Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...– Uważaj – wymsknęło mu się głośno.
– Na co? – zapytał Derek, odchodząc. – Przecież przeprosiłem za spóźnienie.
– Nie do ciebie mówię, idź się przebrać.
– Nie do mnie? – Derek rozejrzał się komicznie po pustej wyspie. – No tak, oczywiście, że nie do mnie.
To był ciężki dzień pracy. Domy i plaża były gotowe na jutrzejsze przyjęcie gości, zabrali się więc za usuwanie zwalonych drzew przed remontem uszkodzonego dachu kabiny Sosnowej.
Najpierw przygotowali pole działania. Karol zabezpieczył wystającą nad wodę część pnia liną, żeby dobre drzewo opałowe nie odpłynęło w dal po pierwszym cięciu. Następnie Derek przy pomocy piły łańcuchowej odcinał półmetrowej grubości plastry, które wspólnym wysiłkiem przetaczali na plac na tyłach domów. Tam ustawione w rzędzie wyschną przez lato, a jesienią porozczepia się je przy pomocy stalowych klinów na szczapy opałowe do kominka i pieca.
Listy z nr. 21/2015
Opowieści z aresztu deportacyjnego: Zagubieni
Napisane przez Aleksander ŁośO tym, że należy odpowiednio przygotować się do podróży, chyba każdy z nas wie. Nawet kilkudniowe wypady np. na cottage wymagają zapakowania jakichś ubiorów, jakiejś "wyżerki", o napojach nie wspominając. Wakacje "all inclusive", chociaż mamy wówczas zagwarantowane zamieszkanie i wyżywienie, też wymagają odpowiedniego zapakowania się i przewidzenia dobrych lub złych niespodzianek (np. przeziębienie, pogryzienie przez pchełki, skaleczenie się, zbyt intensywne opalenie się) i zabrania pewnych rzeczy, które mogą pomniejszyć problemy, a tym samym zwiększyć zadowolenie z podróży.
Kiedy wybieramy się do obcego kraju, to oprócz odpowiedniego zapakowania bagażu, musimy mieć w porządku dokumenty, odpowiedni zasób pieniędzy, zaplanowane zamieszkanie w obcym kraju. Przydaje się też trochę wiedzy o miejscu, do którego zmierzamy, a na pewno pomocna jest znajomość języka, którym powszechnie posługują się w tym kraju. Trudno przewidzieć wszystkie niespodzianki, ale powinniśmy mieć choć trochę wyobraźni, aby niektóre przewidzieć i się odpowiednio zabezpieczyć.
Zanosi się, że ciepła aura już tu z nami zostanie, a wraz z nią przychodzi ochota nie tylko na odkrywanie ponętnych kształtów, ale również jazdę z gołą głową – czyli samochodem bez dachu.
Niestety, kabriolety należą w dzisiejszej dobie do aut droższych. Jeśli jednak jesteśmy ludźmi niebrzydzącymi się "aut po kimś", mamy do wyboru całkiem spory garnitur używanych kabrioletów, które zapewnią taką samą przyjemność co ich całkiem nowi koledzy, za pół, a czasem i jedną dziesiątą tego, ile musielibyśmy wydać na coś prosto z salonu.
Nie ma przyjemniejszej jazdy niż po górskiej drodze dobrze zestrojonym i niewyżyłowanym kabrioletem.
Takie filmowe obrazy możemy sobie zafundować całkiem niedrogo, jeśli tylko uda nam się kupić przechodzony kabriolet w dobrym stanie. Pocieszające jest to, że – podobnie jak w przypadku motocykli – ząb czasu kabriolety gryzie wolniej, ponieważ gros osób nie jeździ nimi zimą. Są to więc często nadwozia, które nie smakowały soli i śniegu.
A więc jeśli używany kabriolet, to jaki?
Zacznijmy od propozycji dla roztropnych – mazda miata MX-5 z lat 1999–2004. Auto takie kupimy za 10 – 12 tysięcy. Budowany w Japonii roadster prowadzi się jak wózek po torach, a na dodatek pali tyle co mały fiat. Dobre, niezawodne auto, które możemy wypatrzyć w ogłoszeniach z systemem audio Bose'a, skórą etc. Sprawdzić wypada je na rdzę, zwłaszcza krawędź pokrywy bagażnika. Jak to w przypadku kabrioletów bywa, sprawdzić też trzeba wszelkie znaki pleśni – no bo to znaczy, że gdzieś się leje przy zamkniętym topie.
•••
Mazda nam nie pasuje, no to może audik tetetka z lat 2000–2005, superwygląd, niemiecka niezawodność, dynamika, no i cena – bo już za 5 tys. możemy kupić auto z 4- albo 6-cylindrowym silnikiem, wyposażone w skórzane fotele, system dźwiękowy z wyższej półki. Czegóż więcej chcieć na lato? Może jeszcze przydałoby się coś zgrabnego na siedzeniu pasażera. Gdyby zaś przyszło nam czasem jeździć zimą, to tetetka ma napęd na cztery kółka...
Co sprawdzać? Przede wszystkim wymienić łańcuch rozrządu, bo jeśli nam pęknie – pożegnamy się z silnikiem, co w przypadku starych samochodów naraża nas na problem decyzyjny, czy odstawić na złom całość, czy wkładać nową jednostkę napędową. Modele sześciocylindrowe warto sprawdzić na wyciek płynu chłodniczego w okolicach termostatu.
•••
Forda mustanga chyba nie trzeba nikomu lansować. Jeśli nas stać na model z lat 60., no to mamy klasyk, jakich mało, ale tu wkraczamy w ceny powyżej 40 tys. dol.
Za to modele z lat 1999–2004 da się kupić poniżej 10 tys., a możemy wówczas upolować prawdziwego smoka z ośmiocylindrowym 4,6-litrowym motorem o mocy 260 KM pod maską. Ujarzmianie takiego gada daje piękny warkot.
Jak wiadomo, żywot tak mało wyżyłowanego motoru znacznie przekracza 600 tys. km.
Na co zwrócić uwagę? – Moment zawahania przy przyspieszeniu może oznaczać konieczność wymiany jednego z sensorów. Pisk przy dodawaniu gazu z komory silnika, może oznaczać konieczność wymiany naciągu paska klinowego. Poza tym, mustang ma zaskakująco mało wad mechanicznych. Auto jest popularne wśród dorastających dzieci, dlatego warto też sprawdzić, czy tylne opony nie były czasem narażone na zabawę z paleniem gumy. Jak zwykle przy starych samochodach sprawdźmy wycieki i szczelność dachu.
•••
Jeśli mamy do wydania 10 tys. – 15 tys., a dusza kierowcy nie daje nam spać po nocach, jak balsam podziała na nią BMW Z4 roadster z lat 2003–2008. Luksusowa kabina, sześć cylindrów ustawionych w linii prostej dających pod gazem 255 koni mechanicznych, do tego unikatowa przyczepność i "europejska" dynamika jazdy... No cóż – supersprawa!
Sprawdzać trzeba – jak przy wszystkich BMW nie raz, a trzy razy, elektronikę i elektrykę pojazdu, nie dajmy się zwieść i nie ignorujmy wyświetlaczy z jakimś dziwnym znakiem. BMW może być kosztowny w naprawach, a gdy trzeba coś naprawiać, no to tylko u Marcello z RMP Motors – do tej pory nie znalazłem w GTA nikogo sensowniejszego.
•••
Jeśli lubimy kulturystykę i kochamy mięśniaki, to powinniśmy rozważyć coś żółtego, czyli dodge viper z lat 2003–2010. Żmija napędzana jest dziesięciocylindrowym motorem o mocy 600 KM.
