farolwebad1

A+ A A-

Wspomnienia z mojego życia (14)

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

1943Prezesem został hr. Wielopolski, ale jego mózgiem politycznym był Roman Dmowski, polityk przerastający swych adherentów o głowę.

        Jednym z pierwszych zadań Komitetu stało się stworzenie wojska ochotniczego, walczącego u boku wojsk rosyjskich. Według Dmowskiego, było to reakcją na udział legionów Józefa Piłsudskiego w wojnie po stronie państw centralnych. Zamiary były wielkie: utworzenie armii w sile 200-300 tys. chłopa. Ostatecznie – na skutek niechętnego stanowiska cesarzowej i premiera Borysa Steuermera – cała sprawa zaczęła się komplikować.

        Ostatecznie powstał jedynie tzw. legion puławski w sile kilku tysięcy żołnierzy – zresztą o doskonałych walorach bojowych.

        Nie minęło kilka miesięcy, a sprawa polska w Rosji stała się praktycznie nieaktualna. 1 maja 1915 roku wojska niemieckie przerwały front pod Gorlicami i wojska rosyjskie zmuszone zostały opuścić ogromne tereny i ewakuować Królestwo. 5 sierpnia tegoż roku Niemcy wkroczyły do Warszawy, w dwa tygodnie później zajęły Kowno, potem Wilno. Ostatecznie w końcu roku linia frontu biegła od Zatoki Ryskiej do Dynaburga, a następnie przez Baranowicze-Pińsk-Tarnopol do granicy Rumunii.

        Wraz z utratą Warszawy i ewakuacją ziem polskich zmieniła się natura, a zwłaszcza płaszczyzna, dyskusji na temat polityki rosyjskiej wobec Polski. Przeszła ona na płaszczyznę rozważań teoretycznych.

        Tymczasem Sazonow, pod presją wymogów walki politycznej z Niemcami i w warunkach osłabienia pozycji Rosji w sprawie polskiej, starał się nadal o zachowanie inicjatywy i kontroli Rosji nad rozwojem kwestii polskiej na terenie międzynarodowym, tj. nie dopuścić do jej umiędzynarodowienia. Jak najbardziej stanowczymi słowami przemawiał do polityków francuskich o niebezpieczeństwie, na jakie byłoby narażone przymierze rosyjsko-francuskie przez wmieszanie się Francji do spraw polskich. Przypomniał francuskiemu ministrowi spraw zagranicznych Paleologue’owi, co Francję drugiego cesarstwa kosztowały jej sympatie dla Polaków: zerwanie przyjaźni francusko-rosyjskiej, zbliżenie Rosji z Prusami, potem Sadowa i Sedan.

        W ostatnich dniach lutego 1917 roku rozstrzygnęły się losy carskiej Rosji. Od 3 lutego strajkowało w Piotrogrodzie ponad 100 tysięcy robotników, pojawiły się hasła rewolucyjne wzywające do zaprzestania wojny. 26 lutego pierwsze oddziały zaczęły występować przeciwko swoim dowódcom, dzień następny był już dniem zwycięstwa rewolucji. Powstała Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, a 2 marca utworzono Rząd Tymczasowy pod przewodnictwem księcia Jerzego Lwowa. W nocy z 2 na 3 marca, znajdujący się wówczas w Pskowie car Mikołaj II podpisał akt abdykacji.

        Działający na Zachodzie politycy polscy mieli teraz otwartą drogę do szerszego traktowania kwestii polskiej na płaszczyźnie europejskiej.                 Dotychczas ich działalność mogła polegać jedynie na rozmowach czy składaniu memoriałów różnym zachodnim mężom stanu. Nie mogło jednak z tego nic wyjść, jak długo sojusznik – Rosja – sprzeciwiał się wszelkim projektom na temat Polski. Mimo to ciągle wznawiano zabiegi o uzyskanie wspólnej deklaracji aliantów w sprawie polskiej (państwa, walczące przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom nazywano oficjalnie mocarstwami sprzymierzonymi i stowarzyszonymi – nieoficjalnie: Ententą, Koalicją, Aliantami).

