Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Nowy Jork Amerykańska firma monitorująca propagandę dżhaddystów ostrzegła, że tzw Państwo Islamskie zamieściło materiały wzywające do ataków na cele w Kanadzie w ramach tzw taktyki samotnych wilków. W nagraniu video Kanadyjczyk John Maguire występujący pod islamskim nazwiskiem Abu Anwar al-Canadi wzywa swych muzułmańskich rodaków do pójścia za przykładem Martina Couture-Rouleau, który w Quebecu zamordował jednego kanadyjskiego żołnierza i zranił drugiego.
Stojąc na tle niezidentyfikowanych ruin Abu Anwar ostrzega też Kanadyjczyków, że ich kraj jest częścią koalicji zwalczającej islam, a to sprowadzi na nich odwet Państwa Islamskiego.
W niedzielę federalny minister bezpieczeństwa publicznego Steven Blaney wydał oświadczenie, w którym wezwał do "zachowania czujności".
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (39)
Napisane przez Wojciech BłasiakStojąc na korytarzu budynku OKW w piątek, 13 września 1991 r., widziałem ich ludzi wynoszących po kilkaset podpisów bez kopert, powracających z rzekomego sprawdzenia listy w centrum komputerowym PESEL. Kiedy zgłosiliśmy to przestępstwo do prokuratury Warszawa-Śródmieście, prokurator Rafałko natychmiast ostrzegł Andrzeja Zolla o niebezpieczeństwie procesu karnego. Zoll natychmiast zaszantażował zerwaniem wyborów w przypadku kontynuacji dochodzenia prokuratury. Jednocześnie minister sprawiedliwości Wiesław Chrzanowski powołał Stanisława Iwanickiego na prokuratora generalnego i sprawa została umorzona. We wszystkich instytucjach, gdzie szukałem sprawiedliwości, spotkałem się z odmową. (...)
Jak mogłem kontynuować pracę w wyborach, kiedy »ucięto« nam 340 kandydatów w sposób wybitnie przestępczy. Musiałem więc wyjechać na znak protestu przeciw manipulacji wyborczej".
Swój program polityczny i gospodarczy Tymiński z początku 1992 roku nazwał Planem X, a jego motywem przewodnim było hasło – "Polska potrzebuje gospodarza!". Największą bowiem klęską Polski był, w jego przekonaniu, "brak dobrego kierownictwa i motywacji", a za rzecz najpilniejszą uważał odsunięcie od władzy ówczesnego establishmentu politycznego, który nazywał "udekomuną". "Kraj – pisał w swym Planie X Tymiński – dalej żyje w zakłamaniu, mając Prezydenta i Parlament ze sfałszowanych wyborów. Fałsz, zdrada interesów narodowych i bezczelna manipulacja opinią społeczną – narzędzia polityki dzisiejszych przywódców państwowych – są w sprzeczności z głoszonymi komunałami o demokracji, pluralizmie i wolności. Nie pozostaje więc nic innego, jak kontynuować walkę o wolność polityczną, bowiem wymaga tego kolejność rzeczy: nie ma wolności ekonomicznej bez wolności politycznej".
"Czy ja naprawdę muszę mieć umowę separacyjną?" – to jedno z najczęściej zadawanych mi pytań, zarówno w sytuacjach służbowych jak i prywatnych. Krótka odpowiedź brzmi: można się rozstać bez spisania umowy, ale dobrze sporządzona umowa separacyjna w znacznej większości przypadków oszczędza nasz czas, pieniądze, redukuje stres związany z późniejszym dochodzeniem swoich praw oraz obniża ryzyko roszczeń ze strony byłego partnera lub małżonka.
Dlaczego rozstawanie się bez umowy jest ryzykowne? Przede wszystkim zawierając umowę ustną i bez porady prawnej, strony często zgadzają się na warunki rozstania niezgodne z obowiązującym prawem, nawet jeśli starannie przeczytały wszystkie moje artykuły na temat rozwodów i separacji. Bez porady prawnej i formalnie spisanej umowy łatwo jest też stworzyć sytuacje niekorzystne dla stron z podatkowego punktu widzenia.
Jeżeli para ma dzieci, to jedną z pierwszych kwestii, które muszą być rozwiązane przy rozstaniu, jest ich alimentacja. W przypadku istnienia umowy, jej warunki mogą być egzekwowane w przyszłości w sytuacji, niestety bardzo częstej, w której rodzic niemieszkający z dziećmi, nagle odmawia płacenia. Spisana umowa pozwala na egzekwowanie płatności przez Family Responsibility Office (FRO), który dysponuje szeroką gamą środków ułatwiających skłonienie niepłacącego rodzica do uregulowania zaległości. Jednakże FRO może pomóc tylko osobom, które otrzymują alimenty w oparciu o decyzję sądową lub o podpisaną umowę separacyjną.
