farolwebad1

A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...

Torontońscy policjanci zachodzą w głowę, kto i dlaczego powiesił wrak samochodu na kablu i spuścił go z Leaside Bridge. W środę rano dziesiątki kierowców zawracało, żeby przekonać się, czy samochód naprawdę zwisa z mostu i że to nie przywidzenia. Niebieski sedan rzeczywiście kołysał się na kablu. Na miejscu, niedaleko Don Valley Parkway, od razu zjawiła się policja, straż pożarna i karetki pogotowia. Szybko okazało się, że w aucie nie ma pasażerów, nie ma nawet silnika ani rejestracji, a do tego teren wokół ogrodzony jest żółtą taśmą, rozpiętą bynajmniej nie przez policję.

Na 911 zadzwonił konstabl Victor Kwong, który rano jechał do pracy. Jego teściowa, która jechała z nim, zauważyła wiszący samochód. Kwong podkreśla, że tego rodzaju żarty i wybryki zagrażają bezpieczeństwu publicznemu. Mówi, że pod mostem chodzą piesi, to popularne miejsce na spacery z psami. Nie można sobie po prostu czegoś powiesić pod mostem. Policja wszczęła dochodzenie i możliwe, że ktoś usłyszy zarzuty.

Około 8 rano policja sądziła, że znalazła rozwiązanie zagadki i nawet napisała na twitterze, że samochód był wykorzystywany podczas kręcenia filmu. Parę minut później okazało się jednak, że w tym miejscu nikt filmu nie kręcił.

Samochód postawiono na ziemi tuż przed 10 rano, trzy godziny po otrzymaniu zgłoszenia. Kapitan straży pożarnej Adrian Ratushniak powiedział, że takiej akcji jeszcze nie widział, mimo że pracuje w straży od 30 lat.

Ostatnio zmieniany środa, 02 maj 2018 22:47
środa, 02 maj 2018 14:35

Wybory po nowemu

Napisane przez

Rząd federalny przedstawił propozycje zmian w prawie wyborczym. Ustawa wprowadza nowe ograniczenia długości kampanii i wydatków poniesionych w okresie bezpośrednio poprzedzającym kampanię, a także proponuje nowe zasady dotyczące zaangażowania politycznego stron trzecich. Do tego partie będą musiały ujawniać, jakiego rodzaju informacje pozyskiwane od wyborców gromadzą, w jaki sposób dane są chronione i czy mogą być sprzedawane. Minister ds. instytucji demokratycznych Scott Brison powiedział, że zmiany wychodzą naprzeciw sytuacji w XXI wieku. W ten sposób wybory mają być bardziej efektywne, „inkluzywne” i wydajne. Ustawa będzie przedmiotem debaty w nadchodzących dniach. Rządowi będzie zależało na wprowadzeniu jej w życie przed przyszłorocznymi wyborami federalnymi.

Według ustawy C-76 oficjalna kampania wyborcza nie może trwać dłużej niż 50 dni. Ostatnim razem rwała rekordowo długo – 78 dni. Liberałowie chcą też uregulować kwestię wydatków w okresie przedwyborczym. W przypadku, gdy wybory będą się odbywać tradycyjne w październiku, okres przedwyborczy będzie się zaczynał 30 czerwca i trwał do momentu rozpoczęcia oficjalnej kampanii wyborczej. W tym czasie partie polityczne będą mogły wydać na reklamy i akcje informacyjne 1,5 miliona dolarów. Ze spraw organizacyjnych, komisarz ds. wyborów zacznie znów podlegać Elections Canada (wcześniejszą zmianę wprowadził rząd premiera Harpera). Liberałowie zniosą też wprowadzony przez konserwatystów zakaz głosowania przez osoby, które przez pięć kolejnych lat mieszkają poza Kanadą. Zdaniem ministra Brisona dzięki temu ponad milion Kanadyjczyków odzyska prawo głosu.

Jeśli chodzi o „wpływy zagraniczne”, rząd chce, by organizacje sprzedające przestrzeń reklamową nie mogły „świadomie” przyjmować reklam od podmiotów zagranicznych, które będzie obowiązywał zakaz angażowania się w kampanię.

Dalej tzw. strony trzecie będą mogły wydać nie więcej niż 500 000 dol. w czasie oficjalnej kampanii, ale zmienią się wymagania dotyczące sprawozdawczości. Organizacje nie będą mogły współpracować ze sobą i próbować w ten sposób obejść ograniczenia dotyczące kwot i przyjmowania pieniędzy od podmiotów zagranicznych.

