A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...

Minister sprawiedliwości Jody Wilson-Raybould chce obniżyć dopuszczalny poziom alkoholu we krwi u kierowców z obecnych 80 miligramów na 100 mililitrów do 50 mg/100 ml. Twierdzi, że w ten sposób będzie łatwiej walczyć ze zjawiskiem wsiadania za kierownicę w stanie nietrzeźwym. Pani minister wysłała w maju listy w tej sprawie do ministerów prowincji i terytoriów.

Hubert Sacy z Éduc'alcool uważa, że nie tędy droga i tak łatwo nie da się rozwiązać problemu. Tam, gdzie rzeczywiście liczba pijanych kierowców się zmniejszyła, nie było to bynajmniej następstwem zmian legislacyjnych. Niezbędne jest zaangażowanie prowincji, by osoby wsiadające za kółko po alkoholu miały odczucie, że zostaną zatrzymane, a nie liczyły na to, że na pewno im się uda. Potrzeba więcej kontroli drogowych, a barmani czy kelnerzy powinni mieć możliwość zakazywania pijanym klientom wsiadania za kierownicę.

Wilson-Raybould mówi, że obecny limit został wprowadzony po tym, jak badania wykazały, że ryzyko wypadku samochodowego rośnie dwukrotnie, gdy kierowca na 100 ml krwi ma 80 mg alkoholu. Według nowych badań jest to jednak zbyt pobłażliwe podejście do sprawy.

Quebec Restaurant Association do pomysłu pani minister podchodzi z rezerwą. Jej członkowie obawiają się, że klienci mogą się zniechęcić do chodzenia do barów i restauracji, bo nowe przepisy zmienią zachowania konsumenckie. Można zapomnieć o romantycznych kolacjach we dwoje z butelką wina. Jest to szczególnie istotne poza wielkimi miastami, gdzie do restauracji można dojechać właściwie tylko samochodem.

wtorek, 08 sierpień 2017 16:00

Utknęli pod wodospadem

Napisał

W poniedziałek około 1:30 po południu służby ratunkowe zostały wezwane do podnóży Chedoke Falls w Hamilton na pomoc pięcioosobowej rodzinie. Policja powiedziała, że rodzina zeszła na sam dół, gdy poziom wody był niski. Potem spadł silny deszcz, poziom wody się podniósł. Wszyscy zostali uwięzieni na kamieniu.

W podobnej pułapce o 2:15 znalazła się dziesięcioosobowa grupa osób odwiedzająca Albion Falls. Mężczyzna z psem wpadł do wody, ale został szybko wyciągnięty.

wtorek, 08 sierpień 2017 15:57

Zaczepił skrzydłem o dreamlinera

Napisane przez

W sobotę o 10:18 wieczorem kołujący po wylądowaniu na lotnisku Pearsona samolot Air Canada Rouge zawadził końcówką skrzydła o skrzydło stojącego przy bramce dreamlinera LOT-u. Lot numer LO046 miał lecieć właśnie do Warszawy, pasażerowie wchodzili na pokład. AC1713 wracał z Punta Cana, wpasowywał się w sąsiednią bramkę, miał na pokładzie 286 pasażerów. Nikomu nic się nie stało. Zgodnie z procedurami na miejsce od razu przybyła lotniskowa straż pożarna, policja regionalna z Peel, straż pożarna z Mississaugi i ratownicy medyczni z Toronto.

LOT podał, że całe skrzydło musi zostać sprawdzone, mimo że uszkodzona została końcówka. końcówka będzie wymieniona.

Pasażerowie, którzy mieli lecieć do Warszawy, zostali zakwaterowani w hotelach. Ich bilety przełożono na inne loty. Prem Sternik z Winnipegu, którego ciocia Wiesia Brzostek miała lecieć feralnym lotem, powiedział, że ponad 60 pasażerów zostało przewiezionych autobusem do hotelu Walper w Kitchener. Podobno powiedziano im, że w weekend nbrakowało miejsc w hotelach w Toronto i nie dano żadnych voucherów na hotel i jedzenie.

Kanadyjski Transportation Safety Board od razu został powiadomiony o incydencie. Na początku tygodnia rzecznik prasowy rady powiedział, że zbierane są informacje, ale na razie śledczy nie zostali wysłani na Pearsona.

wtorek, 08 sierpień 2017 15:04

Ruszyła Piesza Pielgrzymka do Midland

Napisane przez

Polskie pielgrzymowanie do Midland

Oprac. (ak)

        W minioną niedzielę odbyła się tradycyjna polska pielgrzymka do sanktuarium kanadyjskich męczenników w Midland. Tym razem wzięło w niej udział aż 8000 pielgrzymów. 

        Wśród nich i ci, którzy do Midland przyszli na nogach z Toronto w ramach pielgrzymki pieszej.  Podobno w tym roku pogoda była bardzo dobra, deszcz padał tylko w poniedziałek i w piątek, a i tak namioty udawało się zawsze rozłożyć i zebrać przed deszczem. Cieszy duża liczba młodych ludzi, którzy biorą udział w tej formie pielgrzymowania. Przez nich pielgrzymka ma też bardziej taneczny charakter.

        Pielgrzymi w specjalnej skrzyni przez całą drogę nieśli intencje modlitewne różnych ludzi, bliskich i znajomych. 

        W tym roku uroczystej Mszy Świętej przewodniczył biskup Wiesław Śpiewak, zmartwychwstaniec, który na co dzień pełni posługę na Bermudach. Witając wszystkich, proboszcz parafii świętego Maksymiliana Kolbego w Mississaudze Janusz Błażejak powiedział: W imieniu Konferencji Polskich Księży pragnę bardzo serdecznie powitać naszego tegorocznego gościa jako Ekscelencję Księdza Biskupa Wiesława Śpiewaka z diecezji Hamilton na Bermudach. 

        Księże Biskupie, pierwsza pielgrzymka do sanktuarium męczenników kanadyjskich została zorganizowana 61 lat temu, kiedy to oficjalnie powstała Konferencja Polskich Księży na Wschodnią Kanadę. 

        Ofiarowanie przez polskich pielgrzymów kopii obrazu matki Boskiej Częstochowskiej i ufundowanie ołtarza polowego ku czci Jasnogórskiej Pani sprawiło, że przy tym ołtarzu od 61 lat Polacy czują się  jak w domu. A to miejsce stało się symbolem naszej wiary na obczyźnie, symbolem Jasnej Góry. 

(...) Pragnę powitać 35. Pieszą Pielgrzymkę do Midland z niezmordowanym dyrektorem Janem Żurakowskim. Jest moją wielką radością powitać ojców i księży, którzy w tym roku szli na pieszej pielgrzymce przez cały tydzień tutaj, do Midland, a przede wszystkim w duchowy sposób za nią odpowiadali, ją prowadzili: ojca Wojciecha Stangela, który z ramienia Konferencji Polskich Księży jest odpowiedzialny za duchowy aspekt pielgrzymki – dotychczas z parafii Maksymiliana Kolbego, a od września z parafii świętego Eugeniusza w Brampton, ojca Pawła Pilarczyka, również z parafii świętego Maksymiliana Kolbego, którego ręce jeszcze pachną olejami świętymi, ponieważ pod koniec maja w tym roku otrzymał święcenia kapłańskie i od razu przez ojca generała został wysłany do Kanady – witamy ojcze Pawle; księdza Sławomira Szwagrzyka, „niezmordowanego”, który dawniej był tutaj w diecezji w London, a obecnie pracuje na Jukonie, ale na pielgrzymkę przyjechał i jak zawsze prowadził swoją grupę. Mamy również przyjemność powitać księdza Adama Słomińskiego, nowego wikariusza ze Scarborough, na pewno w tłumie nie zginie, bo ma ponad dwa metry wzrostu. Przyjechał parę dni temu do parafii, a proboszcz zaraz w samochód go wsadził i przywiózł na pieszą pielgrzymkę. 

