A+ A A-

"Polub "Gońca"  na fejsbuku!

Na zaproszenie Klubu Gazety Polskiej w Toronto do miasta przybyli z Ohio Państwo Biniendowie. W niedzielę, 6 października, w sali SPK przy Beverley St. odbyło się spotkanie otwarte z profesorem Wiesławem Biniendą, ekspertem tzw. zespołu Macierewicza, i jego żoną Marią Szonert-Biniendą.

Tłum zgromadzonych zgotował pp. Biniendom owację na stojąco. Zebranych przywitała przewodnicząca Klubu Gazety Polskiej Joanna Jaroszewska, zaś w nastrój spotkania wprowadził torontoński poeta Aleksander Rybczyński, recytując wiersze ze swego tomiku "Pozostaje nam krzyczeć".

Opublikowano w Życie polonijne
sobota, 05 październik 2013 12:58

Sam na sam z ZUS-em

W miniony weekend grupa urzędników z polskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych odbyła serię spotkań z mieszkającymi tu Polakami, aby zaznajomić wszystkich i odpowiedzieć na pytania związane z problemami wynikającymi z podpisanej kilka lat temu umowy o wzajemnej wymianie usług socjalnych między Kanadą a Polską, jak również różnych aspektach polskiego systemu emerytalnego. Przedstawiamy poniżej zapis konferencji prasowej w Konsulacie RP w Toronto.

Ze spotkań odbytych w kościołach oo. oblatów w Brampton i Mississaudze wynika m.in. to, że emeryci z Kanady powracający do Polski NA STAŁE mają tam ubezpieczenie medyczne, jak również, że o emerytury i świadczenia socjalne – jak na przykład zasiłek pogrzebowy, starać się mogą wszystkie osoby, którym potrącano w Polsce składki, a więc np. rolnicy. Przybyli urzędnicy po prezentacji udzielali odpowiedzi indywidualnie, starając się rozwiązać wątpliwości w poszczególnych sprawach. Przed stolikami ustawiały się długie kolejki. Z Polski przybyli Andrzej Szybkie, wicedyrektor Departamentu Rent Zagranicznych, Ewa Orkwiszewska, naczelnik Wydziału Organizacji Usług Elektronicznych w Departamencie Obsługi Klienta, Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS, Marta Godłoza, dyrektor Departamentu Rent Zagranicznych, i Tomasz Szabliński, naczelnik Wydziału Skarg, Wniosków i Obsługi Klientów w Departamencie Rent Zagranicznych.

Opublikowano w Życie polonijne
sobota, 05 październik 2013 12:41

HARCERSKIM PRAWOM ŻYCIA DNIA WIERNYMI ZAWSZE BYĆ

Lato minęło pełne słońca, wody, lasu, zapachu ogniska, wakacyjnej wolności, swawoli, przygód i różnych innych atrakcji. Harcerki i harcerze znaczną część wakacji spędzili na obozach, kursach drużynowych i złazach. Wraz z nowym rokiem szkolnym zaczął się nowy rok harcerski. 

Podczas roku harcerskiego harcerki i harcerze, a także skrzaty i zuchy spotykają się regularnie w określonym dniu tygodnia, o stałej godzinie i w stałym miejscu na zbiórkach. Tam dzieci i młodzież spędza pożytecznie i aktywnie czas, ale w odmienny sposób niż w szkole.

Pod okiem drużynowych i przybocznych – czyli tylko trochę starszych i bardziej doświadczonych koleżanek lub kolegów – dobrani w zastępy przygotowują wspólnie różne gry i zabawy na określony temat, by je potem zaprezentować pozostałej części drużyny. Część zbiórek poświęcona jest na kształtowanie pozytywnych nawyków harcerki lub harcerza, takich jak musztra, w trakcie której zwraca się uwagę na schludny wygląd i przypomina o odpowiedniej postawie moralnej każdego członka harcerskiej społeczności.

