http://www.goniec24.com/magazyn-wedkarski/item/3937-wyprawa-na-esnagami-cz-2#sigProIda93df12dd3
Przy małej wyspie o nazwie Big Bapper Waldek łowi na polską gumę (Kopyto) pierwszego ładnego sandacza. Nie wiemy jeszcze, że ta wysepka to ciekawe miejsce na Esnagami. Po jakimś czasie natrafiamy na dwie łodzie z wędkarzami. Widać, że lepiej od nas znają wodę. Miejsce gdzie łowimy nazywa się Cedar Reef. Na szczupakowe przynęty wszędzie łowimy sandacze. Atakują agresywnie wahadłówki, obrotówki, woblery i gumy. Po pierwszych dwudziestu złowionych rybach przestajemy już nawet liczyć.
Na szóstą godzinę wracamy na obiad. Eric przygotował osobiście żeberka z grilla. Porcje są olbrzymie. Na deser domowe ciasto upieczone przez szefa kuchni. Zaraz po obiedzie wszyscy znowu wypływają na ryby. Z jeziora powracają dopiero ok. 10.30. Można łowić nawet dłużej, bo jest ciągle widno. Gdyby komuś przytrafiło się, że nie powróci z jakiegoś powodu do lodge do 23.00, rozpoczyna się poszukiwanie. Już wcześniej Eric poinformował co robić, w przypadku utknięcia gdzieś na jeziorze. Należy więc rozpalić ogień i po prostu czekać na pomoc. Poza tym przed wypłynięciem każdy powinien powiedzieć przewodnikowi, dyżurującemu w przystani, gdzie mniej więcej płynie.
Jezioro Esnagami jest duże i można się łatwo zgubić. Esnagami ma powierzchnię 72,3 km kw. i 192 km (119 mil) obwodu i bardzo urozmaiconą linię brzegową. Ma 22 km długości i prawie 9 km szerokości. Maksymalna głębokość Esangami wynosi 36,5 m (120 stóp), średnia głębokość 6,9 m (22,6 stopy). Na jeziorze jest mnóstwo malowniczych wysp i wysepek. Na Esnagami występuje: miętus, palia jeziorowa, pstrąg źródlany, sandacz, szczupak, sieja i śledź jeziorowy.
Prawdziwą atrakcją jest słynna rzeka Esnagami, która jest częścią systemu wodnego rzeki Albany, która wpada do James Bay. Esnagami River ma 60 km długości i przepływa przez dziewicze lasy północnego Ontario. Rwący w niektórych miejscach nurt, wodospady i wiry są kryjówką dla pstrąga źródlanego. Esnagami River jest uznane za jedno z najlepszych miejsc w Ontario do łowienia okazów pięknie ubarwionych brook trout. Pstrągi można również łowić w rejonie nazywanym Wonderland, który położony jest o zaledwie kilka minut drogi łodzią od głównego ośrodka. Stojące wody Wonderland zasilane są źródłami artezyjskimi.
Krajobraz Wonderland jest oszałamiający. Wyjazd na rzekę Esangami to całodzienna wyprawa z doświadczonym przewodnikiem - koszt 290 dol. Najpierw płynie się łodzią, potem trzeba przenieść przez las cały sprzęt i silnik na canoe, z którego się już później łowi Erik proponuje mi wyprawę na rzekę z najlepszym przewodnikiem, jednak ze względu na załamanie pogody i trudy wyprawy, nie decyduję się tym razem na tę przygodą, no i chodzi mi o Yannę...
Wypływamy za to dwiema łodziami na jezioro. Na jednej Waldek z przewodnikiem Neilem, na drugiej ja z Yanną. Decydujemy się na dwie łodzie, ponieważ wydaje mi się, że Yanna nie będzie długo chciała łowić i w razie czego mogę w każdej chwili wrócić z nią bez potrzeby ciągnięcia Waldka i Neila z powrotem.
Pogodę mamy dobrą, ale niebo jest lekko zachmurzone. Neil szybko odnajduje miejsce na sonarze z GPS-em i wrzuca do wody marker. Jest to płytki rejon, nie więcej jak 2-3 metry głębokości i w polaryzacyjnych okularach widać kamieniste dno. Pierwszy rzut tuż przy łodzi i mam rybę. Okazuje się, że jest sieja. Yanna po chwili holuje sandacza. Spoglądam na Waldka i Neila i widzę, że ciągną rybę za rybą. Sandacze najlepiej biorą na białe gumki i Gulp.