        Również witam pielgrzymów z odległych miast, od Ottawy do Windsor i Buffalo w Stanach Zjednoczonych. 

        W szczególny sposób chciałbym to podkreślić, bo to jest bardzo ciekawe. Mamy pielgrzymów, którzy od 61 lat przyjeżdżają do Midland, od momentu kiedy rozpoczęła się ta pielgrzymka. Wtedy mieli po kilkanaście lat, młode, atrakcyjne, piękne dziewczynki, a dzisiaj dorosłe panie; Jenny Urbanowicz, Teresa Wola, Maria Matis co roku przez 61 lat tutaj do tego miejsca przyjeżdżają. 

        Ksiądz Biskup podziękował ze swej strony za możliwość sprawowania Mszy Świętej, bo jak przyznał, nieczęsto ma okazję, aby to robić w języku polskim, żartował, że na Bermudach polskie pochodzenie deklaruje coraz więcej osób, ale ma ono postać ulubienia pierogów albo gołąbków. Biskup ceni sobie poezję i cytował wiele wierszy, tak podczas powitania z pielgrzymami, jak i homilii, która została bardzo dobrze przyjęta. Przyznał, że można go za to „nie lubić”...

        O. Józef Wcisło OMI w nadesłanej informacji o pielgrzymce pisze: W czasie kazania ks. bp Wiesław Śpiewak zwrócił uwagę na to, że łaska, której dostąpiła Matka Boża, zaowocowała w jej życiu miłością wobec bliźniego będącego w potrzebie. Dlatego, zaraz po Zwiastowaniu, udała się do swojej krewnej Elżbiety, aby być przy niej i jej pomagać w oczekiwaniu na narodzenie Jana Chrzciciela. Zdaniem Biskupa, taki jest wymiar działania łaski Bożej. Bóg Ojciec w osobie swojego Syna, Jezusa Chrystusa, skrócił dystans, jaki był między Nim a człowiekiem. Jezus stal się jednym z nas, nie przestając być Bogiem. Każdy, kto przyjmuje Jezusa, wezwany jest do tego, aby zbliżyć się i otworzyć na drugiego człowieka. Skrócić dystans, który nas dzieli. Piękny tego przykład dała nam Najświętsza Maryja Panna. W swoim kazaniu Księdzu Biskupowi udało się nawiązać bardzo bliski kontakt z wiernymi, którzy z zaciekawieniem go słuchali i spontanicznie reagowali na

jego słowa. Biskup Wiesław pokazał radosne podejście do swojej osoby, za co kilka razy został nagrodzony brawami. Po Mszy Świętej przez ponad dwie godziny udzielał osobistego błogosławieństwa wiernym, którzy podchodzili do niego, rozmawiali i odchodzili z pasterskim błogosławieństwem. Ustawiła się tak długa kolejka, że aż trzeba było interweniować, aby wierni pozwolili Biskupowi Wiesławowi pójść na obiad, a pozostałym ludziom umożliwić uczestnictwo w Nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego o godzinie 15.00. Jest już tradycją pielgrzymowania do Midland, że bardzo dużo ludzi po Mszy zostaje na to nabożeństwo, aby u Miłosierdzia Bożego wypraszać potrzebne łaski dla siebie i swoich bliskich. Nabożeństwo poprowadził o. Józef Wcisło – oblat, rektor seminarium z Obry, a za śpiew odpowiedzialna była s. Karolina Szymkowiak.

        Warto odnotować, że po Mszy św. kilkadziesiąt osób złożyło roczne ślubowanie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, zobowiązując się do wstrzemięźliwości od napojów alkoholowych. Cieszy to, że większość z nich stanowiła młodzież. Były też osoby, które podjęły zobowiązanie duchowej adopcji dziecka poczętego.

        Męczennicy kanadyjscy to grupa ośmiu świętych Kościoła katolickiego, męczenników, francuskich misjonarzy z zakonu jezuitów; sześciu kapłanów i dwóch braci zakonnych. Prowadzili oni w XVII wieku misje wśród Indian z plemion Huronów i Irokezów na terenach tzw. Nowej Francji   i w północnej części obecnego stanu Nowy Jork.

        Ich działalność spotykała się z oporem ze strony miejscowych szamanów, którzy oskarżali religię czarnych sukni (określenie pochodzące od stroju jezuitów) o sprowadzenie chorób i posądzali misjonarzy o czary. Prowadzili misję mimo prześladowań, aż do męczeńskiej śmierci. Ginęli poddawani torturom i w czasie wojen plemiennych, będąc celem prześladowań na tle religijnym.

Lista męczenników

św. Antoni Daniel (1601–1648)

św. Gabriel Lalemant (1610–1649)

św. Izaak Jogues (1607–1646)

św. Jan de Brébeuf (1593–1649)

św. Jan de Lalande (?–1646)

św. Karol Garnier (1606–1649)

św. Natalis Chabanel (1613–1649)

św. Renat Goupil (1608–1642)

        Historia życia i misji męczenników kanadyjskich stała się inspiracją dla opowiadań Tobiasa Wolffa i została opisana w książce Briana Moore’a „Black Robe” zekranizowanej w filmie Bruce’a Beresforda z 1991 roku.

***

Informacja przygotowana przez O. Józefa Wcisło OMI, Rektora WSD w Obrze

W poniedziałek, 7 sierpnia, wyruszyła 35 Pisza Polonijna Pielgrzymka do Sanktuarium Pierwszych Męczenników Kanadyjskich w Midland. Pielgrzymkę rozpoczęła Msza św. o. godz. 9.00 przy kościele św. Patryka w Brampton - Caledon, 11873 The Gore Rd. Mszy św. przewodniczył i kazanie wygłosił o. Janusz Błażejak OMI, Przewodniczący Konferencji Księży Polonijnych na
Wschodnią Kanadę i proboszcz Parafii św. Maksymiliana Kolbe w Mississauga.
Kaznodzieja mówił o tradycji pielgrzymowania, której początki sięgają czasów Abrahama, który został wezwany, aby opuścić swoją ziemię rodzinną i wyruszyć w nieznane. Abraham wyruszył, bo całkowicie zaufał Bogu i to, co nieznane, było mu bliskie, dlatego że wiązało się z wiernością wezwaniu Boga. Także Jezus co roku udawał się na pielgrzymkę do Jerozolimy, na znak wierności tradycji biblijnej, która nakazywała każdemu pobożnemu Izraelicie
pielgrzymowanie do miejsc świętych.

