farolwebad1

A+ A A-

Wspomnienia z mojego życia (18)

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

1943        Ustalono, że linia demarkacyjna przebiegać będzie według aktualnego frontu.

        Formalnie biorąc, nastąpiło zawieszenie broni. Niemcy jednak nadal nie czuli się zobowiązani do ścisłego przestrzegania zawartych w układzie warunków, w dalszym ciągu próbowali korygować na swoją korzyść przebieg linii demarkacyjnej, gdzieniegdzie dochodziło znowu do walk.

        Polskie Dowództwo Główne wyzyskało chwile wytchnienia i przystąpiło do budowania regularnej armii, wprowadzając nowy układ organizacyjny. Całą Wielkopolskę podzielono na 3 duże okręgi wojskowe, ściśle związane z trzema frontami: północny – ppłk Grudzielski, zachodni – płk Milewski, południowy – płk Kuszewski. Wreszcie podporucznicy przestali pełnić funkcje przerastające ich kwalifikacje, zwłaszcza że skończyła się partyzantka. Otwarto szkoły oficerskie i podoficerskie oraz krótkie kursy, które wypuszczały pierwszych absolwentów.

        Silna i wyszkolona armia była potrzebna – nie tylko dla zabezpieczenia granic Wielkopolski i całego zaboru pruskiego od zachodu, ale przede wszystkim od północy, gdzie Niemcy zgromadzili potężną armię z wojsk, które, jak już mówiliśmy, opuszczały wschodni front.

        W lutym powstała groźna sytuacja na froncie ukraińskim. Wojska ukraińskie zagrażały Przemyślowi. Misja Sojusznicza żądała, by z Galicją Wschodnią podpisano rozejm. Wobec odmowy i silnego zagrożenia ludności polskiej we Lwowie i Przemyślu Misja zaleciła skierować tam pomoc z Poznania. Wojna z nacjonalistami ukraińskimi, ze względu na ich współpracę z imperializmem niemieckim, cieszyła się w tym czasie dużym zainteresowaniem społeczeństwa poznańskiego.

        W odpowiedzi na naglące pisma dowódcy grupy operacyjnej WP w Galicji Wschodniej gen. T. Rozwadowskiego, 9 marca wyruszyła kompania ochotników z ppor. Janem Ciaciuchem na czele. 14 marca pod Lwów skierowano grupę płk. Daniela Konarzewskiego w składzie: 1 pułk Strzelców Wielkopolskich, 4 baterie artylerii (16 dział) i 1 eskadra lotnicza (7 samolotów). W końcu kwietnia na front litewsko-białoruski skierowano tzw. poznański batalion śmierci.

        Pamiętajmy, że już dużo wcześniej większość zdobytego sprzętu i broni na Niemcach przerzucana była za kordon do Królestwa dla armii polskiej. Ale nie tylko pomagało Poznańskie odrodzonej za kordonem Polsce w zakresie wojskowym czy dostarczało żywność, przede wszystkim zboża. 13 marca 1919 r. Poznańskie złożyło subskrypcję pożyczki na 214 milionów marek.

        Pierwszym wymownym posunięciem integracyjnym było zjednoczenie obu armii. Wymagała tego wytwarzająca się niebezpieczna sytuacja wokół granic Polski. 7 maja Korfanty zgłosił w Sejmie wniosek nagły w sprawie ujednolicenia armii narodowej. 25 maja delegacja Poznańskiego udała się do Belwederu, gdzie oddano Piłsudskiemu Armię Wielkopolską pod jednolity zarząd operacyjny na wypadek wojny, zastrzegając wszystkie sprawy kadrowe dla dowództwa w Poznaniu.