Na Esnagami nie używa się kotwic, łowi się dryfując na fali lub pod falę na wstecznym biegu. Nie mamy potrzeby rzucania przynętami, wystarczy je tylko spuścić pod łódkę. Podczas łowienia nikt nie wyłącza silnika, ma chodzić cały czas. Łodzie z których, łowią goście Esnagami Wilderness Lodge to dzieła sztuki. Mają długość 5,5 metra (18 stóp) i wykonane są ręcznie z drewna cedrowego. Robione są od ponad 90 lat przez rodzinną firmę B. Giesler and Sons Boat Builders, w Powassan, Ontario. Przez to miasteczko przejeżdża się w drodze do Nakiny. Są niezwykle stabilne, na dużej fali zachowują się znakomicie i nie bujają jak aluminiówki. Ciężko taką łódź wywrócić. Łodzie Giesler są łatwe do naprawy i służą długie lata. Nadają niezwykłej atmosfery wyprawom na jeziora na północy. Model, który używany na Esnagami nazywa się Nipissing.
Kiedy ponad ćwierć wieku temu Eric Lund rozpoczynał biznes na Esnagami taka łódź kosztowała wtedy 1600 dol. Obecna cena to ponad 3 tys. dol. W przeciągu trzech godzin każdy z nas łowi kilkadziesiąt 50-60 centymetrowych sandaczy. Takie łowienie można porównać do łowienia okoni spod lodu na Simcoe, kiedy ciągnie się cały czas rybę. O takim właśnie łowieniu na północy opowiadali mi nie raz moi dobrzy znajomi Harold i Rafał. Złowienie 100-120 sandaczy bez wielkiego wysiłku to nie żadna sensacja. To po prostu norma.
Yanna zmęczona łowieniem i chyba świeżym powietrzem zaczyna już się coraz bardziej kiwać na boki i w końcu zasypia na dobre.
Od czasu do czasu nad Esnagami przelatuje wodnopłat. Spoglądam na niebo, które jest coraz bardziej zachmurzone. Pora więc wracać do lodge. W łodzi nazbierało się sporo wody, bo korek nie był dobrze zapchany. Aby pozbyć się wody wyjmuję całkowicie korek i daję pełny gaz przez kilkaset metrów, aż w końcu pod nogami robi się sucho. Dla asekuracji Waldek i Neil płyną obok nas do połowy dużej zatoki. Po czym odbijają i znikają gdzieś za wyspami. Dla pewności, że gdzieś nie zabłądzę, włączam nawigację na iPhonie i po kilkunastu minutach dopływamy do przystani. Tutaj natychmiast łodzią i złowionymi rybami zajmuje się przewodnik, który ma dyżur. Od razu zmienia zbiornik z paliwem i zabiera ryby do sfiletowania.
Złowione przez wędkarzy ryby są sprawiane w cleaning station, w małym budynku tuż przy przystani, gdzie przewodnik mierzy i zapisuje wymiar każdej ryby przez filetowaniem. Zgodnie z regulaminem, każda ryba jest pakowana osobno i ma zostawiony duży kawałek skóry, aby łatwo było rozpoznać gatunek i oszacować długość. Każdy gość ma podpisany worek: imię i nazwisko, gatunek ryby, długość i datę połowu. Dopiero po takiej procedurze ryby trafiają do zamrażarki i będą przygotowane na zabranie do domu albo, jeśli ktoś ma takie życzenie, od razu do kuchni. Ryby przygotowuje szef kuchni według swojej receptury lub naszego upodobania i podaje je do stołu podczas obiadu.
W momencie kiedy wchodzimy do domku zaczyna się oberwanie chmury. Przez kilka godzin leje jak z cebra, pomimo to nikt oprócz nas nie wrócił z jeziora.
Waldek i Neil przybijają do przystani przed szóstą kompletnie przemoczeni.