Ontaryjskie firmy ubezpieczeniowe zarabiają krocie na kierowcach, którzy najczęściej przepłacają za policy, piszą autorzy raportu przygotowanego na zlecenie Ontario Trial Lawyers Association. Autor raportu Fred Lazar, profesor ekonomii z Schulich School of Business przy York University, szacuje, że wpływy ubezpieczalni z tego tytułu przed opodatkowaniem w latach 2011-16 wyniosły 5 miliardów dolarów. W samym 2016 roku było to około 1,5 miliarda i kwota zysku wynikającego z zawyżonych składek była o jakieś 60 proc. wyższa niż w roku 2011. Wychodzi na to, że każdy ubezpieczony w analizowanym okresie zapłacił o 143 dol. rocznie za dużo (na jedną posiadaną polisę). Uzbierała się z tego kwota stanowiąca 9,5 proc. wszystkich składek ubezpieczeniowych zapłaconych w latach 2011-16.

Podczas sesji pytań w parlamencie prowincyjnym minister finansów Charles Sousa powiedział, że rząd wie o alarmująco wysokich cenach ubezpieczeń i stara się zwiększać ochronę konsumentów, zwalczać oszustwa i zapewniać osobom rannym w wypadkach komunikacyjnych dostęp do niezbędnej opieki medycznej. Minister przypomniał, że rządowi udało się zmniejszyć składki ubezpieczeń o 11 proc. To jednak mniej niż obiecywane w 2013 roku 15 proc. Cel miał być osiągnięty w sierpniu 2015 roku.

Rzecznik prasowy Insurance Bureau of Canada twierdzi, że raport Lazara jest bardzo niedokładny i opiera się na przybliżeniach. Podkreśla, że ubezpieczyciele wypłacają 1,03 dol. za każdego dolara wpłaconego w ramach składek, a koszt obsługi wniosków o wypłatę odszkodowania rośnie średnio o 4,5 proc. rocznie, czyli w okresie od 2012 do 2016 roku wzrósł o 19 proc.

Hydro One podaje, że na zlecenie rządu prowincji prowadzi przegląd umów dotyczących wynagrodzenia zarządu. Informację podał oficjalnie minister energetyki Glenn Thibeault. „Dla rządu najważniejsza jest sprawiedliwość i chcemy, by rada dyrektorów kierowała się poczuciem sprawiedliwości decydując o wynagrodzeniach, żeby ustalane stawki były sprawiedliwe wobec mieszkańców Ontario”, powiedział minister. Przewodniczący rady Hydro One w osobnym oświadczeniu podał, że zakład ma przeprowadzić konsultacje z innymi akcjonariuszami i zapytać o opinię niezależnych doradców.

Kilka tygodni temu lider konserwatystów Doug Ford powiedział, że jeśli jego partia wygra, zwolni wszystkich dyrektorów. W takim wypadku CEO Hydro One Mayo Schmidt, który w zeszłym roku zarobił 6,2 miliona dolarów, dostałby co najmniej 10,7 miliona odprawy. Minister Thibeault podczas swojego wystąpienia nawiązał do wypowiedzi Forda i zaznaczył, że wynagrodzenia zarządu mają się nijak do obniżanie rachunków za prąd. Ford skonkludował, że rząd teraz zajął się sprawą wynagrodzeń dyrektorów, bo sprawa „klubu milionerów pani premier” ujrzała światło dzienne akurat przed wyborami.

Funkcjonariusze służb granicznych są tak samo sfrustrowani sytuacją na południowej granicy jak część obywateli, powiedział w wywiadzie udzielonym Toronto Sun funkcjonariusz CBSA, który chce pozostać anonimowy. Rząd stara się jakoś nadrabiać zaległości, ale ma braki w egzekwowaniu prawa.

Według Toronto Sun pojazdy CBSA przyjeżdżają na Roxham Rd. w Quebeku, tymczasem porządku na nieoficjalnych przejściach powinno pilnować tylko RCMP. Zadaniem RCMP jest zatrzymywanie nielegalnych imigrantów i kierowanie ich do CBSA. CBSA zajmuje się ochroną granicy i egzekwowaniem prawa imigracyjnego, m.in. Safe Third Country Agreement, które zakazuje napływu uchodźców ubiegających się o azyl z krajów uznawanych za bezpieczne (takich krajem są Stany Zjednoczone).