Mszę św. koncelebrowali: o. Wojciech Stangel OMI - kierownik duchowy pieszej pielgrzymki, dotychczasowy wikariusz w parafii św. Maksymiliana Kolbego, a od września wikariusz w parafii św. Eugeniusza w Brampton; ks. Sławomir Szwagrzyk z Yukon, o. Paweł Pilarczyk OMI - neoprezbiter i nowy wikariusz w parafii św. Maksymiliana Kolbego; ks. Jose Signorelli - Hiszpan, proboszcz parafii św. Augustyna z Canterbury w Toronto, oraz jeden kapłan z Polski, który jest na wizycie w Toronto. Natomiast dwaj misjonarze oblaci: o. Józef Wcisło OMI - rektor seminarium misjonarzy oblatów w Obrze i o. Roman Majewski OMI - misjonarz z Madagaskaru, spowiadali pielgrzymów.

W tym roku wyruszyło na pielgrzymi szlak ok. 400 pielgrzymów. Jak zwykle, niektórzy na całą pielgrzymkę a inni na kilka dni. Są całe rodziny i pojedyncze osoby. Tacy, którzy pielgrzymują od lat i tacy, którzy czynią to pierwszy raz. Warto odnotować, że po raz pierwszy do pielgrzymki polonijnej dołączyła się grupa z parafii św. Augustyna z Canterbury w Toronto, z jej proboszczem Jose, 3 siostrami zakonnymi i pewną liczbą wiernych świeckich.
Jak co roku na pielgrzymi szlak wyruszyła też misjonarka Chrystusa Króla - s. Karolina Szymkowiak MChR z parafii św. Maksymiliana.

Pielgrzymi mają profesjonalną opiekę panów z obsługi technicznej, którzy troszczą się o bezpieczeństwo i logistykę pielgrzymów.

 

piątek, 11 sierpień 2017 13:23

IX Światowy Zlot ZHPpgK

Napisał

Tamaracouta 2017 - IX ZLOT ZHPpgK

        Polskie harcerstwo to jedna z niewielu organizacji formacyjnych, jakie wciąż zwykły człowiek ma do dyspozycji do wychowywania własnych dzieci. 

        Dyscyplina, umiejętność pracy w grupie, nawiązywania zdrowych relacji, wymaganie od samego siebie – wszystko to są wartości, jakie dawało i daje polskie harcerstwo będące kontynuacją przedwojennej organizacji. W miniony weekend polskich harcerzy z całego świata można było odwiedzić na zlocie w Tamaracouta w Quebecu; w sobotę odbyło się ognisko; w niedzielę uroczysta Msza św., a po niej defilada. W tzw. Dniu Gości mogli to wszystko widzieć i uczestniczyć rodzice oraz inne osoby spoza organizacji. Dojechało w sobotę i niedzielę ponad tysiąc gości.

        Jak informowano w oficjalnym komunikacie: 

        Związek Harcerstwa Polskiego, z potrójną służbą Bogu, Polsce i bliźnim, działa poza granicami Kraju nieprzerwanie od czasu II wojny światowej. Jest ideową i organizacyjną kontynuacją polskiego skautingu założonego w 1910 roku przez Andrzeja i Olgę Małkowskich. 

        W czasie drugiej wojny światowej ZHP zszedł w Polsce do podziemia, a poza Polską rozwijał się we Francji, Wielkiej Brytanii, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, Indiach oraz w Polskich Siłach Zbrojnych. W 1946 roku, na Zjeździe w Enghien pod Paryżem z udziałem przewodniczącego ZHP doktora Michała Grażyńskiego, przyjęto powojenną strukturę ZHP działającego poza granicami Kraju wobec braku możliwości działalności ZHP w Kraju. 

        Związek Harcerstwa Polskiego działa nieprzerwanie do dziś dnia stosując sprawdzone metody oparte o zasady skautowe Roberta Baden-Powella, rozwinięte przez instruktorów i instruktorki w Polsce niepodległej i dostosowane do potrzeb młodzieży wychowującej się poza Krajem.

        Dzisiaj działamy w sześciu okręgach: Argentyna, Australia, Francja, Kanada, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, i mamy rozwijające się jednostki w skupiskach nowej emigracji w kilku krajach Europy, m.in. w Austrii,  Holandii, Irlandii i Niemczech.

        Zlot w liczbach wyglądał następująco: 

Zlot Harcerek „Nieprzetarte Ścieżki”    – 422

Zlot Harcerzy „Nasz Świat”  –  362

Zlot Wędrowniczy „Krąg Ognia”  –  404

Zlot Organizacji Przyjaciół Harcerstwa „Oaza Przyjaźni” – 41

Zlot Starszego Harcerstwa „Chinook” – 3

Komenda Główna Zlotu – 56

Kolonia Zuchowa „Bohaterzy Przyszłości” – 46                        

Razem – 1334


Według kraju zamieszkania:

Okręgi ZHP 

Delegacje z innych krajów

Australia                   46                

Austria                            1

Irlandia                             1                         

Białoruś                            1

Kanada                         514                        

Litwa                          14        

Stany Zjednoczone         467                        

Polska (ZHR)                  24

Wielka Brytania                 261                        

Ukraina                            5

        Tym razem harcerzy odwiedziło liczne grono przedstawicieli polskich władz, obecny był wiceminister ds. Polonii Jan Dziedziczak, a list od prezydenta Andrzej Dudy odczytał  minister Wojciech Kolarski.  

        Przyjechali również Łukasz Weremiuk, chargé d’affaires a.i. w Ottawie, oraz prezes KPK Władysław Lizoń.

        Prezydent Duda napisał:

Druhny i Druhowie!

         Najserdeczniej pozdrawiam Was z Polski! Cieszę się, że mogę zwrócić się do Was jako Prezydent Rzeczypospolitej, a jednocześnie jako harcerz i protektor wszystkich organizacji harcerskich, w tym również Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju. Wspieranie i promocja ruchu harcerskiego to niezwykle zaszczytne zobowiązanie. Staram się je wypełniać w duchu służby, w trosce o całą naszą harcerską rodzinę. Dwudziestego piątego lipca odwiedziłem letni obóz koło Żółna na Kaszubach. Spotkałem się tam z przedstawicielami organizacji harcerskich działających w Kraju. Z radością i dumą przekazuję Wam wspólne przesłanie, które skierowali oni na Wasz zlot, oraz głownię z ogniska, przy którym wtedy zasiedliśmy. To ważny i piękny znak jedności między druhnami i druhami, których dzielą granice państw i kontynentów, ale łączy coś o wiele ważniejszego: miłość do Polski oraz wierność ideom, którym od ponad stu lat służą polscy harcerze.

