farolwebad1

A+ A A-

Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (40)

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

Lepper przejął program Tymińskiego i jego hasło – "Balcerowicz musi odejść!". I Lepper został, jego zdaniem, stworzony celowo, by przejąć jego elektorat. "Jego mechanizm finansowania polegał na zatwierdzaniu funduszy na szkolenie rolników, a były to pieniądze przyznane na ten cel przez rząd USA. Nieznany wówczas Andrzej Lepper mógł z tego powodu jeździć ze swoją świtą po całej Polsce mercedesem i budować nową partię polityczną z cudzych pieniędzy. W praktyce przyjeżdżał do wsi, gdzie zbierał rolników w świetlicy i po krótkiej pogadance politycznej, prosił o podpisanie listy obecności. Za swój podpis każdy rolnik dostawał kilkaset złotych. Jego zadaniem od samego początku było wypchnięcie Partii X, której byłem liderem na scenie politycznej".
"W 1992 r. spotkałem się z Andrzejem Lepperem. Ludzie z Partii X donosili mi, że »Samoobrona« ma program bardzo podobny do naszego. Zafrapowało mnie to, że nie wiedziałem, skąd wziął się Lepper i co to za człowiek. Partia X zawsze szukała koalicjanta. Więc pod presją wielu członków partii zgodziłem się na spotkanie z Lepperem. Umówiłem się z nim na lunch w warszawskim Domu Dziennikarza przy ul. Foksal. Przyszedł z obstawą. Od pierwszego momentu zrobił na mnie wrażenie gbura. Rozmowa nie kleiła się. Rozstaliśmy się z niczym po półgodzinie".