Listy z nr. 49
Historie z aresztu deportacyjnego: Historia rodzinna
Napisane przez Aleksander ŁośChyba niezbyt wiele osób może podzielić się wiedzą, kim byli litwacy. Otóż żyjący na terytorium Rzeczpospolitej Żydzi wcale nie stanowili monolitu, zwartej grupy bogatych i wpływowych.
Takimi byli w dużej mierze ci zamieszkujący w granicach Królestwa Polskiego. Natomiast po rozbiorach, kiedy Rosja w zasadzie zakazała zamieszkiwania Żydom na ich rdzennych terytoriach, zostali oni ścieśnieni w pasie wzdłuż granic Królestwa Polskiego, ale już na terenach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, włączając w to część dzisiejszej Białorusi. Łącznie z zamieszkującymi te tereny od wieków Żydami stanowili oni kilkanaście procent populacji, a w niektórych miastach i miasteczkach ich liczba przekraczała 50 proc. Ten żydowski proletariat i biedotę ogólnie nazywano litwakami.
Przykładem mogą być Baranowicze, skąd pochodził dziadek Davida, około 30-letniego, przystojnego mężczyzny, który wraz z żoną i trzyletnim synkiem znalazł się pewnego dnia w kanadyjskim areszcie imigracyjnym. Dziadek Davida był już w zasadzie żydowskim ateistą. Przeniósł się na Ukrainę, gdzie został wybrany na przewodniczącego kołchozu. Kiedy brakowało części do maszyn, pojechał do fabryki, gdzie je produkowano, i dał łapówkę komu trzeba, otrzymał części i wydawało się, że wszystko gra. Ale jakimś dziwnym trafem wyszło szydło z worka i dziadek Davida został skazany na pobyt w obozie karnym na Syberii. Odbył siedem lat z dziesięcioletniego wyroku, a kiedy wrócił w cieplejsze strony, na Krym, to już po roku został wybrany na zastępcę przewodniczącego kołchozu. Dodać należy, że rodzina ta nosiła nazwisko zbliżone do słowa litwak, z jednoliterowym przekształceniem.
Generator poczucia wyższości - Dodge RAM 1500
Napisane przez Sobiesław KwaśnickiJakoś nigdy nie miałem serca do pick-upów, a przecież co jak co, ale Ameryka pick-upem stoi. Nikt nie robi lepszych. Tu jest ojczyzna tego gatunku, tutaj te auta zyskały największą liczbę zwolenników.
Są regiony USA i Kanady, gdzie właściwie trudno jeździć czym innym. Są regiony amerykańskiego kontynentu, gdzie jedynie posiadanie pick-upa zapewni brak politowania na twarzy spotykanych ludzi.
Oczywiście, my tutaj, w jakiejś Mississaudze czy Toronto, takiego wrażenia nie odnosimy, no ale wielkie metropolie to jeszcze nie wszystko i jest jeszcze "prawdziwa Kanada".
Tam właśnie króluje auto, o którym dzisiaj – klasyk nad klasykami – dodge RAM 1500.
Pełnowymiarowy pick-up produkowany od 1981 roku. Jeden z najsłynniejszych i najlepiej sprzedających się samochodów w swojej klasie. Wprowadzony do sprzedaży jako zastępstwo dla wysłużonego modelu D Series, szybko zdobył mocną pozycję na amerykańskim rynku. Od 2009 roku dostępna jest czwarta generacja rama. Oprócz wersji podstawowej z krótką lub przedłużoną kabiną, auto oferowane jest również w zabudowanej, typowo dostawczej odmianie cargo van. Ram trzykrotnie sięgał po tytuł Truck of the Year w plebiscycie magazynu "Motor Trend".
Ośmiobiegowa automatyczna skrzynia biegów i "ciężarówkowy" diesel zapewniają pojazdowi nie tylko mnóstwo mocy w kołach, ale także całkiem znośne spalanie.
Wygodę zagwarantują sprężyny z tyłu i zawieszenie pneumatyczne, gdzie sprężone powietrze zastępuje metal, przez co jazda jest supermiękka.
Sylwetka pick-upa również jest klasyczna – w ubiegłym roku zwiększono jedynie nieco wysokość grilla, Do dyspozycji mamy też lampy LED i wspaniale wyposażoną kabinę z kontrolą temperatury i systemem multimedialnym, do tego skóra i mahoń – słowem, niezły luksus na polnej drodze.
