Gratulacje
Jak pisze prof J.R. Nowak, pana Jana Kobylańskiego już 40 razy oszkalowano w III RP, głównie w "Gazecie Koszernej", czyli gazecie żydowskiej dla Polaków. Podejrzewam, że jest to taka liczba oszkalowań, że pozwoli Mu ubiegać się o wpisanie do Księgi Rekordów Guinnessa.
W tej sytuacji pozwalam sobie złożyć Prezesowi Kobylańskiemu gratulacje, bo jak miał powiedzieć Lenin, jest źle, gdy was chwalą wasi przeciwnicy, więc jest dobrze, gdy was szkalują i to tyle razy.
Tel Awiw i Moskwa: razem przeciw Polsce? Nie ma zasad, czyli drugie dno ataku na gen. Skrzypczaka
W nader podejrzanych okolicznościach podał się ostatnio do dymisji wiceminister obrony narodowej, gen. Skrzypczak, ale w jeszcze bardziej podejrzanych okolicznościach jego dymisja została przyjęta. Przypomnijmy fakty.
Najpierw izraelska prywatna firma zbrojeniowa oskarżyła gen. Skrzypczaka o lobbowanie na rzecz konkurencyjnej firmy z Izraela. W następstwie tego oskarżenia Służba Kontrwywiadu Wojskowego cofnęła gen. Skrzypczakowi certyfikat dostępu do informacji tajnych, co dyskwalifikowało go jako wiceministra obrony.
Nic się nie "wymknęło"
Wprawdzie wiadomo, że takie rzeczy powinny być bezwarunkowo i surowo zabronione, ale chociaż wiadomo, to niestety zbrodniczy cyklon "Ksawery" z wielką szybkością zbliża się do Polski, nie przejmując się ani ograniczeniami szybkości, ani nawet fotoradarami. Nie tylko zatem zbrodniczy, ale w dodatku bezczelny cyklon zbliża się tedy nieubłaganie, pokazując przy okazji granice możliwości władzy politycznej. Nie tylko premier Donald Tusk, ale nawet sam pan generał Marek Dukaczewski, chociażby nie wiem jak się wytężał, to nie potrafi powstrzymać zbrodniczego cyklonu.
Nie była w stanie go powstrzymać nawet rekonstrukcja rządu premiera Tuska, która wprawdzie niby się zakończyła, ale chyba nie do końca, bo właśnie niezależne media głównego nurtu, komentując raport Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że sytuacja w sektorze ochrony zdrowia gwałtownie się pogarsza, bezlitośnie chłoszczą ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który w związku z tym musiał porzucić bezpieczne ukrycie.
Wybrzuszenia na dywanie
Podobno nie można trafić gorzej, niż myląc rozsądek z uległością. Jeśli tak, warto zaglądać w oczy aktualnemu premierowi Rzeczypospolitej. Często zaglądać, przy każdej okazji. Często i głęboko.
Warto, ponieważ w moim przekonaniu, Donald Tusk należy do gatunku tych nadwiślańskich person, nazywanych powszechnie choć niesłusznie politykami, które Timothy Garton Ash, brytyjski pisarz, historyk i publicysta, tytułował "ćwierćzdecydowanymi półprzywódcami" (Ash: "Niektórzy polscy politycy nauczyli się tylko mówić jak przywódcy. Gorzej z decyzjami. Gdy chodzi o rzeczy błahe, są stanowczy do granic doktrynerstwa. Gdy ważą się losy kraju, albo się chowają, albo zaczynają dzielić włos na czworo. Na razie macie więc ćwierćzdecydowanych półprzywódców").
Kult wulgaryzmu
Bogusława Lindę kojarzy się współcześnie z ekranizacją XIX-wiecznej epopei "Pan Tadeusz" oraz główną rolą w "Psach", filmowej tym razem epopei. Ta pierwsza opisuje życie codzienne polskich elit doby wojen napoleońskich, druga elity polskie końca XX wieku. Tenże Linda w rozmowie z portalem MenStream.pl stwierdził, że polskie "społeczeństwo robi się metroseksualne".
