Byliśmy u Marii
24 marca 2017 pojechałyśmy w grupie pięciu członkiń Federacji Polek w Kanadzie – Ogniwo 18 w Hamilton, na uroczystość 60-lecia pracy znanej w Polonii aktorki sceny teatralnej, pani Marii Nowotarskiej. Przed spektaklem goście byli podejmowani w poczekalni typową w Kanadzie kawą i przepysznym ciastem. Jak Jubileusz, to i elegancka feta.
Jubilatka podarowała nam monodram napisany przez prof. Kazimierza Brauna, reżysera, pisarza i naukowca – zatytułowany „Helena – rzecz o Modrzejewskiej”.
Potężny, genialny tekst Maria Nowotarska przekazała widzom bardzo dynamicznie, a jednocześnie refleksyjnie. Monodram ten zagrała 25 lat temu po raz pierwszy w Toronto, a jubileuszowym przedstawieniem kończyła jego obecność na scenie.
Maria Nowotarska przeniosła nas do Kalifornii, do domu Heleny Modrzejewskiej, gdzie sławna polska aktorka szykuje się do wyjazdu i przy okazji opowiada swoje życie.
Mówić filmem po polsku
W minioną niedzielę w kinie Jackman Hall w Art Gallery of Ontario odbył się finał edukacyjnego projektu filmowego „We the Poles. Nasza droga do Kanady”, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Związek Nauczycielstwa Polskiego i Festiwal Ekran.
Projekt „We the Poles. Nasza droga do Kanady” – jak pisze w informacji pomysłodawca konsul Andrzej Szydło z Konsulatu Generalnego RP w Toronto – rozpoczął się w listopadzie 2015 roku. W jego ramach młodzi, ale już doświadczeni reżyserzy z Polski – Paweł Wysoczański i Łukasz Ostalski oraz filmowcy polskiego pochodzenia z Montrealu – Diana Skaya i Marek Krupa, wprowadzali młodych adeptów sztuki filmowej z Ontario w tajniki rzemiosła i pomagali im zrealizować ich własne filmy inspirowane tematem imigracji Polaków do Kanady. Zrealizowali łącznie 4 sesje warsztatów filmowych, czyli 125 godzin nauki. W ostatniej fazie projektu pozostała w nim szóstka zapaleńców, którzy stworzyli trzy niezwykle ciekawe i zróżnicowane filmy...
Ich projekcja odbyła się właśnie podczas tego wydarzenia. W skład kilkunastoosobowego jury weszli przedstawiciele organizatorów, Polonii, filmowcy z Polski i Kanady oraz przedstawiciele festiwali TIFF Kids i HotDocs.
Tyle oficjalnych informacji. W świecie, w którym codziennie powstają miliony krótkometrażowych filmików na YouTube, a Facebook pęka od różnych „śmiesznych” dokumentów, zostać filmowcem nie jest łatwo.
Wszystkie dzieci uczestniczące w projekcie podkreślały znaczenie zorganizowanych warsztatów, że im to bardzo dużo dało. No bo właśnie większość materiałów filmowych, jakimi dzisiaj przepełnionych jest Internet, to wielka amatorszczyzna – ślepo zmontowana i słabo opowiedziana. Prawdziwy film to jednak opowieść – list twórcy do mózgu widza.
Konkurencję wygrał film animowany. I jeśli oceniać po „opowieści”, to rzeczywiście był najlepszy, bo zrobiony ze swadą, poczuciem humoru i dobrym tempem akcji – opisywał wrażenia z pobytu na obozie harcerskim.
Pozostałe filmy – no cóż, od czegoś trzeba zacząć – stanowiły wprawki. Ale znów trudno porównywać olbrzymi nakład pracy włożony w grę aktorską, zdjęcia, udźwiękowienie (jeden miał asynchron) z pracą filmowca animowanego posługującego się nowoczesnym i drogim oprogramowaniem.