        Już do kwietnia 1919 r. udało się Niemcom skoncentrować na wschodzie 200-tysięczną armię, która na przełomie kwietnia – maja wzrosła do 300 tys. Na Pomorzu Niemcy zgromadzili znaczne siły szacowane na 60 tysięcy i 200 dział. Podobnie było na Górnym i Środkowym Śląsku. Głównym ośrodkiem koncentracji był rejon Wrocławia z kierunkiem uderzenia na Wielkopolskę i Krakowskie. Inny rejon koncentracji stanowił trójkąt Gdańsk – Toruń – Olsztyn. Szczególnie silne zgrupowanie znajdowało się w okolicach Tczewa i Oliwy. Wszystko wskazywało na to, że w niedługim czasie przyjdzie do walk z Niemcami.

        Od 1 kwietnia zaczęły do kraju napływać przez Niemcy transporty armii Hallera. Wszystkie 3 armie polskie działały prawie niezależnie od siebie. Mając już przekazaną sobie Armię Wielkopolską, Piłsudski zaprosił na 27 maja do Kalisza na spotkanie Józefa Hallera i Józefa Dowbor-Muśnickiego w celu omówienia zasad organizacji frontów i współdziałania (spotkanie trzech Józefów).

        Polski front obronny przeciw zagrożeniu niemieckiemu dzielił się na 3 odcinki: północny od strony Prus Wschodnich, zachodni – wielkopolski, południowo-zachodni – Śląsk. Na czele frontu północnego stanął francuski generał Emanuel Massenet, zachodniego – gen. Dowbor-Muśnicki, południowo-zachodniego gen. Haller. Wzrastające zagrożenie niemieckie spowodowało, że armia polska w całości, od 14 czerwca 1919 r., podporządkowana została dowódcy wojsk sprzymierzonych i stowarzyszonych, marszałkowi Fochowi.

        7 maja 1919 r. Konferencja Pokojowa przedstawiła delegacji niemieckiej projekt traktatu pokojowego, który bardzo rozczarował opinię publiczną tego kraju. Przez Niemcy przeszła fala protestów i demonstracji. Koła nacjonalistyczne i wojskowe opowiedziały się przeciw podpisaniu traktatu. Szczególne napięcie występowało na tle stosunku do proponowanego przez zwycięzców rozwiązania niemieckich problemów spornych z Polską, projekt bowiem przewidywał m.in. przyznanie Polsce części Górnego Śląska, Wielkopolski (bez powiatu skwierzyńskiego i części powiatu babimojskiego, czarnkowskiego, międzyrzeckiego, wieleńskiego i wschowskiego), dalej Mazur i Warmii (bez powiatów braniewskiego i lidzbarskiego, części powiatów elbląskiego; w powiecie olsztyńskim i reszelskim miano przeprowadzić plebiscyt); Pomorze (bez powiatów człuchowskiego i wałeckiego, oraz części powiatu złotowskiego i lęborskiego). Gdańsk miał zostać oderwany od Niemiec i przekształcony w kontrolowane przez Ligę Narodów wolne miasto.

        Polacy również nie byli w pełni zadowoleni z rozstrzygnięcia. Szczególnie boleśnie odczuwano nieprzyznanie nam Gdańska. Mimo to uznano, że realizacja projektu oznaczałaby wielki sukces sprawy polskiej. Niemcy natomiast gotowi byli przeciwstawić się realizacji projektu z całych sił. Koła wojskowe przeprowadziły koncentrację wojsk wokół granicy z Polską.

        Zagrożenie niemieckie spowodowało zahamowanie ofensywy na wschodzie. Postanowiono utworzyć front przeciwko Niemcom.

        20 maja minister spraw zagranicznych depeszował z Warszawy do Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu: „Wszystkie miasta i wioski nad linią demarkacyjną przepełnione są regularnym wojskiem niemieckim”. Tego samego dnia Komisariat NRL do Paryża: „Sytuacja bardzo poważna. Niemcy przygotowują wielką ofensywę”.