W wersji benzynowej ram oferuje 3,6-litrowy sześciocylindrowy motor w układzie V o 305 koniach mechanicznych mocy i 269 funtostopach momentu obrotowego. Można sobie do tego dodać technologię stop/start, która wyłącza silnik przy krótkich momentach postoju.
Skrzynia biegów pracuje gładko, z tym że do obrotowego przełącznika biegów na automacie trzeba się przyzwyczaić. Jedyną słabszą stroną w porównaniu do konkurencji jest zdolność holowania – o kilkaset funtów mniejsza niż ford F-150, GMC sierra czy chevy silverado.
Jeśli zaś potrzebujemy więcej mocy, możemy zamówić do rama ósemkę HEMI, o mocy 395 KM i 407 funtów momentu obrotowego. Oczywiście óśmiocylindrowy motor pali zdecydowanie więcej niż szóstka. Pozawala za to rozpędzać się do 60 mil na godzinę w czasie poniżej 7 sekund.
Ram ma też świetną niespodziankę w zanadrzu w postaci 3-litrowego silnika EcoDiesel z turbodoładowaniem. Jest to pierwszy w Ameryce pickup light duty, który można zamówić z silnikiem wysokoprężnym. To, w połączeniu z napędem na cztery koła (opcja), czyni z tego pojazdu lekki czołg.
Wspomniałem o zawieszeniu powietrznym – jeśli wybierzemy tę moż-liwość, za jednym naciśnięciem na pilocie będziemy mogli np. obniżyć tył w celu ułatwienia załadunku. Można też nieco podnieść zawieszenie, żeby na coś nie wpaść podwoziem. Pożyteczna jest też automatyczna wyrównywarka poziomu.
Co więcej?
No, worek różnych gadżetów znanych z innych samochodów Chryslera.
Pojazd dostępny jest w pełnej gamie submodeli, od najprostszego tradesmana do superluksusowego laramie longhorn. Podobnie jak w innych markach, tak i tu submodele mają nieco inny wygląd zewnętrzny.
We wszystkich wersjach możemy zamawiać napęd na cztery koła.
Jak się to prowadzi? Oczywiście, z poczuciem wyższości, którego trudno się wyzbyć zwłaszcza zimą, zwłaszcza na wsi, na błocie, szutrze czy wybojach. To jest auto stworzone na bezdroża.
Dobrze więc poznać limity tego wozu, choćby po to, by przy pierwszej lepszej gołoledzi nie przeszarżować...
Na co uczula
Wasz Sobiesław
Historia łowienia spod lodu na Simcoe
W październiku 2001 r. mieszkaniec Beaverton nad Simcoe, Robert A. Kirk, wydał książkę pod tytułem "Hook, Line & Spear The Ice Fishing History of Lake Simcoe". Wkrótce pierwsze egzemplarze można było zamówić w Internecie lub kupić w niektórych sklepikach dookoła Simcoe.
Każda książka zamówiona bezpośrednio u autora była przez niego podpisana.
Publikacja ta spotkała się z dużym zainteresowaniem ze strony wędkarzy i kolekcjonerów – decoy, czyli ręcznie wykonywanych wabików.
Niestety, w lipcu 2002 autor, Robert A. Kirk, zginął w wypadku samochodowym w drodze do pracy.
Po niedługim czasie jego książka zniknęła i przez długi czas nie można jej było kupić w ogóle. Od czasu do czasu pojawiała się jedynie na internetowych stronach aukcyjnych, gdzie była sprzedawana po kilkakrotnie wyższej cenie.
Po wielu latach książka Roberta A. Kirka jest znowu dostępna w Internecie na stronie Fishing Lake Simcoe – www.fishinglakesimcoe.ca, gdzie można ją zamówić.
Dostępne egzemplarze pochodzą z pierwszego wydania z 2001 r. i ich liczba jest ograniczona.
"Hook, Line and Spear – The Ice Fishing History of Lake Simcoe" nie jest poradnikiem dla wędkarzy. Kto szuka recepty, jak łowić spod lodu na Simcoe, to na pewno ta książka nie jest dla niego.
Kto jednak chciałby poznać bardziej fascynującą historię jeziora, gatunki ryb i dawne sposoby łowienia spod lodu na Simcoe, to na pewno ta książka warta jest uwagi i może być dobrym prezentem pod choinkę. Tym bardziej że ma wartość kolekcjonerską.
Książka ilustrowana jest wieloma historycznymi fotografiami, pochodzącymi z prywatnych albumów, które zostały opublikowane po raz pierwszy.