Słowem, jury miało z pewnością dużą trudność.
Scenariusz pierwszego filmu Nastazji Usakiewicz i Justyny Slawinski, urodzonych w 2002 roku uczennic polskiej szkoły im. Jana Brzechwy w Milton, zatytułowanego „Syrop”, opierał się na rozwiązywaniu zagadki zaginięcia zapasu syropu klonowego, który pewna dziewczynka wysyłała regularnie koleżance do Polski. Gdy okazuje się, że syrop został skradziony, ta z Polski rusza na pomoc i przylatuje do Kanady. Wspólna praca detektywistyczna daje rezultaty – okazuje się, że syrop kradną kosmici, w związku z tym dziewczynki proszą o pomoc szacownego kombatanta, p. Jana Gasztolda, który występując w umundurowaniu z odznaczeniami na piersi, poleca polskie dzieci opiece Bożej i daje z szafki różowy proszek. Preparat dodany do syropu wyłożonego na wabia, truje kosmitów, którzy wiją się w mękach.
Film dał okazję młodym ludziom skosztowania gry aktorskiej. Obraz zawiera przesłanie, że trucizna jest dobra na złodzieja, co w naszych politycznie poprawnych czasach jest dość odważne.
Drugi film, autorstwa Ani i Kuby Przystupa i ich przyjaciela Krzysztofa Handzlika, który też był zagrany przez młodych aktorów, był o uczuciowym rozdarciu. Widzimy rozterkę młodych serc; kiedy to on jest w Polsce, a ona w Kanadzie. Nostalgiczny spacer nad brzegiem jeziora powoduje, że obydwie strony ważą w myślach, gdzie jest lepiej, czy w Polsce, czy w Kanadzie, przytaczając różne popularne argumenty, ostatecznie jednak następuje happy end, kiedy to on z Polski zjawia się nad brzegiem, gdzie stoi ona z Kanady, i padają sobie w ramiona. W filmie występuje również motyw listu w butelce wrzuconej do wody.
Wspomniany film animowany nakręcony przez 13-letniego Jonasza Bernego z Mississaugi, ucznia polskiej szkoły sobotniej im. Mikołaja Kopernika, sprawia wrażenie bardzo dojrzałego. „Harcerz” w zabawny sposób opowiada, jak to nielubiący sportu młody człowiek trafia do obozu żeglarskiego szczepu „Bałtyk”. Filmik dobry i naprawdę śmieszny, ale w porównaniu do poprzednich jakby z innej bajki.
{gallery}film1317{/gfallery}
Podsumowując.
Fantastycznie! że konsulat zrobił taki projekt; fantastycznie! że polskie dzieci wzięły w nim udział – jak podkreślała współorganizatorka, przewodnicząca Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie Iwona Malinowska inne dzieci chciały, ale się bały, i dlatego te, które się nie bały, już przez sam fakt uczestnictwa wygrały, więc super, że jednak mamy też i tych odważnych; fantastycznie! że przy okazji dzieci się nauczyły różnych chwytów filmowych, bo nawet jeśli nie pójdą tą ścieżką, no to zamieszczając na YT filmiki o tym, jak wesoło im pies podskakuje, czy też jak kolega śmiesznie spadł z roweru, będą wiedziały, co i jak zrobić, żeby dzieło było zdatne do oglądania.
Pan Gasztold z małżonką jest przyjacielem szkoły Kopernika i towarzyszy dzieciom we wszystkich przedsięwzięciach od jasełek po różne inne przedstawienia i chwała mu za to, bo chodzi o ciągłość tożsamości i most pokoleniowy.
Imprezę z gracją prowadziła p. Anna Czyzon – na co dzień piosenkarka – a nagrody ufundował konsulat.
No i bardzo dobrze.
Moje trzy grosze?