        Do wojny nie doszło, ale pod naciskiem brytyjskim nowy projekt traktatu uległ złagodzeniu. Dokonano tego kosztem Polski. Nowy projekt przyznawał Polsce jedynie okrojoną Wielkopolskę i okrojone Pomorze. Na Górnym Śląsku, Powiślu, Warmii i Mazurach miano przeprowadzić plebiscyt. Wszelkie protesty polskie na nic się zdały. Niemcy nadal nie chcieli przyjąć nowego projektu. Większość generałów niemieckich jednak uznała, że w istniejących warunkach w czerwcu 1919 r. w Niemczech nie są w stanie podjąć nowej wojny z Koalicją. Wojny z Polską też nie ważono się zaczynać z obawy, że mogłaby się przekształcić w wojnę z Koalicją. Jak wiemy, akt oficjalnego podpisania traktatu miał miejsce 28 czerwca 1919 r., wchodził jednak w życie dopiero po ratyfikowaniu go przez Zgromadzenie Narodowe – 10 stycznia 1920 r.

        1 lipca 1919 r. Komisariat NRL zniósł granicę celną z resztą kraju. 1 sierpnia Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę „O tymczasowej organizacji zarządu byłej dzielnicy pruskiej”, która regulowała proces stopniowego włączenia Wielkopolski w obręb państwa polskiego.

        Nie ulega wątpliwości, iż decyzje traktatowe zapadły pod silną presją czynu powstańczego. Stworzone przez powstańców fakty dokonane były na rękę Francji, która robiła, co mogła, aby maksymalnie osłabić Niemcy. Przesyłane przez Komisariat NRL, jak i przez Misję Międzysojuszniczą informacje o sytuacji panującej na terenach spornych na wschodzie robiły duże wrażenie na prezydencie Wilsonie, a nawet na przeciwnej poczynaniom Polaków delegacji angielskiej. Przyznane Polsce obszary zachodnie znacznie przekraczały obszar bezpośrednio objęty akcją powstańczą, tak na terenie Wielkopolski, jak zwłaszcza na Pomorzu. Oznaczało to powiększenie terytorium odrodzonego państwa o około 43 tysiące kilometrów kwadratowych i kilka milionów mieszkańców.

        Przesunięcie granicy odrodzonego państwa polskiego na zachód i poszerzenie jego obszaru nie było faktem czysto formalnym. Było to jednocześnie doniosłe wydarzenie z punktu widzenia rozwoju procesów etnicznych. Do roku 1918 w polsko-niemieckich stosunkach ludnościowych obserwowaliśmy systematyczne próby wypierania ludności polskiej z zachodu na wschód – drang nach Osten. Parcie to dokonywało się przez całe wieki w drodze ekspansji ekonomicznej, politycznej i zbrojnej. Bezpośrednio przed wybuchem wojny światowej rząd Prus stosował różnego rodzaju środki nacisku w celu umacniania żywiołu niemieckiego na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku. Germanizacja poczyniła tu znaczne spustoszenie, szczególnie w miastach. Część ludności niemieckiej na wschodzie czuła się obco, była ona ludnością napływową, słabo związaną z regionem i jego losami. Wybuch walk zbrojnych w Wielkopolsce spowodował szybko ucieczkę znacznej liczby Niemców.

        Po przejęciu władzy przez Komisariat NRL w roku 1919 władze niemieckie zaleciły urzędnikom niemieckim, by nie podejmowali pracy dla nowych władz. W maju Komisariat przeprowadził pełną repolonizację, wprowadzając język polski jako język obowiązujący we wszystkich podległych mu urzędach. Rząd pruski szybko zorientował się, że Polacy opanowali trudności bez personelu niemieckiego. W tej sytuacji zalecili urzędnikom niemieckim wrócić na swoje stanowiska. Była to jednak decyzja spóźniona. Znaleźli się oni bez pracy i zaczęli masowo opuszczać tereny zajęte przez władze polskie. Wyjechały rodziny oficerskie licznych garnizonów pruskich na wschodzie, wyjechało dużo robotników niemieckich. W sumie w okresie powstania opuściło te tereny kilkaset tysięcy Niemców, a do roku 1928 około miliona. Był to pierwszy na tak wielką skalę odwrót Niemców ze wschodu na zachód od wieluset lat. Był to fakt bez precedensu w dziejach stosunków polsko-niemieckich. Miejsca opuszczone przez Niemców zajęli częściowo reemigranci polscy z Niemiec (Westfalia, Nadrenia, Berlin), a częściowo Polacy przybyli ze wschodu i Galicji.