Przeciekający dach zwykle objawia się zapaszkiem w kabinie i na to warto zwrócić uwagę przy kupnie. Niestety, viper nie jest tanim samochodem i nawet za używane bydlę zapłacimy 40 tys. Czy warto? Tak, gdy ktoś lubi lotnicze przeciążenia! I proszę nie pytać, ile 600-konny silnik pali po mieście. Dla mnie osobiście jest to jednak męczenie zwierzęcia – śmiganie 50 km/h czymś, co dobrze czuje się powyżej 300 km/h.
Jest tych roadsterów wiele więcej, jest trochę "spokojniejszych" aut, w rodzaju beetle'a. Przedstawiłem Państwu kilka propozycji, na które sam mógłbym mieć ochotę. Są to auta budowane z myślą o przyjemności jazdy, a nie bezpieczeństwie pasażerów czy wożeniu dzieci. Do bagażnika też zwykle wchodzi niewiele więcej niż bagaż podręczny.
Za to nie będziemy w nich narzekać na brak mocy. I niech ta moc będzie z wami na to lato, czego szczerze życzy
Wasz Sobiesław.
Aparat na ryby
Zgodnie z zapowiedziami, najnowsza wersja aparatu cyfrowego kompaktowego Olympus Stylus z serii Tough jest już w sprzedaży od 22 maja.
Nowy model to TG-4. Jest to na pewno jeden z najbardziej uniwersalnych aparatów cyfrowych na rynku, który szczególnie może przypaść do gustu wędkarzom.
Przede wszystkim jest to aparat wodoodporny do 15 m, odporny na zgniatanie do 100 kg, mrozoodporny do – 10 i wstrząsoodporny do 2 m. Tym aparatem można robić zdjęcia o rozdzielczości 16 megapikseli i nagrywać filmy HD.
Jest wyposażony w Wi-Fi i GPS. Zdjęcia zapisywane mogą być w formacie jpg lub raw.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=5740#sigProId1aeb59dc71
Esnagami 2015
Jak na razie nie ma jeszcze zdjęć z rybami z jeziora Esnagami w północno-zachodnim Ontario. Na jeziorze dopiero kilka dni temu zupełnie zszedł lód. Natomiast w tym tygodniu spadło 20 cm śniegu i temperatura spadła poniżej zera.
Załoga ośrodka przez dwa dni nie miała bieżącej wody, bo pozamarzały rury.
Esnagami Wilderness Lodge zostanie otwarty już w piątek i do ośrodka przyjadą pierwsi wędkarze. Również w piątek ma być już podłączony satelitarny Internet.
W czerwcu i w lipcu na jeziorze Esnagami, 1500 km od Toronto, będą przebywać dwie grupy polskich wędkarzy.
Pierwsza, 8-osobowa grupa przyleci na Esnagami prosto z Polski w pierwszej połowie czerwca i będzie tam przebywać przez 10 dni. Na początku lipca na Esnagami wyruszy druga grupa Polaków z Toronto.
Dla wędkarzy z kraju będzie to na pewno nie lada wyprawa.
***
Oficjalna koszulka Esnagami Trophy Catch and Release T-Shirt na rok 2015.
Taką koszulkę otrzymuje wędkarz, który bierze udział w konkursie Catch and Release, czyli złowi i wypuści podczas swojego pobytu ryby następujących gatunków: sandacz ponad 24 cale, szczupak ponad 30 cali, pstrąg źródlany ponad 18 cali.
Wędkarze, którzy złowią największe okazy poszczególnych gatunków w danym roku, mają w następnym roku tydzień pobytu w Esnagami Lodge za darmo.
Aby wygrać w kategorii szczupaka, ryba musi być w granicach 50 cali, sandacz około 30 i pstrąg ponad 20 cali.
Autorem grafiki na koszulce jest znany artysta Charles Weiss. To właśnie jego ilustracje zdobią wiele publikacji na temat wędkarstwa w Ontario.
O wyprawach wędkarskich na Esnagami można dowiedzieć się więcej w Internecie na stronach: www.esnagami.com i www.flyfishingesnagami.com.
Protest u Eskimosów
We wtorek, w Rankin Inlet – Nunavut, jeden ze starszych Inuitów zaprotestował przeciwko zawodom wędkarskim organizowanym na terenie terytorium.
Jak twierdzi, zawody wędkrskie są sprzeczene z tradycjami i wartościami Eskimosów i nie są ich sportem. To wstyd, żeby ludzie stali w kolejce, aby zmierzyć rybę.
Na protest starszego Eskimosa zareagowały media społecznościowe. Niektórzy wyrazili podobne stanowisko, inni twierdzą, że wszystko jest w porządu, aby tylko ryby nie były marnowowane. Jeszcze inny twierdzą, że nadszedł czas, aby przejsć dalej i się dostosować.
Niagara
Na Whirlpool, na Niagarze ostatnio dobrze brały steelheady i palie. Na zdjęciach z rybami z Niagary Przemek "Shompz" Zalinski.
– O co wam idzie? – zapytałem Lorda, trochę zagniewany tym badaniem.
– Rozchodzi się o to: nasza partia spokojna. Chodzimy na czystą robotę i nie chcemy maszyn brać... Bo jak iść z maszynami, to wszystkim, bo inaczej
– jednego złapią z maszyną, a wszyscy pójdziemy pod ściankę! Ot, Kawalerczak nie wrócił. Może go tam i cupnęli? Szczur roześmiał się.
– Ech, wy, zające! Ażeby nas wszystkich cupnęli, to co?...
– To nic! – odparł Jurlin.
– Tak... tobie nic. Ciebie Żydy wykupią, a my w czerezwyczajce powyzdychamy!
– Może i ciebie wykupią.
– Ja nie ich pachołek!
– Ty tak nie gadaj! – wtrącił się Kometa. – Jurlin nasz chłop i wie, co mówi!
Od czasu do czasu trafiają na rynek domy sprzedawane przez Public Guardian & Trustee. Są one zwykle bardzo zaniedbane, ale wzbudzają ogromne zainteresowanie wśród inwestorów szukających domów do remontów. Myślę, że warto opisać, co to za instytucja i jak odbywa się sprzedaż.
OPGT, czyli w rozwinięciu Ontario Public Guardian & Trustee – podlega pod biuro prokuratora generalnego Ontario i jest instytucją rządową powołaną do:
• opieki nad ludźmi niepełnosprawnymi,
• nadzoru nad publicznymi instytucjami charytatywnymi,
• poszukiwania spadkobierców i sprzedaży nieruchomości w sytuacjach, kiedy nie było testamentu,
• inwestowania środków publicznych,
• likwidacji dóbr firm, które ogłosiły upadłość.
Wynika z tego, że OPGT ma bardzo szeroką gamę funkcji, ale my dziś przedyskutujemy tę część, która dotyczy real estate.
Zdarza się, że ktoś umiera w Ontario i pozostawia nieruchomość. Jeśli taka osoba nie zostawia testamentu oraz często nie ma żadnych legalnych spadkobierców, to OPGT wkracza do akcji. Co się dzieje wówczas? Wiadomo, że pusta nieruchomość nie może pozostać w takim stanie w nieskończoność. W takiej sytuacji, jeśli nie ma innych wytycznych, OPGT wszczyna proces, który ma na celu odszukanie potencjalnych spadkobierców oraz sprzedaż pustej nieruchomości. OPGT wyznacza powiernika (estate trustee), który nadzoruje cały proces. Nieruchomości, które kwalifikują się na sprzedaż poprzez OPGT, muszą spełniać następujące warunki:
• zmarły był rezydentem Ontario albo miał tutaj nieruchomość,
• zmarły nie pozostawił testamentu albo jeśli wyznaczył zarządzającego (executor) – ta osoba w międzyczasie zmarła lub jest niezdolna do wykonania swojego zadania,
• nie ma żadnych spadkobierców mieszkających w Ontario lub jeśli są, to są oni niepełnoletni lub niesprawni umysłowo,
• wartość nieruchomości musi być oszacowana na więcej niż 10 000 dol. po zapłaceniu kosztów pochowania zmarłego i zapłaceniu jego długów.
