farolwebad1

A+ A A-

Cesarz Madagaskaru - Maurycy August Beniowski. Z Polski rodem (1)

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

beniowski maurycy 5964313    Rozpoczynamy druk nigdzie wcześniej niepublikowanej książki Kazimierza Kozuba, kreślącej postaci Polaków, którzy odcisnęli swoje piętno na dziejach świata. O Autorze: były poseł na Sejm i działacz Stronnictwa Ludowego. Ur. 6 lutego 1936 r., zmarł 3 czerwca 2014.

    
    Wstęp

    Urodzili się na polskich ziemiach, choć los sprawił, że po śmierci nie w ojczystej pochowano ich krainie. Czasem nawet nie wiadomo, czy mieli swoje mogiły...

    Jednych gnało w świat zwyczajne pragnienie przygody i poznania. Innych – a ci stanowili większość – zmusił do tego zły los albo szlachetne powołanie i pragnienie służenia innym nawet za cenę swego życia.

    Z reguły zdobyli w świecie szacunek i uznanie, czasem nawet zaszczyty. Weszli do dziejów wielu narodów, które uczciły ich pamięć nie tylko nazwami ulic i placów, ale i budową pomników czy nadaniem ich imion wyspom, górskim szczytom.

    Bohaterowie niniejszych opowieści są obecni także z reguły w polskiej historii i w polskiej pamięci – choć pamięć to coraz bardziej wyblakła i coraz mniej powszechna.

    Książka przypomina 38 tułaczy także po śmierci – ludzi z Polski rodem, których prochy spoczęły na wieki gdzieś w dalekich krajach. Z konieczności czyni to skrótowo. I raczej bez przesadnej powagi. Zwyczajnie – nie stroniąc od anegdot, a nawet plotek.

    Postaci zaprezentowane zostały w kolejności alfabetycznej nazwisk. Uwzględniono przy tym tylko bohaterów żyjących do wybuchu drugiej wojny światowej, bo polska tułaczka wywołana tą wojną oraz jej następstwa, to już temat na zupełnie inną opowieść.


Cesarz Madagaskaru (Maurycy August Beniowski)

    Wielu historyków dowodzi, że polskie pochodzenie Maurycego Augusta Beniowskiego i jego koneksje z wybitnymi Polakami to tylko zmyślenia, wytwór bujnej wyobraźni bohatera. Ale są i tacy, którzy widzą w Beniowskim uosobienie polskich losów w XVIII stuleciu.

    Faktem bezspornym jest w każdym razie to, że fantazji Beniowskiemu  nie brakowało. Przykładem jest choćby jego "Historia podróży", pamiętnik w czterech tomach, który został opublikowany prawie natychmiast po jego śmierci – i to na raz w kilku językach. W dziele tym prawda przeplata się ze zmyśleniami, a bezsporne fakty – z fantazją autora. Wszystko razem jest przy tym tak malownicze, że Beniowski i jego dzieje stanowią wdzięczny temat dla pisarzy, poetów i dramaturgów – nie tylko polskich. Początek dał niemiecki dramaturg – August von Kotzebue, którego sztukę "Hrabia Beniowski" grano już w parę lat po śmierci bohatera także w Warszawie, zresztą z Wojciechem Bogusławskim w roli tytułowej.

    Przyjmuje się (bo brakuje na to bezspornych dowodów), że Maurycy August Beniowski urodził się około roku 1741 w Werbowie pod Nitrą. Był ponoć wnukiem Polaka,  który niegdyś musiał uchodzić z okolic Krakowa pod opiekę cesarza Józefa I i państwa austrowęgierskiego.

    Z dokumentu podpisanego w 1777 roku przez samego Maurycego Augusta Beniowskiego i zdeponowanego w ówczesnym francuskim Ministerstwie Kolonii wynika, że z kolei on sam musiał uciekać w 1762 roku do Krakowa, gdzie najpierw służył (w stopniu majora) w kawalerii, a od roku 1768 był adiutantem tzw. konfederacji krakowskiej, która  następnie przyłączyła się do konfederacji barskiej. W wojskach tej ostatniej był ponoć nawet kwatermistrzem generalnym, w randze brygadiera. To właśnie wtedy miał się Beniowski zaprzyjaźnić z Franciszkiem Ksawerym Pułaskim, starszym bratem Kazimierza Pułaskiego – na którego potem tak często się powoływał, choć nie zawsze dawano mu wiarę.