        Liczba Niemców w Poznaniu spadła z 65.467 w roku 1910 do 9329 w roku 1921, tj. o 56 tysięcy. Liczba Polaków w tym czasie wzrosła z 89.428 do 150.301, tj. o 70 tys. głów. Udział ludności niemieckiej w globalnej liczbie mieszkańców spadł z 42% w roku 1910 do 5,5% w roku 1921. W odrodzonym państwie polskim pod względem składu narodowościowego Poznań stał się miastem najbardziej polskim. Ludność polska w Poznaniu w roku 1921 stanowiła 94% ogółu mieszkańców.

        Powstanie Wielkopolskie przerwało więc proces niemieckiej ekspansji etnicznej na ziemiach polskich. Wywalczone przez powstańców wielkopolskich obszary stały na stosunkowo wysokim poziomie gospodarczym. Były to obszary poważnie zurbanizowane, komunikacyjnie rozwinięte i bogate w infrastrukturę. Wniosły one w skład państwa duże wartości moralne i ekonomiczne. Ludność zachodniej Polski wniosła te wartości sama. Wyzwoliła się też i zjednoczyła z resztą kraju własnym wysiłkiem. Do państwa tego wniosła ona również swoje tradycje i koncepcje polityczne. Były to koncepcje zrodzone w ciągłej walce obronnej z germanizacyjną polityką władz pruskich, tradycje solidarności społecznej, dobrej organizacji, gospodarności, demokracji. Na terenie Wielkopolski wytworzyła się silna tradycja ruchu spółdzielczego, organizacji samopomocowych i zawodowych.

        Tradycje te próbowano przenieść do innych regionów odrodzonego państwa polskiego, próbowano też kształtować ustrój tego państwa według własnego doświadczenia i tradycji.

        Doświadczenia te odegrały kolosalną rolę w kształtowaniu zrębów odrodzonej państwowości polskiej. Warto tutaj przypomnieć, że marszałkiem otwierającym obrady Sejmu Ustawodawczego w Warszawie w dniu 10 lutego 1919 r. był były przewodniczący Koła Polskiego w parlamencie niemieckim, Wielkopolanin ks. Ferdynand Radziwiłł z Antonina. Marszałkiem Sejmu został znany działacz poznański, adwokat Wojciech Trąmpczyński. Prezesem Sądu Najwyższego przez wiele lat był jeden z komisarzy NRL, Władysław Seyda. Wielu znanych dyplomatów polskich okresu międzywojennego wywodziło się z Wielkopolski. Wielką rolę w czasie powstania odegrała Armia Wielkopolska.

        Jesienią 1919 r. armia ta liczyła 1642 oficerów i 92 tys. żołnierzy. W wyposażeniu jej znajdowały się 353 działa polowe i 219 dział ciężkich, 58 samolotów, 3 pociągi pancerne, 214 miotaczy min, 1015 ckm i 13.338 koni. Armia ta została wyposażona i zaopatrzona kosztem ogromnego wysiłku społeczeństwa wielkopolskiego i częściowo ze składek (podatek narodowy) całej ludności polskiej w całej Rzeszy Niemieckiej. Jeszcze przed zjednoczeniem banki poznańskie udzieliły znacznych kredytów rządowi Paderewskiego. Już w okresie walk część zasobów zamożnego gospodarczo regionu przesyłana była do Królestwa.

        Po raz wtóry Armia Poznań demonstrowała swoją postawę we wrześniu 1939 roku, o czym w rozdziale Wrzesień 1939 roku. Dzieje Powstania Wielkopolskiego i obrona Września weszły na trwałe do tradycji narodu polskiego i do dziś wywierają duży wpływ na życie społeczno-polityczne regionu wielkopolskiego.

