farolwebad1

A+ A A-

Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (42)

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

To prawo tożsamości finansów publicznych pokazuje ścisłą zależność matematyczną pomiędzy bilansem handlu zagranicznego a zadłużeniem sektora publicznego i prywatnego sektora krajowego oraz wyjaśnia w pełni sytuację załamania finansowego strefy euro.

Tę tożsamość finansową można ująć następująco: bilans krajowego sektora prywatnego + bilans krajowego sektora publicznego + bilans sektora zagranicznego = 0.

Prywatny sektor krajowy to krajowe gospodarstwa domowe i krajowe firmy. Krajowy sektor publiczny to rząd i samorządy lokalne oraz regionalne.

Sektor zagraniczny to reszta świata w postaci zagranicznych gospodarstw domowych, firm i rządów. Bilans każdego z sektorów to roczne zestawienie jego finansowych przychodów i wydatków. Deficyt jednego sektora musi się więc równać nadwyżce przynajmniej jednego z dwu pozostałych sektorów.

To oznacza, że jeśli kraje południowoeuropejskie mają tak ogromne deficyty bilansów krajowych sektorów publicznych, to muszą być one równoważone ogromnymi nadwyżkami bilansowymi sektora zagranicznego lub/i krajowego sektora prywatnego. Ponieważ krajowe sektory prywatne nie mają tak wielkich nadwyżek i są często również mniej lub bardziej zadłużone, to nadwyżki muszą mieć sektory zagraniczne i to one są głównym źródłem olbrzymich deficytów sektorów publicznych.

Mówiąc w uproszczeniu, to olbrzymie nadwyżki eksportowe Niemiec są głównym powodem olbrzymich deficytów rządowych i długów publicznych Grecji, Portugalii, Hiszpanii czy Włoch. A mówiąc jeszcze inaczej, to nie zła polityka finansowa ich rządów jest przyczyną góry długów publicznych. Tą przyczyną jest euro. Ale o tym nikt nie mówi głośno.

W 2005 roku Tymiński wziął jeszcze raz udział w wyborach prezydenckich w Polsce. Zaprosiła go do udziału w wyborach Ogólnopolska Koalicja Obywatelska O.K.O, zbierając niezbędne 100 tys. podpisów poparcia dla Tymińskiego. Tymiński podszedł wszakże do tych wyborów z dużą rezerwą.

Był ostrzegany, że w kierownictwie O.K.O są ludzie byłych komunistycznych służb specjalnych, a cała ta akcja polityczna może być zmontowana tylko po to, aby wyciągnąć od niego pieniądze i spalić go politycznie. Podjął jednak ryzyko związane ze startem w tych wyborach, gdyż jako kandydat na prezydenta podlegał lustracji. Chciał oczyścić się raz na zawsze z wysuwanych wobec niego zarzutów o agenturalność. Zobaczył też fikcję demokratycznych wyborów prezydenckich w Polsce. Zobaczył, jak media układu oligarchicznego oraz środowiska "Gazety Wyborczej" i postkomunistów łamią elementarne zasady równości wyborczej, wykluczając z kampanii przez przemilczanie większość kandydatów, a promując swoich polityków "Okrągłego Stołu". Zobaczył, jak głęboko stoczyło się w zawodową nicość polskie środowisko dziennikarskie, gdy w trakcie programu wyborczego TVN był zmuszony opuścić studio, nie chcąc być dalej obrażany przez prowadzącego dziennikarza. Więc kiedy otrzymał poparcie 0,16 proc. wyborców, uznał, iż nie ma już żadnych zobowiązań politycznych wobec polskich obywateli. Przy okazji wyborów mógł pokazać Polskę swej chińskiej żonie. Choć niewiele brakowało, aby nie mógł pokazać. Jako że wtedy była obywatelką Chin, polski MSZ odmówił jej wizy. Mimo iż była żoną polskiego obywatela. Dopiero w obawie przed grożącym skandalem, MSZ zmienił zdanie. Tymiński jest zresztą stale bojkotowany w Kanadzie przez polską ambasadę i konsulat. Najbardziej znany i poważany Polak w Kanadzie, nie jest nigdy zapraszany na oficjalne imprezy polskich przedstawicielstw dyplomatycznych w tym kraju. W rewanżu sam nie bierze udziału w imprezach polonijnych z udziałem przedstawicieli tegoż konsulatu i ambasady.