Zrozumiałe jest, że w tej sytuacji proces sprzedaży staje się niezwykle skomplikowany i poddany niezwykłej skrupulatności. Jeśli ktoś doświadczył negocjacji z bankami w procesie "power of sale" i uważał, że jest to skomplikowane, to składanie ofert poprzez OPGT jest wielokrotnie bardziej skomplikowane i frustrujące. Myślę, że czas na kilka szczegółów.
Sama wycena nieruchomości jest robiona poprzez zatrudnionych przez OPGT rzeczoznawców. Po uzyskaniu 2 – 3 niezależnych wycen oraz opinii agenta, który współpracuje z OPGT, dom trafia do systemu MLS dostępnego dla wszystkich agentów.
• Po wprowadzeniu domu do systemu MLS – oferty są akceptowane tylko poprzez faks lub e-mail, ale dopiero po sześciu dniach od wprowadzenia do systemu.
• Oferty muszą być składane na zmodyfikowanych poprzez OPGT formularzach – które chronią interes instytucji – nie zawsze interes kupującego.
• Nieruchomość jest sprzedawana w "as is condition", czyli tak jak jest bez żadnych gwarancji czy reprezentacji. Nie ma zwykle mapki geodezyjnej, a sprzęty gospodarcze są zazwyczaj niesprawne.
• Preferowane są oferty bezwarunkowe i jeśli w wielu sytuacjach konkurujemy z 5 – 10 innymi ofertami, jest to niemalże konieczność.
• Wraz z ofertą należy złożyć depozyt w wysokości 10 proc. oferowanej ceny. Dla wielu kupujących jest to duży problem.
To wszystko, o czym wspomniałem, nie jest jeszcze takie frustrujące. Frustrujący jest sam proces oczekiwania na wynik składanej oferty. W normalnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z właścicielem nieruchomości, czy nawet bankiem, możemy oczekiwać odpowiedzi na ofertę w tym samym dniu czy w ciągu kilku dni. Zwykle wiemy szybko, czy mamy dom, czy nie. Jeśli nawet nasza oferta nie zostanie zaakceptowana, to często dostajemy kontrofertę, do której możemy się ustosunkować.
W przypadku OPGT proces jest zupełnie inny. Nieruchomości oferowane przez OPGT są zwykle bardzo zniszczone, ale często ceny są atrakcyjne i zwykle wielu kontraktorów próbuje je kupić. Jak wspomniałem, OPGT nie przyjmuje ofert przez sześć pierwszych dni. Po tym czasie należy złożyć ofertę przygotowaną według bardzo ścisłych instrukcji. Jeśli popełni się najmniejszy błąd lub odstępstwo od wymagań – automatycznie oferta zostanie odrzucona. Składana oferta musi być ważna przez sześć dni biznesowych. W ciągu tych sześciu dni zwykle napływają kolejne oferty. Jeśli OPGT otrzyma lepszą ofertę niż te, co są już złożone, odrzucane są wszystkie (z szansą na poprawę) i proces zaczyna się od początku. Można złożyć ofertę z poprawkami, nowym depozytem i mieć nadzieję, że po sześciu dniach biznesowych otrzymamy odpowiedź... ale jeśli po kilku dniach pojawi się ponownie lepsza oferta – zabawa zaczyna się od początku. OPGT nie negocjuje ofert – albo je akceptuje, albo je odrzuca w całości.
Ja osobiście brałem udział w wielu takich przetargach, ale często po 2 – 3 podejściach klienci tracą cierpliwość i szukają "łatwiejszych" do kupienia nieruchomości. Z drugiej strony, cierpliwość popłaca i czasami warto pocierpieć, by kupić dom z potencjałem.
Inny temat, o którym chciałbym dziś napisać, dotyczy prawa własności, a wiąże się trochę z wcześniejszym tematem poprzez to, że właśnie nabiera on znaczenia w przypadku śmierci. Temat śmierci jest i był zawsze takim tematem, którego próbujemy unikać. Dotyczy to też nieruchomości. Wielu ludzi nie ma spisanych testamentów i pozostawia sprawy majątkowe w bałaganie prawnym. Prawidłowo byłoby już po zakupie nieruchomości napisać, jak nasz majątek ma być rozdysponowany po naszym odejściu. W praktyce mało kto przed 65. rokiem życia nawet o tym myśli. Dlatego w przypadku majątku małżeńskiego, jeśli nie było innych pisemnych dyspozycji, przyjmuje się zasadę, że majątek przechodzi automatycznie na pozostającego przy życiu małżonka. Ten rodzaj własności majątkowej określany jest jako "JOINT TENANCY" i zasadniczo wszyscy prawnicy, którzy zamykają transakcję zakupu nieruchomości, sugerują, by była ona zarejestrowana w ten sposób.
Są jednak w życiu sytuacje, w których małżonkowie mogą wybrać inną formę własności określaną "TENANTS IN COMMON". W tym przypadku małżonkowie mogą zażyczyć sobie, by każde z nich miało na przykład 50 proc. udziału (lub inne proporcje mogą być wybrane) w nieruchomości. W przypadku odejścia jednego z małżonków – pozostający przy życiu zachowuje swoje 50 proc. własności – natomiast pozostałe 50 proc. jest rozporządzane zgodnie z testamentem – jeśli został tak sporządzony. Jeśli go nie było – automatycznie jest on dołączany do całej masy spadkowej, tworząc "estate" – i w takich sytuacjach najczęściej sąd lub administrator zajmuje się podziałem majątku. Ta forma własności jest popularna, kiedy małżonkowie byli już wcześniej w związku i chcą zabezpieczyć swoje dzieci z tego związku. Podobna zasada własności może być w przypadku, kiedy na przykład rodzice kupują nieruchomość z dorosłymi dziećmi na spółkę.
Łatwo się domyślić, że w przypadku typowych domów i "normalnych" układów małżeńskich pierwsza forma jest najbardziej powszechna. Natomiast drugi rodzaj "wspólnej" własności ma częściej zastosowanie, gdy w grę wchodzą poważne pieniądze. Drugi typ własności jest też często używany w sytuacjach, kiedy nieruchomość jest kupowana na biznes przez partnerów. Na przykład, dwóch kontraktorów kupuje nieruchomość z myślą o budowie domu na sprzedaż. Czysty rozsądek nakazuje, by dom był zakupiony jako "TENANCY IN COMMON".
Ten rodzaj własności nie tylko zabezpieczy ich interes w przypadku niespodziewanej śmierci, ale nawet w przypadku spornym, każdy z nich ma swoje niepodważalne 50 proc. (lub inne proporcje).
Z Rzymu powróciła pielgrzymka-wycieczka pod patronatem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kitchener. Celem pielgrzymki były wybrane miejsca związane z Ojcem św. Janem Pawłem II.
Obecnie w Bazylice św. Piotra w czwartki o godz. 7 wieczorem odbywa się Msza św. przy grobie św. Jana Pawła II. Grupy pielgrzymkowe mogą zamówić własną Mszę św., co jest obecnie kłopotliwe ze względu na środki ostrożności i długie czasami czekanie na wejście do Bazyliki.