– A. dobrze byłoby kontynuować projekt,
– B. rozszerzyć go o kręcone przez polskie dzieci i umieszczone w YouTubie filmiki na różne polskie tematy, na przykład rodzinnej historii imigracyjnej – i dokonywanie w ten sposób wstępnej selekcji uczestników warsztatów.
Pierwsze koty za płoty.
Przewodnicząca Ekran – Toronto Polish Film Festival – Marta Pozniakowska, apelowała do konsulatu o kontynuowanie projektu, czemu wypada przyklasnąć.
Po ogłoszeniu wyników rozmawialiśmy z laureatem Jonaszem Berny.
– Skąd pomysł na film?
– Pomysł się zrodził po moim pierwszym pobycie na obozie na Kaszubach latem 2016 roku.
– To twój pierwszy film?
– Drugi film animowany, drugi animowany dokument; w ubiegłym roku zrobiłem jeden film w ramach zajęć szkolnych.
– Bardziej interesuje cię animacja?
– Absolutnie, chcę zrobić więcej filmów animowanych. Mam bardzo drogi software do produkcji filmów animowanych, więc muszę go używać.
– Gratulacje i wszystkiego dobrego!
Dla „Gońca” notował (ak)
Co złego zrobiliśmy? – „WOŁYŃ”
Film „Wołyń” kończy się sceną, kiedy samotna matka trzymająca na rękach swoje dziecko przejeżdża między pilnującymi mostu na rzece (Bug?) żołnierzami niemieckimi. Coś się skończyło? I w ten sposób symbolicznie film nawiązuje do przemilczanej w oficjalnych opracowaniach historycznych sprawy wojny ukraińsko-polskiej, która była częścią II wojny światowej. Skoro nie mówili o tej wojnie politycy i historycy czy dziennikarze, to lukę tę wypełnił teraz reżyser Wojciech Smarzowski, czyli artysta.
Wojna w 1939 roku rozpoczęła się od ataku Niemiec na Polskę, ale 17 września w rezultacie umowy z Niemcami, z drugiej strony Polska została zaatakowana przez ówczesny Związek Sowiecki, czyli dzisiejszą Rosję. W tym samym czasie na cofających się lub wracających do domów żołnierzy polskich miały miejsce ataki Ukraińców. Z lat młodości pamiętam, że jeszcze wówczas, w okresach pewnych odwilży, oficjalna historiografia polska z okresu PRL-u podawała, że w wyniku ataków Ukraińców na Polaków zamieszkujących sześć ówczesnych województw na terenie przedwojennej Polski, zginęło około 350.000 osób. Dzisiaj podaje się liczbę 120.000. Z tym że te 120.000 to osoby zabite, które zostały wskazane przez sąsiadów lub bezpośrednich członków rodzin. Ale w ogromnej masie przypadków takich świadków nie ma, bo zostali oni też zabici lub zastraszeni.
Praktyką na terenach tych województw wschodnich było zabijanie w taki sposób, by nie można było rozpoznać ofiary. Po zabiciu odcinano głowy od zwłok. Głowę ofiary zabójcy wrzucali do mrowiska, a zwłoki zakopywali płytko lub pozostawiali niezakopane. W ten sposób już po chwili nikt nie mógł rozpoznać ofiar. Te nierozpoznane zwłoki to właśnie te brakujące w statystyce 200.000 osób. Zresztą w filmie „Wołyń” jest nawiązanie do tego typu zabójstw, kiedy to głównej bohaterce filmu, głowę jej zabitego męża sąsiad przynosi w wiadrze.
Najbardziej okrutne i masowe rzezie na Polakach miały miejsce na terenie ówczesnego województwa wołyńskiego. I do tego regionu Polski przedwojennej nawiązuje film „Wołyń”, ale też pokazując w jednej z początkowych scen atak chłopów ukraińskich na wracających do domu żołnierzy polskich.