Prywatną kolekcję Roberta Kirka, obejmującą stare wabiki – decoy, przynęty, piki i włócznie, jakimi niegdyś łowiono spod lodu sieje i palie jeziorowe na Simcoe, można zobaczyć w Beaverton, Tim Hales Fish Huts.
"Łowienie" na włócznie zostało zabronione na jeziorze Simcoe przez rząd prowincyjny w 1941 r.
Pamiętaj o karcie
Zbliża się koniec roku, więc należy pamiętać o sprawdzeniu ważności karty wędkarskiej.
Karty można przedłużyć lub kupić nowe 24 godziny na dobę online – Internet, w niektórych punktach ServiceOntario i sklepach wędkarskich.
Kart nie należy trzymać w woreczkach foliowych, czy też laminować.
Pod wpływem ciepła ulegają wtedy szybko zniszczeniu i stają się nieczytelne.
Cacko na lód
Podczas zakupów sprzętu wędkarskiego na zimę warto zwrócić uwagę na ciekawie wyglądający kołowrotek 371 Straight Line Reel firmy Frabill.
Posiada kilka przydatnych funkcji, które przydają się w czasie łowienia spod lodu. Jest lekki i wytrzymały, dobrze działa przy niskich temperaturach, nie skręca żyłki i jest łatwy w obsłudze, nawet jeśli łowimy w grubych rękawicach. Dodatkową zaletą jest wymienna stopka. Przy łowieniu większych ryb można zamocować ten kołowrotek do wędki za pomocą dużej stopki, która pozwala na tradycyjne trzymanie wędki podlodowej, podobnie jak trzyma się pistolet.
371 Straight Line Reel ma płynny hamulec i system natychmiastowej blokady biegu wstecznego. Dzięki wolnej szpuli pozwala na szybkie opuszczanie małych przynęt. Przełożenie – 3.7:1, 22 cale na obrót.
Po tym kołowrotku widać, że Amerykanie coraz częściej spoglądają, jak na lodzie łowi się w Europie.
Kilka faktów o Simcoe
Simcoe jest najbardziej popularnym jeziorem śródlądowym w Ontario. Więcej wędkarzy łowi zimą na Simcoe spod lodu niż razem w pozostałych porach roku. Jezioro Simcoe, o powierzchni 725 km kw., jest szóstym co do wielkości jeziorem śródlądowym w Ontario.
O jeziorze Simcoe mówi się, że jest stolicą wędkarstwa podlodowego Ameryki Północnej. Zimą Simcoe przeżywa prawdziwy nalot wędkarzy z USA, przede wszystkim z stanów: Michigan, Nowy Jork, Ohio i Pennsylwania.
Na ogromną popularność jeziora Simcoe wśród wędkarzy ma przede wszystkim wpływ położenie w pobliżu dużych miast, jakość rybostanu oraz fakt, że jeziora należące do regionu Kawarthas były zamknięte do łowienia spod lodu od 1930 r. aż do 2010. Najczęściej łowioną rybą spod lodu na Simcoe jest okoń. Ryb tego gatunku łowi się więcej zimą niż wszystkich pozostałych gatunków ryb razem w ciągu roku.
Od 1997 r. na Simcoe obowiązuje dzienny limit połowu okoni, który wynosi 50 sztuk.
Od 1 stycznia 2001 r. na Simcoe obowiązuje zakaz łowienia śledzi jeziorowych – lake herring (cisco). Pomimo że stan populacji tego gatunku w ostatnich latach uległ znacznej poprawie, sezon nadal jest zamknięty.
Kochanek wielkiej niedźwiedzicy (12)
Napisane przez Sergiusz PiaseckiTę noc przespałem u Kaliszanek z Olesią. Spodobała mi się bardzo. Jest w niej pewne podobieństwo do siostry Trofidy, Heli.
Bolek Kometa ulotnił się z mieszkania, jak tylko wypiliśmy wszystką wódkę.
– To moczymorda! – rzekł Lord.
– Za wódką na koniec świata pójdzie.
6
Jesień.
Złoto wisi na drzewach. Złoto fruwa w powietrzu. Złoto szeleści pod nogami. Morze złota wokoło.
Chodzimy po złotych kobiercach. I sezon ten, gdy głuche jesienne noce na długo otulają ziemię, również nazywa się "złotym".
Granica wre życiem. Partia za partią, noc w noc, idą za granicę. Przemytnicy pracują wściekle. Ledwie starcza im czasu na przepicie zarobionych pieniędzy. Prawie nie widzimy światła dziennego, bo we dnie wysypiamy się po trudach długich nocy.