Następnie audiencja z Ojcem św. Franciszkiem w niedzielę na Anioł Pański, a w środę na placu św. Piotra. Tutaj też jest zmiana, gdyż "sektor polski" już nie istnieje, czyli miejsca siedzące obok "baldachimu" Ojca św. Miejsca siedzące są oddalone, a Ojciec św. jest niewidoczny, można go oglądać tylko na telebimach. Nadal jest kontynuowany przejazd Ojca św. papamobilem przez plac św. Piotra, lecz praktycznie widoczność jest ograniczona.
Tylko mając szczęście i siedząc przy barierce, można zaspokoić pragnienie widzenia Ojca św. Franciszka.
Podczas audiencji wszystkie grupy pielgrzymkowe były odczytywane – z Kanady były trzy – myśmy też zostali przedstawieni. Audiencja zgromadziła ok. 40 tys. wiernych i na placu widoczne były transparenty z całego świata.
Z Rzymu wyruszyliśmy na cmentarz żołnierzy polskich na Monte Cassino, gdzie tradycyjnie ks. Paweł Szymanowski odprawił Mszę św. za poległych w bitwie oraz przy zniczu zmówił stosowną modlitwę o pokój. Zwiedzaliśmy również klasztor św. Benedykta. Cmentarz jest dobrze utrzymany, dużo kwiatów, co świadczy o obecności licznych zwiedzających – trwały właśnie przygotowania do obchodów kolejnej rocznicy zakończenia bitwy.
W Asyżu bardzo dużo turystów – pielgrzymów. Tutaj przed Bazyliką odbyła się pierwsza Msza św. ekumeniczna w intencji pokoju na świecie, a obecnie Asyż jest nazwany miastem pokoju, a w Bazylice i u grobu św. Franciszka są odprawiane ciągłe Msze św. o pokój.
Florencja przyjęła nas piękną pogodą, a obecnie można zwiedzać środek miasta tylko pieszo. Mieliśmy bardzo dobrą przewodniczkę Polkę, która w czterogodzinnym oprowadzaniu pokazała nam ważne części miasta z Bazyliką, katedrą monumentem, statuą Dawida i mostem złota. Każde miasto we Włoszech ma oddzielną stawkę za wjazd do miasta autobusem, np. we Florencji wynosi ona 188 euro plus autostrada 40 plus parking (jeden) 25 euro i kierowca 18 euro.
Poza Rzymem byliśmy autobusem w Subiaco w klasztorze św. Benedykta, który jest "przyrośnięty" do skały wśród wspaniałej panoramy gór. Byliśmy w Tivoli – mieście fontann i siedzibie rodzinnego koncernu Ferrari. Wstąpiliśmy do klasztoru na Mentorelli, gdzie znajduje się najstarsze sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej. Opiekę nad tym miejscem sprawują księża zmartwychwstańcy – Polacy.
Zostaliśmy wprowadzeni historycznie i duchowo – uroczysta Msza św. i litania loretańska, śpiewy, "Ave Maryja" w wykonaniu części zespołu "Biesiadnicy". Rektor ośrodka ks. Adam przekazał pamiątkową stułę dla kościoła Matki Boskiej Królowej Pokoju w Calgary, ufundowaną przez Izabellę Kuczyńską. Na jednej jej stronie jest napis – myśl Ojca św. Jana Pawła II, który na Mentorelli przebywał, często "uciekając" z Watykanu.
W Rzymie zwiedziliśmy wszystkie bazyliki, Forum Romanum, Koloseum, Fori Imperiali, fontanny i place. Na Schodach Hiszpańskich podziwialiśmy wystawę kwiatów w bajecznych kolorach, przeszliśmy też najdroższą ulicą Rzymu, Via Gondetti.
Dziękujemy opiekunowi ks. Pawłowi Szymanowskiemu za opiekę duchową, odprawiane nabożeństwa i oprowadzanie po zwiedzanych miejscach.
Organizacją "turystycznie" zajmowało się Biuro Podróży Travel, Trips & Tours Inc. Brantford.
John Król
Jaka grupa etniczna przoduje obecnie w Kanadzie? W zeszłym roku jednym z krajów, których obywatele imigrują najliczniej do Kanady, były Filipiny. Podobnie w roku 2013.
Ponad 40.000 obywateli filipińskich otrzymało w zeszłym roku pobyt stały w Kanadzie. Warto się zastanowić, dlaczego o wiele mniej polskich obywateli otrzymuje pobyt stały, pomimo że zainteresowanie Kanadą jest nadal bardzo duże.
Po pierwsze, Filipiny to o wiele liczniejsza populacja, obecnie szacuje się, że w państwie tym zamieszkuje około 99 milionów ludzi, a zatem więcej imigrantów chce opuścić kraj w poszukiwaniu lepszego życia.
Po drugie, Filipińczycy bardzo licznie korzystają z programu Live-in Caregiver (program dla opiekunów), który został niedawno zreformowany przez rząd kanadyjski. Istnieje wiele agencji specjalizujących się w rekrutacji pracowników-opiekunów z Filipin lub innych krajów, gdzie opiekunki z Filipin już pracują (np. Hongkong, Singapur etc.).
W Polsce czy Polonii nie ma wyspecjalizowanych agencji, które sprowadzałyby pracowników zagranicznych z Polski czy z Europy. A szkoda, ponieważ wiele osób mogłoby skorzystać z nadal popularnego programu dla opiekunek/opiekunów.
Innym problemem staje się sprawa niespełniania prawnych kryteriów. Od opiekunki, która chce przybyć na kontrakt pracy, wymaga się dobrej znajomości języka angielskiego oraz udokumentowanego zatrudnienia lub przygotowania zawodowego. Kandydatki z Filipin nie mają problemu językowego, ponadto na Filipinach istnieje wiele specjalistycznych kursów przygotowujących. Niestety, dla Polaków bariera językowa jest jedną z największych przeszkód w otrzymaniu pobytu stałego w Kanadzie. Wielu imigrantów z Polski nie może zdać egzaminu językowego i to jest naszym słabym punktem w porównaniu do krajów, gdzie angielski zna się biegle (np. Irlandia, Indie, Hongkong itp.).
Osoby z zawodem medycznym, np. pielęgniarki, mogą także skorzystać z programu. Dużym ułatwieniem jest wprowadzenie nowych zmian,
opiekunka/opiekun może przybyć do Kanady z rodziną i nie musi zamieszkiwać z pracodawcą. Ja osobiście zastanawiam się tylko, czy opiekunka przybywająca do Kanady będzie mogła utrzymać się sama, ponieważ zarobki nie są zbyt wysokie.
Jednak możliwość otrzymania pobytu stałego w Kanadzie po odbyciu programu jest atrakcyjną ofertą i dlatego wiele osób korzysta z tej imigracyjnej oferty rządu Kanady.
Warto pomyśleć także o tej możliwości imigracji do Kanady. Opiekunów/opiekunek nadal brakuje, więc myślę, że program będzie aktualny przez kilka następnych lat.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ PROSIMY O KONTAKT, TEL. 416 5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.emigracjakanada.net
Przegląd tygodnia. Piątek, 22 maja 2015
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakAtak na kościół w Mississaudze
W ciągu minionych kilku dni doszło do ataków na kościół katolicki p.w. św. Katarzyny ze Sieny przy Hurontario w Mississaudze tuż przy szpitalu Trillium. W jednym z nich sprawca włamał się do kościoła i zbezcześcił mszał oraz tabernakulum.