"Patrząc, jak mężczyźni się ubierają, wyglądają, w jaki sposób wypowiadają, widzę, że ten typ męski się zmienił na bardziej kobiecy. […] – oznajmił. – Kiedyś […] role były jednoznacznie podzielone".
Nadchodzą święta
Już brakuje słońca, najpierw była plucha, teraz już mokry śnieg. W sklepach moc dekoracji świątecznych i tu, i tam choinki ozdobione jak się da. W sklepach i na poczcie moc kart świątecznych często z motywami religijnymi i życzeniami na Boże Narodzenie i Nowy Rok.
Jak zjechałem tu 21 lat temu, to choinki zdobiono po 26 grudnia, teraz już w końcu listopada.
Kres partnerstwa wschodniego
Jest nam niezmiernie miło powitać "na pokładzie" "Gońca" Pana Mariana Miszalskiego. W latach 1983–89 obok Stanisława Michalkiewicza współtwórcę niezależnego Wydawnictwa "Kurs". Obecnie dziennikarza katolickiego tygodnika "Niedziela", stale współpracującego z tygodnikiem "Najwyższy Czas".
Parlament ukraiński nie przyjął "pakietu ustaw", mocą których ukraińscy więźniowie mogliby "wyjeżdżać na leczenie do Niemiec"... Ten "pakiet ustaw", na który naciskała Unia Europejska (nawiasem mówiąc: urągający suwerenności państwowej), był pretekstem, aby skazana prawomocnym wyrokiem Tymoszenko mogła wydostać się na wolność, co stanowiło warunek podpisania przez Unię Europejską umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.
Wiadomo było od początku, że to tylko pretekst, a jeśli wiadomo było od początku, że władze ukraińskie na ten pretekst nie wyrażą zgody – po co było tyle medialnego hałasu wokół tej sprawy?
I szyją i się prują
Jak wy w naszych, to my w waszych, jak wy nas, to my was. Najwyraźniej chwiejna równowaga między bezpieczniackimi watahy znowu została naruszona – co widać, słychać i czuć. Co było tym kamieniem, który uruchomił lawinę, tą cegiełką, której wyjęcie wstrząsnęło fundamentami Rzeczypospolitej?
Wydawało się, że wszystko jest poukładane, ale to się tylko tak wydawało, dopóki nie okazało się, że do podziału jest forsa rzędu 130 miliardów złotych – bo na tyle właśnie prezydent Komorowski oszacował koszty programu modernizacji naszej niezwyciężonej armii. Składa się ona z około 20 tysięcy oficerów, około 45 tysięcy podoficerów i około 20 tysięcy szeregowców zawodowych i nadterminowych.
Panowie, czas na rachunek sumienia
Dzisiaj o wielu sprawach. Po pierwsze, jeszcze o Marszu Niepodległości – jest to wydarzenie, które daje nadzieję.
Nie samo przez się, lecz przez to, że pokazuje pokolenie Polaków, którzy nie zrezygnowali z państwowej wizji Polski; którzy chcą mieć kraj "poważny" – używając terminologii Stanisława Michalkiewicza. I nic to, że niektórzy politycy starej daty, "esteci" zdrady politycznej – jak Adam Wielomski – uważają tę młodzież za g-no wartą hałastrę i kibolskich dzikusów, zaprzeczenie przedwojennych endeckich szeregów – zaludnionych "młodzieżą akademicką".
Kiedy zima
Kiedy zima
Ponoć uczeni rosyjscy zawiadamiali swych polskich kolegów, że czeka sąsiadów ostra zima. W każdym razie jeszcze jej nie ma, a jak pamiętamy, na 11 listopada było słonecznie, dość ciepło i dziś nie jest gorzej. Ale wreszcie zaczyna być zimno i wietrznie w Warszawie.