        W drugiej połowie lutego, a więc już niemal w przededniu rewolucji rosyjskiej, przedstawiciele Francji, Anglii i Włoch w Bernie szwajcarskim otrzymali memoriał opracowany przez Mariana Seydę. Autor podkreślił w nim, że naród polski nie ma zaufania do jednostronnych zapewnień Rosji, bo nie następują po nich żadne istotne pociągnięcia polityczne. Konieczna jest wspólna deklaracja całej Koalicji, stwierdzająca zamiar odbudowania zjednoczonej i niepodległej Polski.

        Seyda powołał się na orędzie prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilsona do Senatu amerykańskiego z 22 stycznia 1917 roku, w którym Wilson oświadczył, że „Żaden pokój nie może być trwały, jeżeli nie będzie akceptował zasad, w myśl których ci, którzy rządzą, mogą otrzymać władzę tylko od tych, którymi się rządzi” – Wilson dał Polskę jako konkretny przykład: „Mężowie stanu wszędzie są zgodni, iż powinna istnieć zjednoczona, niepodległa i samodzielna Polska.”

        6 kwietnia 1917 roku Stany Zjednoczone wypowiedziały Niemcom wojnę. Moment czynnego wstąpienia Stanów Zjednoczonych do obozu Koalicji odegrał wielką rolę przede wszystkim z punktu widzenia generalnych szans na zwycięstwo. Ta zmiana dodała też polskim politykom otuchy. Dmowski opracował teraz dwa zagadnienia o terytoriach państwa polskiego i o stanowisku Rosji w kwestii polskiej. Pierwszy dokument jest bardzo interesujący, przedstawia bowiem postulaty terytorialne. Objęły one w sensie optymalnym: Polskę austriacką czyli Galicję i Cieszyn, Polskę rosyjską – Królestwo, Litwę, część guberni mińskiej i Wołynia, oraz Polskę pruską – Poznańskie, Pomorze z Gdańskim, południową część Prus Wschodnich i Śląsk.

        Z części obradujących w Lozannie polityków utworzono Komitet Narodowy Polski z siedzibą w Paryżu. Komitet nie był wprawdzie rządem, ale w każdym razie sprawował funkcje rządu polskiego co najmniej w zakresie ministerstwa spraw zagranicznych, a później również spraw wojskowych. Przedstawiciele Komitetu podjęli działalność przy rządach alianckich w Paryżu, Londynie, Rzymie i Waszyngtonie. Była to już niemal w pełni normalna działalność dyplomatyczna.

        Wielka Brytania była jedynym państwem, którego racja stanu pozostawała w zgodzie z upadkiem państwa polskiego. W ciągu okresu niewoli była konsekwentnym przeciwnikiem odbudowy Polski, gdyż tylko bezpośrednie sąsiedztwo Rosji i Prus dawałoby pożądany antagonizm niemiecko-rosyjski, odwracało uwagę Rosji od spraw azjatyckich, utrzymywało główny punkt zainteresowania Niemiec na kontynencie, z oczywistą korzyścią dla zamorskich interesów Imperium Brytyjskiego.

        Założenia te w praktyce XVIII, XIX, a nawet XX wieku okazać się miały stałym czynnikiem kształtującym politykę Wielkiej Brytanii wobec Polski. Stałą troską Londynu było utrzymanie równowagi politycznej w Europie i niedopuszczenie do sytuacji, by któreś państwo kontynentu uzyskało pozycję hegemonialną w stopniu grożącym bezpieczeństwu Wysp Brytyjskich. Toteż zaangażowana w rozliczne problemy zamorskie Anglia ustawicznie występowała przeciw najsilniejszemu państwu na kontynencie. Od czasów wojny siedmioletniej (1756–1763) była mniej lub bardziej aktywnym partnerem Niemiec przeciw Francji.