Podczas drugiego zajścia, w nocy z niedzieli na poniedziałek, czterech mężczyzn oblało farbą figurę Chrystusa oraz utrąciło jej dłonie. Zalano czarną farbą twarz Jezusa i serce.
Proboszcz parafii Lando mówi, że sprawcy wypisali na murze słowa "There is no God of the Jews" – nie ma Boga Żydów. Policja prowadzi intensywne dochodzenie.
Na pytanie, dlaczego akurat kościół stał się obiektem ataku, ksiądz odpowiada, że jest to efekt nienawiści do wiary katolickiej i Kościoła – chrześcijaństwa jako takiego.
Policja znajduje się w posiadaniu nagrań wideo pierwszego z incydentów, na którym widać wyraźnie postać mężczyzny, który wtargnął do kościoła. Na nagraniu z niedzielnej nocy widać cztery osoby dokonujące aktów wandalizmu.
Fala ataków na kościoły katolickie wezbrała ostatnio w Europie, gdzie we Włoszech czy Francji na porządku dziennym są akty wandalizmu wymierzone w obiekty religijne. Niektóre kościoły posunęły się do tego, by wynajmować całodobową ochronę. (inf.wł.)
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=5740#sigProId6e26f27469
Antysemityzm na Beaches
Toronto
Policja z Toronto bada sprawę gazety rozprowadzanej w dzielnicy Beaches, która zdaniem niektórych mieszkańców zawiera treści antysemickie. Na okładce ostatniego wydania 14-stronicowego "Your Ward News" (kierowanego do 50 000 mieszkańców okręgu Beaches-East York) znalazły się karykatury Żydów. Istnieją podejrzenia o zbrodnię nienawiści. W tej sprawie wpłynęła jedna skarga, inne dotyczą wcześniejszych numerów. Policjanci muszą stwierdzić, czy doszło do złamania przepisów Kodeksu karnego zakazujących propagandy nienawiści i czy istnieją podstawy, by skierować sprawę do prokuratury.
Mieszkanka dzielnicy, która złożyła skargę, stwierdziła, że karykatury demonizują Żydów. Jeden rysunek przedstawia listonosza ubranego w tradycyjny strój żydowski, który pluje i krzyczy coś o holokauście, drugi – dwóch prawników z wielkimi nosami rozmawiających w jidysz. Kobieta stwierdziła, że poczuła się urażona, zadzwoniła na policję i podarła gazetę.
Redaktor naczelny gazety James Sears uważa, że karykatury nie są antysemickie. Ta z listonoszem miała być skierowana do listonosza, który nie chciał roznosić "Your Ward News", która często zawiera ilustracje o treściach nazistowskich. Sears zasugerował, że może listonosz jest Żydem. Podkreśla, że nie naśmiewa się z judaizmu. Karykatura była skierowana do konkretnej osoby.
Z kamerą na mundurze
Toronto
W piątek policjanci z Toronto zaczęli, w ramach projektu pilotażowego, nosić kamery przymocowane do ubrania. Projekt będzie trwał rok. Weźmie w nim udział 100 policjantów. Planowane są testy trzech modeli urządzeń. W czerwcu 2016 roku ma być gotowy raport zawierający ocenę przedsiewzięcia.
Zdania co do kamer są podzielone. Jedni mówią, że przyczynią się do zwiększenia zaufania do policjantów. Urządzenia mają być włączane podczas interwencji. Gdy funkcjonariusz nie prowadzi czynności śledczych lub rozmawia z obywatelami nieformalnie, nie ma obowiązku nagrywania. Policjanci przeszli szkolenia dotyczące prywatności i praw człowieka. Jeśli będą chcieli nagrywać, będą musieli o tym poinformować przed włączeniem kamery.
Jedynie funkcjonariusz z nakazem nie ma takiego obowiązku. Nagrania będą przechowywane przez rok, chyba że sprawa będzie wymagała dłuższego czasu archiwizowania.
Budżet projektu wynosi 500 000 dolarów.
Kleszcze grasują w mieście
Mississauga
Zaczyna się sezon na kleszcze, wiele jest zakażonych boreliozą. Ontario Veterinary College podaje, że obecnie z wysypem tych pajęczaków mamy do czynienia w okolicach Kingston. Dużo jest ich także w rejonach: Long Point – na południe od Brantford u wybrzeży jeziora Erie (60 proc. jeleni choruje na boreliozę), Turkey Point i Point Pelee National Park w Leamington.
Kleszcze są także w Thunder Bay. Entomolodzy mówią, że 15 lat temu w tej okolicy praktycznie nie występowały. Teraz liczbę ukąszeń szacuje się na 1000 rocznie. Niewiele kleszczy z gatunku deer ticks (które przenoszą boreliozę, znane też jako black legged ticks) spotyka się na północnym zachodzie. Najgorzej jest we wschodnim Ontario.
Po powrocie z dworu warto sprawdzić, czy nie zostaliśmy ukąszeni przez kleszcza. Należy obejrzeć też skórę dzieci i zwierząt domowych. Podczas pobytu na dworze lepiej unikać miejsc, gdzie rośnie wysoka trawa.
Dobrze jest nosić jasne ubrania (na takim łatwiej zobaczyć intruza), które zasłaniają jak największe partie skóry – koszulki z długimi, przylegającymi do ciała rękawami, długie spodnie, najlepiej z nogawkami włożonymi do skarpet. Należy pamiętać o środkach odstraszających kleszcze, a po sprawdzeniu skóry – wziąć ciepły prysznic, ubrania także prać i suszyć w jak najwyższej temperaturze.
Toronto Public Health podaje, że kleszcze żyjące na Algonquin Island (jednej z Toronto Islands) są badane pod kątem możliwości przenoszenia boreliozy. Wyniki mają być znane za kilka tygodni. Teoretycznie ryzyko zakażenia jest niewielkie. Kleszcze znaleziono też w Morningside Park.
W zeszłym roku urzędnicy z Public Health z Toronto, York i Durham potwierdzili, że kleszcze z gatunku black legged ticks z Rogue Valley były zakażone. Ministerstwo Zdrowia podaje, że jest to jedyny gatunek występujący w Ontario, który może przenosić bakterie boreliozy.
Kleszcze najczęściej można spotkać na terenach wiejskich w okolicy jezior Erie i Ontario oraz wzdłuż Rzeki Św. Wawrzyńca. Żerują na ptakach migrujących, mogą być więc przenoszone w inne rejony.
Borelioza jest najczęściej występującą chorobą odkleszczową. Teoretycznie, aby doszło do zakażenia, kleszcz musi być przyczepiony do swojej ofiary przez 36-48 godzin. Po trzech dniach od ukąszenia mogą wystąpić pierwsze objawy choroby. Niekiedy pojawiają się dopiero po miesiącu. Należy zwrócić uwagę na: gorączkę i dreszcze, ból głowy, ból mięśni i stawów, uczucie zmęczenia, spuchnięte węzły chłonne, wysypkę na ciele, a zwłaszcza koncentryczny rumień wędrujący.
Torontońska policja prosi o czujność mieszkańców osiedla przy Yonge i Eglinton. Od marca do kompleksu przy 140 Erskine Avenue włamano się 11 razy. Dwa włamania miały miejsce w długi weekend. Policjanci z 53. dywizji powiesili na budynku ogłoszenie z opisem podejrzanego. Jest to mężczyzna w wieku 45-50 lat, ma około 185 cm wzrostu, waży jakieś 85 kg, ma czarne włosy do ramion. Włamuje się w biały dzień, gdy nikogo nie ma w mieszkaniu. Podważa łomem zamek do drzwi. Policjanci nie wiedzą jeszcze, jak wchodzi do budynku. Nie wiadomo, czy ma klucz, czy ktoś go wpuszcza, czy może jest jednym z mieszkańców.