        Polacy na Górnym Śląsku, ośmieleni przykładem sukcesu osiągniętego przez Wielkopolan, sięgnęli również po broń i już w sierpniu 1919 r. podjęli pierwszą, nieudaną jeszcze akcję powstańczą. Akcję przygotowały i przeprowadziły organizacje zaboru pruskiego, utworzone i finansowane w dużym stopniu przez Komisariat NRL w Poznaniu. Wspominam o tym chętnie, gdyż roznosi mnie duma, jako członka tej społeczności, wychowanego na tych wzorach, tradycjach, i stosującego je w swym życiu.

        W tym samym czasie, kiedy Wielkopolska niosła pomoc, i to wieloraką, biednemu Królestwu i jego ludności, Polska Partia Robotnicza Królestwa na swym zjeździe w Warszawie wzywa masy pracujące zaboru pruskiego i Górnego Śląska do walki przeciwko szlachcie, burżuazji i istniejącemu ustrojowi, wzywa do strajków. Te i inne sprawy były powodem, że Wielkopolska w pierwszych dniach swego wyswobodzenia spod jarzma pruskiego i określenia granic przez traktat wersalski 28 czerwca 1919 r. nie wyraziła zgody na całkowitą utratę swej samodzielności. Żądała dla siebie odrębnej organizacji na pewien określony czas. Zdawała bowiem sobie sprawę, iż w chaosie politycznym i gospodarczym, jaki panował w nowym państwie polskim, sama może wpaść w podobne położenie. Tylko Piłsudskiemu zawdzięczamy, że zabór rosyjski i austriacki nie stały się częścią bolszewickiej Rosji – niewiele brakowało do tego. I znowu uratowały kraj przed katastrofą wielkopolskie dywizje, o czym za chwilę będzie mowa.

        Na dwóch posiedzeniach Rady Ministrów, 10 i 25 lipca 1919 roku, w których brali udział przedstawiciele byłego zaboru pruskiego: ks. Adamski, Seyda, Korfanty, Poszwiński, Łaszowski i Rymer, uzgodniono projekt ustawy, którą sejm 1 sierpnia zatwierdził.

        Ustawa o tymczasowej organizacji zarządu byłej dzielnicy pruskiej stanowi:

        Art. 1. Ziemie byłej dzielnicy pruskiej, które z mocy postanowień traktatu wersalskiego z dnia 28 czerwca 1919 roku stały się nierozerwalną częścią Rzeczypospolitej Polskiej, podlegają całkowicie władzy centralnych organów Rzeczypospolitej, tj. Sejmowi, Naczelnikowi Państwa i Ministrom.

        Art. 4. Zostaje utworzone Ministerstwo byłej dzielnicy pruskiej z siedzibą w Warszawie.

        Art. 5. Minister byłej dzielnicy pruskiej jest członkiem Rady Ministrów i posiada stanowisko służbowe oraz wszelkie prawa Ministrom Rzeczypospolitej służące.

        Art. 7. Minister byłej dzielnicy pruskiej jest zwierzchnikiem służbowym władz i urzędów tej dzielnicy – z wyjątkiem polityki zagranicznej, spraw wojskowych i celnych.

        Art. 9. Zostają utworzone 2 województwa: poznańskie dla Wielkiego Księstwa Poznańskiego i części powiatów namysłowskiego i sycowskiego przyznanych Polsce – drugie województwo pomorskie dla pozostałej części byłej dzielnicy pruskiej, obecnie już do Państwa Polskiego przyłączonych.

        Art. 10. Wojewodowie są mianowani przez Naczelnika Państwa na wniosek Ministra byłej dzielnicy pruskiej, uchwalony w Radzie Ministrów.