        Rozbiory Polski były i jej na rękę, gdyż wzmacniały Prusy Fryderyka Wielkiego, sprzymierzeńca przeciw Francji. Z tego też powodu Anglia w roku 1870, choć w wojnie krymskiej była w sojuszu z Francją przeciw Rosji, nie przeszkadzała Bismarckowi ani w rozbiciu Francji, ani w zjednoczeniu Niemiec. Kiedy jednak ten niemiecki sprzymierzeniec zbyt wysoko wyrósł i stał się rywalem na lądzie i morzu, Anglia dokonała znowu zwrotu i stanęła po stronie słabszej Francji przeciw wyhodowanej przez siebie Rzeszy, by w roku 1918, kiedy Niemcy zostały pobite na lądzie i morzu, pozbawione kolonii, zrobić kolejną woltę i zacząć działać na korzyść nieszkodliwych już dla niej Niemiec przeciw zwycięskiej Francji i odbudowującej się w wielkich mękach Polsce.

        „Odbudowa niepodległej Polski między Niemcami a Rosją, z czystego brytyjskiego punktu widzenia, byłaby błędem” pisze w swym memoriale dla rządu minister spraw zagraniczny Wielkiej Brytanii w rządzie Lloyda George’a, Arthur Balfour. Twierdzi dalej Balfour: „Najlepszym rozwiązaniem sprawy polskiej, najbardziej odpowiadającym naszym interesom, byłoby utworzenie Polski wyposażonej w szeroką autonomię, ale pozostającej integralną częścią Imperium Rosyjskiego. To nowe państwo czy prowincja składałoby się nie tylko z całej Polski rosyjskiej, lecz także z austriackiej oraz co najmniej części pruskiego udziału w łupie na dawnym Królestwie Polskim”.

        W następnych miesiącach polityka brytyjska szła po tej linii postępowania – do momentu zaskoczenia Londynu przez rewolucję w Piotrogrodzie. 22 marca 1917 roku Balfour depeszuje do ambasadora brytyjskiego w Piotrogrodzie, Buchanana, że musi być zrobione wszystko, żeby zneutralizować politykę niemiecką w Polsce i pozyskać wszystkich Polaków dla państw sprzymierzonych. Dodał też, że jeśli nastąpi odbudowa Polski, to nastąpi nie tylko kosztem Rosji, ale również pozostałych dwóch zaborców. W tym duchu Buchanan rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych nowego rządu rosyjskiego.
Natomiast ambasador Francji Paleologue myślał inaczej: był przeciwnikiem powstania niepodległej Polski bez żadnych zależności od Rosji.

        W połowie kwietnia, już po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny, przybył Balfour do Waszyngtonu. Dwukrotnie poruszał sprawę polską, zawsze zgodnie z tezami, że powstanie wolnej Polski między Niemcami i Rosją odda na łaskę lub niełaskę Warszawy i Berlina bezpieczeństwo Europy Zachodniej. Dostęp do morza? Owszem, ale istnieje jedna tylko możliwość: zaspokojenie Polaków przez zrobienie Gdańska wolnym miastem i portem.

        Od lata 1915 roku, po wyparciu Rosjan z Królestwa, politykę pozyskania Polaków podjęły niemieckie i austriackie władze okupacyjne. 0tworzono szkoły z polskim językiem wykładowym, Polakom udostępniono stanowiska w niższych instancjach sądowych. Zaprowadzono samorząd, tworząc rady miejskie, magistraty, sejmiki powiatowe. Zezwolono zakładać instytucje społeczne i kulturalne. W listopadzie tegoż roku udzielono zezwolenia na otwarcie Politechniki i Uniwersytetu Warszawskiego.

        Już w pierwszej dekadzie XX w. – w oczekiwaniu na wielką wojnę – tworzono w Galicji rozmaite organizacje paramilitarne: Związek Strzelecki, Drużyny Strzeleckie, które były przygotowywane do wojny z Rosją. Dramatyczne dni lipca 1914 r. oraz początek konfliktu zbrojnego zaskoczyły dowództwo tych organizacji, nieprzygotowanych na tak szybkie wystąpienie. Oddziały strzeleckie w sile 5 batalionów (około 3 tys. ludzi) znajdowały się w tym czasie w rejonie Krakowa, a dowodził nimi Józef Piłsudski. Tworzyli to wojsko młodzi zapaleńcy, mieszkańcy wsi podhalańskich, często bez butów, przybyli też z Królestwa studenci, z innych miast Polski synowie lekarzy, adwokatów i innych, którzy „na stos rzucili swój życia los”.