Film mówi o tym, że faktycznie wojnę w 1939 roku należy traktować jako wojnę Polski jednocześnie z trzema wrogami. I na tym właśnie zasadza się tragedia Polaków, że w 1939 roku stanęli naprzeciw trzech wrogów jednocześnie. Polscy politycy przedwojenni nigdy nie zakładali takiej opcji, że Polska samotnie przeciwstawi się trzem wrogom. Nie rozpoznali zagrożenia. Najmniej spodziewano się reakcji ze strony Ukraińców. Ci z kolei zakładali, że przy pomocy Hitlera zbudują niezależną Ukrainę. W jakimś stopniu to się stało, bo Hitler przyzwolił na samorządy i swobody Ukraińców na terenach zajętych przez Niemców na obszarach dzisiejszej Ukrainy. Utworzono oddziały regularnej armii ukraińskiej (do tworzonej SS „Galizien” zgłosiło się około 80.000 ochotników) walczącej przy boku Niemiec, stworzono policję ukraińską.
Dlaczego jednak tak w okresie PRL-u, jak i w okresie już po upadku komunizmu zarówno strona rosyjska, jak i strona ukraińska nie mówiły o wojnie Polski z 1939 roku? Bo tak Rosjanie, jak i Ukraińcy zakładali, że ich zwycięstwo nad Polakami będzie polegać na błędzie polskich polityków, którzy wprowadzą Polskę do moralnie słusznej, ale politycznie tragicznej, bo samobójczej jednostronnej wojny z Niemcami. Osłabionych Polaków łatwo będzie wówczas zaatakować. Gdyby choć trochę w Ukraińcach i Rosjanach odezwała się solidarność słowiańska, to nigdy by nie założyli, że scenariusz samobójczej wojny Polski z Niemcami jest dla nich bezpośrednio korzystny.
Dlatego też, kiedy przypatrzymy się, jakie filmy na temat wojny roku 1939 powstawały w Polsce, to możemy je policzyć na palcach jednej ręki. Rosjanie i Ukraińcy bali się ten temat poruszać. Gdyby ten temat był postawiony szerzej, to Rosjanie musieliby sobie zadać konsekwentnie pytanie o to, gdzie byliby, gdyby Niemcy zaatakowali Rosję z miejsc zbliżonych od Moskwy o 500 km? Gdyby zaatakowali Rosję z terenów ówczesnej granicy polsko-sowieckiej? Gdzie byliby Rosjanie, gdyby Jugosławia nie postawiła się Włochom i przez to Niemcy nie odłożyliby inwazji na Rosję o miesiąc. A tego czasu zabrakło właśnie Niemcom do zajęcia Moskwy. Przy czym, dla przypomnienia, od zajęcia Moskwy Japonia uzależniała swój atak na Rosję od strony okupowanych wtedy przez nią Chin i Mongolii.
Gdyby Rosjanie potwierdzili, że Polska postąpiła i moralnie, i słusznie, stając do wojny z Niemcami w 1939 roku, to musieliby przyznać, że oni sami zachowali się niemoralnie i w sposób oszukańczy w stosunku do Polaków, wykorzystując słabość Polski i atakując ją od wschodu.
Gdzie byliby Ukraińcy, gdyby Polska wybrała neutralność lub sojusz z Niemcami? Ukraina i Rosja, oba te kraje i oba te narody, zasadzały swój stosunek do Polski na błędzie polskich polityków. Błędzie polegającym na tym, że założyli oni, że Francja i Wielka Brytania wywiążą się ze swych zobowiązań wynikających z podpisanych umów o wzajemnej pomocy w wyniku agresji Niemiec na któryś z tych krajów.