W nocy temperatura spada do 6 stopni, więc musimy skorzystać z ogrzewania. Następnego ciągle pada i jest zimno. Pomimo złej pogody większość z gości wypływa na ryby, inni pozostają i spędzają czas na oglądaniu telewizji, sprawdzają e-maile czy też łowią ryby z brzegu.
W lodge musi też zostać kilku chłopaków z Sarni, którzy wylądowali na Esnagami tylko w letnich ubraniach. Jako najgrubsze ubranie mają po cienkiej koszulce z długim rękawem. Na szczęście Eric pożycza im ciepłe ubrania na kolejne dni. Esnagami położone jest bliżej białych niedźwiedzi niż czarnych - tak mówi Eric, bo stąd już niedaleko do Hudson Bay, lekko ponad 300 km i kiedy wieje z północy, to nawet latem jest zimno. Starzy bywalcy zawsze wypływają na ryby grubo ubrani i zawsze z czymś na deszcz.
Łączność ze światem (telewizja i internet) jest przez satelitę lub telefon radiowy. Przez aplikacje GVPhone i Vtok można złapać dobre połączenie.
Przez Skype nie da się pogadać, ale wiadomości pisane działają. Oglądamy piłkarskie mistrzostwa świata w Brazylii.
W malutkim sklepiku można "kupić" przynęty, firmowe ubrania, pamiątki, napoje i coś mocniejszego. Lodówka jest zawsze pełna. Ceny są naprawdę niewygórowane. Wszystko oparte jest na zaufaniu i honorze, bo w sklepie nie ma sprzedawcy lub kogoś kto pilnuje. Bierze się co się chce i wpisuje tylko w zeszyt pod swoim imieniem. Z zakupów goście rozliczają się na koniec pobytu. Nikt też nie zamyka domków, bo w drzwiach nie ma zamków na klucz. Nie ma takiej potrzeby.
Na całodniową wyprawę na rzekę Esnagami jedzie tylko przewodnik Neil, wraz Davidem i jego 10-letnim synem Joey. Davida i Joey poznajemy lepiej podczas w wspólnych posiłków, bo zawsze siedzimy przy tym samym stole. Nieco z akcentem, ale David mówi dobrze po polsku. Polskiego nauczyła go babcia. David mieszka w Simcoe, koło Port Dover. Łowi i poluje. Jeździ na polowania na Alaskę na grizzly i na safari do Afryki. Na Esnagami był ostatnio 16 lat temu.
David i Joey mają codziennie przewodnika. Każdego dnia na rozkładzie mają wyprawę na inne ryby lub rejony Esnagami. Joey chce złowić przynajmniej kilka dużych ryb bez względu na pogodę.
Przy stole siedzą zawsze z nami jeszcze Australijczyk William z synem Bradem i 3-letnim wnuczkiem o imieniu River, najmłodszym gościem Esnagami Wilderness Lodge. William i Brad są na Esnagami już szesnasty raz. Podczas jednej z wypraw Brad nurkował w rzece Esnagami. Co jest nie lada wyczynem, ponieważ rzeka ta jest dość niebezpieczna. Mówi, że jest tam po prostu "ściana" ryb. To potwierdza słowa Rafała, który też tam dociera i stwierdzi, że łowienie tam szybko się nudzi, bo w każdym rzucie ciągnie się rybę. Swoją drogą wszystko jest zorganizowane tak, aby mały River, Joey i Yanna siedzieli z rodzicami przy jednym wspólnym stole.
Pod koniec każdego śniadania ktoś z obsługi zawsze pyta co przygotować na lunch i jaką opcję chcemy. Do wyboru są dwie opcje - box lunch lub shore lunch. Box lunch to zapakowane do coolera kanapki i owoce.
Praktycznie, ile się chce i co się chce zjeść, bo wybór jest ogromny. Każdy ma swój podpisany cooler, który wkrótce po śniadaniu czeka już w łodzi. Opcja shore lunch jest to właściwie wszystko co potrzeba, aby przygotować sobie samemu na ognisku, gdzie na wyspie. Kto zamówi shore lunch, dostaje przyprawy do ryby, olej, ruszto, albo patelnię, drewno i cokolwiek jeszcze sobie zażyczy. Na kilku wyspach są dogodne miejsca na ognisko, posiłek i odpoczynek.
Trzecia część wyprawy na Esnagami w kolejnym wydaniu "Gońca".