 

9. Oblicze narodowe Śląska Górnego

        Dzieje Górnego Śląska są ściśle związane z losami całego Śląska, czyli obszaru, który należał do najstarszych ziem historycznych państwa polskiego, nazywanych również Starą Polską. W odniesieniu do poszczególnych obszarów Śląska przyjęły się powszechnie określenia: Dolny, Średni, Opolski, Górny i Cieszyński. W zapisie tzw. Geografa Bawarskiego, sporządzonym w połowie IX w., wymienione zostały cztery plemiona śląskie, tj. Opolanie, Dziadoszanie, Gołęszyce i Ślężanie, od których wywodzi się nazwa Śląska. Ośrodkiem całego Śląska około roku tysiącznego był Wrocław, siedziba jednego z kilku biskupstw utworzonych przez Bolesława Chrobrego. Następnie Śląsk stał się terenem krwawych wypraw zbrojnych, podejmowanych przez niemieckich feudałów i zastępy cesarskich wojsk Henryka II, których celem było narzucenie Polsce obcego zwierzchnictwa. W wyniku tych wojen, zakończonych zwycięsko przez Bolesława Chrobrego, doszło do zawarcia w roku 1018 pokoju w Budziszynie, na mocy którego przyłączono do Polski Miśnię i Łużyce. W roku 1039 opanował Śląsk książę czeski Brzetysław. W roku 1050 odzyskał go Kazimierz Odnowiciel. Po śmierci Bolesława Krzywoustego nastąpiło rozbicie dzielnicowe państwa polskiego.

        Śląsk był obszarem ustabilizowanym gospodarczo, o kwitnącej kulturze, dogodnych szlakach komunikacyjnych. Zasobność krainy wzmacniała pozycję książąt śląskich. Umożliwiało to niektórym z nich podejmowanie prób zjednoczenia Polski. Zamiary takie przejawiał przede wszystkim książę Henryk Brodaty, który był w tych czasach jednym z najpotężniejszych władców piastowskich.

        Najazd Tatarów przerwał pomyślny rozwój dzielnicy. 9 kwietnia 1241 roku w bitwie pod Legnicą na Dolnym Śląsku poległ następca Henryka Brodatego, Henryk Pobożny. Pod murami tego grodu walczyły zastępy wszystkich chorągwi polskich. W wyniku klęski duża część Śląska Dolnego i Górnego uległa wtedy spustoszeniu. Kraina była wyludniona i na jej teren przybywały fale nowych osadników – Niemców. Zajmowali oni szczególnie obszary na lewym brzegu Odry. Byli to głównie osadnicy miejscy.

        W XIV w. szybko wzrastały na Śląsku wpływy królów czeskich. Sejm czeski nie miał do ziem śląskich żadnych uprawnień, ale królowie czescy byli zwierzchnikami miejscowych książąt. Rozłąka Śląska z Polską stopniowo się pogłębiała.

        W latach 1327–1329 król czeski Jan Luksemburski zdołał uzależnić większą część obszarów Śląska, a w roku 1331 opanował księstwo głogowskie. Niezależność zachowało już tylko księstwo świdnickie.

        9 lutego 1339 roku w Krakowie król Kazimierz Wielki podpisał dokument stwierdzający, że rezygnuje z wszelkich pretensji do księstw śląskich z wyjątkiem tych, których książęta dotąd królowi czeskiemu hołdu nie złożyli. Późniejsze próby odzyskania tych ziem nie przyniosły rezultatu. Na długo przerwano więzy polityczne Śląska z państwem polskim. Górne warstwy feudałów i mieszczan ulegały powoli germanizacji. Podstawowe rzesze ludności, chociaż zachowały język polski, nie miały już warunków sprzyjających rozwojowi własnej kultury. Nie doszło jednak do zerwania łączności kościelnej Dolnego Śląska z Gnieznem i Górnego Śląska z Krakowem. Istniały również dość ścisłe związki kulturowo-obyczajowe z Macierzą, podtrzymywane m.in. przez młodych Ślązaków, którzy się kształcili na Uniwersytecie Krakowskim.

        W ramach czeskiej monarchii Luksemburgów, funkcjonującej jako państwo złożone z ziem zróżnicowanych pod względem narodowościowym, Śląsk utrzymał daleko idącą odrębność. Piastowscy książęta śląscy, mimo złożenia hołdów, mogli więc zachować faktyczną niezawisłość. Wielu też z nich, m.in. cieszyński Przemko i Piastowie z linii brzesko-legnickiej, przejawiało postawę zdecydowanie propolską.