    Faktem bezspornym jest w każdym bądź razie to, że walcząc po stronie konfederacji barskiej – został Beniowski wzięty do rosyjskiej niewoli, a następnie zesłany (jako Maurycy Biczewski – bo takie nazwisko podał) do Kazania. Z zesłania tego Beniowski uciekł szybko, ale został ujęty i ponownie zesłany – tym razem aż na Kamczatkę nad Morzem Ochockim, do twierdzy w Bolszoriecku.

    Zesłańczy trakt Beniowskiego wiódł przez Tobolsk na Syberii, w której to miejscowości 20 stycznia 1770 roku zaczął pisać swoje pamiętniki. Do Bolszoriecka dotarł dopiero w końcu tegoż roku, przy czym ostatni etap wędrówki przebył na statku łowczym "Święci Piotr i Paweł", którym dowodził kapitan Maksym Czurin. Szczegóły to o tyle istotne, że właśnie na pokładzie tego statku i dzięki pomocy kapitana Czurina (temu ostatniemu groził ponoć proces za osadzenie statku na mieliźnie) podjął Beniowski w maju 1771 roku udaną próbę ucieczki z Kamczatki – i to w dość licznym gronie zesłańców. Wszystko udało się – tłumaczy Beniowski w swoich pamiętnikach – głównie dzięki pomocy córki komendanta twierdzy w Bolszoriecku – niejakiego kapitana Niłowa, czarnookiej Afanasji, która była wśród uciekinierów, ale która zmarła potem na Tajwanie. Swemu romansowi z Afanasją Beniowski poświęca zresztą wiele miejsca w pamiętnikach, choć rosyjscy historycy dowodzą, że kapitan Niłow z Bolszoriecka córki nie miał...

    W każdym bądź razie jest faktem, że 23 września 1771 roku, po 134 dniach dramatycznej żeglugi, statek "Święci Piotr i Paweł" z Kamczatki, z około 70 osobami na pokładzie, dotarł do Makau, wówczas portugalskiej kolonii u wybrzeży Chin. Faktem jest również to, że w styczniu 1772 roku na statkach "Dauphin" i "Laverdi" spora część uciekinierów z Kamczatki udała się w dalszą podróż – ku Europie.

    W takich to okolicznościach przybił Beniowski w lutym 1772 roku do wyspy Ile de France (tak wówczas nazywał się dzisiejszy Mauritius) na Oceanie Indyjskim. Na wyspie tej stacjonowała francuska administracja kolonialna, która nie mogła sobie poradzić z podporządkowaniem Madagaskaru, będącego formalnie francuską kolonią od 1686 roku. Kiedy Beniowski dowiedział się o niepowodzeniach Francuzów – pośpieszył do Paryża, gdzie w lipcu 1772 roku na ręce francuskiego premiera – księcia d'Aiguillon, złożył swój plan zajęcia Madagaskaru.

    Francuzi rozważali projekt długo – wypłacając przez ten czas Beniowskiemu gażę pułkownika. Gaża ta nie została podwyższona nawet wówczas, gdy jesienią tegoż roku dwaj przywódcy konfederatów barskich na emigracji – marszałek Michał Hieronim Krasiński i generał Michał Ludwik Pac – wręczyli Beniowskiemu w Paryżu nominację generalską.

    Decyzja akceptująca plan Beniowskiego zapadła w marcu 1773 roku. (...) Osiedlił się na Madagaskarze nad ujściem rzeki Antanambalana do Zatoki Antongil, gdzie potem kazał wznieść osiedle Louisbourg, fort wojskowy Augusta oraz swoją ulubioną "stację wypoczynkową" w Dolinie Zdrowia. Nim to się stało – musiał stoczyć wiele bitew z miejscowymi wodzami plemiennymi. Już po pierwszym zwycięstwie uczynił jednak Beniowski gest, który przyniósł mu rozgłos: pokonanemu podał rękę i oświadczył, że traktuje go jak równego sobie.

    Sława Beniowskiego na Madagaskarze spotęgowała się jeszcze bardziej, gdy w lutym 1775 roku pewna stara Malgaszka, która po 50 latach niewoli wróciła od Francuzów, zaczęła rozpowiadać, iż Maurycy August Beniowski jest wnukiem malgaskiego władcy – Ramini Larizona, którego niegdyś wraz z całą jego rodziną sprzedano handlarzom niewolników.

