farolwebad1

A+ A A-

Z Polski rodem: Pociągi w chmurach - Ernest Malinowski

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

W 1878 roku, po sześciu latach budowy, oddano uroczyście do użytku liczący 141 km odcinek linii kolejowej łączącej główny peruwiański port nad Oceanem Spokojnym – Callao, z położonym wysoko w Andach (3700 metrów nad poziomem morza) miastem Oroya, będącym już niejako bramą do zagłębia miedziowego Cerro de Pasco oraz do Amazonii. Na tę inwestycję rząd peruwiański zaciągnął kredyt w wysokości 25 mln funtów szterlingów, którego zresztą potem nie był w stanie spłacić w całości.

Callao i Oroyę dzieli wprawdzie tylko 218 km, ale linia kolejowa między tymi miastami biegnie dosłownie w chmurach, bo przeciętnie na wysokości od 3 tysięcy do 4 tysięcy metrów nad poziomem morza, a w najwyższym punkcie osiąga wysokość 4819 m. Druga andyjska linia kolejowa, prowadząca z portu Mollendo na południu Peru do miejscowości Cusco, osiąga wysokość „tylko” 4470 metrów nad poziomem morza, a linia kolejowa z Arica w Chile do La Paz w Boliwii – 4246 m n.p.m.

Centralna kolej peruwiańska – jak zwie się potocznie linię z Callao do Oroi – jest więc do dziś najwyżej położonym szlakiem kolejowym na świecie. Jest to w dodatku trasa wyjątkowo trudna technicznie, gdyż dla jej przeprowadzenia trzeba było na przykład przerzucić aż 30 mostów i wiaduktów (jeden z nich – most Verrugas – wznosi się 70 metrów nad przepaścią), a także przebić w skałach 62 tunele łącznej długości ponad 6 km.

W obu Amerykach za twórcę tej kolei uchodzi do dziś Henry Meiggs z Kalifornii, którego jedni nazwali „wielkim Amerykaninem, a inni – „przedsiębiorcą bez skrupułów”. Jednak w peruwiańskich archiwach znajduje się tzw. rządowy kontrakt z 1869 roku, w którym napisano m.in.:

„Ernesta Malinowskiego, jego potomków, wykonawców testamentu lub upoważnionych przedstawicieli tegoż zobowiązuje się do zbudowania sekcji kolei Central Transandido między Callao i Oroya według projektu i planów wykonanych przez głównego inżyniera – Ernesta Malinowskiego”.

Malinowski urodził się w Rużynie, wsi położonej na południe od Żytomierza, w polskiej rodzinie szlacheckiej herbu ślepowron. Różne źródła podają różne daty urodzenia. Według jednych stało się to w 1808 roku, według innych – w 1815 roku, a jeszcze według innych – w 1818 roku. Najbardziej prawdopodobna wydaje się data pierwsza, bo wszak w Powstaniu Listopadowym w 1830 roku Ernest Malinowski walczył u boku ojca Jakuba – zresztą członka rady Towarzystwa Patriotycznego Podolskiego, i brata Rudolfa, z którymi po upadku Powstania udał się na emigrację do Francji.

W 1834 roku Ernest Malinowski był już słuchaczem Szkoły Dróg i Mostów w Paryżu. Studia szły mu opornie, bo z braku pieniędzy ciągle je przerywał, aby dorabiać dawaniem korepetycji, lekcjami fechtunku, lub nawet pracą na budowach. Naukę skończył jednak pomyślnie w 1846 roku, po czym wyjechał do Anglii, a następnie do Niemiec.

W 1848 roku Ernest Malinowski był w Badenii, gdzie właśnie wybuchła kierowana przez republikanów rewolucja. Walczył w szeregach zbuntowanych republikanów pod wodzą innego Polaka – Ludwika Mierosławskiego, a po wygaśnięciu walk – wyemigrował do Ameryki Południowej.

W 1852 roku Ernest Malinowski zamieszkał w Limie, gdzie został pierwszym polskim inżynierem na służbie rządu peruwiańskiego.

