W sobotę, 2 lipca, około południa docieramy do Esnagami Wilderness Lodge. Na doku, do którego dobija wodnopłat czekają na nas właściciele ośrodka Eric i Sue oraz ich dziećmi syn Liam i córka Rowan. Są też przewodnicy, którzy szybko zabierają nasze bagaże i przenoszą je do domku nr 5, który znajduje się blisko głównego doku, ale za to najdalej od lodge.
Nasza mała przystań dwa kroki od kabiny
Ten domek-kabina ma też blisko mały dok na dwie łodzie. W środku domku zbudowanego z bali jest wystarczające wyposażenie i wygody na kilka dni w dzikiej puszczy. Jest w pełni wyposażona kuchnia i łazienka i dwie wygodne sypialnie.
Kabina ma swój urok
Po przygotowaniu sprzętu i łodzi jeszcze przed obiadem Waldek zabiera Heńka na krótki wypad po Esnagami.
Henryk Wywiał z sandaczem z Esnagami
Waldek Weselak z swoim pierwszym szczupakiem
Żeberka na oobiad
Deser
Po takim obiedzie i deserze nie ma mowy o rybach. Na wszystko jest czas. Tutaj robi się ciemno dopiero około godz. 23.
W tym rejonie Ontario pewne jest to, że pogoda jest niepewna. Weather Network zmienia prognozy kilka razy w ciągu dnia. Stacja ta podaje pogodę na Nakinę i rezerwart Arroland, niedaleko jeziora Esnagami. Nawet latem koniecznie trzeba mieć ze sobą ciepłe i nieprzemaklane ubrania i zabierać je na wodę. Jeszcze w sobotni wieczór doświadczyliśmy gwałtownej zmiany pogody – było lato, ale w mgnieniu oka zrobiła się jesień. Przez następne trzy dni i noce paliliśmy w piecyku. Lepsze to niż upały i duchota w Toronto.
Tutaj deszcz i zimno nie przeszkadza nikomu, aby wypłynąć na ryby i spędzić cały dzień na łodzi. Tylko silny wiatr i duże fale mogą kogoś zatrzymać przed wypłynięciem, ale z tym bywa różnie.
Trzymaj się Heniu...
Proste kanapki smakują na północy najlepiej. Ogórki kiszone i mielonka Krakus tylko ze sklepu Tymek’s na Advance Rd.
Ulewa, po której zrobiło się zimno.