Funkcjonariusz CBSA proszony o wyjaśnienie stwierdził, że są dwa możliwe wytłumaczenia – albo Roxham Rd. jest teraz oficjalnym przejściem i strefą kontroli granicznej, w której obowiązuje Safe Third Country Agreement tak jak na innych przejściach, albo tak nie jest i właściwie wszystkie działania podejmowane w tym miejscu przez służby graniczne są nieważne. Podkreślił, że wszyscy nielegalni imigranci powinni być skierowani do oficjalnego przejścia. Nawiązał do zapraszania imigrantów do Kanady przez premiera Trudeau. „Mogą przeczytać, co Trudeau pisze na twitterze, a znaków mówiących, że przekraczanie granicy w tym miejscu jest nielegalne, już nie widzą”, stwierdził.

Ostatnio zmieniany środa, 02 maj 2018 09:07
wtorek, 01 maj 2018 19:21

Ford zabuduje Greenbelt

Napisane przez

Konserwatyści chcą dopuścić budownictwo mieszkaniowe w obszarze Greenbelt wokół GTA. Doug Ford zastrzega, że oczywiście nie w całym obszarze chronionym, ale w znacznej części. Podkreśla, że popyt na domy jednorodzinne jest olbrzymi, ale w warunkach ograniczonej podaży ceny dawno przestały być przystępne. Trzeba zacząć budować przystępne domy.

Fragment nagrania z wypowiedzią Forda przedstawił minister środowiska Chris Ballard. Ballard jest kandydatem liberałów w okręgu Newmarket-Aurora. Mówi, że konserwatyści mają za nic ochronę środowiska. Ich polityka zachęca do ekspansji miast, zagraża ziemi uprawnej, lasom, łąkom i rzekom.

Ford pytany o plany względem Greenbeltu wyjaśnia, że każda część terenu będzie zastąpiona inną. W ten sposób powierzchnia chronionego obszaru zielonego ma się nie zmienić.

Greenbelt pokrywa 325-kilometrowy pas od Oak Ridges Moraine do rzeki Niagara. Obszar został objęty ochroną w 2005 roku.

wtorek, 01 maj 2018 18:09

Jak odkorkować Albertę?

Napisane przez

Rurociągi transportujące ropę z Alberty są obciążone do granic możliwości i producenci czekają na umożliwienie przewozu koleją. W minionych miesiącach Imperial Oil musiał ograniczyć produkcję ropy z piasków bitumicznych, ponieważ nie miał jak jej dostarczać. W pierwszym kwartale produkcja została zmniejszona o około 12 000 baryłek dziennie. Podobną decyzję musiał podjąć zarząd Husky Energy – zmniejszył produkcję o 5000 baryłek dziennie. Cenovus stale dostosowuje wielkość produkcji do bieżących możliwości transportowych i zasadniczo też wysyła mniej ropy niż może.

Transport rurociągiem do rafinerii jest tańszy i szybszy niż koleją. Obecna infrastruktura jest w pełni wykorzystywana, a nowe projekty – rozbudowa Trans Mountain realizowana przez Kinder Morgan, zastępcza Linia 3 rurociągu Enbridge’a i Keystone XL TransCanada – są opóźnione. Możliwości transportu koleją są niestety ograniczone. Pociągi wożą zboże po wyjątkowo urodzajnym ubiegłym roku. Do tego kolej ma opóźnienia związane z mroźną zimą. Sytuacja na torach ma szansę rozładować się w drugiej połowie roku. Dopiero wtedy będzie mogło ruszyć więcej cystern z ropą.

Alberta potrzebuje nowego rurociągu, który pozwalałby na przesyłanie od 100 000 do 300 000 baryłek ropy dziennie. Potrzeby będą jednak rosły w miarę oddawania nowych projektów, jak np. Fort Hills Suncora. Prowincyjny terminal kolejowy może odbierać około 600 000 baryłek ropy dziennie, ale na chwilę obecną miejsca w cysternach jest tylko na 100 000.

Cenovus prowadzi rozmowy z CN i CP odnośnie transportu i spodziewa się, że przewóz ropy koleją będzie go koszotował od 14 do 18 dol. za baryłkę. Jak widać koszt transportu jest podstawowym powodem, dla którego ceny ropy w Albercie są znacznie niższe niż w pozostałych częściach kontynentu. W lutym Western Canada Select (WCS) kosztowała mniej więcej 30 dol. amerykańskich mniej niż West Texas Intermediate (WTI). Teraz różnica wynosi około 17 dol., ale to i tak więcej niż zwykle (przeważnie jest to 10 dol.).