"O Andrzeju Lepperze i jego »Samoobronie« mówiły wtedy wszystkie media, kiedy w tym samym czasie Partię X całkowicie wyciszano, a jeśli już wspominano o nas, to tylko negatywnie. Nawet członkowie Partii X nagabywali mnie o połączenie sił z »Samoobroną«, gdyż mieli taki sam program jak my. Na miesiąc przed wyborami do Sejmu w 1993 roku, nagle wypowiedziano Partii X lokal na Nowym Świecie w Warszawie i oddano go »Samoobronie« z jedynym naszym telefonem. W czasie kampanii wyborczej Lepper nie tylko głosił wszystkie tezy naszej platformy wyborczej, znanej jako »Plan X«, ale z pomocą wtyczek w naszej partii nawet wyprzedzał nas z naszymi tematami odcinka wyborczego w telewizji. Była to bardzo skuteczna strategia, z którą nie mogliśmy dać sobie rady, ponieważ elektorat Partii X w wyniku tej akcji był całkowicie zdezorientowany. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić i to właściwie zmusiło mnie do opuszczenia polskiej sceny politycznej w 1994 roku".
Tymiński uważa, że za politycznym stworzeniem Leppera i jego "Samoobrony" stał lider postkomunistów Leszek Miller. Jego zdaniem, to Miller stworzył Leppera, by Tymińskiego zniszczyć politycznie i odebrać mu jego elektorat. Tymiński uważa Millera za najskuteczniejszego polityka w Polsce i na swój sposób go podziwia. Ale tak, jak podziwia się okazałego i niezwykle groźnego węża. Millera poznał osobiście, gdy ten przyjechał do niego dwukrotnie do Komorowa. Wspomina, że świetnie się z nim towarzysko pije wódkę. Miller sondował jego plany polityczne. Ale ponoć też i możliwości współpracy politycznej z Tymińskim. Postkomuniści przygotowywali się bowiem do kolejnych wyborów prezydenckich.
W 1992 roku na bankiecie w ambasadzie Chińskiej Republiki Ludowej Tymiński poznał byłego premiera M. Rakowskiego. "A Rakowski w trakcie grzecznościowej ze mną rozmowy głośno krzyknął: – »Olek, chodźże tutaj, zapoznam cię z Tymińskim«. Podszedł do nas młody człowiek, skulony jak zbity pies i bojaźliwie, bez słowa podał mi rękę i szybko się zwinął. Tak poznałem młodego lidera SLD, późniejszego prezydenta RP przez dwie kadencje. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Rakowski i Kwaśniewski byli wspólnikami PRL-owskiej spółki »Interster«. Ta spółka jeszcze przed 1989 rokiem skorzystała z ogromnych sum bezzwrotnych pożyczek, które pochodziły z Ministerstwa Sportu, gdzie Kwaśniewski był ministrem. W czasie wyborów w 1990 roku dostałem od »Solidarności« w Gdańsku dokumenty potwierdzające, że ludzie bliscy Aleksandra Kwaśniewskiego na krótko przed wyborami prezydenckimi w 1990 roku, zaaranżowali wpłatę dużej sumy na korzyść kampanii Lecha Wałęsy".
W wyborach w 1993 roku Partia X nie przekroczyła progu 5 proc. i nie weszła do Sejmu. Tymiński wrócił do Kanady w 1994 roku. Chciał, aby jego dzieci chodziły do szkoły w Toronto. Nie zerwał jednak kontaktów z krajem. Zostawił w Polsce swoją Partię X, która miała zebrać 100 tys. podpisów pod jego kandydaturą w kolejnych wyborach prezydenckich w 1995 roku. Ale jego partia nic nie zrobiła. Jeszcze raz spotkał się z Lepperem. Zjedli razem kolację, ale znów nie było o czym rozmawiać. 5 sierpnia 2011 roku, w piątek o godz. 16.20, w pomieszczeniach partii "Samoobrona" znaleziono zwłoki Andrzeja Leppera, powieszonego w łazience na sznurze przymocowanym do worka bokserskiego. W mojej ocenie okoliczności wskazują, że to było morderstwo, a wręcz egzekucja, podobnie jak w wypadku małżeństwa premierostwa Jaroszewiczów, gen. Marka Papały czy gen. Sławomira Petelickiego. Kontekst zaś polityczny tego morderstwa każe brać pod uwagę nade wszystko grupę zawodowych morderców, ów pluton śmierci rodzimej postkomunistycznej oligarchii. Po dość długim dochodzeniu prokuratura uznała śmierć Leppera za samobójstwo. W tym samym czasie pojawiło się w Polsce nowe określenie – seryjny samobójca.
"Po tym, jak w 1995 r. Partia X nie zdołała zebrać 100 tys. podpisów pod moją kandydaturą – wspomina Tymiński – wróciłem na stałe do Kanady. Pod moją nieobecność szefem partii został Józef Kossecki. Ja pozostałem jej przywódcą honorowym. Na jednym z zebrań okręgowych Partii X postanowiono zmienić jej nazwę na Partię X Polskich Patriotów. Gdybym tam był, stanowczo bym się temu przeciwstawił. Zawsze uważałem, że nazwa partii musi być krótka. Partia X, mimo że podupadła, miała swoją markę i renomę na rynku politycznym. Poza tym dlaczego miałbym chodzić z tabliczką »jestem polskim patriotą«. Nie lubię afiszować się czymś, co jest oczywiste. Wiadomo przecież, że każda partia powinna być patriotyczna. Ale Kossecki uległ presji. I wpadł w pułapkę. Bo zgodnie ze statutem Partii X jej nazwę mógł zmienić kongres, a nie okręgowe zebranie działaczy. Sąd rejestrowy partii politycznych przyłapał nas na tym i z tak błahego powodu Partia X została zdelegalizowana. Wysyłano nam wprawdzie ostrzegawcze zawiadomienia, ale na adres starej siedziby partii, gdzie w międzyczasie zainstalowało się biuro Leppera. Myśmy tej korespondencji nigdy nie dostali. To nie była pomyłka, tylko zastawiona na nas pułapka. Złożyłem w tej sprawie apelację do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Leży ona tam do tej pory".
