Pomimo to służby specjalne sowieckiej Ukrainy nie zamierzały rezygnować z tak skutecznej metody zwalczania podziemia. Minister bezpieczeństwa państwowego Sawczenko, usprawiedliwiając dokonywane rabunki, stwierdził: "Nie można bojówki posyłać do lasu z konserwami. Od razu ją by rozszyfrowali". Na szerszą skalę postanowili też zastosować metodę tworzenia całych legend o organizacji. Tylko w ten sposób wydawało im się możliwe całkowite wyplenienie bandytyzmu.
Bezpośrednią walkę z partyzantką toczyły wojska MGB. Po każdej akcji w pościg za UPA ruszała specjalna grupa pościgowa. Czekistowsko-wojskowe grupy operacyjne miały ściśle wyznaczone rejony działania, co pozwalało im dobrze orientować się w terenie. Gdy jednak upowcy zorientowali się w taktyce służb specjalnych sowieckiej Ukrainy i zaczęli przechodzić z rejonu do rejonu, zaczęto tworzyć także międzyrejonowe grupy czekistowsko-wojskowe. Niezależnie od pododdziałów terenowych tworzono grupy zwiadowczo-pościgowe, które prowadziły ciągłe działania pościgowe za wyznaczonymi oddziałami. Coraz częściej przy pościgach stosowano psy. Warto zwrócić uwagę, że żołnierze MGB byli znakomicie wyszkoleni i dobrze przygotowani do walk upowskiego podziemia. Prowadzono prace nad usprawnieniem metod zwalczania podziemia.
Każdy wykryty bunkier był starannie szkicowany. Szkice były następnie wykorzystywane w pracach szkoleniowych. Zwracano swoim żołnierzom uwagę, że bunkry można poznać zimą po wydobywającej się z ich wnętrza parze, po zeschłych gałęziach czy wydeptanej trawie, po nietypowym zachowaniu gospodarzy itp. Zalecano organizowanie zasadzek na potencjalnych trasach przemarszu partyzantów. Gdy zauważono, że zimą często upowcy rozpalają ognisko, odchodzą, a gdy przygaśnie, wracają i śpią na gorących jeszcze popiołach jak na rozpalonym piecu, natychmiast zalecano organizować w takich miejscach zasadzki. Ponieważ wiejskie psy niejednokrotnie swoim ujadaniem ujawniały pojawienie się NKWD, wojsko często je zabijało. Dopiero w styczniu 1951 roku zakazano takich praktyk.
http://www.goniec24.com/lektura/item/6135-zawierucha-nad-sanem-cz2-8#sigProIdd5acaa075e
Rzeźnik Wołynia zabity
Największym ciosem prowadzącym do zagłady UPA na Wołyniu i w województwach: lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim, była likwidacja dowódców UPA. 26 stycznia 1945 roku 22 km na południowy wschód od Kamienia Koszyrskiego, w rejonie miejscowości Jajno 9. Kompania Strzelecka 169. Pułku NKWD natknęła się na oddział UPA. W trakcie potyczki enkawudyści wzięli do niewoli jednego z wyższych dowódców UPA na Wołyniu, Jurija Stelmaszczuka "Rudego".
Wyznał on między innymi, że 30 listopada 1944 roku spotkał się z dowódcą UPA na Wołyniu Dmytro Kljaczkiwśkym "Kłymem Sawurem" (głównym organizatorem rzezi Polaków na Wołyniu).Według niego, Kljaczkiwśkyj od jesieni 1944 roku przebywał w chutorze Orżów rejon Klewań, obwód Równe. W tym miejscu miał się 30 stycznia 1945 roku ponownie spotkać z "Rudym". Stelmaszczuk ujawnił też, że Kljaczkiwśkyj unika pobytu w bunkrach. W ciągu dnia przebywa w lesie, zaś w nocy ukrywa się na konspiracyjnych kwaterach. Razem z nim przebywało zawsze dwóch – trzech ludzi z ochrony, zaś w odległości 1 – 1,5 km czuwał dobrze uzbrojony sześćdziesięcioosobowy Oddział Specjalnego Przeznaczenia (WOP), dowodzony przez Wasyla Pawłoniuka "Uzbeka". Stelmaszczuk zadeklarował chęć osobistego wskazania budynków, w których spotykał Kljaczkiwśkiego.