         Ilekroć mowa o tych ideach, warto przywołać myśl harcmistrza Andrzeja Małkowskiego: harcerstwo to skauting plus niepodległość. W przyszłym roku przypada setna rocznica odrodzenia suwerennego państwa polskiego. Był to wyjątkowy w dziejach sukces, a przyczyniło się do niego wielu harcerzy. Dlatego członkowie współczesnych organizacji harcerskich mają szczególne prawo i obowiązek, aby uczcić ten jubileusz, aby uczynić go wielkim świętem polskości i polskiego ducha wolności. Powierzam Wam to zadanie i jestem pewien, że wywiążecie się z niego naprawdę wspaniale. Bo przecież to Wy, krzewiąc harcerskie ideały poza granicami Polski – wszędzie tam, gdzie mieszkacie, uczycie się i pracujecie, w środowiskach polonijnych i poza nimi – głosicie na co dzień dumę z Waszego dziedzictwa, okazujecie przywiązanie do polskiej kultury, języka i historii, do naszych narodowych bohaterów. W przyszłym roku złóżcie publiczny, uroczysty hołd tym, którzy w roku 1918, w ogniu I wojny światowej, wśród zmagań wielkich mocarstw, zdołali wskrzesić Polskę wolną i niepodległą.

         Nazwa tego Zlotu to „Szlak Przyszłości”. Uważam, że aby patrzeć w przyszłość – oraz by czynić to z odwagą i optymizmem – trzeba być świadomym swojej siły i polegać na niej. Trzeba rozumieć własną tożsamość, znać swoją historię i być mocno przekonanym do wartości, którym chce się służyć. Myślałem o tym podczas tegorocznych obchodów Dnia Myśli Braterskiej w Warszawie. Wśród druhen i druhów, którzy stanęli ze mną wokół ogniska na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego, z radością powitałem również przedstawiciela Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju. Przypomniałem sobie wtedy czas, gdy reżim komunistyczny oddzielał Polskę od wolnego świata, a wielu harcerzy toczyło pokojową walkę o zachowanie naszego patriotycznego i harcerskiego dziedzictwa. Bardzo krzepiła nas świadomość, że nie jesteśmy sami.

        Że gdzieś tam, na obczyźnie, istnieje organizacja, która otwarcie i konsekwentnie kontynuuje tradycje harcerstwa przedwojennego. Wielkim wydarzeniem był dla nas IV Światowy Zlot Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju, który odbył się w roku

1988 w Rising Sun w stanie Maryland. Wtedy po raz pierwszy pojawili się na nim delegaci z Polski, w tym również instruktorzy z mojej krakowskiej drużyny. Od tamtego momentu datują się realne, efektywne kontakty między harcerstwem polonijnym i krajowym. Ufam, że w nadchodzących latach znacząco się one rozwiną.

         Życzę, aby IX Światowy Zlot Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju umocnił Wasze braterskie więzy, Wasze wzajemne kontakty i współpracę. Niech to wyjątkowe spotkanie roznieci w Waszych sercach nowy zapał do realizacji harcerskiego posłannictwa. A już za rok serdecznie zapraszam Was do Polski. Spotkajmy się, aby wspólnie świętować wielki jubileusz stulecia odzyskania niepodległości. Raz jeszcze gorąco Was pozdrawiam. Czuwaj!

         Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda.

        – Potrójna służba Bogu w Polsce i bliźnim jest ideową i organizacyjną kontynuacją polskiego skautingu założonego w 1910 r. przez Andrzeja i Olgę Małkowskich – przypomniał w niedzielę przed uroczystą Mszą św. druh przewodniczący Robert Rospędzihowski – i mamy zaszczyt na własnym zlocie mieć dzisiaj wnuczkę i prawnuka. (...) Chciałbym w tym miejscu przekazać na ręce komendantki zlotu harcmistrzyni Krystyny Reitmeier oraz przewodniczącej okręgu Kanady harcmistrzyni Haliny Sendig  gorące podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do przygotowania i przeprowadzenia tak wspaniałego zlotu. Cieszymy się ogromnie z udziału w naszym zlocie licznych reprezentacji Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej Polskiej i bratnich organizacji z Litwy, Białorusi i Ukrainy. Takie wspólne przeżycia wzmacniają więzi przyjaźni i dobrze służą wszystkim naszym organizacjom. Serdecznie witamy dzisiaj także wszystkich gości z władz naczelnych krajowego ZHR (...).

        Szanowni Państwo, druhny i druhowie, wierzę głęboko, że ruch harcerski tak dziś, jak i w minionym stuleciu, tak w Polsce, jak i poza jej granicami ma wielką rolę do spełnienia w kształtowaniu postawy odpowiedzialności za dobre imię Polski w świecie. Nazwa zlotu Szlak Przyszłości może wskazać kierunek marszu dla całego ruchu harcerskiego, abyśmy zgodnie dążyli, gdziekolwiek żyjemy, w duchu braterskiej współpracy, do budowania lepszego świata; świata pokoju, sprawiedliwości społecznej i dobrobytu. 

        A w nim Polski, Ojczyzny naszych marzeń, cieszącej się szacunkiem wśród narodów świata. 

Czuwaj!

        Przy zlocie Polski Instytut Historyczny demonstrował wystawę o obozie hallerczyków „Kościuszko” w Niagara-on-the-Lake oraz harcerskich związkach z niepodległością Polski na terenie Kanady, a także o Kanadyjczykach niosących pomoc powstańcom warszawskim.  

 

A oto garść wrażeń uczestników:

Goniec: – Od jak dawna w harcerstwie? 

Franciszek Powierski: Ja jestem już od 3 lat.

– A kto zapisał? 

– Zapisałem się sam, dlatego że już wcześniej byłem w Polsce w harcerstwie i  w organizacjach harcerskich, natomiast całą tą chęcią do harcerstwa napoiła mnie moja mama. Od dziecka opowiadała mi, jak to jest dobrze w harcerstwie. 

– Co to daje, dużo daje? 

– Podtrzymuje te wszystkie tradycje, daje związek z polskością, naukę języka – takie rzeczy, które również bardzo są ważne. Generalnie, ogólnie biorąc, według mnie, to jest fantastyczna rzecz; wychowanie fizyczne, chodzenie po lesie, nauka takiej rzeczy jak pionierka. 

– Po raz pierwszy tutaj na zlocie? 

– Pierwszy raz na zlocie, pierwszy raz w Montrealu. 

– A jak długo w Kanadzie? 

– W Kanadzie mieszkam już od 2007. 

– A druh? 

– Ja jestem z New Jersey. 

– Urodził się tam Pan? 

– Tak, w Ameryce, zapisałem się do harcerstwa, bo byli tam obydwaj moi bracia. Oni mnie zachęcili. 

– A rodzice urodzili się Ameryce, czy przyjechali z Polski? 

– Urodzili się w Ameryce. 

– A dziadkowie? 

– Dziadkowie przyszli po wojnie.

– Rozumiem, może się Pan przedstawić? 

– Ja jestem Adam Budzyn. 


Goniec: – Jesteście z Wilna? 

Rajmund Kardis: – Tak. Przejechaliśmy 29 lipca, przylecieliśmy z Warszawy. 

– Pierwszy raz w Kanadzie? 

– Tak, pierwszy raz. 

– Dlaczego jesteście w polskim harcerstwie w Wilnie? 

– Staramy się podtrzymać te polskie tradycje, bo na Litwie nie są w najlepszym stanie. Harcerstwo to jest taki fajny sposób, żeby to robić. 

– Mama jest Polką, tata Polakiem? 

– Są z Litwy, ale są Polakami, mam korzenie polskie, wyrosłem w polskiej rodzinie. 

– Rodzina została na Wschodzie?

– Tak.  


Goniec: A u Ciebie? 