"W 1991 roku zostałem wyeliminowany oszustwem sądowym. A w 1993 roku już byłem zabity ostatecznie Lepperem i »Samoobroną«. Wtedy już wiedziałem, że jak im nie zadziała ten schemat, to nas wykończą innym sposobem. Bo mieli na to wszystkie środki i doradców z zagranicy. Myśmy w Partii X nie mieli pieniędzy, a oni sobie przyznali zwrot wydatków na kampanię z budżetu państwa. No to już była taka bariera, że tego nie można już było przeskoczyć. Podpisy można było przeskoczyć. Ale nie można było przeskoczyć pieniędzy. Kampania wyborcza to jest wojna. A na wojnę trzeba mieć pieniądze przygotowane w kufrze. A Polacy nie mają w zwyczaju, żeby dawać pieniądze na politykę. A w Partii X było tak: – »Niech pan założy gazetę ogólnopolską! Dlaczego pan nie ma gazety?«. A czy ktoś dał na to pieniądze? – »Niech pan założy«. To jest takie komunistyczne. Taki komunizm ziejący z ludzi. – »Niech pan da. Niech pan to zorganizuje«. A przecież to dla nich. Nie było chętnych do żadnego konkretnego wysiłku, choćby upieczenia ciasta na piknik partyjny. Wszyscy tylko chętnie politykowali. Chociaż to nie była polityka".
Tymiński śmiertelnie wystraszył swym sukcesem wyborczym zarówno ośrodek prowadzący szokową transformację, jak i ośrodki wspierające. Tak ośrodek postkomunistyczny, jak i postsolidarnościowe. Zmobilizowanie przez niego samego czterech milionów ludzi w kilka zaledwie tygodni, a następnie co najmniej utrzymanie tej mobilizacji przez dwa tygodnie, mimo zmasowanego ataku propagandowego całego systemu medialnego i politycznego, zostało odebrane jako śmiertelne zagrożenie całego polskiego establishmentu politycznego. I dlatego Tymiński został zdefiniowany jako wróg polityczny numer 1. Mimo swej przegranej z Wałęsą. Dla kompradorskich elit politycznych III Rzeczpospolitej stał się politykiem wyklętym. Na ćwierćwiecze jego nazwisko zniknęło z przestrzeni publicznej. Jeśli się czasem pojawiało, to wyłącznie w kontekście negatywnym – od prześmiewczego, po szyderczy. Wyklęto go.
Sam Tymiński zapłacił za swój i olbrzymi sukces, i ciężką porażkę, bardzo wysoką cenę osobistą. Mimo swej niezwykłej odporności psychicznej, wzmocnionej praktykami w peruwiańskiej dżungli, przez całe lata przychodził do siebie. Przez blisko dziesięć lat wracał do swej formy psychicznej, emocjonalnej i intelektualnej sprzed wyborów prezydenckich w 1990 roku. Ceną była utrata kreatywności zawodowej i życiowej dynamiki, ale i głęboki psychiczny dyskomfort. Po powrocie do Kanady nie mógł się odnaleźć. Przyjeżdżał często na swoją farmę, brał kilof i godzinami walił nim po kamienistych pagórkach, kopiąc doły pod sadzonki drzew. I też nie pomagało.
Prezydent Wałęsa z końcem grudnia 1990 roku powołał na stanowisko premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, z Balcerowiczem ponownie w roli ministra finansów i wicepremiera. Na ponowne powołanie Balcerowicza presję wywierała ambasada Stanów Zjednoczonych, traktując jego osobę jako gwaranta realizacji amerykańskich interesów gospodarczych w Polsce. Nie tylko zresztą amerykańskich. Ówczesny minister finansów Niemiec Theo Weigel uznał publicznie Balcerowicza jeszcze w 1990 roku za "najlepszą inwestycję niemiecką w Polsce". Rząd Bieleckiego-Balcerowicza w pełni kontynuował realizację planu Sorosa-Sachsa. Balcerowicz, dusząc stale popyt, realizował politykę recesji gospodarczej. W 1991 roku produkcja przemysłowa spadła jeszcze o blisko 12 proc., a produkt krajowy brutto o 7 proc. Największe załamanie nastąpiło w transporcie, hutnictwie, górnictwie, przemyśle włókienniczym i elektromaszynowym. Rekordowo wzrosło bezrobocie. Liczba bezrobotnych przez rok 1991 uległa podwojeniu, osiągając poziom 2,1 mln ludzi, tj. 12,2 proc. ogółu siły roboczej. Jednorazowe przejście w rozliczeniach wymiany handlowej z ZSRS z rubli transferowych na wolne dewizy, bez zastosowania amortyzatorów tego szoku w postaci towarowej wymiany barterowej, doprowadziło do spadku polskiego eksportu o połowę, a radykalnego wzrostu cen rosyjskich nośników energii oraz pogłębienia recesji w Polsce. "(...) pod hasłem wymiany wyłącznie w »twardej walucie« – pisał w 1993 roku prof. Balcerek – najkorzystniejszy dla polskich producentów rynek wschodni został zablokowany, a rządy »postsolidarnościowe« zapomniały, że 40 proc. światowej wymiany handlowej dokonuje się w ramach barteru". Rząd Bieleckiego-Balcerowicza przyspieszył proces administracyjnej, a pozagiełdowej wyprzedaży przedsiębiorstw państwowych. "Metodą likwidacyjną – pisze J. Dudek – sprywatyzowano w 1991 r. 247 przedsiębiorstw, dokonano też prywatyzacji kapitałowej 24 firm, zaś kolejne 250 przygotowano do sprzedaży". Wszystko to było robione w sytuacji, gdy zdolność do wykupu polskiego majątku przemysłowego przez polskie społeczeństwo sięgała 1-3 proc. jego wartości księgowej, a możliwości uwłaszczenia pracowniczego i obywatelskiego były zablokowane. Stworzono więc optymalną sytuację rynkową dla wyprzedaży polskich przedsiębiorstw za bezcen, głównie w ręce obcego kapitału.

Ostatnio zmieniany sobota, 13 grudzień 2014 09:50
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.