Badania wykonane przez naukowców z uniwersytetu w Guelph na zlecenie Kanadyjskiej Agencji Inspekcji Żywności (CFIA) pokazały, że 20 proc. kiełbas sprzedawanych w sklepach spożywczych w całej Kanadzie zawiera inne rodzaje mięsa niż podane na etykiecie. Przebadanych zostało 100 rodzajów kiełbasy, produktów ogólno dostępnych. Wybrano specjalnie te, które – według informacji na etykiecie – powinny zawierać tylko jeden rodzaj mięsa: wołowinę, wieprzowinę lub mięso drobiowe z kurczaka albo z indyka.
Okazało się, że etykieta kłamie w jednym na pięć przypadków. Siedem z 27 kiełbas wołowych zawierało wieprzowinę, a jedna z 38 kiełbas wieprzowych – koninę. Jeśli chodzi o wyroby drobiowe, to w czterech z 20 kiełbas z kurczaka natrafiono na mięso z indyka, a w jednej znalazły się domieszki wołowe. Pięć z 15 kiełbas z indyka w ogóle nie zawierało mięsa z indyka, wyprodukowano je po prostu z kurczaka.
Żaden z badanych produktów nie był domieszkowany kilkoma rodzajami mięsa. Stwierdzenie to nie jest jednak stuprocentowo pewne, jako że naukowcy sprawdzali tylko zawartość wołowiny, wieprzowiny, koniny, mięsa z kurczaka i z indyka. Wyniki dotyczące kiełbas wołowych zawierających wieprzowinę mogą być niepokojące dla osób dbających o koszerność pokarmów, a także dla grup spożywających mięso halal.
Ilość mięsa innego rodzaju wahała się od 1 do 5 proc. Oznacza to, że zaniedbano procedury dotyczące przetwarzania żywności lub dokonano celowego fałszerstwa, podsumowują naukowcy z Guelph. CFIA stwierdziła, że nie jest zaskoczona wynikami. Inspektorzy z agencji pocieszają, że na tle Europy i tak wypadamy nieźle. U nas 20 proc. kiełbas było domieszkowanych, na Starym Kontynencie – nawet 70. Agencja zbadała wszystkie 20 przypadków niezgodności informacji na etykiecie z rzeczywistym składem produktu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!