Rosjanie konsekwentnie omijali temat wojny Polski i Niemiec w 1939 roku. Była cenzura. Ale oprócz cenzury była też fizyczna likwidacja elit i polskiej inteligencji. Wszystkich tych, którzy byliby na tyle inteligentni, by dyskutować tę sprawę publicznie, zlikwidowano lub nie dopuszczono do głosu. Pomysł na „sojusz” i „braterstwo” rosyjskie i polskie Rosjanie urodzili dopiero wówczas, kiedy powstało Ludowe Wojsko Polskie w 1943 roku, a nie wtedy kiedy polscy politycy podjęli decyzję, że należy podjąć samobójczą wojnę z Niemcami w 1939 roku, zakładając, że albo Rosjanie zachowają się neutralnie, albo może nawet udzielą pomocy Polsce w wojnie z Niemcami.
Podobnie temat podjęcia wojny Polski z Niemcami w 1939 roku pomijany był przez stronę ukraińską. Tutaj Ukraińcy przeszli do strategii, żeby nie mówić o wydarzeniach z okresu II wojny światowej na terenie województwa wołyńskiego i pozostałych pięciu województw przedwojennej Polski, żeby nie mówić o tym, co tam się wydarzyło.
Paradoksalnie, pomimo że Ukraińcy z Rosjanami prowadzą dziś walki o terytorium na terenie wschodniej Ukrainy, to w sprawie podjęcia wojny przez Polskę przeciw Niemcom w 1939 roku zajmują podobne stanowisko jak Rosjanie. I tak jest do dziś. Polscy historycy i polscy politycy również nie są bez winy. Pomimo że od czasu wojny 1939 roku z Niemcami i tragicznych jej konsekwencji w postaci wojny na trzy fronty, wpadli jakoś tak w narzucony przez „braterskie narody” sposób patrzenia na historię ich własnego kraju, na historię ich Polski, że też nie mówią o wojnie polsko-ukraińskiej w czasie II wojny światowej. I tak to trwa do dziś z małymi wyjątkami historyków i indywidualnych osób próbujących kontestować i popularyzować inny niż oficjalny punkt widzenia.
Z tego oficjalnego, państwowego, politycznie poprawnego patrzenia na historię Polski wyłamują się od czasu do czasu artyści. Takim artystą niepokornym jest właśnie reżyser Wojciech Smarzowski, który poświęcił ponad cztery lata swojego życia, swoje własne pieniądze na nakręcenie filmu „Wołyń”.
W czasie II wojny światowej były w Polsce dwa miejsca, gdzie ludność cywilna poniosła nieprawdopodobne i nieproporcjonalne ofiary za to, że Polska przystąpiła do wojny. Takimi miejscami była Warszawa i Wołyń. I o tej właśnie zapomnianej historii ludzi z tamtego terenu opowiada ten film. Idąc na seans, dziękujemy artystom niepokornym, dzięki którym świat jest prawdziwszy i lepszy.
Film jest aktualnie pokazywany w Cine Starz przy 377 Burnhampthorpe Road w Mississaudze. Seanse są o 7.20 po południu do niedzieli, 5 marca. Bliższe informacje na temat biletów, telefon: 905 238 9994.
Janusz Niemczyk
„Karnawałowy kaprys” – koncert „Art Bis”
Kiedy polonijna publiczność 26 stycznia 2014 roku po raz pierwszy zgromadziła się na przedstawieniu pt. „Opowieść wigilijna” w wykonaniu nowo utworzonego przez Włodzimierza Kochanowskiego zespołu Formacja Biesiadna „Art Bis”, nikt nie przypuszczał, że ta grupa artystyczna będzie działała tak prężnie, stanie się popularna, a co najważniejsze, z koncertu na koncert będzie zdobywała coraz liczniejszą publiczność.
W trzecią rocznicę istnienia, 22 stycznia 2017 roku w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze „Art Bis” wystąpiła po raz dziesiąty z widowiskiem słowno-muzycznym pt. „Karnawałowy kaprys”.