Arnold Wołodko: – U mnie jest też podobnie, rodzice są Polakami, dziadkowie też.

– Czy czujecie się Polakami, czy czujecie się Litwinami polskiego pochodzenia? Jak to jest z tym? 

– Chyba czujemy się Litwinami polskiego pochodzenia. Jak by nie było, urodziliśmy się na Litwie, ale mamy te korzenie i zawsze pamiętamy o Polsce. Staramy się podtrzymać tę tradycję. 

– Ja też myślę, że jesteśmy Litwinami, tylko że polskiego pochodzenia, i dlatego podtrzymujemy tę tradycję, chodzimy do polskich szkół, uczymy się naszego ojczystego języka, próbujemy zachować tę tradycję, a czasami nawet połączyć ją. 

– Połączyć polską i litewską, no to wspólna tradycja sięga setek lat.  

– A kolega jest stąd z Toronto? 

– Z Oakville, to blisko Toronto. 

– Od dawna w harcerstwie? 

– Może 4 lata. 

– I dlaczego? 

– Koledzy i koleżanki byli w harcerstwie, to zdecydowałem się też pójść. Podobało mi się i podoba się do dzisiaj. 

– Co jest dobrego w harcerstwie? 

– Jestem na dworze, mogę się poznać z innymi Polakami z całej Kanady, a teraz na zlocie z całego świata jest fajnie.

– Podoba się? 

– Tak. 

– Pan się tutaj urodził? 

– Tak, urodziłem się w Kanadzie. 

– Rodzice przyjechali z Polski? 

– Tak. 

– A jak to było z językiem polskim, do szkoły Pan chodził? 

– Chodzę do polskiej szkoły. Na początku rodzice mnie uczyli, a potem poszedłem do polskiej szkoły w Oakville. W domu mówimy po polsku, a wszędzie indziej po angielsku.

***

Julia Moszumańska, działacz harcerski, przedstawiciel organizacji Przyjaciół Harcerstwa w naczelnictwie. 

Goniec: Przyjechało tutaj dużo osób? 

– Przyjechało nas ponad 40 osób z całego świata. Z Australii, ze Stanów Zjednoczonych, z Wielkiej Brytanii, no i oczywiście z Kanady. Reprezentujemy te Koła Przyjaciół Harcerstwa, które działają dla pomocy i dla promocji harcerstwa. 

– Zapytam zatem, co daje harcerstwo, po co się to robi, pomaga harcerstwu? 

– Harcerstwo edukuje nasze dzieci w wielu praktycznych celach, nie tylko ideologicznie. Nie tylko uczy naszej przeszłości i naszej kultury, ale też przygotowuje je praktycznie do życia we wszystkim. 

– Szkoła tego nie robi? 

– Szkoła robi, ale nie robi tego w taki sposób, w jaki potrafi to robić harcerstwo. Mamy przykłady ludzi, którzy osiągnęli wysokie stanowiska w życiu, dzięki temu, że byli w harcerstwie – organizacja, umiejętności organizacyjne. Wiem to po moim synu, który się dostał na uniwersytet głównie dlatego, że był zaangażowany w harcerstwie. 

        Harcerstwo uczy też umiejętności układania sobie pracy, znam młodego człowieka,  którego zapytałam się, a jak tobie się pracuje? A on mówi prosto, jak w harcerstwie. A on jest tylko stolarzem na budowie. Więc to daje nadzieję na przyszłość. 

– W Polsce była pani harcerką? 

– Byłam w harcerstwie bardzo krótko, jak pojechałem na zlot, to niekoniecznie to lubiłam.

– A czym harcerstwo zagraniczne różni się od polskiego? 

– Nie mogę porównać, ale widzę to w mojej pracy nauczycielskiej, bo pracuję w polskiej szkole w Londynie, i definitywnie harcerze się wyróżniają w czasie lekcji. Jeżeli zada się pytanie o historii Polski, to oni są pierwsi, którzy odpowiadają. Gdy ostatnio pokazałam portret Piłsudskiego, to pytali się, czy to jest generał Anders, a tylko harcerze wiedzieli. 

– A czy jest dużo uczniów z nowej emigracji? 

– W tej chwili jest dużo, ale językowo zaczyna się to wyrównywać; na początku było im ciężko przestawić się na angielski, tej chwili jest gorzej z polskim.

– Rodzice posyłają dzieci do takiej polskiej szkoły? 

– Trudno powiedzieć, generalnie, bo nasza szkoła jest jedną z wielu szkół w Anglii na terenie Londynu. Ma około 400 uczniów i mamy długą listę czekających. 

– A jak szkoła jest finansowana?  Czy jest finansowana przez kuratorium brytyjskie? 

– Samofinansujemy się, mamy dochód ze składek, mamy dochód z domu szkolnego.

– Czy władze brytyjskie dotują to szkolnictwo? 

– Nie, nie mamy żadnych dotacji, to jest zupełnie samofinansująca się szkoła. Ale z kolei rodzice organizują się, zakładają komitety szkolne, więc jeżeli mamy 400 uczniów, to gdzieś oczywiście musimy się pomieścić, kiedyś mieściła się przy kościele, a teraz wynajmujemy angielską szkołę, za którą musimy jednak zapłacić. Do tej pory te szkoły oferowały nam pomieszczenia za darmo, ale w tej chwili jest trudniej, szkoły też chcą zarobić, w związku z tym my im płacimy. 

        Najważniejsze w tym jest to, że szkoła, ogólnie mówiąc, bardzo popiera harcerstwo. 

– Czy harcerstwo rośnie? Czy jest zainteresowanie? 

– Jest duże zainteresowanie, tylko że powinniśmy mieć więcej instruktorów, bo byłyby otwarte nowe drużyny i gromady zuchowe, jeżeli byliby instruktorzy. Szkoła bardzo pomaga, bo płaci za tę ekstra godzinę; jeżeli wynajmujemy szkołę, to nie wynajmujemy do godziny pierwszej, tylko – powiedzmy – do godziny 3.30 i wtedy harcerze też mogą mieć w tym udział. 

– Pierwszy raz jest pani tutaj, w Kanadzie? 

– Drugi raz, byłam w Acton na zlocie w 2000 r. Właśnie z trzema synami, a w tej chwili jest tutaj tylko mój jeden syn, w najlepszej drużynie – muszę powiedzieć – Pierwsza Karpacka Drużyna Harcerska. 

***

        Nazywam się Henio Noctor i jestem tutaj komendantem. 

– Pierwszy raz w Kanadzie? 

– Tak, pierwszy raz. 

– Jak wrażenia? 

– Piękny kraj, przyroda jest niesamowita, owady trochę duże. Nie jesteśmy do takich przyzwyczajeni, ale naprawdę piękny teren. Tamaracouta to jest fajne miejsce, żeby mieć taki obóz. 

– Lepszy z dotychczasowych? 

– No, mamy nadzieję.

– Ilu was jest z Wielkiej Brytanii? 

– To jest karpacka jedynka.

– Pielęgnuje tradycję Brygady Karpackiej? 

– Nosimy symbol 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Oni są naszymi patronami i trzymamy ich blisko serca. Jesteśmy jednym z trzech obozów z Wielkiej Brytanii. Na tym obozie jest 24 harcerzy, po drugiej stronie tutaj mamy drugi obóz z Wielkiej Brytanii też ich jest dwudziestu paru, a trzeci obóz troszeczkę niżej. 