Opublikowano w Życie polonijne
piątek, 04 październik 2013 22:40

25 lat przy ołtarzu o. Mariana Gila OMI

W niedzielę, 29 września, o godzinie 11.00 w parafii św. Kazimierza w Toronto została odprawiona Msza św. z okazji 25. rocznicy przyjęcia święceń kapłańskich przez o. prowincjała Mariana Gila. Mszę odprawiał sam jubilat, a koncelebrowali pozostali ojcowie z parafii: o. Jacek Nosowicz, o. Michał Pająk i o. Marcin Serwin.

Po procesji na wejście, której uroczysty charakter nadali Rycerze Kolumba, o. Jacek serdecznie przywitał jubilata. O. Marian Gil pracował w parafii św. Kazimierza przez trzy lata, ale było widać, że mimo tak krótkiego czasu jest rozpoznawany przez większość parafian.

W kazaniu o. Marian przywołał początki swojej kapłańskiej drogi, a także służbę ministranta, którą pełnił jako dziecko. Wspominał też czas spędzony w naszej parafii, mówił o rozmowach z parafianami, którzy przychodzili do niego w trudnych chwilach. Nawiązał do niedzielnej ewangelii wg św. Łukasza i podkreślił, że nad każdym, nawet najmniejszym, najsłabszym i ubogim należy się pochylić i widzieć w nim godność Dziecka Bożego.

Kościół był pełen wiernych. Za oprawę muzyczną odpowiadał chór parafialny.

Opublikowano w Życie polonijne
piątek, 04 październik 2013 22:10

Summer Apassionata – Late Nightingale

Ostatni koncert pod patronatem Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Toronto z serii Four Seasons Concert: Summer Apassionata – Late Nightingale, który odbył się w ubiegłą sobotę (jeszcze w porze letniej), stał się wydarzeniem muzycznym i emocjonalnym przeżyciem. Zorganizowany został z myślą o setnej rocznicy urodzin Witolda Lutosławskiego, uważanego za najwybitniejszego – obok Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego – polskiego kompozytora wszech czasów.

Organizatorzy koncertu Margaret Maye-Bravo International oraz Jej scena Singers On Stage zgromadzili świetnych artystów, którzy włącznie z Małgorzatą Maye nie tylko dali popis wysokiego profesjonalizmu i wirtuozerii, lecz również zarazili publiczność ciepłem i optymizmem. Na koncert złożyły się: prolog z prezentacją artystów, ich dorobku, następnie część pierwsza z muzyką Lutosławskiego, Szymanowskiego, Bacewicz, część druga z wykonaniem utworów Chopina, Karłowicza i Moniuszki, oraz trzecia wypełniona luźnymi interpretacjami fortepianowymi. Oczywiście nie zabrakło pysznego, pokrzepiającego i miłego dla oka poczęstunku podczas przerwy. Deszcz jeszcze letni ucichł i można było serdecznie pogawędzić na obrzeżach ogrodu.

Opublikowano w Życie polonijne
piątek, 04 październik 2013 14:28

Bogdan Łabęcki jakim go pamiętam

Labicki

W poniedziałek, 30 września, zmarł w szpitalu St. Michaels w Toronto Bogdan Łabęcki. 

Poznałem go bliżej kilkanaście lat temu na jakiejś imprezie polonijnej. To znaczy widywałem go już wcześniej na różnych imprezach, ale z nim nie rozmawiałem. Nieco później przyszło mi jakoś napisać tekst o jednej z polonijnych imprez kulturalnych.

Potrzebowałem więcej informacji, potrzebowałem opinii kogoś, kto dłużej ode mnie przebywał w Kanadzie. Przyszła mi do głowy osoba Bogdana Łabęckiego. Przecież on przyjechał do Kanady prawie 20 lat przede mną, przecież Bogdan jest ciągle obecny na różnych imprezach, powinien więc mieć jakieś wiadomości, jakąś opinię?

Zadzwoniłem do Bogdana. Bogdan na moje pytania powiedział: no to wpadnij, pogadamy. Wpadłem do Bogdana.