NKWD opracowało plan operacji mającej na celu likwidację "Kłyma Sawura", od miejsca jej przeprowadzenia nazywaną klewańsko-orżowską. Rozpoczęła się 10 lutego 1945 roku. Prowadziły ją oddziały dwóch brygad NKWD. W tym dniu oddziały sowieckie wykryły i zlikwidowały grupę "Uzbeka", tworzącą ochronę "Kłyma Sawura". Zginęło 22 upowców. Samego dowódcy UPA Północ jednak nie odnaleziono.
12 lutego 1945 roku grupa 35 żołnierzy NKWD, dowodzona przez st. lejtn. Chabibulina, otrzymała rozkaz przeszukania masywu leśnego leżącego koło Suska. Po przejściu około sześciuset metrów lasu enkawudyści natknęli się na wyraźny trop ludzki, zmierzający na północ. Natychmiast ruszyli za nim. Po krótkim marszu dotarli do miejsca, gdzie ścigani przez nich palili małe ognisko. Kilkaset metrów dalej ścigający zobaczyli kilku upowców ostrożnie idących na północ. Chabibulin podzielił oddział. Dwie grupy miały oskrzydlić partyzantów i przeciąć im drogi odwrotu, sam z pozostałymi ludźmi dalej szedł po tropie. Gdy upowcy zobaczyli żołnierzy, otworzyli ogień i zaczęli uciekać w głąb lasu. Tu natknęli się na jedną z grup oskrzydlających. Sierżant Danilejczienko celnym strzałem śmiertelnie ranił jednego z upowców. Pozostali dwaj kontynuowali ucieczkę. Enkawudyści podeszli do rannego, pytając, ilu jest partyzantów. Ten wyszeptał, że trzech, i zmarł.
Pościg trwał. Enkawudyści zastrzelili drugiego upowca, który wyraźnie osłaniał odwrót ostatniego. Dopiero wtedy ten otworzył ogień z pistoletu maszynowego. Był to Kljaczkiwśkyj. Enkawudyści, nie mogąc wziąć go żywcem, zastrzelili go (śmiertelny strzał oddał Ukrainiec z Charkowa). Przy zabitych znaleziono trzy pistolety maszynowe, dwa pistolety, rewolwer, order Czerwonego Sztandaru.
Rozpoznano tylko ciało Kljaczkiwśkiego. W czasie operacji zabito i aresztowano 42 bandytów oraz sto osób uchylających się od mobilizacji do Armii Czerwonej.
W 2004 roku gazeta "Wołyń" podała, że razem z "Kłymem" zginął jego kolega jeszcze z czasów przedwojennej działalności w OUN Bohdan Kunyćkyj oraz ochroniarz Mychajło Kołosiuk "Orłyk". Ciała zabitych przewieziono do więzienia w Równem, gdzie "Kłyma Sawura" rozpoznał "Rudyj". Miejsce pochówku jest nieznane. Niewykluczone, że ciało zamurowano w ścianach rówieńskiego więzienia.
Działania ukraińskiego NKWD przynosiły rezultaty. Wokół upowców systematycznie zacieśniała się pętla. W Samborze i okolicy intensywnie poszukiwali bojówki SB "Lisa", odpowiedzialnej za wiele akcji likwidacyjnych, między innymi w październiku 1947 roku zlikwidowała ona zastępcę dowódcy 18. Pułku MGB ds. zaopatrzenia mjr. W. Anisimowa oraz szeregowego z jednostek artyleryjskich. Nocą 31 listopada zabiła na przedmieściach Sambora inspektora finansowego Turkowskiego, a 1 stycznia 1948 zastępcę sekretarza gorkomu – Fomenkę.
Na początku stycznia NKWD dzięki agenturze ustaliło, że bojówka wspólnie spędzi święta Bożego Narodzenia (według wschodniego kalendarza wypadały one 8 stycznia) w domu przy ul. Parkowej 5. O zmierzchu otoczono dom.