Tymiński na bieżąco śledzi sytuację w Polsce. Uważnie przygląda się i analizuje nade wszystko procesy gospodarcze i decyzje ekonomiczne kolejnych rządów. Po dziś dzień jest zdruzgotany decyzjami rządu Tuska, które doprowadziły w 2009 roku do faktycznej likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego. Rząd Tuska nie odwołał się od decyzji Komisji Europejskiej, nakazującej stoczniom w Szczecinie i Gdyni zwrot rządowej pomocy finansowej. Rząd Tuska nie zrobił nic, aby nie tylko znaleźć lub stworzyć nowy podmiot gospodarczy, by przejął produkcję w stoczniach.

"Zniszczyć taki przemysł stoczniowy jak w Polsce! Boże! Takie przemysły to budowały tylko nieliczne kraje jak Korea Południowa. I to przez dziesięciolecia. Oni mają w tej chwili bardzo dobry przemysł stoczniowy. Oni zbudowali ten przemysł z pełnym poparciem rządu i z jego dotacjami rządowymi. Ale to może zrobić tylko rząd patriotyczny. Przecież jeden z głównych przemysłów Korei to jest przemysł stoczniowy. I cała historia zaczęła się tak, że ich premier czy też prezydent zachował się jak szef mafii. Powiedział dużej koreańskiej firmie – albo założycie przemysł stoczniowy z moją pomocą – gdyż nie chciał, żeby to robił to jego rząd – albo was zniszczę urzędem podatkowym. Byli pod ścianą i musieli założyć stocznię, która powstała w trudnych warunkach geopolitycznych i ekonomicznych. Ale z pomocą rządu koreańskiego odniosła pełny sukces. I dzisiaj Korea jest największym producentem statków na świecie. I konkurują z Niemcami i z Brazylijczykami. Skutecznie. Ale to im zajęło z dwie dekady, żeby do tego doszli.

Komisja Europejska nie miała i nie ma nic przeciwko wspieraniu miliardami eurobanków, ale miała, gdy chodziło o sto milionów dla polskiego przemysłu stoczniowego. Bo ten przemysł był konkurencją dla Niemiec czy dla kogoś tam. I jak tam będzie rząd potulny jak w Polsce, to oczywiście zniszczyli i będą niszczyć dalej. Tysiące ludzi poszło na bruk i pójdzie na bruk. Gdzie tam tysiące. W takich przemysłach to jest klaster. To jest zgrupowanie firm produkujących statki. To jest produkcja stali, farb, turbin. Różne firmy są stowarzyszone z taką stocznią. Tak naprawdę to kilkadziesiąt tysięcy ludzi idzie na bruk. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi pomnożyć przez cztery w rodzinie. To ofiar będzie sto pięćdziesiąt, dwieście tysięcy ludzi. I co z tymi ludźmi zrobić? Jaki to jest koszt dla państwa? Jaki to jest dramat dla ludzi? Przecież najważniejszym zadaniem państwa powinno być, by tworzyć warunki, aby firmy powstawały i prosperowały. A nie były niszczone. Przecież to, co zrobiono z polskimi stoczniami, to była zbrodnia! To była zbrodnia przeciwko narodowi! Jak można było wszystko bezmyślnie zniszczyć w ten sposób!

No dobrze. Nie budujemy statków. Ale jest przemysłowa infrastruktura. Na jej bazie budujemy coś innego. Zbudujemy inne przemysły. Pomożemy. A tu nic. I jak się już raz rozpuści taką całą strukturę inżynieryjno-przemysłową, a tu chodzi o wartość ludzi, to już ta grupa przestaje istnieć. A zbudować taką grupę? Boże, ile to czasu potrzeba! A zbudować rynki dla takiej grupy? A zbudować powtarzalne i utrzymujące standardową jakość procesy technologiczne? To była zbrodnia gospodarcza! Polska musi być krajem »rozbójniczym«. Tylko nie może tego pokazać. To jest właśnie dyplomacja. Trzeba być rozbójnikiem w białych rękawiczkach. Gładkim. I czasem trzeba co innego mówić, a co innego robić. I trzeba znać łabędzi śpiew. Minister spraw zagranicznych powinien umieć śpiewać jak łabędź. Kiedy trzeba. Trzeba się umieć cały czas zginać. Ale nie tak jak minister Sikorski. Bo on się cały czas zgina, ale od tyłu. On jest tak przewidywalny. Wszystko co powie Waszyngton, Bruksela czy Berlin, to on wykona. Bo jemu chodzi o karierę. On dla prywatnej kariery zrobi wszystko. On jest przewidywalny. Niech Pan poda jeden przykład, kiedy on się postawił w czasie jego politycznej kariery? Jeden przykład, kiedy on się postawił i powiedział, że to jest niedopuszczalne. Że to jest sprzeczne z naszą racją stanu.

Nigdy. To, co to za minister? Przecież tyle było przypadków, że Polski trzeba było bronić stanowczo."