•••
W poniedziałek tysiące osób przyszło na Celebration Square, by uczcić urodziny najdłużej panującej królowej oraz nieoficjalnie rozpocząć sezon letni. Organizatorzy Victoria Day Pep Rally zapewnili szereg rodzinnych atrakcji. Były różne gry, robienie i puszczanie latawców, pokazy królików pokonujących tory przeszkód, jedzenie i słodycze. Dzieci mogły też bawić się w fontannie. Z okazji Victoria Day Forum Research zapytało 1286 Kanadyjczyków o ich poglądy na monarchię. 39 proc. ankietowanych stwierdziło, że po śmierci obecnej królowej monarchię należałoby obalić. 45 proc. było przeciwnego zdania, a reszta nie miała zdania. 54 proc. stwierdziło, że nie chce, by po śmierci królowej Elżbiety książę Karol został głową Commonwealth. Najwięcej przeciwników monarchii było wśród młodych mężczyzn i osób zamożnych. Wyniki sondażu są praktycznie niezmienne od dwóch lat. W kwestii przysięgi obywatelskiej zdania były podzielone. 44 proc. uznało, że wszyscy obywatele powinni przysięgać królowej, 45 proc. nie zgadzało się. 73 proc. pytanych uznało, że głową państwa kanadyjskiego powinna być osoba urodzona i mieszkająca w Kanadzie.
•••
W sobotę rano na autostradzie 403 niedaleko Waterdown Road w Burlington doszło do wypadku samochodowego – nissan został uderzony czołowo przez forda f150. Ford jechał na zachód jezdnią prowadzącą w kierunku wschodnim. Wypadek miał miejsce około 3.30 nad ranem. Spowodował go prawdopodobnie nietrzeźwy kierowca. Autostradę zamknięto na 6 godzin. Na miejscu zginął kierowca nissana – 29-letni Ryan Powless. 20-letnia pasażerka została przewieziona do szpitala z ciężkimi obrażeniami. Kierowca forda – 35-letni Ricardo Cabral z Brampton – odniósł niewielkie obrażenia. Szybko wypuszczono go ze szpitala. Usłyszał 7 zarzutów. Miał ponad 80 miligramów alkoholu we krwi, znaleziono też u niego marihuanę. Policja podała, że w długi weekend do 10 rano w sobotę zatrzymano już ponad 30 nietrzeźwych. To o 20 proc. więcej niż rok temu do tej samej godziny. OPP podkreśla, że nietrzeźwi kierowcy są plagą na drogach. W zeszłym tygodniu podała, że w Toronto liczba zatrzymanych w ciągu miesiąca wzrosła o 60 proc.
•••
Wirus PED (porcine epidemic diarrhea) zdziesiątkował najpierw stada w Stanach Zjednoczonych, a potem zaczął zbierać żniwo w południowo-zachodnim Ontario. W zeszłym roku na farmie Johna de Bruyna w Woodstock, Ont w ciągu pięciu dni padło 1000 prosiąt. W tym roku zwierzęta już nie chorują, ale jest ich mniej. Podobnie w USA – liczebność stad powoli zaczyna rosnąć. W 2014 roku ceny wieprzowiny poszły w górę o 60 proc. Teraz, gdy produkcja się zwiększa, na giełdzie towarowej w Chicago cena spadła o 30 proc. Nie przekłada się to jednak na sytuację w sklepach. W zeszłym roku cena mięsa wieprzowego wzrosła o 15 proc., a cena boczku – o 21, podaje Statistics Canada. Jeśli chodzi o farmerów, to obecnie za 100 kilogramów żywca dostają 150 dolarów. Przed epidemią, rok temu, płacono 220 dol. Pytanie, kto w tej sytuacji zarabia? Oczywiście pośrednicy i handlowcy. Rzeźnicy i supermarkety czekają, aż ceny się ustabilizują – dopiero wtedy będą rozważać możliwość obniżek. Do tego czasu będą zarabiać coraz więcej.
Harper przyjacielem Żydów jest
Montreal
Premier Stephen Harper pojechał do Quebecu i ma nadzieję, że poparcie dla jego partii w jesiennych wyborach będzie większe niż ostatnim razem.
Konserwatyści mają szansę na okręg Mont Royal w Montrealu. Reprezentujący go poseł liberalny nie będzie kandydował, poza tym około 30 proc. mieszkańców okręgu w ostatniej ankiecie podało pochodzenie żydowskie. To jeden z niewielu okręgów z tak znaczącym odsetkiem Żydów.
Liberałowie reprezentowali Mont Royal od 1940 roku. Wszystko wskazuje jednak na to, że wpływowa Jewish Community Council będzie popierać Harpera. W czwartek wręczyła mu Nagrodę Króla Dawida, przyznawaną "osobom, które są światłem świata, są odważne, silne, inteligentne, godne zaufania i mogą być przykładem dla innych".
Społeczność żydowska tradycyjnie popiera liberałów. Może się okazać, że wysiłki Harpera, aby zacieśniać przyjaźń z Izraelem, przełożą się na zmianę nastrojów wyborczych.
Obecnie Quebec jest reprezentowany tylko przez 5 posłów konserwatywnych. Partia liczy na więcej mandatów, zwłaszcza z okręgów wokół stolicy prowincji oraz z północy.
Premier rozmawiał z Ukrainą
Ottawa
20 maja premier Harper rozmawiał z ukraińskim prezydentem Petro Poroszenką. Liderzy podjęli temat sytuacji na wschodniej Ukrainie i potrzeby przeciwstawienia się rosyjskiej agresji. Poroszenko podziękował Kanadzie za wsparcie finansowe i rzeczowe przekazane w ostatnich miesiącach, a także za pomoc w szkoleniach wojskowych. Przypomniał o ostatnim zatrzymaniu dwóch członków rosyjskich sił specjalnych, co jest dowodem na nielegalną okupację kraju. Harper powtórzył zapewnienia o poparciu dla Ukrainy i zachęcił Poroszenkę do kontynuowania walki z korupcją.
Sperma jest naszą własnością
Vancouver
University of B.C. zgodził się wypłacić odszkodowania w łącznej kwocie 6,2 miliona dolarów chorym na raka, których sperma została nieodwracalnie zniszczona. Dotyczy to około 400 mężczyzn, którzy mieli poddać się serii naświetleń i zależało im, by jeszcze kiedyś mogli zostać ojcami. Próbki przechowywano za darmo w UBC Andrology Lab. Niestety, w 2002 roku doszło do awarii napięcia i zamrażarka przestała działać.
Sprawa toczyła się przez lata, w końcu w kwietniu udało się wypracować ugodę. Na początku Sąd Najwyższy nie przyjął pozwu. W 2011 złożono apelację i sprawę otwarto. Po raz pierwszy oficjalnie uznano spermę za własność. Sandy Kovacs, prawniczka reprezentująca dawców spermy, cieszy się z decyzji. Mówi, że to odpowiednie odszkodowanie dla mężczyzn, którzy nie będą mogli mieć dzieci.
Uniwersytet podkreślał, że dawcy podpisali umowę, w której laboratorium zrzekało się odpowiedzialności w przypadku uszkodzenia spermy na skutek awarii sprzętu. Podstawowym zagadnieniem okazała się kwestia, czy sperma uznawana jest za własność w świetle prawa dotyczącego magazynowania, czy spełnia definicje zawarte w Warehouse Receipt Act. Prawo to bowiem nie pozwala właścicielom magazynów na odrzucanie odpowiedzialności.