Jak zwykle, publiczność wypełniającą po brzegi salę powitali konferansjerzy Roma Rzepska i Andrzej Wierus i jak na jubileuszowy koncert przystało, przypomnieli tytuły poprzednich przedstawień, z których plakaty i zdjęcia mogli widzowie obejrzeć na telebimach. Mała sonda wśród publiczności pokazała, że zdecydowana większość obecnych była na co najmniej pięciu, a liczna grupa na wszystkich koncertach. Można więc śmiało stwierdzić, że Formacja Biesiadna „Art Bis” ma swoją wierną, stale rosnącą widownię.
POWIDOKI - arcydzieło
Od 1 lutego do 4 lutego w Art Gallery of Ontario w Toronto wyświetlany jest film „POWIDOKI”. Angielski tytuł „AFTERIMAGE”. Film został wyreżyserowany przez Andrzeja Wajdę.
Dobry film można oglądać na kilku płaszczyznach, a bardzo dobry film ma chyba nieskończenie wiele płaszczyzn i tajemnic w nim zawartych. Taki film można oglądać wiele razy i ciągle odkrywać, że dostrzegło się w nim coś, czego nie zobaczyło się wcześniej. W tym ukryta jest tajemnica dobrych zdjęć. Piękno i tajemnica gry aktorskiej.
Piękno tego filmu zawarte jest w zdjęciach, w grze aktorskiej, w scenariuszu, w scenografii, w strojach, w adaptacji utworów napisanych wiele lat wcześniej przez Andrzeja Panufnika, wreszcie w reżyserii Andrzeja Wajdy, która połączyła wszystkie te elementy składowe filmu w jedno arcydzieło.
Projekcja filmu „Jedwabne”
W minioną sobotę, 10 grudnia 2016 roku, w kinie CineStarz Cinema przy 377 Burnhamthorpe w Mississaudze (Central Parkway Mall) odbyła się projekcja filmu dokumentalnego państwa Elżbiety i Wacława Kujbidów pod tytułem „Jedwabne”.
Doskonały film przedstawiający świadków, świadectwa i fakty okropnej zbrodni dokonanej na ludności pochodzenia żydowskiego przez Sowietów i Niemców 10 lipca 1941 roku nie tylko w Jedwabnem, ale również w innych wsiach okupowanej Polski.
Zbrodnie te przypisywane są coraz częściej narodowi polskiemu. Młodzież w szkołach uczona jest, że dziadowie i pradziadowie ich polskich kolegów byli oprawcami i mordercami Żydów. To boli.
Dzięki takim ludziom jak Państwo Kujbidowie mamy możliwość dociec prawdy. Trwają prace nad wersją angielską filmu. Potrzebne są oczywiście środki finansowe na realizację tego celu. Apeluję do całej Polonii, organizacji polonijnych, a przede wszystkim do rządu polskiego o włączenie się w ten ważny dla Polaków projekt.
Projekcja filmu odbyła się dzięki pomocy wielu wolontariuszy, m.in. Pani Lidii Sokołowskiej-Cybart. Dziękujemy Państwu Kujbidom oraz wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji filmu.
Aneta R.-Woznowski
Religijne rozśpiewanie
Już po raz XXVII, Katolickie Radio Rodzina 19 i 20 listopada 2016 r. zorganizowało Festiwal Piosenki Religijnej, Mississauga 2016.
Z okazji Jubileuszu 200. rocznicy Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, tegoroczny Festiwal przebiegał pod hasłem: „Posłał mnie, abym ubogim niósł Dobrą Nowinę” św. Eugeniusz de Mazenod.
W sobotę, 19 listopada 2016 r., w Centrum Jana Pawła II w Mississaudze wystąpili: Kinga Mitrowska, Karolina Podolak, Anna Wójcik, Paweł Szczepanek, Melisa Stolarz, Nazaretańskie Nutki, Sandra Walfisz, Ave Maria Music Studio, Tanya i Mariya. 19 i 20 listopada Gościem specjalnym z Polski był Zespół „Gitary Niepokalanej” Wyższego Seminarium Duchownego Księży Oblatów w Obrze, którego członkowie podzielili się świadectwem wiary swojego powołania oraz zaprezentowali historię Zgromadzenia.