– Wyprzedaż w ręce obcego kapitału polskiego przemysłu i bankowości doprowadziła do stałej już sytuacji wywozu części polskiego dochodu narodowego za granicę. Z Polski wywozi się zyski, dywidendy i dochody z tytułu zagranicznej własności. Obrazuje to różnica pomiędzy polskim produktem krajowym brutto a polskim dochodem narodowym brutto w postaci tzw. dochodu z zagranicy. I tak, w 2007 roku, przy wielkości polskiego PKB 1 bln 177 mld zł, tzw. dochód z zagranicy wykazywał deficyt 42 mld zł. W 2010 roku to ujemne saldo wyniosło już 47 mld zł. Oznacza to ujemny bilans transferów finansowych z tytułu właśnie własności narodowej zysków i wynagrodzeń. Jest to stały transfer części polskiego PKB.

Wykazuje on stale deficyt rzędu ponad 40 mld zł rocznie. Roczniki statystyczne GUS nie podają niestety obu stron tego bilansu. A transfer polskiego PKB jest jeszcze wyższy, gdyż trzeba uwzględnić również głównie pomniejszający go transfer dochodów pracujących za granicą Polaków oraz polskich firm. Prawdopodobnie jest to wielkość nie mniejsza niż 10 mld zł. Poza tym jest to tylko wynik oficjalnych transferów finansowych. Do rejestrowanego wywozu zysków, dywidend i dochodów z tytułu obcej własności, trzeba by jeszcze doliczyć nierejestrowany wywóz ukryty w cenach produktów i usług transferowanych między zagranicznymi firmami-matkami a krajowymi firmami-córkami. Osiąga on prawdopodobnie równowartość transferu oficjalnego, a więc około 50 mld zł rocznie.

Tak więc co roku wywożonych jest z Polski około 100 mld zł. Jest to jeszcze jedna cena wyprzedaży w obce ręce polskiego majątku gospodarczego.

Kraje zachodnie, a szczególnie Niemcy, świadomie wykorzystały szokową transformację Polski, a w mniejszym lub większym stopniu również pozostałych krajów Europy Środkowowschodniej, do eksportu swego bezrobocia do Polski i krajów środkowoeuropejskich poprzez deficytową dla tych krajów wymianę handlową.

Mieczysław Kabaj nazwał tę strategię ekonomiczną "polityką zubożenia sąsiada". Polegała ona, jak wynika z analizowanego przez M. Kabaja studium niemieckiego instytutu nadań ekonomicznych, na przejściu w wymianie handlowej krajów UE z krajami środkowoeuropejskimi (bez państw byłego ZSRS) z deficytu przekraczającego 1,2 mld USD w 1990 roku, do nadwyżki przekraczającej 8 mld USD w 1995 roku.

Już w pierwszej połowie lat 90. XX wieku, kraje środkowoeuropejskie utraciły dzięki szokowej transformacji międzynarodową konkurencyjność w wielu ówcześnie nowoczesnych podsektorach, jak przemysł maszynowy, elektronika, chemia, a nawet w artykułach rolno-spożywczych, wykazując zaś nadwyżki handlowe z krajami zachodniej Europy w podsektorach nisko przetworzonej produkcji wyjściowej lub wysoce pracochłonnej, jak węgiel, odzież, skóry, drewno i meble, stal i metale kolorowe czy szkło.

Studium zawierało również prognozę rosnącej nadwyżki w wymianie handlowej między ówczesną UE a krajami Europy Środkowowschodniej, która miała się zwiększyć docelowo do 25 – 30 mld USD rocznie, acz jak zauważa M. Kabaj, już w 1998 roku nadwyżka ta osiągnęła poziom 25 mld USD.
Za zwiększającą się nadwyżką w wymianie handlowej idzie wszakże "eksport bezrobocia", czy też "import miejsc pracy", co pozwoliło 15 krajom ówczesnej UE zasadniczo zwiększyć zatrudnienie. W okresie lat 1951–1995, a więc w ciągu 45 lat, liczba pracujących w 15 krajach należących obecnie do UE zwiększyła się o 14 mln osób, tj. o 31 tys. rocznie. W okresie zaś lat 1996 – 2004, czyli 9 lat, liczba pracujących wzrosła o prawie 20 mln. A więc średnioroczny wzrost zatrudnienia w tych krajach był w okresie 1996–2004 70-krotnie większy. "Był to swoisty cud gospodarczy." Ten cud polegał na eksporcie bezrobocia nade wszystko do Polski, z wszystkimi tego dla Polaków konsekwencjami.

"W latach 1990–2005 zlikwidowano 5 mln miejsc pracy – jak to wyliczył M. Kabaj – a ludność w wieku produkcyjnym zwiększyła się o ponad 2 mln osób."

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.