Okazał się być skarbnicą wiedzy na temat specyfiki wydarzeń kulturalnych w Polonii kanadyjskiej. Jego opinie były zawsze bardzo trafne. Później przyszło mi pracować przez parę lat w sąsiedztwie jego miejsca zamieszkania.

Wpadałem do niego do domu w czasie przerwy obiadowej. Rozmawialiśmy, a może raczej staraliśmy się rozmawiać, bo Bogdan wiecznie otrzymywał dziesiątki telefonów, o wydarzeniach w Polonii, również o polityce i oczywiście o Polsce. Bogdan był patriotą polskim aż do bólu. Jego mottem było: Nie dzielić się! Nie chodzić po sądach!

Nie zawsze zgadzałem się do końca z opiniami Bogdana, co nie znaczy, że były to opinie niesłuszne. Po prostu były inne.

Mnie się jego opinie przydawały, bo pomagały mi popatrzeć na pewne sprawy okiem drugiej osoby, pomagały mi w przyjęciu jakiegoś zrównoważonego osądu. Dobry osąd przy pisaniu różnych tekstów jest bardzo ważny.

Bogdan wyglądał i zachowywał się młodziej, niż faktycznie miał lat. Bogdan Łabęcki był osobą bardzo żywą i inteligentną. Obie te jego cechy, o czym wielu nie wie, były bardzo przydatne, czy więc zbawienne dla Polonii.

Otóż Bogdan bywał obecny, przychodził na wiele imprez politycznych szczebla federalnego, prowincyjnego i miejskiego.

Obserwowałem Bogdana, jak na takich spotkaniach zawsze umiał zagadnąć, przeprowadzić krótką kurtuazyjną rozmowę, umiał być dowcipny.

Dzisiaj powiedzielibyśmy, że był dobry w public relations. Często na takich spotkaniach było tylko parę osób z Polonii, a on był właśnie jedną z tych osób. Było to bardzo ważne że tam był, bo gdyby nie było tam Bogdana i jeszcze jednej dodatkowej towarzyszącej mu często osoby, którą ze sobą przyprowadzał, zabierał, podwoził, to na takich spotkaniach nie byłoby nikogo z Polonii. Z podwożeniem przez Bogdana pamiętam takie zdarzenie.

Spotkaliśmy się kiedyś przypadkowo na imprezie w budynku sejmu prowincji Ontario Queens Park. No i Bogdan mówi, podwiozę cię do domu i jeszcze pójdziemy po drodze na kawę. Pogadamy.

– Słuchaj Bogdan, pojadę metrem.

– No nie, nie będziesz jeździł metrem. Podwiozę cię, bo jeszcze i tak Krysię podwożę.

Jak tu odmówić naleganiom dobrego znajomego? Jedziemy.

Nagle Bogdan mówi do siebie: O cholera, mam spotkanie w Oakville za pół godziny. Wiesz co? Jesteś już blisko domu, to ja ciebie tu zostawię i ja jadę dalej.

Bogdan spełniał rolę reprezentanta Polski, Polaków i Polonii bardzo dobrze. Nie marnował czasu na emeryturze. Ostatni raz rozmawiałem z Bogdanem na początku września na imprezie "Gońca" w parku Paderewskiego.

– Wpadnij do mnie, powiedział Bogdan. – Pogadamy.

Mnie, ale nie tyko mnie, bo i całej Polonii, będzie Bogdana brakowało.

Janusz Niemczyk

Opublikowano w Życie polonijne

Czwartek, 19 września

Ten dzień upłynął nam pod znakiem zmęczenia. Gdy tylko zatrzymywaliśmy się na chwilę, zaraz większość siadała, opierała głowę na rękach i starała się utrzymać oczy otwarte.