    W takich to okolicznościach zebrał się Wielki Kobar, który 10 października 1776 roku obwołał Beniowskiego Wielkim Ampanskabe, czyli głównym władcą, a więc właściwie – cesarzem.

    Takim obrotem sprawy zaskoczeni byli Francuzi, którzy wezwali Beniowskiego do Paryża. On sam wierzył, że we Francji zdoła wszystko wyjaśnić, ale nie uzyskał nawet posłuchania na dworze. Rezultat był taki, że zrezygnował z francuskiej gaży, wędrując odtąd po Anglii i Austrii, a w końcu walcząc w tzw. wojnie bawarskiej.

    Będąc jeszcze w Paryżu – Beniowski spotkał wtedy Kazimierze Pułaskiego oraz zaprzyjaźnionego z Polakiem Benjamina Franklina, jednego z twórców niepodległości USA. Franklin prowadził wówczas w Paryżu tajne rokowania z Anglikami w sprawie uznania przez Wielką Brytanię niepodległości jej dawnej kolonii – Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, w zamian za wypłacenie Anglikom przedwojennych długów oraz odszkodowań za utraconą przez nich własność. Porozumienie w tych sprawach osiągnięto dopiero w 1783 roku, kiedy to podpisano tzw. traktat paryski (3 listopada).

    Powołując się na przyjaźń z Franklinem – Beniowski dwukrotnie wyjeżdżał do USA, ale dwukrotnie z nich wracał rozczarowany. W 1779 roku – kiedy to odrzucono jego starania o stopień pułkownika armii USA, i w 1782 roku – kiedy Amerykanie nie przyjęli jego propozycji utworzenia korpusu wojskowego złożonego z Niemców, a dowodzonego osobiście przez Beniowskiego.

    Od połowy 1782 roku Maurycy August Beniowski organizuje w Europie prywatny oddział zbrojny, z którym w dwa lata później – 7 lipca 1784 roku – przybija do brzegów Madagaskaru. Wyprawa zorganizowana została nie tylko bez zgody Francuzów, ale w tajemnicy przed nimi. Beniowski płynął ze swymi ludźmi do wybrzeży Afryki aż przez Brazylię, toteż w drodze zmarła połowa uczestników wyprawy. Te skromne siły, które Beniowskiemu zostały, pozwoliły mu jednak opanować francuską faktorię na Madagaskarze i objąć znowu władzę na wyspie.

    Francuzi zareagowali na taki obrót sprawy gniewnie: gubernator wyspy Ile de France wysyła przeciw Beniowskiemu ekspedycję karną pod dowództwem kapitana Larchera, z pułku stacjonującego w Pondicherry na wschodnim wybrzeżu Indii. W takich to właśnie okolicznościach 26 maja 1786 roku dochodzi do zbrojnego starcia pomiędzy skromnymi siłami Beniowskiego a 60 żołnierzami francuskimi. W bitwie tej padł tylko jeden zabity, ale był nim właśnie Maurycy August Beniowski, którego kula ugodziła w pierś. Pochowano go w pośpiechu na polu walki, gdzieś na brzegu rzeki Andranofotsy, pomiędzy dzisiejszymi miejscowościami Ambinanitelo i Maroantsera, ale miejsca jego wiecznego spoczynku dziś już nikt wskazać nie potrafi...

    Rękopis pamiętników Beniowskiego znalazł się w zagadkowych okolicznościach najpierw w rękach brytyjskiego uczonego – Johna Hyacintha de Magellana, z urodzenia Portugalczyka (nazywał się naprawdę Joao Jacinto de Magelhaes i był potomkiem słynnego podróżnika oraz odkrywcy – Fernao Magelhaesa, zwanego dziś powszechnie Magellanem), który brał czynny udział w przygotowaniu ostatniej ekspedycji Jamesa Cooka do Cieśniny Beringa, po której siedem lat wcześniej podróżował ponoć – jeśli wierzyć "Historii podróży hrabiego Maurycego Augusta Beniowskiego" – Beniowski. Na tej podstawie niektórzy współcześni wyciągają wniosek, że to nie Cook, lecz Beniowski przecierał po raz pierwszy szlaki żeglowne po Cieśninie Kurylskiej, wokół Wyspy Św. Wawrzyńca, u wybrzeży Alaski, w pobliżu Wysp Aleuckich, a wreszcie przez Morze Beringa na Pacyfik.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.