Są ludzie silniejsi, są całkiem nadzy. Ci silni są ubrani, poruszać się mogą szybciej. Nie mają pod sobą zwierza, mają pod sobą coś na jego kształt, ale jest to jeszcze szybsze. Taki człowiek podporządkował sobie rzeczy, zrobił z nich coś przydatnego, co pozwala mu się szybciej poruszać. Już nie szczuje psem, taki człowiek. On miota ogniem, a nie jest to smok, który kiedyś w przeszłości był, wg wiary ludzi.
Już chyba trzeba nosić czapkę
Pamiętam rok 2011 w Hamburgu, gdzie musiałam czekać przez cały upalny dzień na mój autobus do Polski. Chciałam się wtedy przejść ulicami miasta, z ciężkim sercem zapłaciłam 10 euro za przechowalnię bagażu. Wtedy to naraz znalazłam się w samym sercu pochodu. Szedł i ulicą i dwoma chodnikami i mnie wziął ze sobą. Udało mi się z niego wydostać i wrócić do dworca, chociaż miasta nie znałam. Na końcu pochodu jechała policja, dużo jej było, ale pochód przeszedł spokojnie. Strajki, pochody, demonstracje niemieckie pokazują, że jest to demokratyczne państwo, w którym można mieć inne zdanie.
Dzisiaj, 11 listopada 2015, w Warszawie, jak co roku, Marsz Niepodległości – manifestacja, przemarsz ulicami Warszawy. Przemarsze te nie są spokojne, policja interweniuje, bo zawsze jakieś siły zakłócą bieg przemarszu.
Patrzę przez okno, wiatr zawiewa deszcz, deszcz chciałby spaść na ziemię po najkrótszej drodze lotu, pionowo w dół, ale wiatr go przepędza i deszcz musi padać na ukos. Wiatr siecze deszczem. Ooo, tak to wygląda.