Gwałtowny rozwój Łodzi zaczął się dopiero w czasach Królestwa Polskiego, kiedy to powstały tu pierwsze manufaktury, zakładane zresztą prawie wyłącznie przez przedsiębiorców niemieckich. Do tego grona należał na przykład Ludwik Geyer, który przybył w te strony z Saksonii w 1823 roku, a już po pięciu latach był właścicielem 160 warsztatów tkackich.
W tym samym czasie co Geyer i również z Saksonii ściągnął do Łodzi Traugott Karol Grohman, który pierwszy w Łodzi zainstalował w swojej manufakturze maszyny parowe. Przybyszem z Niemiec był wreszcie Karol Wilhelm Scheibler, który założył pierwszą w Królestwie Kongresowym fabrykę wyrobów bawełnianych.
Rodzina Poznańskich również należała w Łodzi do przybyszów – choć tylko z sąsiedniej guberni. Początek tej głośnej potem w mieście familii dał Kalman Poznański, który ściągnął do Łodzi z małej miejscowości pod Płockiem, gdzie miał sklepik.
Syn Kalmana Poznańskiego – Izrael, chętnie potem opowiadał, że on sam zaczynał „interesy” w tym mieście od kupowania starych szmat. Gdy jednak miał już 26 lat – czyli w roku 1859, przejmował po ojcu sklep towarów różnych wartości 2 tysięcy rubli. W 41 lat później, gdy Izrael Poznański umierał już jako Ignacy Poznański (tak się podpisywał przez trzy ostatnie dziesięciolecia swego życia) – zostawiał spadkobiercom gigantyczny majątek wartości 9 milionów rubli, nie licząc 5 milionów rubli kapitału zakładowego należącej w większości do niego Spółki Akcyjnej Wyrobów Bawełnianych I.K. POZNAńSKI. No i nie licząc wspomnianego wcześniej pałacu.
W zamyśle fundatora tego gmachu – pałac miał przyćmić wszystkich i wszystko. Anegdota głosi, że gdy projektant pałacu wypytywał Ignacego Poznańskiego, w jakim stylu powinien być jego pałac – ten odparł wzburzony: „Jak to w jakim stylu? We wszystkich stylach, bo stać mnie na to!”.
Ukończenia budowy swojego pałacu Ignacy Poznański już się jednak nie doczekał, pozostawiając to zadanie w testamencie – wraz z zarządzaniem ogromną rodzinną fortuną – jednemu z sześciorga swoich dzieci, najmłodszemu i najukochańszemu Morycowi, który od czasu swoich studiów zagranicznych używał już tylko imienia Maurycy.
Urodzony w 1868 roku w Łodzi Maurycy Poznański wyróżniał się zawsze nieprzeciętną ambicją, inteligencją i zdolnościami organizatorskimi, toteż Ignacy Poznański nie szczędził pieniędzy na edukację swego najmłodszego syna. Maurycy studiował najpierw w Berlinie, potem w Wiedniu, wreszcie we Francji, w Anglii i we Włoszech. Kiedy tylko z tych podróży wrócił w 1899 roku – ojciec wyznaczył go natychmiast na prezesa zarządu firmy I.K. POZNAńSKI, która miała już wtedy swoje filie handlowe od Sosnowca po Bucharę i Samarkandę (w Azji środkowej).
Maurycy był wysokim i szczupłym brunetem, niezwykle przystojnym, toteż otaczało go zawsze grono pięknych kobiet. On sam bardzo zresztą uwielbiał towarzystwo ślicznych pań. Na żonę wybrał jednak mniej urodziwą Salomeę (Sarę) Silberstein, dziedziczkę jednej z największych w Łodzi fortun. Małżeństwo przetrwało cztery dziesięciolecia, dochowało się trzech córek – ale do szczęśliwych jednak nie należało.
Maurycy Poznański kochał się w wielu paniach miłością nie tylko platoniczną. Wiele barwnych opowieści krążyło na przykład o jego romansie z Cecylią Matczyńską, którą poznał, gdy ta miała 16 lat i pracowała w jednej z fabryk Poznańskich. Spotkał ją ponoć po raz pierwszy na majówce za miastem, które Maurycy Poznański organizował z rozmachem, angażując na nie artystów z Warszawy albo nawet z Krakowa.