        Podczas krwawych wojen husyckich w latach 1420–1434 większość książąt śląskich opowiadała się po stronie cesarza Zygmunta Luksemburskiego. Jednak ruch husycki znalazł sobie na Śląsku spore zastępy zwolenników, wywodzących się głównie z warstw chłopskich i plebejskich.

        W wyniku ówczesnych skomplikowanych wydarzeń do państwa polskiego wróciły: księstwo oświęcimskie i zatorskie, jak też księstwo siewierskie, zakupione w roku 1443 przez biskupów krakowskich.

        Wraz z wybuchem wojny trzydziestoletniej rozpoczął się jeden z najtragiczniejszych okresów w dziejach Śląska. Działania zbrojne, pro- wadzone z wielkim okrucieństwem przez obie walczące strony, przebiegały według zasady wodza cesarskiego Albrechta Wallensteina, który głosił, że „wojna żywi wojnę”. Rabowano więc i niszczono bez miłosierdzia. W okrutnym tym procederze uczestniczyły też zaciężne wojska polskie, tzw. lisowczycy, o których jest mowa w innym miejscu. Król polski Zygmunt III Waza sprzyjał cesarzowi, chociaż Rzeczpospolita w wojnie udziału nie brała. Można było wtedy wykorzystać tę szansę i odzyskać utracone ziemie śląskie. Niestety, nie posłuchano głosów niektórych dostojników. Na przykład urzędnik Kancelarii królewskiej, Stanisław Łubieński, przypomniał: „Przyjdzie na pewno czas, kiedy albo Ślązacy, pamiętni od kogo się odłączyli, wrócą do swych ojców, albo też Polakom nie braknie powodów do poruszenia swoich praw, co do których nie może zajść przedawnienie”.

        Zainteresowanie sprawami Śląska okazał dopiero król Władysław IV, który w sprzyjającym momencie zażądał sum pieniężnych, należnych mu tytułem posagów przyznanych arcyksiężniczkom Habsburżankom, żonom i Zygmunta III, i jego własnej. Zamiast należnych kwot otrzymał on w zastaw księstwa opolskie i raciborskie.

        Porozumienie w tej sprawie, zawarte 3 maja 1645 r. na lat 50, zostało jednak obwarowane zastrzeżeniem, że prawo do tych księstw ma wyłącznie polska linia Wazów, nie zaś Rzeczpospolita. Z dziedziczenia wykluczono też szwedzką linię Wazów. Od tej chwili Władysław IV przyjął również tytuł księcia Opola i Raciborza. Chociaż ziemie te zaledwie przez 20 lat połączone były z Rzeczpospolitą, nastąpiło wyraźne odrodzenie polskości. W roku 1656 na Górę Św. Anny przybyli polscy zakonnicy-reformaci. Ożywiło się polskie życie kulturalne i umocniły kontakty handlowe Śląska z Macierzą. W mennicy założonej w Opolu przez Władysława IV zaczęto bić monety z wizerunkami królów polskich i z polskim orłem.

        W roku 1675 zmarł ostatni z Piastów śląskich. Władze habsburskie zaczęły na całym Śląsku coraz bardziej ograniczać dotychczasowe przywileje i władzę książąt. Wraz z nietolerancją wyznaniową nasilał się ucisk narodowościowy. Swoistą wymowę ma wypowiedź jednego z dostojników kościelnych, który jeszcze w r. 1628 oświadczył: „Kto nie był dobrym Niemcem, nie może być dobrym Rzymianinem (rzymskim katolikiem)”.

        W roku 1649 wydano zakaz przyjmowania Polek do katolickich nowicjatów klasztornych. Kiedy w klasztorze norbertanek w Czarnowąsach i cystersek w Trzebnicy mniszki Polki odmówiły wyboru ksieni – Niemki, kazano zakuć je w kajdany i zamknąć w piwnicach o chlebie i wodzie. W roku 1653 ukazało się zarządzenie cesarskie zabraniające obsadzania parafii górnośląskich duchownymi Polakami.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.