W obronie ludu pracującego
PSL walczy, PSL czuwa, PSL wielką Polskę wykuwa. Nie kupuj w Tesco, kupuj u swego, w ten sposób wygryziesz Anglika bladego. Okazuje się, że słuszne myśli i metody działania nadają się do zastosowania w każdych warunkach, a zwłaszcza wtedy, gdy trzeba pokazać opinii publicznej, że Umiłowani Przywódcy gotowi są własną piersią bronić interesów ludu pracującego miast i wsi.
Jednym ze sposobów obrony ludu pracującego jest bojkot – w tym przypadku bojkot angielskiej sieci sklepów wielkopowierzchniowych Tesco, do którego wezwało Polskie Stronnictwo Ludowe ustami posła Jana Burego w odpowiedzi na deklarację brytyjskiego premiera Dawida Camerona, żeby pozbawić pracujących w Wielkiej Brytanii Polaków prawa do zasiłków na dzieci mieszkające w Polsce.
Rekonesans w Genewie
Przeróżne międzynarodówki wysługiwały się jednym wielkim mocarstwom, a zwalczały inne – wszystko to zaś działo się głównie kosztem państw mniejszych, wobec których zasłaniano się zawsze groźnym parawanem procedur traktatowych […]. Tacy różni panowie […] rościli sobie prawo wścibiania nosa w wewnętrzne życie mniejszych państw z zupełnym lekceważeniem nie tylko podstawowych zasad suwerenności, ale nawet elementarnego porządku prawnego.
Znów pogrywam sobie z ludzką wyobraźnią. Wypowiedź oczywiście nie traktuje o Unii Europejskiej. Chociaż zakres działalności Ligi Narodów i Międzynarodowego Biura Pracy, bo o nich jest w niej mowa, w latach 20. i 30. XX w. w zasadzie skupiał się na sprawach europejskich. W szerszym zakresie, fragment wspomnień Józefa Becka odnosi się po prostu do Genewy.
Prawo i Sprawiedliwość przeciwko Jadwidze Chmielowskiej?
9 grudnia ubiegłego roku miała miejsce pierwsza odsłona procesu przeciwko Jadwidze Chmielowskiej z powództwa Wojciecha Poczachowskiego o naruszenie dóbr osobistych. Powód domaga się zasądzenia 10 000 złotych na rzecz Harcerstwa Rzeczypospolitej Polskiej oraz przeprosin na łamach "Gazety Polskiej", "Naszego Dziennika", "Dziennika Zachodniego", "Rzeczpospolitej", "W sieci", "Gościa Niedzielnego" i "Gazety Wyborczej", "w formacie nie mniejszym niż 1/4 strony" (!). Co jest o tyle kuriozalne, że rzekome zniesławienie nastąpiło na prywatnym blogu pozwanej.
Kuriozalne są zarazem powody wytoczenia sprawy sądowej, ponieważ wszystkie zarzuty przeciwko Jadwidze Chmielowskiej są zgodne z prawdą. Należałoby raczej powodowi, Wojciechowi Poczachowskiemu, zadać pytanie, dlaczego w swoim życiu tak, a nie inaczej, się zachowywał. Ale po kolei, przybliżmy najpierw osoby dramatu.
Ufajdane uszy Moniki P.
Nie mówiłem? Mówiłem i powtórzę: kiedy kobieta odpowiednio nowoczesna i należycie postępowa zapragnie podzielić się ze światem swoją inteligencją, dla świata może nie być ratunku. Nic tylko bić na alarm, uciekać z krzykiem, a ludzi przyzwoitych przed łotrzycami ostrzegać. Co też niniejszym czynię.
Poranna audycja Radia ZET. Piją sobie z dziobków, miziając po futerkach: dziennikarka Monika Olejnik oraz zdeklarowana feministka Monika Płatek. Teoretycznie Olejnik odpytuje Płatek (doktor habilitowana nauk prawnych, profesor nadzwyczajna UW), w praktyce pani profesor wygłasza rozmaite odezwy, apele, manifesty i proklamacje. Jak przystało na rasową, feministyczną dżenderystkę.
Cicha woda brzegi rwie
* W PO – "centralizm demokratyczny"
* Zmiana traktatów, czyli koniec szmalu?
* Strasburg czeka na dogodny moment
* Rosja już się nie cofa...
Platforma Obywatelska upodabnia się do PZPR z lat 60., kiedy to pośród ogarniającej ją degrengolady Władysław Gomułka diagnozował: "Ryba śmierdzi od głowy".
Cośmy przeżyli!
Jak najlepiej można skomentować wydarzenia końcówki minionego roku? Najlepiej posłużyć się przedstawionym przez Stefana Kisielewskiego porównaniem pielęgniarki polskiej i żydowskiej.
Polska pielęgniarka składa rano lekarzowi relację, jak pacjenci spędzili noc, podczas gdy pielęgniarka żydowska wita lekarza okrzykiem: "panie doktorze, co JA przeżyłam!". Więc – cośmy wszyscy w tych dniach przeżyli!
Ordynacja JOW to anarchia?