Zamiłowanie do baletów, majówek i rautów towarzyszyło Maurycemu Poznańskiemu przez całe życie. Szczególnie barwne bale urządzał w pałacu-monstrum, pod który goście koniecznie musieli podjeżdżać powozami, przy czym w bramie zawsze witała ich orkiestra strażacka.
Obmyślając ciągle różne atrakcje – Maurycy Poznański wpadł kiedyś na pomysł, aby w familijnym pałacu podłogę sali balowej (około 500 metrów kwadratowych powierzchni!) wyłożyć złotymi pięciorublówkami. Na dwór carski w Petersburgu skierowano w związku z tym zapytanie, czy jest dopuszczalne, aby tancerze pląsali po awersach monet (znajdowała się na nich podobizna cara Mikołaja II), czy też tylko po rewersach – z symbolem rosyjskiego orła. Odpowiedź dworu była wymijająca: złote monety na podłodze najlepiej układać... pionowo.
Trudno powiedzieć, ile w tej opowieści prawdy, a ile legendy – tak charakterystycznej dla rodu Poznańskich, bo nikt nie pamięta sali balowej w pałacu wykładanej złotymi monetami.
Ale Maurycego Poznańskiego stać było na wszystko! Potrafił latami dorabiać się ciężko pieniędzy, aby potem stracić wszystko w ciągu miesiąca – dwu, zwłaszcza w trakcie licznych wyjazdów do Paryża, do Wiednia lub na francuskie Lazurowe Wybrzeże. Potrafił bezpardonowo obniżać robotnikom zarobki, aby w rok potem wyłożyć spore sumy na domy dla tychże robotników, a wreszcie na szkoły i szpitale.
Począwszy od 1916 roku (jego spółka zatrudniała już wtedy ponad 7 tysięcy ludzi) – Maurycy Poznański podjął aktywną działalność polityczną w Związku Niezawisłości Gospodarczej, a potem (już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości) – w Stronnictwie Polityki Realnej, której to partii był on jednym z twórców i głównych przywódców.
W 1919 roku Ignacy Paderewski włączył Maurycego Poznańskiego w skład polskiej delegacji udającej się do Paryża na konferencję pokojową, która decydowała o granicach w Europie po pierwszej wojnie światowej. To właśnie dziełem Maurycego Poznańskiego – wespół z Karolem W. Scheiblerem – było uzyskanie wtedy poparcia zachodniego kapitału dla udzielenia Polsce pożyczki w wysokości 10 milionów funtów szterlingów.
W II Rzeczpospolitej Maurycy Poznański należał też do grona założycieli (w 1918 roku) Związku Przemysłu Włókienniczego, a potem (w 1919) – Centralnego Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów, czyli głośnego tzw. LEWIATANA. W 1920 roku Poznański należał też do tych, którzy zaapelowali do polskich przedsiębiorców o finansowe wsparcie zakupów uzbrojenia dla Wojska Polskiego. Inicjatywa powstała w trudnych chwilach oblężenia Warszawy przez Armię Czerwoną – przetrwała wiele lat, bo kolejne takie zbiórki pieniędzy organizowano aż do wybuchu drugiej wojny światowej.
Związany z obozem politycznym Józefa Piłsudskiego – Maurycy Poznański kupił wtedy gazetę „Dzień Polski”, która stała się organem prasowym tego stronnictwa.
Niestety, stworzona przez Ignacego Poznańskiego firma podupadała, toteż kontrolę nad nią przejmował kapitał zagraniczny. W 1924 roku Poznański wszedł po raz ostatni do Rady Nadzorczej Spółki Akcyjnej Wyrobów Bawełnianych I.K. POZNAńSKI – ale firma była już faktycznie w rękach Włochów, w tym głównie w rękach BANCO COMMERCIALE ITALIANO. To właśnie sprawiło, że w 1931 roku Maurycego Poznańskiego nie wybrano już do ciał zarządzających firmą, którą stworzył jego ojciec.
W 1933 roku Poznański mianowany został polskim przedstawicielem w Międzynarodowej Izbie Handlowej w Paryżu oraz w Trybunale Rozjemczym tej organizacji. Zamieszkał wtedy na stałe w Paryżu i do Łodzi już nawet nie przyjeżdżał.
Podobnie jak w młodości – uwielbiał bywać na Lazurowym Wybrzeżu, w tym także w kasynach gry. Zmarł przy stoliku w kasynie w Nicei – 3 maja 1937 roku.