Pierwszy wyrok na niekorzyść uniwersytetu zapadł w 2013 roku, potem nastąpiła apelacja, którą sąd odrzucił w styczniu tego roku. Teraz zawarto ugodę co do wielkości odszkodowania. Z 400 dawców o odszkodowanie może ubiegać się około 200.
Jak reedukować islamistę?
Quebec City
Rząd Quebecu oświadczył, że przed 12 czerwca przedstawi ustawę, która ma pomóc w walce z radykalizacją młodych mieszkańców prowincji. Ma to związek z aresztowaniem 10 osób na lotnisku w Montrealu. Premier Philippe Couillard powiedział, że niepokoi fakt, iż młodzi są urodzeni w Quebecu, tu dorastali i tu chodzą do szkół.
Dlatego rząd chce wprowadzić środki zapobiegające radykalizacji i otwierające nowe możliwości jej wykrywania.
Szpiegujemy sami siebie
Ottawa
Według dokumentów ujawnionych przez Edwarda Snowdena, agencje szpiegowskie są zainteresowane używaniem naszych smartfonów.
Kanada i jej partnerzy z Five Eyes (USA, Wielka Brytania, Australia i Nowa Zelandia) sprawdzili, jak wykorzystać niedociągnięcia najpopularniejszych mobilnych przeglądarek internetowych i jak włamywać się do telefonów przez app stores Google'a i Samsunga. Agencje szpiegowskie zaczęły w 2011 roku od przeglądarki UC Browser, szczególnie popularnej w Chinach i Indiach, której używa coraz więcej osób w Ameryce Północnej. Nieco wcześniej odkryły, że z powodu niedociągnięć z UC Browser do serwerów w Chinach wyciekły dane dotyczące 500 milionów użytkowników – ich numery telefonów, numery kart SIM, dane dotyczące telefonu i lokalizacji. Do przecieków dochodziło nawet, gdy aplikacja była nieaktywna. Okazało się również, że jednostka wojskowa jakiegoś kraju korzysta już z "możliwości", jakie daje aplikacja. Teoretycznie na przełomie kwietnia i maja tego roku błędy aplikacji zostały naprawione.
Celem szpiegów było zbieranie informacji o terrorystach i innych celach, a także – w niektórych przypadkach – instalacja oprogramowania szpiegowskiego na wybranych smartfonach. Oprogramowanie mogło być instalowane podczas ściągania lub aktualizacji aplikacji. Na celowniku znalazły się serwery, do których przekierowywani byli użytkownicy pobierający programy. Takie serwery to kopalnia informacji o milionach posiadaczy smartfonów z całego świata.
Z ujawnionego dokumentu wynika, że agencje wywiadowcze najprawdopodobniej nie zawiadomiły firm, które są właścicielami aplikacji, ani nie podały do wiadomości publicznej, że dane programy mogą być wykorzystane przez hakerów czy wrogie rządy. Zagrożenie dotyczy milionów użytkowników.
Jako że szpiedzy z krajów Five Eyes nie mogą działać przeciwko swoim obywatelom, ich działania dotyczyły serwerów we Francji, Szwajcarii, Holandii, na Kubie, w Maroku, na Bahamach i w Rosji.
Kanadyjska Communications Security Establishment nie komentuje doniesień.
Rozważni w zadłużeniu
Vancouver
Fraser Institute podaje, że mimo rekordowego poziomu zadłużenia, Kanadyjczycy wydają się być rozważni. Tempo zadłużania się zaczęło spadać po 2009 roku.
Co ważne – koszt obsługi długu jest rekordowo niski w porównaniu z przeciętnym dochodem. Analitycy podkreślają, że wiele osób przeszło z kredytów konsumpcyjnych na hipoteczne, dzięki czemu płaci mniejsze odsetki.
Poziom zadłużenia obywateli od dawna budzi obawy banku centralnego. Na początku roku Statistics Canada podało, że w czwartym kwartale 2014 roku na każdego zarobionego dolara przypadało 1,63 dolara długu (w formie pożyczek hipotecznych, kredytów konsumpcyjnych i innych).
Masowo przepisują psychotropy
Toronto
Health Quality Ontario zwraca uwagę, że osobom starszym mieszkającym w domach opieki szczególnie często przepisywane są leki przeciwpsychotyczne (neuroleptyki, stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych, przede wszystkim schizofrenii i różnych psychoz). W niektórych domach zażywa je ponad 60 proc. rezydentów, w innych leków tego typu nie przepisuje się wcale.
Agencja, która przygotowała raport, zaleca domom opieki większą rozwagę podczas wypisywania recept. Nie zawsze bowiem neuroleptyki poprawiają jakość życia i są właściwym wyborem. Używane są, gdy dana osoba stwarza zagrożenie dla siebie lub otoczenia, ponieważ cierpi na napady agresji czy halucynacje. Leki powodują uspokojenie pacjenta, ale też zwiększają ryzyko upadków, zawału, udaru mózgu, a w przypadku osób w podeszłym wieku z demencją mogą prowadzić do śmierci.
Dżihadyści nie byli pierwsi
Ottawa
Okazuje się, że zanim na scenę wkroczyli dżihadyści, inni ekstremiści przeprowadzili setki ataków. Tylko 2 proc. incydentów terrorystycznych, do których doszło po 1960 roku, to ataki z bronią w ręku. W 1982 roku w Ottawie Armenian Secret Army for the Liberation of Armenia dokonała zamachu na tureckiego dyplomatę, w 1992 roku w Montrealu neonazistowscy skinheadzi zabili kijami bejsbolowymi mężczyznę, ponieważ myśleli, że jest gejem, w 1994 roku w Vancouverze we własnej kuchni został zastrzelony lekarz, który przeprowadzał aborcje. W zeszłym tygodniu Carleton University uruchomił pierwszą bazę danych, w której zebrano informacje dotyczące ataków terrorystycznych. Przez półtora roku pracowali nad nią badacze z pięciu uczelni. Powstała, by w sposób naukowy spróbować podejść do tematu terroryzmu. Jej autorzy podkreślają, że incydentów było więcej, niż sądzi większość Kanadyjczyków. W bazie znalazło się 1815 incydentów, z którymi wiązało się 450 ofiar. Ataki były przeprowadzone przez grupy religijne, etniczne, separatystów, lewicowców, prawicowców, anarchistów i działaczy proekologicznych. Autorzy zauważają, że od razu widać, jak zróżnicowane jest społeczeństwo Kanady. Canadian Incident Database jest ogólnie dostępna pod adresem extremism.ca.
RCMP podało, że w weekend aresztowało 10 młodych osób, które chciały wylecieć z lotniska Trudeau w Montrealu prawdopodobnie po to, by przyłączyć się do grup terrorystycznych. Na razie nie postawiono im żadnych zarzutów. Zatrzymanym skonfiskowano paszporty. Śledczy nie ujawniają nazwisk zatrzymanych, nie mówią też, a jaki sposób wpadli na ich trop. Spotkali się z rodzinami i przyjaciółmi aresztowanych.