– Wszyscy jesteście z północnego Londynu? 

– My tutaj wszyscy jesteśmy z północnego Londynu, inne obozy brytyjskie są z różnych stron Wielkiej Brytanii, a my przyjechaliśmy  jako samodzielna drużyna. 

– Pan się urodził w Wielkiej Brytanii? 

        – Tak, ja się urodziłem w Londynie. 

– Chciałem zapytać – wszystkich o to pytam – dlaczego harcerstwo? Co to daje, że poświęca się czas na coś takiego? 

– Co to daje? To jest wspaniała rzecz. Trzeba dbać o to, żeby kulturę polską podtrzymywać poza krajem, żeby o tym pamiętać. Polacy się bili i ginęli, po to żebyśmy mogli mieć taki obóz taką flagę na maszcie, a więc to jest dla nas ważne, żebyśmy mieli nasze dziedzictwo polskie blisko serca, i myślę, że harcerstwo polskie właśnie to robi, a szczególnie w dzisiejszych czasach uczy harcerzy, młodych chłopców, jak żyć wartościami; daje im umiejętności, których nie znajdą na komputerach czy w różnych grach komputerowych. 

– Dlaczego Pan mówi „w dzisiejszych czasach”? Czy dzisiejsze czasy są inne niż kiedyś były? 

– Dzisiejsze czasy są takie, że można się wpatrzeć w ekran i nigdy się nie odkleić od ekranu, a tutaj odcinamy wszystkich od technologii, żyjemy w prostych warunkach, nie mamy tutaj skomplikowanych rzeczy, mamy to, co nam jest potrzebne. 

– Samowystarczalność, poleganie na sobie? Tego nie ma już w świecie? 

– Myślę, że nie, myślę, że jest zbyt dużo trzymania za rękę. A tutaj uczymy młodych chłopców, jak być samodzielnymi mężczyznami. 

– To nie jest tanio przyjechać tutaj, trzeba zapłacić za bilet, skąd pieniądze, jak to się finansuje w waszym przypadku? 

– Oczywiście, harcerze musieli częściowo zapłacić za swoją drogę tutaj, ale dzięki pomocy i wsparciu od naszego Koła Przyjaciół Harcerstwa z Devonii – oni organizowali różne imprezy – też nasza polska parafia w Londynie Dewonie, najstarsza parafia w Wielkiej Brytanii, też nas wsparła finansowo i też polska szkoła, przy której działamy, dała nam różne dotacje, aby wspierać nas w tej podróży. Bez nich, myślę, że o wiele mniej harcerzy mogłoby tutaj trafić. Naprawdę jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że nas ciągle wspierają, nie tylko przez ten rok zlotowy, ale bez przerwy nas wspierają na różne sposoby. 

– Kanada to Wspólnota Brytyjska, mamy wspólną głowę państwa, jakie wrażenia, czym Kanada różni się od Wielkiej Brytanii? 

– Jest o wiele więcej miejsca. Drogi są szersze, powietrze, czuję, że jest czystsze niż w Londynie. Bardzo przyjazny kraj; wszyscy ludzie, z którymi się spotkałem, potwierdzają stereotyp, że Kanadyjczycy są bardzo przyjaźni, a więc jestem bardzo ucieszony z tego faktu.

***

Goniec: – Kolega też jest tutaj z Londynu?  

Tymek Ciurla: – Tak, my jesteśmy z Brighton, ale dołączyliśmy do ich drużyny. 

– A dlaczego w harcerstwie? Co to daje? 

– Zabawa, budowanie, uczenie się i też dlatego, że kocham Polskę! 

– Kochasz Polskę? 

– Kocham Polskę. 

– Jedno z rodziców jest Polakiem?

– Tak, mama jest Mongołką, a tata jest Polakiem. 

– Obie kultury są w domu równoznaczne? 

– Tak, obydwie.

– Można je łączyć? Co jest w nich ciekawego? 

– Tradycja, tradycja obydwu kultur jest bardzo ważna dla mnie i dla naszej rodziny. I bardzo łatwo nam to idzie razem. 

– Co jest najważniejsze w tej tradycji? 

– Mongolskiej tradycji? 

– Mongolskiej i  polskiej, co jest dla Ciebie najważniejsze w tej tradycji? 

– Honor. W Mongolii mówi się „śmierć przed honorem”, to znaczy w obronie honoru. Honor to jest pierwsza z najważniejszych rzeczy.

– A u nas Bóg, Honor, Ojczyzna... 

*** 

Goniec – Widzę że ten ośrodek ma tutaj wszędzie polskie napisy, wszystko jest znakomicie przygotowane.

Druhna hm. Halina Sandig: Dużo nam pomogło, że nasz kwatermistrz mieszka tutaj niedaleko, bo on mógł załatwić wiele rzeczy, jak na przykład prysznice i toalety. Wykombinował, jak przywieźć wodę. Mieliśmy wspaniały zespół ludzi, ktoś wziął na siebie, żeby zorganizować napisy, ktoś wziął na siebie, żeby zorganizować sprzęt, ktoś inny zorganizował całe gospodarstwo, jedzenie, jadłospisy. 

– Czyli harcerska organizacja? 

– Super! Wszyscy razem pracowali, żeby jak najlepiej wszystko wyszło. – Ilu to było ludzi, którzy to wszystko przygotowywali? 

– Około 25 osób zajmowało się wynajęciem i przygotowaniem terenu, zakupieniem sprzętu, gospodarstwem, administracją, ustaleniem ramowego programu. Poza tym komenda każdego zlotu (około drugie tyle) przygotowała programy poszczególnych zlotów, jednostki harcerskie przygotowały młodzież, a Koła Przyjaciół wsparły jednostki finansowo.

– Te dzieci, które przyjechały z biedniejszych krajów, jak Ukraina, Białoruś czy Litwa, czy one są na koszt rządu polskiego? 

– Tak. Otrzymały wsparcie finansowe od Senatu Rzeczpospolitej Polskiej. Większość harcerzy, którzy przyjechali z Polski, ze Wschodu, była w starszym wieku, dołączyli do zlotu wędrowniczego i dzisiaj pojechali na wędrówkę do Montrealu – byli w starszym wieku ponad 16 lat. 

– Sądząc z Pani doświadczenia, jak Pani ocenia ten zlot? 

– Najlepszy! Epic! Gdy nam powierzano, żeby Kanada organizowała ten zlot, zebraliśmy się i mówiliśmy o tym, jak chcemy, żeby zlot wyglądał; stwierdziliśmy, żeby zlot był ukierunkowany na przyszłość, dlatego ta nazwa Szlak Przyszłości. Mieliśmy już stulecie harcerstwa, jesteśmy zakorzenieni w naszej historii, tradycji, a chcieliśmy, żeby patrzeć na przyszłość, jak będzie ten świat wyglądał; jak każdy z nas może polepszyć ten świat, jak mówiła wczoraj Druhna Komendantka zlotu na ognisku. 

– Poprzedni zlot w Kanadzie był na Kaszubach, dlaczego teraz inny wybór? 