        6 sierpnia 1914 roku Komendant Józef Piłsudski wyprawia z Krakowa do Królestwa pierwszą kompanię kadrową, złożoną z członków Związku Strzeleckiego i Drużyn Strzeleckich, pod komendą porucznika Tadeusza Kasprzyckiego (później, od 1935 r., minister spraw wojskowych). Nad ranem dotarli do punktu, w którym stykały się granice Austro-Węgier z Rosją. Tu Kasprzycki zatrzymał kompanię i przemówił do żołnierzy: „Przed wami ziemie ojców naszych od ponad stu lat w niewoli. Przyszliśmy, by je wyzwolić. Jesteście pierwszym regularnym wojskiem polskim, jakie tu się pojawia od przeszło półwiecza. Przyszliśmy tu i nie odejdziemy, aż będzie wolna”. Następnie zwalono słupy graniczne, połamano szlabany, w komorze celnej zrzucono orła dwugłowego, zerwano portrety carskie, i kompania poszła naprzód ze śpiewem „Raduje się serce, raduje się dusza, gdy Pierwsza Kadrowa na wojenkę rusza...”.

        W ślad za pierwszą kompanią poszły następne, ale znacznie gorzej uzbrojone – resztę miały sobie zdobyć na wrogu.

        Ten wielki entuzjazm, z jakim wkroczyły oddziały Piłsudskiego do Królestwa Polskiego, nie spotkał się tu z gorącym przyjęciem, jakiego należało się spodziewać. Z potępieniem tej akcji wystąpił nawet biskup kielecki, ks. Łosiński. Nie było mowy o jakichkolwiek planach powstańczych przeciw Rosji. Wątpliwości budziła walka żołnierza polskiego po tej samej stronie co Niemcy, i to w chwilach, kiedy w uszach brzmiał jeszcze płacz dzieci wrzesińskich i świeża była pamięć o wozie Drzymały. Gdy wszystko było jeszcze tak żywe i tak bolesne, krajem wstrząsnęła wieść o strasznym barbarzyństwie, jakiego dokonały wojska niemieckie na Kaliszu i tragedii jego mieszkańców.

        Strzelcy byli przygnębieni. Atmosfera zatrzaśniętych drzwi i zasłoniętych okien burzyła ich nadzieje, studziła zapał i entuzjazm, jaki towarzyszył wyjściu z Krakowa. Ten żal, to rozgoryczenie odzywało się echem w słowach pieśni “Pierwszej Brygady” – „Nie chcemy już od Was uznania, ni waszych mów, ni waszych łez... laliśmy krew osamotnieni...”.

        Nie koniec na tym. Piłsudskiego dotknął drugi cios: władze wiedeńskie zabroniły wszelkich żywiołowych poczynań partyzanckich w pasie działania CK (Cesarsko-Królewskiej) Austrii, a dotychczasowa organizacje Strzelca rozwiązano. W Krakowie powstaje wspólna reprezentacja polityczna Galicji: Naczelny Komitet Narodowy. Z jego inicjatywy utworzone zostają Legiony Polskie w ramach armii austriackiej. Dowództwo zostanie wyznaczone przez władze CK Austrii.

        Przystąpiono teraz do organizowania Legionów na zasadzie zaciągu ochotniczego. Piłsudski został dowódcą 1 pułku, który wkrótce urósł do I Brygady. Drugim pułkiem dowodził ppłk Tadeusz Zieliński, który wraz z resztkami Legionu Wschodniego, dowodzonego przez ppłk. Józefa Hallera, stworzył II Brygadę. Latem 1915 roku sformowano III Brygadę. Żołnierze Legionów brali teraz udział w operacjach, które przyniosły im chwałę wojenną i uznanie.