Peru było już wprawdzie wtedy niepodległym państwem (niepodległość uzyskało formalnie w 1821 roku), ale dawna kolonialna metropolia – Hiszpania, nie bardzo godziła się z tym faktem, toteż zanosiło się na kolejną wojnę. Malinowski był wtedy doradcą technicznym peruwiańskiego ministra wojny – Jose Manuela Galvaza, któremu przedstawił projekt fortyfikacji zagradzających Hiszpanom drogę od strony Pacyfiku. Fortyfikacje te wzniesiono, a w wojnie peruwiańsko-hiszpańskiej, która wybuchła w 1864 roku i trwała siedem lat – odegrały faktycznie bardzo dużą rolę.

Samemu Malinowskiemu przyniosło to sławę peruwiańskiego bohatera narodowego jeszcze za życia. Na pomniku wzniesionym w 1874 roku na jednym ze stołecznych placów dla upamiętnienia alegorycznego Zwycięstwa – jest również płaskorzeźba przedstawiająca inżyniera Ernesta Malinowskiego wręczającego plany fortyfikacji generałowi Galvezowi.

Nic więc dziwnego, że gdy w 1869 roku Malinowski przedstawił trudny projekt budowy transandyjskiej linii kolejowej – parlament rychło go zatwierdził, a w rok później prezydent Jose Balta wmurował w Limie kamień węgielny pod dyrekcję tej linii kolejowej.

Do realizacji projektu przystąpiono jednak praktycznie w 1872 roku, czyli po zakończeniu wojny z Hiszpanią. Dla urzeczywistnienia projektu Ernest Malinowski ściągnął z Europy wielu inżynierów, w tym także Polaków, którzy weszli potem na trwałe do dziejów Peru i całej Ameryki Południowej.

Po wybudowaniu linii kolejowej z Oroi do Callao i po trwającym sześć lat pobycie w Ekwadorze – w 1888 roku Malinowski zamieszkał ostatecznie w Limie, gdzie objął katedrę matematyki na istniejącym od 1551 roku stołecznym Uniwersytecie św. Marka (Universidad Mayor de San Marco de Lima). W dwa lata później został dziekanem wydziału matematyki tegoż uniwersytetu, zresztą po zwolnieniu stanowiska przez profesora Władysława Folkierskiego – uczonego rodem z Warszawy, uczestnika Powstania Listopadowego i obrońcy Paryża w czasie tzw. Komuny Paryskiej 1871 roku, potem dyrektora kolei peruwiańskich, a w końcu dyrektora żeglugi na jeziorze Titicaca. Jeszcze przed końcem swego życia Folkierski wrócił do ojczyzny, by pokierować budową linii kolejowej z Chabówki do Zakopanego.

Ernest Malinowski w ostatnich latach swego życia był doradcą technicznym rządu peruwiańskiego i członkiem zarządu brytyjskiego towarzystwa Peruvian Corporation, które na pewien czas przejęło za długi administrowanie kolejami peruwiańskimi. Uczony z Polski rodem przyjaźnił się ponoć wtedy bardzo z prezydentem Nicolasem de Pierolą, którego kilkuletnie rządy (w latach 1895–1899) przyniosły stabilizację gospodarczą Peru, uzdrowienie systemu monetarnego i zmodyfikowanie prawa.

W życiu codziennym Ernest Malinowski był człowiekiem bardzo towarzyskim, toteż miał zawsze wielu przyjaciół, a jego dom pełen był gości. Gospodarz władał zresztą biegle pięcioma językami: angielskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim i polskim – i to zarówno w mowie, jak i w piśmie, choć na przykład język polski przypominał bardziej ten z młodości Mickiewicza, niż z pierwszych utworów Henryka Sienkiewicza.

Wspomniany już profesor Władysław Folkierski tak go potem wspominał w kraju:

„W życiu towarzyskim cechowała Ernesta Malinowskiego owa wykwintność w obejściu, która w połączeniu z pewną prostotą i wzbudzającą zaufanie szczerością i otwartością charakteru znamionuje ludzi wyższych zdolności. Anglicy nazywali go zawsze a perfect gentleman i takim był w istocie”.

Malinowski do końca życia pozostał kawalerem. Zmarł 25 kwietnia 1899 roku w Limie. Urządzono mu pogrzeb państwowy, z honorami zastrzeżonymi dla najwybitniejszych Peruwiańczyków.

W kondukcie pogrzebowym szedł m.in. profesor Edward Jan Habich, założyciel i rektor politechniki w Limie, którego zresztą imię ta uczelnia nosi do dziś.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.