Właściciel chińskiej restauracji w centrum Toronto będzie musiał zapłacić 10 000 dolarów odszkodowania ciemnoskóremu mężczyźnie, od którego w 2014 roku wymagał przedpłaty za posiłek. Ontaryjski trybunał praw człowieka orzekł, że wówczas 27-letni Emile Wickham doświadczył dyskryminacji rasowej.

Incydent miał miejsce rano w maju 2014 roku, kiedy Wickham z okazji swoich urodzin poszedł z trójką przyjaciół (również ciemnoskórych) do restauracji Hong Shing na rogu Dundas Street West i Centre Avenue. Gdy usiedli, kelner poinformował ich, że będą musieli zapłacić przed otrzymaniem posiłku, takie zasady panują w lokalu. Wickham początkowo zgodził się zapłacić rachunek z góry, ale potem coś mu zaczęło nie pasować. Zapytał innych klientów, czy oni też musieli płacić wcześniej. Przy każdym stoliku odpowiedziano mu, że nie. Wickham i jego przyjaciele byli jedynymi ciemnoskórymi klientami w tamtym momencie. Mężczyzna zwrócił uwagę kelnerowi i restauracja zaproponowała mu zwrot, który przyjął. Wickham mówi, że on i jego znajomi poczuli się odrzuceni, nie mieli już ochoty jeść ani iść nigdzie indziej.

Wickham na początku myślał o zorganizowaniu protestu, ale ostatecznie złożył formalną skargę w trybunale. Podkreśla, że jego zwycięstwo jest zwycięstwem wszystkich ciemnoskórych w Toronto. Wickham i jego prawnik z Ontario's Human Rights Legal Support Centre domagali się od właściciela restauracji formalnych przeprosin i umieszczenia w widocznym miejscu informacji, że w lokalu nie wymaga się przedpłaty za posiłki. Te żądania zostały odrzucone.

Wickham mówi, ze właściciele restauracji nie traktowali poważnie procesu i nie chcieli z nim szczerze porozmawiać.

7 maja o godzinie 1:55 po południu będzie testowany krajowy system alarmowy (National Public Alerting System) znany jako Alert Ready. Do tej pory alarmy były transmitowane przez radio i telewizję. 6 maja zostaną do niego włączone również smartfony. Czyli podczas poniedziałkowego testu telefony wyświetlą powiadomienie tekstowe, a do tego w urządzeniach włączy się dzwonek alarmowy, podobny do dźwięku syreny.

7 maja test będzie przeprowadzony w Ontario i Quebeku. W pozostałych częściach kraju nastąpi to 9 maja.

Powiadomienia o alarmach w ramach systemu Alert Ready mają być wysyłane tylko w sytuacjach zagrożenia życia do osób, których to zagrożenie dotyczy. Przykładowe zagrożenia to pożary, klęski żywiołowe takie jak trzęsienia ziemi czy tornada, zagrożenia terrorystyczne, zanieczyszczenia biologiczne (np. wody i powietrza), alarmy cywilne (np. Amber Alert). Z otrzymywania powiadomień alarmowych nie można zrezygnować. Właściciele smartfonów powinni otrzymywać od operatorów sieci sms-y  dotyczące systemu alarmowego (co najmniej jednego rocznie przez następne dwa lata).

PAP - Pieszo do rodziny w Białymstoku postanowiła iść 79-letnia kobieta, która przyleciała do Warszawy w Kanady. Stało się to po tym, jak rozminęła się z wnukiem na lotnisku im. Fryderyka Chopina. Zgubiła się jednak i dotarła do miejscowości Dawidy, a swoim zachowaniem zaniepokoiła mieszkańców, którzy powiadomili policję.

Jak podaje portal Onet.pl, zmartwiony 30-latek po tym, jak nie odnalazł babci na lotnisku, zgłosił jej zaginięcie w Komisariacie Portu Lotniczego Warszawa-Okęcie. Policjanci rozpoczęli poszukiwania.

Funkcjonariusze po obejrzeniu monitoringu poinformowali, że kobieta ok. godz. 13 wyszła z lotniska i poszła w kierunku trasy szybkiego ruchu S79 i dalej S2. Podejrzewali, że postanowiła piechotą ruszyć w stronę Białegostoku.

Wezwani przez przechodniów funkcjonariusze z Raszyna przekazali kobietę pod opiekę wnukowi, który zabrał ją do domu.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.