Grupa szturmowa podeszła pod drzwi. Kobieta, która otworzyła drzwi, na widok mundurów krzykiem ostrzegła esbistów. Doszło do strzelaniny. Troje członków grupy wyskoczyło przez okno, próbując wyrwać się z okrążenia, lecz zostali zastrzeleni. Funkcjonariusze NKWD w mieszkaniu zabili dwóch następnych upowców. W sumie zginęło pięcioro upowców, w tym dwie kobiety, Maria i Oksana Muzyka.
Na początku 1948 roku NKWD udało się zlikwidować oddział "Orlenki". 3 marca 1948 roku KGB otrzymało informację o pobycie bandytów we wsi Gordynia. Natychmiast wysłali tam pięćdziesięcioosobową grupę operacyjną, dowodzoną przez kpt. Biriuka. 4 marca o godz. 4.00 wieś została okrążona. Kilka godzin później, o godz. 8.00, zaczęto przeszukiwać miejscowość. O godz. 8.15 funkcjonariusze zauważyli pięciu mężczyzn idących ulicą w kierunku wschodnim. Starszy sierżant Samozwanow krzyknął, by się zatrzymali. W odpowiedzi posypały się strzały. Ścigający zabili jednego z partyzantów. Pozostali, osłaniani ogniem erkaemu, rozpoczęli odwrót w kierunku południowym. Strzały partyzantów raniły w brzuch starszego sierżanta Kowala, który mimo to celnymi strzałami zlikwidował upowskiego erkaemistę. Partyzanci schronili się w stodole. Zacięta walka trwała półtorej godziny. Zginęło dwóch partyzantów, ostatni "Wiszniewyj" dostał się do niewoli.
Ujawnił on, że cztery kilometry na zachód od Dublan znajduje się bunkier z resztą oddziału "Orlenki". O godz. 12.00 wskazany teren został otoczony. Rozpoczęła się obława. O godz. 13.20 funkcjonariusze służb specjalnych sowieckiej Ukrainy zostali ostrzelani przez dwóch wartowników UPA. Enkawudyści szybko ich zlikwidowali, podobnie jak trzech upowców, którzy wyskoczyli z bunkra i próbowali się przebić. Przy próbie podejścia do bunkra zostali ranni od wybuchu miny dwaj żołnierze NKWD. Słysząc wybuch, również pozostali partyzanci podjęli próbę wyrwania się z potrzasku, jednak zakończyła się ona niepowodzeniem. Trzech upowców zginęło, dwóch rannych dostało się do niewoli. W sumie zginęło dwunastu upowców, a trzech schwytano. Wśród zabitych był L. (lub Ł.) Felin lub Fedin "Orlenko".
W marcu 1948 roku ukraińskiemu NKWD udało się zlikwidować jedną z bardziej aktywnych grup OUN w obwodzie rówieńskim, a mianowicie Trofyma Charczuka "Czada", rejonowego prowidnyka OUN, referenta SB, odznaczonego Brązowym Krzyżem Zasługi. Grupa ta w latach 1944–1948 przeprowadziła około stu akcji, w trakcie których zginęło ponad 150 osób (m.in. pełnomocnik operacyjny MWD Sus oraz przewodniczący komisji wyborczej Klewania Boczko). 2 marca 1948 roku bojownicy zabili naczelnika gospodarstwa pomocniczego więzienia MWD nr 1 – Seliwanowa.
W wyniku śledztwa funkcjonariusze służb specjalnych sowieckiej Ukrainy wpadli na trop upowców. 7 marca czteroosobowa grupa "Czada" została okrążona w chutorze Peresopnyćkym w rejonie rówieńskim, w gospodarstwie Ustina Skrypki. Wszyscy upowcy zginęli.