        Miotając się w ramach wybranej orientacji politycznej, dojrzał Piłsudski cały bezsens ofiary polskiej krwi przelewanej bez żadnych rekompensat politycznych i bez wyraźnej perspektywy na przyszłość. Był przeciwny dalszemu zaciągowi do Legionów. Krytykę skierował przeciwko szefowi departamentu wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego pułkownikowi Władysławowi Sikorskiemu. Piłsudski zaczął się domagać wyodrębnienia Legionów w osobną formację z polskimi sztandarami, mundurami i dowódcami. W memoriale podpisanym przez Piłsudskiego, Hallera, Sosnkowskiego i Roję, żądano, by Legiony i ich przyszły kształt były uważane za wojsko polskie, które bije się i umiera za niepodległość Polski. W tym celu należy przystąpić do powołania prowizorycznego rządu polskiego, a Legiony wycofać z frontu. Postulaty odrzucono. Piłsudski podał się do dymisji. Stało się to wstępem do wielu dramatów osobistych, łącznie z aktami samobójstwa podległych mu oficerów.

        Tymczasem, kiedy się zdawało, że wszystko stracone, 5 listopada 1916 roku generał-gubernator Warszawy, Hans Hartwig von Beseler, ogłosił akt, który mówił, że z woli cesarzy Niemiec i Austro-Węgier ma powstać na ziemiach zaboru rosyjskiego “państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem”. Granice Królestwa miały być określone w przyszłości. W Berlinie i Wiedniu liczono na pozyskanie do swych szeregów około miliona żołnierzy polskich. Wykrwawiły się armie niemieckie na froncie francuskim. Pod samym Verdun od lutego do grudnia 1916 r. poległo 700 tys. Niemców.

        9 listopada Beseler w Warszawie oraz generał-gubernator Austro-Węgier w Lublinie wydali odezwę, w której apelowali o zaciąg do armii polskiej. 1 grudnia Legiony Polskie wkroczyły do Warszawy – liczyły ponad tysiąc oficerów i 20 tys. żołnierzy. W kilka dni później ogłoszono rozporządzenie o utworzeniu Tymczasowej Rady Stanu. Kompetencje jej nie były szerokie. Sprowadzały się do wydawania opinii i przedkładania wniosków władzom okupacyjnym w zakresie szkolnictwa, sądownictwa, samorządu, spraw gospodarczych oraz współdziałanie przy tworzeniu Polskiej Siły Zbrojnej, do której od początku przylgnęła nazwa „Polnische Wehrmacht”.

        W warunkach stworzonych aktem listopadowym dojrzał Piłsudski zrazu dużą szansę dla sprawy polskiej. Wszedł więc do Rady Stanu, przejął funkcję szefa departamentu wojskowego, natomiast Sikorski stanął na czele biura werbunkowego. Od początku zarysował się konflikt z Beselerem o kontrolę nad tworzeniem armii, którą Piłsudski chciał zachować dla siebie.

        Gdy to okazało się niewykonalne, Piłsudski stracił serce do tworzenia armii jako narzędzia obcej polityki, rozbudował natomiast na pół zakonspirowaną Polską Organizację Wojskową, będącą głównym instrumentem realizacji jego planów. Werbunek okazał się niewypałem.

        Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny zmieniło układ sił i równocześnie wywołało kryzys orientacji na państwa centralne. Piłsudski od razu ocenił tę sytuację jako punkt zwrotny w całej naszej polityce. „Mamy teraz tylko dwóch zaborców (rewolucja lutowa obaliła carat), czas zwrócić się przeciwko nim” powiedział Piłsudski.

        W nowej sytuacji i Beseler zaczął czynić pewne koncesje na rzecz rozszerzenia kompetencji Rady Stanu, jednak wtedy już to nie wystarczało. W kraju rosło wzburzenie na okupantów, szerzyły się strajki, występowali chłopi przeciwko grabieżom i rekwizycjom, kierowano ataki na Radę Stanu i politykę opierania się na Niemcach. Dołączył się do tego konflikt o tekst roty, na którą mieli przysięgać żołnierze Legionów Polskich, przyjęci do Polskiej Siły Zbrojnej. Mieli przysięgać na wierność „Ojczyzny swojej, Polskiemu Królestwu i przyszłemu królowi”, ponadto przysięgać dochowania „braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych”. Piłsudski dostrzegł w tym pretekst do zerwania z Niemcami. I oraz III Brygada prawie w całości odmówiły przysięgi. II Brygada dowodzona przez płk. Hallera nie zbojkotowała przysięgi i prawie cała dopełniła tego aktu. Nieobojętny był tu fakt, że rekrutowała się z poddanych cesarza Austro-Węgier, który nie prześladował i nie gnębił swoich poddanych.