W historii często nas, Polaków, opisywano jako anarchistów. Jako ludzie kochający wolność, nie lubimy żadnej władzy, bo władza zmusza nas do rzeczy sprzecznych z naszym osobistym interesem. Jesteśmy nieufni w stosunku do władzy, która ogranicza nasze pole działania.
Co więcej, my Polacy nie jesteśmy zdolni do działań zbiorowych. A to przez wychowanie w kulturze rzymskiej, która dyktuje indywidualność człowieka. W działalności zbiorowej przodują Azjaci, co jest widoczne w wielu projektach inwestycyjnych, takich jak centra handlowe, gdzie np. Chińczycy zgodnie inwestują grupowo.
Rozmowa z Wojciechem Sumlińskim: Nie tracę nadziei
Polub "Gońca" na fejsbuku!
Wojciech Sumliński (ur. 15 kwietnia 1969 w Warszawie) – polski dziennikarz, absolwent psychologii Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Pracował w "Życiu", "Gazecie Polskiej" i "Wprost". Autor licznych reportaży i programów w TVP: "Oblicza prawdy" o działalności SB i magazynu śledczego "30 Minut". Autor książki "Teresa Trawa Robot" o tajnych operacjach specjalnych SB oraz autor scenariusza filmowego o śmierci ks. Popiełuszki napisanego dla Agencji Filmowej TVP. Obecnie współpracuje z "Frondą" i magazynem śledczym "Focus", pisze kolejne książki i jest redaktorem naczelnym "Tygodnika Podlaskiego".
W 1999 był nominowany do nagrody Press w kategorii dziennikarstwa śledczego za publikacje o Henryku Goryszewskim, który pełniąc funkcję przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych, doradzał prywatnym firmom, jak unikać płacenia podatków. W tygodniku "Wprost" ujawnił akta świadka koronnego, Jarosława Sokołowskiego pseudonim "Masa" (2003), oraz materiały dotyczące kontaktów Andrzeja Kuny, Aleksandra Żagla i lobbysty Marka Dochnala z parą prezydencką, Aleksandrem i Jolantą Kwaśniewskimi (2004–2006). W roku 2006 ponownie nominowany do nagrody Press w kategorii dziennikarstwa śledczego, za materiał opublikowany w tygodniku "Wprost" (wraz z Przemysławem Wojciechowskim), o powiązaniach polityków, służb specjalnych i przestępczości zorganizowanej.
Autor książki pt. "Kto naprawdę go zabił?" o zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki (Warszawa, 2005 rok, wydawnictwo Rosner & Wspólnicy, ISBN 8389217048). W książce i wcześniejszym artykule prasowym (WPROST) Sumliński twierdził, że Waldemar Chrostowski, kierowca ks. Popiełuszki, był agentem SB. Sumliński przegrał proces sądowy z Chrostowskim.
W trakcie procesu informacje zebrane przez Wojciecha Sumlińskiego potwierdzili dr Leszek Pietrzak (biegły IPN badający dokumenty dotyczące Waldemara Chrostowskiego, który zeznając, powiedział, że "Waldemar Chrostowski był agentem SB") oraz prokurator Andrzej Witkowski, który zeznał, że zamierzał postawić Chrostowskiemu zarzuty, ale gdy ujawnił swój zamiar, odebrano mu sprawę.
Trzynasty grudnia
Jak co roku liczni Polacy wyszli demonstrować. Była pikieta już12 grudnia – 50 ludzi przed Belwederem, gdzie nawoływano do byłego internowanego, dziś prezydenta RP, by wreszcie sądzić autorów tego haniebnego czynu, a zwłaszcza prokuratorów i sędziów, którzy jakby nigdy nic zajmują dobrze płatne stanowiska.
Dalej, o północy z 12 na 13 grudnia była jak od wielu lat demonstracja pod domem generała Jaruzelskiego, który ze złamaniem prawa został dla niego kupiony przez wojsko. 13 w centrum Warszawy pod wejściem do metra stały dwa samochody pancerne, jeden słynny scot, drugi jakiś inny i fiat, jakim jeździła wówczas milicja. Z głośników nadawano przemówienia generała, w których kłamał, że Rada Państwa w myśl konstytucji wprowadzała stan wojenny na terenie całego kraju. Rada Państwa miała prawo ogłaszać dekret z mocą ustaw, tylko gdy nie obradował sejm, a tego wieczoru była sesja sejmu, czyli Rada Państwa i sam generał złamali nawet Konstytucje PRL-u.
Telewizja: Nickonkretne mediabzdury
Co to się porobiło, no dajcie spokój. Zresztą sam nie wiem, może to i owo źle zrozumiałem? Za co właściwie odpowiadała urzędniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zatrzymana niedawno przez CBA? Za resortową tarczę antykorupcyjną?
Niezłe, w rzeczy samej. Tym bardziej niezłe, im bardziej prawdziwe. Aż żal serce ściska, że rozmaite prawdy o Polsce i ludziach rządzących Polską tak sporadycznie przewijają się przez przestrzeń medialną. Że umykają nam wieści w rodzaju tej kolportowanej ostatnio przez Państwową Inspekcję Pracy, mianowicie o lekarzach chirurgach, pełniących dyżury nieprzerwanie ponad sto godzin.