– Po pierwsze, młodzież z Kanady zna Kaszuby bardzo dobrze, a tutaj jest większa atrakcja, szukaliśmy w Ontario i szukaliśmy w Quebecu i akurat tutaj był przeprowadzony kurs drużynowych na tej stanicy i zaproponowano nam, żeby przyjechać i zobaczyć. Stwierdziliśmy, że to będzie najlepsze miejsce. Również z punktu widzenia bezpieczeństwa, na Kaszubach obozy są rozległe, trzeba przechodzić przez szosę. Wydaje mi się, że trafiliśmy w dziesiątkę i  wszystkim się tutaj bardzo podoba – jest piękny teren. Do Kaszub wszystkich ciągnie, ale uważaliśmy, że zlot powinien być tam, gdzie nikt z nas jeszcze nie był. 

– Na koniec pytanie bardziej osobiste, Pani tutaj się urodziła, w Kanadzie, mówi Pani pięknie po polsku... 

– Dziękuję bardzo. 

– Chciałem zapytać, co Pani w życiu dało harcerstwo? 

– Wszystko! Naprawdę, ja byłam bardzo nieśmiałą dziewczynką. Dało mi to dobre samopoczucie, zaradność, umiejętność prowadzenia innych ludzi, co mi bardzo pomogło w życiu profesjonalnym. 

– A kim Pani jest z zawodu? 

– Pracowałem przez długie lata w kierownictwie jednego z największych banków kanadyjskich, zajmowałam się planowaniem strategicznym i finansami, a potem pracowałem jako prywatny konsultant. 

        Ale oprócz tych cech przywódczych, harcerstwo dało mi najbliższe koleżanki i najbliższych kolegów, z którymi znamy się do dzisiaj. Pan się pytał, jak ten zespół mógł to wszystko zorganizować, to też nie tylko przez to, że harcerz jest obowiązkowy i wykona, co mu polecono, ale też przez to, że wszyscy się dobrze znamy, wszyscy się razem wychowywaliśmy, wszyscy razem dobrze pracujemy. 

– Czyli te dzieci tutaj, mogą liczyć na przyjaźń do końca życia? 

– Absolutnie! 

- Bardzo dziękuję i gratuluję. 

 

 

Informacja ogólna o zlocie:

Tamaracouta Scout Reserve, Mille-Isles, Quebec, Kanada
29 lipiec 2017 – 12 sierpien 2017

„Szlak Przyszłości” to wielka przygoda, która zjednoczy nas wszystkich na wspólnej drodze ku lepszemu światu... To droga, na której każdy z nas indywidualnie oraz wspólnie z innymi, którzy nią podróżują, dokłada swoją cząstkę do stworzenia lepszego jutra na różnych płaszczyznach: środowiska, przyrody, społeczeństwa oraz wartości: wiary i etyki.” (hm. Krystyna Reitmeier, Komendantka Zlotu)

Hasło zlotu nawiązuje do wezwania twórcy skautingu, Roberta Baden-Powella „Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym niż go zastaliście” (1941)

Skład Komendy Zlotu
Komendantka Całości Zlotu: hm. Krystyna Reitmeier
Zastępcy Komendantki: hm. Elżbieta Morgan
hm. Leszek Muniak
Kapelan Zlotu o. phm. Paweł Ratajczak
Oboźny: hm. Rafał Biłyk
Skarbnik: hm. Halina Sandig
Kwatermistrz: phm. Grzegorz Wołejko
Gospodarze: hm. Stanisław Reitmeier
hm. Krystyna Pogoda
Kierownik Administracji: hm. Aniela Biskup
Kierownik Służby Zdrowia i Bezpieczeństwa hm. Andrzej Mahut
Koordnator Służby Zdrowia: phm.Damian Orłowski
Kierownik Sklepiku Zlotowego hm. Zuzia Papuga
Kierownik Wystawy hm. Krzysztof Dutkowski
Koordynator Komunikacji Zewnętrznej hm. Alicja Rospędzihowska
Koordynator Transportu phm. Stefania Włodarczyk
Komendantka Zlotu Harcerek: hm. Danusia Sokoska
Komendant Zlotu Harcerzy: hm. Marcin Rewkowski
Komendant Zlotu Wędrowniczego: hm. Michał Sokolski
Komendant Zlotu Starszego Harcerstwa: hm. Janusz Tomczak
Komendantka Zlotu OPH: dz.h. Barbara Stadnik
Komendant Kolonii Zuchowej: phm. Jarek Grządka

O Nas
Związek Harcerstwa Polskiego, z potrójną służbą Bogu, Polsce i bliźnim działa poza granicami Kraju nieprzerwanie od czasu II Wojny Światowej. Jest ideową i organizacyjną kontynuacją polskiego skautingu założonego w 1910 roku przez Andrzeja i Olgę Małkowskich.

W czasie drugiej wojny światowej ZHP zszedł w Polsce do podziemia, a poza Polską rozwijał się we Francji, Wielkiej Brytanii, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, Indiach oraz w Polskich Siłach Zbrojnych. W 1946 roku, na Zjeździe w Enghien pod Paryżem z udziałem Przewodniczącego ZHP doktora Michała Grażyńskiego przyjęto powojenną strukturę ZHP działającego poza granicami Kraju wobec braku możliwości działalności ZHP w Kraju.

Związek Harcerstwa Polskiego działa nieprzerwanie do dziś dnia stosując sprawdzone metody oparte o zasady skautowe Roberta Baden Powella, rozwinięte przez instruktorów i instruktorki w Polsce niepodległej i dostosowane do potrzeb młodzieży wychowującej się poza Krajem.

Dzisiaj działamy w sześciu Okręgach: Argentyna, Australia, Francja, Kanada, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania i mamy rozwijające się jednostki w skupiskach nowej emigracji w kilku krajach Europy, m.in. w Austrii, Holandii, Irlandii i Niemczech.

poniedziałek, 07 sierpień 2017 16:46

Kurczak, który udawał indyka

Napisane przez

Badania wykonane przez naukowców z uniwersytetu w Guelph na zlecenie Kanadyjskiej Agencji Inspekcji Żywności (CFIA) pokazały, że 20 proc. kiełbas sprzedawanych w sklepach spożywczych w całej Kanadzie zawiera inne rodzaje mięsa niż podane na etykiecie. Przebadanych zostało 100 rodzajów kiełbasy, produktów ogólno dostępnych. Wybrano specjalnie te, które – według informacji na etykiecie – powinny zawierać tylko jeden rodzaj mięsa: wołowinę, wieprzowinę lub mięso drobiowe z kurczaka albo z indyka.

Okazało się, że etykieta kłamie w jednym na pięć przypadków. Siedem z 27 kiełbas wołowych zawierało wieprzowinę, a jedna z 38 kiełbas wieprzowych – koninę. Jeśli chodzi o wyroby drobiowe, to w czterech z 20 kiełbas z kurczaka natrafiono na mięso z indyka, a w jednej znalazły się domieszki wołowe. Pięć z 15 kiełbas z indyka w ogóle nie zawierało mięsa z indyka, wyprodukowano je po prostu z kurczaka.