Rano wyruszamy do bazyliki św. Piotra. Wchodzimy około 8.00, jeszcze jest tak pusto. Niemal przy każdym ołtarzu odprawiana jest Msza św. Czasem tylko dla kilku osób. Właśnie w takiej chwili, bez tłumu, można poczuć wielkość miejsca. Uczestniczymy we Mszy św. odprawianej przez o. Marcina, po czym zwiedzamy wnętrze bazyliki. Zaczynamy od Świętych Drzwi, które są otwierane co 25 lat w latach jubileuszowych. Ostatni raz otwierał je Jan Paweł II. Po tym zostają zamurowane. Gdy wchodzimy do środka, rzeczywiście w tym miejscu jest ściana. Zaraz obok za szybą znajduje się Pieta Michała Anioła. Artysta stworzył rzeźbę w bardzo młodym wieku, tak że nikt nie dawał wiary, że to jego dzieło. Dlatego umieścił swoje imię na szarfie Maryi.

Opublikowano w Życie polonijne

dozynki 01

22 września odbyły się Dożynki Harcerskie w parku Paderewskiego w Vaughan, już po raz drugi zorganizowane przez harcerzy ZHR w Kanadzie wspólnie z weteranami SWAP – Placówka 114 w Toronto.

O 13.30 ks. Jan Szkodziński, kapelan weteranów i miłośnik harcerzy, odprawił Mszę Świętą polową. Asystowali mu w tym harcerze oraz Kapela Góralska pana Andrzeja Lojasa, która w tym roku po raz pierwszy dołączyła się do Dożynek Harcerskich.

Po Mszy św. w obrzędzie dożynkowym kolorowy korowód poprowadziła komendantka dhna Elżbieta Łyszkiewicz. Wieniec dożynkowy nieśli harcerze przebrani w piękne ludowe stroje. W tegorocznym korowodzie, w asyście ubranych na ludowo zuchów oraz werblistów nadających tempo marszu, zaprezentowały się m.in. poczty sztandarowe harcerzy, delegacja lotników ze Skrzydła "Warszawa" – panowie Jan Kazimierz Gasztold oraz Eugeniusz Kus.

Opublikowano w Życie polonijne

Sobota, 14 września

Wylot mamy o 11.00 wieczorem. Więc na lotnisku zbieramy się o 8.00, żeby szybko przejść odprawę i mieć miejsca blisko siebie. Udaje się – nawet nie ma wielu spóźnialskich. Wylatujemy też w miarę punktualnie.

 

Niedziela, 15 września

Rzymskie lotnisko Fumicino wydaje się jakieś szare. I niebo takie nie-włoskie, bo wydawałoby się, że włoskie to będzie błękitne. A tymczasem jest pochmurne. Tak nas ten wyczekany Rzym wita. Ale się nie zrażamy. Odbieramy walizki i ruszamy do pociągu, który zawozi nas do centrum Rzymu. Potem przesiadka do metra. Do miejsca noclegu musimy kawałek przejść. Ojciec Marcin narzuca tempo. Mamy okazję poczuć, że stolica Włoch jest miastem na siedmiu wzgórzach – w pewnym momencie musimy wciągać nasze walizki pod całkiem sporą górkę, a zaraz potem... znosić je po schodach. Szczęśliwy, kto ma lekki bagaż.

Zaczyna padać deszcz. Zastanawiamy się, czy pokrzyżuje nam plany.

Opublikowano w Życie polonijne


IMG 0022Ognisko rozpoczęło się od Mszy św., a potem przy piosenkach harcerskich i patriotycznych były tradycyjne "Polaków rozmowy".

Czekając na pieczone w popiele ziemniaki, raczyliśmy się świetnym bigosem, schabem, barszczem, a także BBQ.

Kulinarnym przebojem były pierogi, które (jak też i ziemniaki) sponsorował ks. Czesław Chmurzyński.

Na ręce p. Joanny Strzeżek składam podziękowania wszystkim wolontariuszom, którzy z radością posługiwali, oraz uczestnikom, którzy swoją obecnością, modlitwą i ofiarą wsparli Radio Maryja.

Warto zauważyć, iż wśród uczestników ogniska była p. Iwona Zawadowska, która przed wielu laty zainicjowała te spotkania i zdaje się, że żadnego jeszcze nie opuściła. Zatem tradycji stało się zadość.

Dzięki.

o. Jacek


Opublikowano w Życie polonijne
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.