Drugim gościem z Polski była wokalistka i aktorka Dorota Osińska, która wraz z Zespołem w składzie: Paweł Stankiewicz, Szymon Linette i Piotr Banaszek, porwała publiczność niepowtarzalnym wykonaniem swoich utworów.
http://www.goniec24.com/lektura/itemlist/tag/kultura?start=20#sigProId6dc0aadce6
Obchody i koncert – Tak trzymać i nie popuszczać!
Z okazji Święta Niepodległości Polski w prestiżowej sali koncertowej Glenn Gould Studio w Toronto odbył się piękny koncert.
Po koncercie pytam jednego z obecnych tam kanadyjskich polityków o to, jak mu się podobają uroczystości organizowane przez Polaków? Przecież z racji swojego stanowiska jest zapraszany na wiele uroczystości wielu różnych społeczności mieszkających w Kanadzie. Odpowiedział mi, że na pewno organizowane przez Polaków uroczystości rocznicowe są ciekawsze.
Ale do rzeczy. 11 listopada to dzień, w którym nakładają się święto państwowe polskie i kanadyjskie. Pierwsza wojna światowa wybuchła, ponieważ ludzkość, a w szczególności mieszkańcy imperiów, takich jak Niemcy, Rosja, Austro-Węgry, nie umieli na innych ludzi popatrzeć jako na sobie równych. Wybuchła okrutna wojna, w której ginęły miliony młodych mężczyzn. Kanada wysłała do Wielkiej Brytanii pomoc żywnościowa, a także na front kontyngent wojska.
Pokolenie - Pokolenia
Właśnie kiedy piszę te słowa, odbywa się 8. Toronto Polish Film Festival. W ramach tego festiwalu mają miejsce pokazy filmów i spotkania z bezpośrednimi ich twórcami, z reżyserami. W środę, 9 listopada, odbyły się równocześnie dwie imprezy w ramach festiwalu: pokaz filmu „Czerwony pająk” oraz na Uniwersytecie Torontońskim pokaz filmu pod tytułem „Pokolenia”. Ten ostatni pokaz zorganizowany został przy pomocy Wydziału Studiów Literatury i Języków Słowiańskich na Uniwersytecie Trontońskim (Faculty of Slavic Languages and Literatures at UofT). Jednocześnie pokaz tego filmu odbył się razem ze spotkaniem z jego twórcą, reżyserem Januszem Zaorskim.
Janusz Zaorski jest reżyserem takich filmów jak „Matka królów”. „Matka królów” jest, w moim przekonaniu, jednym z lepszych filmów polskich. Film ten zdobył prestiżową nagrodę Srebrnego Niedźwiedzia na Festiwalu Filmowym w Berlinie w 1988 roku. Janusz Zaorski wyreżyserował również film „Syberiada”, który był w czasie jego realizacji najdroższym filmem polskim i jedną z najdroższych polskich produkcji w okresie od upadku komunizmu.
„Warszawa da się lubić“ - koncert „Art Bis“
Warszawo, Polski stolico,
z popiołów wskrzeszona
i z polskiej krwi!
Warszawo, miłość jak róże
z dala pod stopy Twe
rzucamy Ci!
Słowa „Pieśni o Warszawie“ były myślą przewodnią koncertu, który odbył się 29 maja 2016 roku w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze.
„Formacja Biesiadna Art Bis“ pod kierownictwem Włodzimierza Kochanowskiego już po raz ósmy zgromadziła liczną publiczność na swoim programie słowno-muzycznym, tym razem poświęconym naszej polskiej stolicy.
Otwarcia koncertu dokonali jak zwykle Roma Rzepska i Andrzej Wierus. Powitali przedstawicieli organizacji, związków i stowarzyszeń polonijnych na czele z panią Teresą Berezowską – prezesem Zarządu Głównego Kongresu Polonii Kanadyjskiej.