        Również nie zbojkotował Krajowy Inspektorat Zaciągu z płk. Władysławem Sikorskim. Prof. generał Marian Kukiel w swej biografii Sikorskiego tak ocenia postępek Sikorskiego: Sikorski był za przysięgą, ponieważ nie chciał tracić tego, co zdobyto takim trudem, a widział możliwości podwojenia, potrojenia tych stanów, które będą ważyć w chwili zakończenia wojny.

        Żołnierze i oficerowie, którzy odmówili przysięgi, a pochodzili z Królestwa, zostali internowani w trzech obozach: Beniaminowie, Szczypiornie i Havelbergu. Pochodzący z Galicji w liczbie około 3500 przekazani zostali dowództwu austro-węgierskiemu i odesłani na front włoski.

        21 lipca aresztowano Piłsudskiego i Sosnkowskiego, i osadzono ich w Magdeburgu.

        Po tych aresztowaniach odradza się Polska Organizacja Wojskowa (POW) która, mimo że istniały Legiony, rozbudowała swoje oddziały w całym kraju. Po odejściu Piłsudskiego na czele POW staje mjr Edward Rydz-Śmigły.

        22 grudnia 1917 r. rząd Rosji sowieckiej rozpoczął w Brześciu nad Bugiem rokowania pokojowe z państwami centralnymi celem wyprowadzenia Rosji z wojny. Po długich dyskusjach i targach 19 stycznia Niemcy przemówili językiem siły. Tego dnia niemiecki generał Hoffmann przedłożył delegacji sowieckiej mapę z linią, która pozostawiała po stronie niemieckiej: Polskę, Litwę, Estonię, Łotwę, część Białorusi i Ukrainy, Wyspy Alandzkie i Zatokę Ryską, na co oczywiście delegacja sowiecka musiała się zgodzić.

        9 lutego stanął w Brześciu traktat pokojowy między Niemcami i Austro- Węgrami z jednej a Ukraińską Centralną Radą z drugiej strony.

 

8. Powstanie Armii Polskiej we Francji

        W czasie, gdy w kraju trwał kryzys orientacji politycznej związanej z państwami centralnymi, gdy rozwiązano Legiony i aresztowano Piłsudskiego wraz z Sosnkowskim, na ziemi francuskiej powstawała armia polska, służąca siłom politycznym, które od dawna się o nią u władz francuskich ubiegały i które od początku wojny znajdowały się w obozie antyniemieckim. Stało się to możliwe dopiero po rewolucji rosyjskiej, po abdykacji cara Mikołaja II.

        4 czerwca 1917 roku prezydent Francji, Raymond Poincare, podpisał dekret o utworzeniu we Francji „autonomicznej armii polskiej pod najwyższym dowództwem francuskim, i walczącej pod sztandarami polskimi”.

        Dekret prezydenta był wewnętrznym aktem francuskim, ale jego konsekwencje sięgały znacznie dalej. Zgodnie z brzmieniem dekretu, armia polska miała być tworzona z Polaków służących w armii francuskiej, którzy byliby na żądanie zwolnieni, oraz z Polaków innych organizacji, upoważnionych do przejścia w szeregi armii polskiej we Francji bądź do zaciągnięcia się na ochotnika na czas wojny pod znaki tej armii.

        Do wykonania dekretu powołana została do życia Polsko-Francuska Misja Wojskowa. Na jej czele stanął francuski generał Louis Archinard. Szefem sztabu został ppłk. Mokiejewski, mając przy boku oficerów o polskich nazwiskach, wnuków i synów emigrantów z powstań 1831 i 1863, nieznających już języka polskiego.