Ja wychudłem i sczerniałem. Trofida też. Lecz jestem o wiele zdrowszy i silniejszy niźli wtedy, gdy po raz pierwszy znalazłem się na granicy. Teraz dla mnie przebycie 30 kilometrów drogi w nocy, po manowcach, z 30–40 funtową noską na plecach jest bagatelką. Byłem już 11 razy za granicą. Kilkakrotnie ostrzelano nas... Gdy po raz pierwszy posłyszałem w ciemności gwizd kul w powietrzu, zrobiło mi się wesoło. Wiedziałem, że trafić mnie po nocy trudno, zresztą nie dbałem wcale o siebie.
Pamiętajmy o nich Śladami kresowych miejsc pamięci
Napisane przez Anna PaudynPragnę się z Państwem podzielić wrażeniami z wyjazdu do Rosji i na Białoruś, w którym uczestniczyłam w październiku z grupą z Polski. Celem naszej podróży było odwiedzenie miejsc związanych z tragiczną kartą naszej historii. Był to dla mnie bardzo emocjonalny wyjazd, ponieważ w programie znajdował się Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu, gdzie między innymi w kwietniu 1940 roku został zamordowany brat mojej matki, a mój wuj, którego nigdy nie spotkałam, młody lotnik por. Stanisław Jara. Mieszkając od wielu lat w Kanadzie, nie miałam dotychczas możliwości, aby tam pojechać.
Nasza grupa liczyła 25 uczestników pochodzących z różnych miejscowości w Polsce i będących w różnym wieku. Część z nich to młodzi ludzie zaangażowani w pomoc rodakom na Kresach. Wszyscy spotkaliśmy się w Warszawie, w późnych godzinach wieczornych, skąd mikrobusami wyruszyliśmy w kierunku granicy polsko-białoruskiej. Granicę przekroczyliśmy w Brześciu po załatwieniu długotrwałych formalności wjazdowych. Pierwszą odwiedzaną miejscowością związaną z byłymi Kresami II RP był Wołkowysk. Wspólnie udaliśmy się na stary polski cmentarz, na którym pochowanych jest kilku uczestników Powstania Styczniowego. Ten cmentarz to przede wszystkim nekropolia ok. 130 grobów polskich żołnierzy poległych w walkach o niepodległość w latach 1919–1920. Cmentarz jest utrzymywany dużym wysiłkiem Polaków z Wołkowyska. Wiele nagrobków wymaga renowacji i opieki. W Wołkowysku znajduje się jedna z dwóch szkół polskich na Białorusi, do której zostaliśmy zaproszeni. Program naszej wizyty obejmował spotkanie z dyrektorem szkoły, nauczycielami, jak również młodzieżą szkolną. Zostaliśmy bardzo gościnnie przyjęci, a pani dyrektor przekazała nam wiele ciekawych informacji o systemie nauczania w szkole. Nasze zdziwienie wywołał pusty budynek Domu Polskiego, który został odebrany jakiś czas temu Związkowi Polaków na Białorusi w Wołkowysku.
Panuje wśród polskich turystów pogłoska, że o wiele łatwiej wlecieć do Kanady przez port lotniczy w Montrealu. Nie należy do rzadkości, że polscy turyści, zamiast przylecieć do Toronto, gdzie zamieszkuje bliska rodzina, wykupują bilet do Montrealu. Jednak zanim podejmą Państwo taką decyzję, należy dobrze się zastanowić, czy ta opcja jest rzeczywiście dobrym pomysłem.
W Toronto, jak i w Montrealu przechodzi się przez podobne procedury. Nawet jeśli do tej pory w Quebecu mniej Polaków zamieszkiwało, na granicy w Montrealu można mieć taki sam problem jak w Toronto. Otrzymuję już zgłoszenia – telefony od osób zawróconych z granicy w Montrealu. Jakie są przyczyny? Po pierwsze, osoba, która nie posiada żadnej rodziny i znajomych w Montrealu, a jedynie w Toronto, może wzbudzać poważne podejrzenia. Dlaczego turysta obawia się tak bardzo, że nie zostanie wpuszczony na teren Kanady, jeśli ma czyste intencje podróży? Pytania mogłabym mnożyć. Oczywiście, może być sytuacja, że podróżujący chce najpierw zobaczyć Montreal i następnie Toronto, choć moim zdaniem bardziej wiarygodne jest, by taka osoba wpierw przyleciała do rodziny, następnie podróżowała po Kanadzie, no chyba że jest jakieś umówione spotkanie w Montrealu, zanim pojawi się u rodziny w Toronto. A jeśli ktoś naprawdę chce najpierw zwiedzić Montreal, może warto, by rodzina przybyła do Montrealu, by odebrać podróżującego krewnego.