Żaden z badanych produktów nie był domieszkowany kilkoma rodzajami mięsa. Stwierdzenie to nie jest jednak stuprocentowo pewne, jako że naukowcy sprawdzali tylko zawartość wołowiny, wieprzowiny, koniny, mięsa z kurczaka i z indyka. Wyniki dotyczące kiełbas wołowych zawierających wieprzowinę mogą być niepokojące dla osób dbających o koszerność pokarmów, a także dla grup spożywających mięso halal.

Ilość mięsa innego rodzaju wahała się od 1 do 5 proc. Oznacza to, że zaniedbano procedury dotyczące przetwarzania żywności lub dokonano celowego fałszerstwa, podsumowują naukowcy z Guelph. CFIA stwierdziła, że nie jest zaskoczona wynikami. Inspektorzy z agencji pocieszają, że na tle Europy i tak wypadamy nieźle. U nas 20 proc. kiełbas było domieszkowanych, na Starym Kontynencie – nawet 70. Agencja zbadała wszystkie 20 przypadków niezgodności informacji na etykiecie z rzeczywistym składem produktu.

poniedziałek, 07 sierpień 2017 16:44

W trosce o ciemnoskórą młodzież

Napisane przez

Ontaryjski minister ds. dzieci i młodzieży Michael Coteau ogłosił, że w ramach Ontario Black Youth Action Plan prowincja przeznaczy 47 milinów dolarów na wsparcie dla ciemnoskórych dzieci i młodzieży. To pierwsza tego rodzaju strategia, w ramach której odbiorcami funduszy będą lokalne i regionalne agencje pomocowe wspierające rozwój ponad 11 000 dzieci i młodzieży oraz oferujące programy mentorskie. 9 milionów otrzymają organizatorzy różnorodnych programów (od zajęć ze sztuki, przez pomoc w nauce po szkolenia zawodowe) z GTA, Hamilton, Ottawy i Windsor. W ramach strategii przewidziane są też dzialania edukacyjne mające na celu zwalczanie przemocy i przejawów rasizmu.

Prowincja zaczęła tworzyć strategię pomocy ciemnoskórej młodzieży po ty, jak statystyki wykazały, że grupa ta otrzymuje dużo mniej pomocy od innych, a jednocześnie jest bardziej zagrożona wydaleniem ze szkoły średniej czy bezrobociem. Minister Coteau mówiąc o nowym planie wspominał swoje lata dorastania w torontońskiej dzielnicy Flemingdon Park, w której „więcej dzieci było ofiarami przemocy niż szło na studia”. Minister zaznaczył, że tym, co niesie realną pomoc, są programy mentorskie. To najlepszy sposób, by odmienić życie dzieci i nastolatków.

piątek, 04 sierpień 2017 08:14

Wyskok na Giant’s Tomb - Wakacje w mieście

Napisał

        Tym razem nie „wakacje w mieście”, ale wakacje trochę poza miastem, czyli w Parku Prowincyjnym Awenda, a dokładnie nie w samym parku, tylko na wyspie Giant’s Tomb, znanej wszystkim polonijnym żeglarzom z Penetanguishene i Midland. W rzeczy samej plażę tam polecił mi nasz zaprzyjaźniony sprzedawca nieruchomości Andrzej Siemiginowski, który niegdyś trzymał w Penetangu łódkę. Giant’s Tomb wiąże się zresztą z ciekawą indiańską legendą.

        Wyspa ma piaszczyste plaże i nie ma na nich dużo ludzi – oprócz tych z łodzi i jachtów. Można się dostać na nią wpław, ale odległość 3 km odstrasza nawet dobrych pływaków.

        My z Julką wybraliśmy się pontonem, czyli naszym dmuchanym kajakiem, kupionym za 124 dol., który wszystkim gorąco polecam.                 

        Wodowanie na plaży szło trochę opornie, a to ze względu na dość wysoką falę; ostatecznie zmoczeni odbiliśmy się jednak od brzegu i po godzinie i pół wiosłowania po dosyć wzburzonej wodzie, przecinając ruchliwy szlak komunikacji wodnej (przydała się nasza sygnałówka trąbka nakręcona na butelkę z płynnym gazem) dotarliśmy na plażę. 

        Oczywiście nie było tam żywego ducha. Plaża nad bardzo piękną czystą wodą – idzie się daleko w jezioro, dobre piaszczyste dno.  A także piękne miejsce na piknik – przywieźliśmy ze sobą parasol plażowy, zjedliśmy lunch, pobawiliśmy się nad wodą w piasku.

        W tym roku ze względu na wysoki poziom wody w Georgian Bay plaże są mniejsze, woda podchodzi pod las, a przy brzegu wystają z wody badyle, które po zalaniu uschły.

        Po kilku godzinach byczenia się wróciliśmy tą samą drogą na plażę do Awendy, tym razem fale były dosyć wysokie – półtora metra, ale nasz kajak na falach spisuje się bardzo dobrze, jest bezpieczny i nie przypomina zachowaniem zwykłego kajaka, a raczej ponton. Plaże po wschodniej stronie wyspy są zazwyczaj osłonięte od wiatru, więc tym razem z odbiciem nie było problemu; tak więc po godzinie wiosłowania znów byliśmy z powrotem w Awendzie. Po spuszczeniu powietrza, zapakowaniu do samochodu (parking opłaciliśmy płacąc za wjazd do parku), późnym popołudniem wyjechaliśmy w drogę powrotną do domu. 

        W sumie piękna, udana wycieczka, dużo sportu, dużo wrażeń i ładna plaża na wyspie Giant’s Tomb, „w pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnej”.

piątek, 04 sierpień 2017 08:08

SPALENI SKRZYDŁEM ANTYCHRYSTA (24)

Napisane przez

AntczakWojciech        – A jak się panu porucznikowi udało przedostać z Mokotowa na Wolę, a teraz tu, do Śródmieścia? – zapytał jeden z oficerów w randze kapitana.

        – Cudem. Tylko cudem. Idziemy na Dzielną do Komendy Głównej i nie możemy dojść od środy rano, przez całe dwa dni...

        – Bo widzi pan, poruczniku, mnie wydaje się ta pańska wędrówka aż z Mokotowa trochę dziwna... Pan wybaczy, ale nie bardzo rozumiem, dlaczego wysłano pana, właśnie pana, do samej Komendy, skoro są od tego łączniczki... Dla przykładu, my mamy z Komendą stały kontakt, ba! Z całą walczącą Warszawą... Nie powiem, że bez problemów się to wszystko odbywa, ale z reguły, w ciągu kilku godzin wszelkie informacje trafiają tam do nich, a szczególnie te ważne i to od wszystkich Zgrupowań, więc pańska tutaj obecność i całe to pańskie tłumaczenie, proszę mi jeszcze raz wybaczyć, nie są dla mnie, co najmniej przekonujące...

        – Czy mam rozumieć, że pan kapitan podważa moją prawdomówność, a tym samym zasadność mojej misji, notabene, zleconej mi przez mojego bezpośredniego dowódcę, pana majora „Burzę”? 

        Zapanowało nieprzyjemne milczenie. Milczeli jeszcze chwilę, do czasu, aż w drzwiach nie pojawił się sam komendant, major „Tarnawa”.

        – Zapraszamy do stołu. Śniadanie gotowe! 

Numer 31/2017 (4-10 sierpnia 2017)

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.