        Rozpoczęła się teraz akcja werbunkowa. Liczono bardzo na reakcję Polonii amerykańskiej i nie tylko amerykańskiej. Oto bowiem Wacław Gąsiorewski, prezes Polskiego Zachodniego Europejskiego Związku Sokolego, wydał swój słynny apel: “Bracia Sokoli! Na zlot Was wzywam, na zlot pod ojczyste sztandary, na budowanie kamienia węgielnego Zjednoczonej i Niepodległej Polski. Przybywajcie, stawcie się co do jednego, Armię Polską pomnóżcie!”.

        Akcja organizacyjna, zmierzająca do utworzenia siły zbrojnej w Ameryce do walki o niepodległość Polski, rozpoczęła się jeszcze przed wybuchem wojny. Jej początków doszukiwać się należy w działalności Związku Sokolstwa Polskiego w Stanach Zjednoczonych. Sprawę przeprowadzenia werbunku do armii polskiej utrudniało, a raczej wręcz uniemożliwiało, stanowisko rządu amerykańskiego, który pilnie strzegł swej neutralności.

        W tej sytuacji pomoc Polonii sprowadzała się na razie do zbierania funduszy dla ofiar wojny. W tym celu powołano Polski Centralny Komitet Ratunkowy, który zespalał akcje wszystkich organizacji polonijnych.

        We wrześniu 1916 r. w ramach Komitetu wyodrębniono Wydział Narodowy do prowadzenia akcji politycznej w duchu niepodległościowym – w oparciu o państwa Ententy. Wkrótce nawiązana została ścisła współpraca z ośrodkami Stronnictwa Narodowego w Paryżu i w Szwajcarii. Na przełomie 1916/1917 niewielka grupa sokołów udała się nielegalnie do Kanady, gdzie w Toronto rozpoczęła naukę w szkołach oficerskich. Krótko potem taki sam ośrodek powstał również w Stanach Zjednoczonych. W kwietniu 1917 r., tuż przed przystąpieniem do wojny Stanów Zjednoczonych, miał miejsce Walny Zjazd Sokolstwa w Pittsburgu, na który przybył Ignacy Paderewski. Przemawiając na nim, postawił wniosek o utworzenie 100-tysięcznej armii polskiej im. Tadeusza Kościuszki, przy boku armii Stanów Zjednoczonych. Wniosek został entuzjastycznie przyjęty. Rząd jednak po raz drugi nie zgodził się na formowanie armii polskiej.

        Zmiana stanowiska rządu USA nastąpiła dopiero po rozpoczęciu formowania takiej armii we Francji. Z uwagi na to, że rząd powoływał do armii mężczyzn w wieku 20 – 30 lat, rekrutacja mogła się odbywać do armii polskiej mężczyzn powyżej i poniżej tego wieku.

        Przytoczę tutaj wspomnienia mojego kuzyna, Edmunda Kanteckiego, który walczył we Francji jako żołnierz niemiecki, a dostawszy się do niewoli francuskiej, zgłosił się do tworzonej armii polskiej. Był wówczas młodym podporucznikiem.

        „Na rozległej równinie Szampanii stały długie szeregi wojska, przed szeregami oficerowie francuscy i polscy. Na wietrze powiewały polskie i francuskie flagi. Opodal ołtarz polowy. Podjeżdża sznur samochodów. Wysiadają z nich: Prezydent Francji, Raymond Poincare, minister spraw zagranicznych Francji Pichon, Roman Dmowski i Erazm Piltz, członkowie Polskiego Komitetu Narodowego, przedstawiciele armii sojuszniczych, generałowie amerykańscy, włoscy, brytyjscy, przedstawiciele czterech miast francuskich, które ufundowały sztandary dla armii polskiej, tj. Paryża, Verdun, Nancy i Belfort. Obok stoi sędziwy Władysław Mickiewicz, syn Wieszcza Adama.

        Kończy się msza. Ośmiu chorążych zbliża się do ołtarza. Ksiądz poświęca sztandary, po czym głośno czyta rotę przysięgi, powtarzaną przez całe wojsko.

Ostatnio zmieniany piątek, 20 maj 2016 15:10
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.