Jedną z najbardziej poszukiwanych osób w obwodzie drohobyckim był Roman Rezniak "Makomaćkyj", referent drohobyckiego nadrejonu OUN, wcześniej żołnierz batalionu "Nachtigall". Był on organizatorem wielu akcji przeciwko funkcjonariuszom służb specjalnych sowieckiej Ukrainy, za co otrzymał trzy srebrne krzyże OUN. Prawdopodobnie dzięki informacjom wywiadowczym NKWD dowiedziało się o prawdopodobnej trasie podróży Rezniaka i postanowiono przygotować zasadzkę. 18 lipca 1948 roku, o godz. 1.15 "Makomaćkyj" zginął w zasadzce grupy operacyjnej złożonej z żołnierzy 4. Roty 62. Dywizji, dowodzonej przez kpt. Koczkina i ppłk. Zurawliowa, trzy kilometry na południowy zachód od Truskawca.
4 listopada 1948 roku NKWD udało się w wyniku gry operacyjnej zlikwidować Zinowija Terszakowcia "Fedira", krajowego prowidnyka Kraju Lwowskiego. Kilka dni później w leśnym masywie koło wsi Griniew sowieckiej grupie pościgowej udało się zlikwidować referenta SB OUN Kraju Lwowskiego i zarazem następcę Arsenycza, Jarosława Diakona "Myrona".
Jak oceniali Sowieci, podwładni "Fedira" i "Myrona" tylko w latach 1947–1948 wykonali 635 akcji zbrojnych, zabijając 853 osoby spośród aktywu sowiecko-partyjnego i miejscowej ludności. 5 grudnia 1948 roku w rejonie Perehińsko NKWD udało się odnaleźć bunkier referenta SB prowidu Zachód-Karpaty Wołodymyra Lywyja "Mytara". "Mytar" zginął w walce razem ze swoją żoną i maszynistką.
Inną usilnie poszukiwaną osobą był szef sztabu UPA Ołeksa Hasyn. Uznawany ponoć za jednego z lepszych konspiratorów, wciąż pozostawał na wolności, choć Sowieci ogłaszali już jego śmierć, błędnie rozpoznając zabitych. Zgubiła go miłość do rodziny.
W styczniu 1949 roku Sowietom drogą agenturalną udało się ustalić, że we Lwowie na ul. Bogusławskiej 14 ukrywają się dzieci Hasyna. Dom został poddany ciągłej obserwacji. 31 stycznia 1949 roku Hasyn faktycznie się pojawił. Słysząc jednak w mieszkaniu głosy obcych mężczyzn (gospodynię odwiedzili goście), nie zapukał do drzwi i wyszedł na ulicę. Sowieccy funkcjonariusze zaczęli go śledzić.
Jeden z nich zamierzał wyprzedzić "Łycara", by zobaczyć jego twarz. Hasyn, zauważywszy prześladowców, wyciągnął pistolet, dwukrotnie strzelił i rzucił się do ucieczki w kierunku poczty głównej. Wskoczył do tramwaju, ale został zepchnięty ze schodka przez milicjanta. Widząc zbliżającą się pogoń, zranił jeszcze nadbiegającego milicjanta i strzelił sobie w usta, popełniając samobójstwo.
8 lutego 1949 roku Sowieci przypadkowo odnieśli spory sukces naWołyniu, likwidując Mykołę Kozaka "Smoka", "Wiwczara". Sukces ten był, jeśli wierzyć żonie "Orłana", dziełem przypadku. Grupa upowców została zmuszona do zorganizowania wyprawy zaopatrzeniowej. Zarekwirowali świniaka gospodarzowi. Nie zdawali sobie sprawy, że w sąsiedniej zagrodzie znajduje się zapasowy bunkier "Smoka".
Do wsi przyjechała grupa operacyjna w celu przeprowadzenia śledztwa. Pechowo dla siebie dokładnie tej samej nocy Kozak postanowił odwiedzić swój bunkier, aby zabrać materiały potrzebne mu do pracy. Upowcy w jasną, zimową noc podeszli do bunkra i na oczach funkcjonariuszy ukraińskiej NKWD weszli do niego.
Ci, nie czekając ranka, natychmiast zaatakowali. Wartownik zginął na polu. Dwóch upowców z ochrony "Wiwczar" odprawił, a sam spalił dokumenty i popełnił samobójstwo. Jednemu upowcowi, choć rannemu, udało się zbiec. Drugi zginął.