•••
"Canadian Medical Association Journal" pisze, że Health Canada może wycofać się z rekomendacji dotyczącej picia soków owocowych. Okazuje się bowiem, że picie soków wcale nie jest takie zdrowe, jak się powszechnie uważa, i może mieć związek z otyłością. Według Canada's Food Guide pół szklanki 100-proc. soku owocowego może zastąpić porcję owoców lub warzyw. Korzystają z tego producenci soków, którzy odpowiednio formułują hasła reklamowe i opisy na etykietach. Dietetycy i lekarze specjalizujący się w walce z otyłością już dawno zwrócili uwagę na hasła reklamowe sugerujące, że jedzenie jest zdrowsze niż w rzeczywistości. Inni podkreślają, że nie należy mylić prawdziwych soków z owoców z dosładzanymi napojami, które mają po prostu owocowy smak. Dodają, że niedawno w Stanach przeprowadzono badanie wśród 14 000 dorosłych osób. Okazało się, że ci, którzy piją codziennie 100-proc. sok owocowy (w ilości około 250 ml), rzadziej są otyli i mają lepszy poziom cukru we krwi niż ci, którzy soków nie piją. Dr Yoni Freedhoff z Ottawy zauważa jednak, że soki owocowe zawierają tyle samo cukru i kalorii co tzw. soft drinks, ale ich producenci robią wszystko, by konsument myślał, że są zdrowsze.
•••
Niektórzy amerykańscy nastolatkowie nie mają zbyt dobrego zdania o Kanadzie. Wyniki amerykańskiego testu National Assessment of Educational Progress pokazują, że 23 proc. 8-klasistów uważa Kanadę, Francję i Australię za dyktatury. Na teście znalazło się pytanie, co obecne rządy tych trzech państw mają wspólnego. 23 proc. z 29 000 uczniów wybrało odpowiedź: "ich przywódcy mają władzę absolutną". 10 proc. zaznaczyło "są kontrolowane przez wojsko", a 12 proc. – "zniechęcają obywateli do uczestnictwa w życiu publicznym". 54 proc. odpowiedziało dobrze, czyli "mają konstytucję, która ogranicza ich władzę". Część profesorów zwraca uwagę, że amerykańscy uczniowie niewiele uczą się o swoim północnym sąsiedzie i jest to zjawisko występujące na wszystkich etapach edukacji.
•••
Strażacy ze środkowej części Kolumbii Brytyjskiej walczą z pierwszym w tym roku wielkim pożarem, który wybuchł nad Little Bobtail Lake, około 70 km na południowy zachód od Prince George. W poniedziałek zapowiadano ochłodzenie i zmniejszenie siły wiatru - strażacy już mieli nadzieję, że sytuację uda się opanować. Prognoza niestety się nie sprawdziła i pożar rozprzestrzenił się na kolejne 250 kilometrów kwadratowych (w niedzielę jego zasięg był szacowany na 240 kilometrów kwadratowych). Strażacy mówią, że pożar jest nieprzewidywalny ze względu na siłę wiatru. Jest zjawiskiem złożonym, jako że las, który płonie, to las mieszany, część terenu nie jest zalesiona, na niektórych fragmentach obszaru znajdują się bagna, a jeszcze gdzie indziej leży śnieg. W gaszeniu bierze udział 270 strażaków, 13 śmigłowców, 8 samolotów gaśniczych i 22 sztuki ciężkiego sprzętu. Do wtorku z okolic ewakuowano 80 osób. RCMP prowadzi śledztwo w sprawie przyczyny pożaru. Podaje, że został wywołany przez człowieka.
Jak wykryć ślubnych oszustów
Ottawa
Dokument dla urzędników imigracyjnych zawierający wskazówki, jak wykrywać sfingowane małżeństwa, został nazwany "rasistowskim i pełnym dyskryminacji".
Trzystronicowy dokument nosi tytuł "Dowody związku". Zawiera listę rzeczy, które należy sprawdzić podczas oceniania wniosku o sponsorstwo. Według dokumentu, należy zwracać uwagę m.in. na związki pomiędzy dobrze wykształconymi Chińczykami i osobami innej narodowości, śluby zawierane w odosobnieniu, bez gości, jedynie z kolacją w restauracji, czy przypadki, gdzie słabo wykształcony lub będący na zasiłku Kanadyjczyk próbuje sponsorować żonę lub męża z innego kraju. Urzędnicy powinni być też wyczuleni na brak zdjęć, na których nowożeńcy całują się w usta, na pary, które nie pojechały w podróż poślubną, nie mają pierścionka z diamentem, nie mają wspólnych zdjęć w "klasycznych" punktach Niagary i Toronto.
Dokument został opublikowany w Internecie przez prawnika imigracyjnego Stevena Meurrensa, który otrzymał go razem z plikiem innych potrzebnych do prowadzonej sprawy. Od razu posypały się komentarze i oskarżenia o rasizm czy dyskryminację.
Citizenship and Immigration Canada tłumaczy, że tego rodzaju kryteria stosowane są na całym świecie. Dodaje, że dokument powstał 5 lat temu i był stosowany przez 3 lata, gdy zaobserwowano wzrost liczby wniosków o sponsorstwo. Potem go zmieniono.
Petronas weźmie nasz gaz
Vancouver
Premier Kolumbii Brytyjskiej Christy Clark ogłosiła podpisanie wstępnej umowy z Pacific NorthWest LNG w związku z realizacją projektu wydobycia gazu u wybrzeży prowincji. W pobliżu Prince Rupert powstałby też zakład przetwórstwa gazu. Większość udziałów w Pacific NorthWest LNG posiada malezyjski Petronas.
Wartość inwestycji to 36 milionów dolarów. Do prowincyjnej kasy co roku wpływałby też określony zysk. Dokument zawiera warunki podpisania właściwej umowy i listę problemów, które należy wcześniej rozwiązać. Znalazła się wśród nich kwestia gwarantowanych zwolnień podatkowych i utrzymania wysokości opłat z tytułu royalties.
Prowincja prowadzi jeszcze rozmowy z ludnością rdzenną i czeka na wynik oceny środowiskowej.
Jeśli chodzi o Pacific NorthWest LNG, przedsiębiorstwo pracuje nad zabezpieczeniem finansowania przedsięwzięcia.
Został posłem rzutem monetą
Charlotteville
Alan McIsaac z Partii Liberalnej ostatecznie wszedł do parlamentu Wyspy Księcia Edwarda. Kandydat liberałów dostał tylko o dwa głosy więcej niż jego konkurentka Mary Ellen McInnis. McInnis 12 maja złożyła wniosek o ponowne przeliczenie głosów w okręgu Vernon River-Stratford. Oboje kandydaci byli obecni podczas powtórnego liczenia, które przeprowadził sędzia John Douglas w Atlantic Technology Centre w Charlottetown. Na koniec McIsaac stwierdził, że właśnie okazało się, jak ważny może okazać się pojedynczy głos.
Na Wyspie odbędzie się jeszcze jedno powtórne przeliczenie głosów – tym razem w okręgu Charlottetown-Brighton. Według pierwszego liczenia lider konserwatystów Rob Lanz stracił mandat na rzecz liberała Jordana Browna. Przegrał 24 głosami.
NDP zaczyna grać pierwsze skrzypce
Calgary
Po zwycięstwie NDP w Albercie wzrosło poparcie dla tej partii na szczeblu federalnym. Okazuje się, że NDP cieszy się poparciem 29,2 proc. wyborców i wyprzedza zarówno konserwatystów, jak i liberałów. Konserwatyści mogą liczyć na głosy 28,6 proc. wyborców, a liberałowie – 27,6.
Badanie opinii publicznej zostało przeprowadzone wśród 1362 Kanadyjczyków w dniach 6-10 maja przez EKOS. Błąd statystyczny wynosi 2,7 proc. Wyniki sondażu jeszcze nie są potwierdzone. Jeśli okażą się ostateczne, wyjdzie na to, że różnice między trzema partiami mieszczą się w granicach błędu. Do kwietnia walka rozgrywała się między liberałami a konserwatystami. Rzeczywistość zmieniła się po wygranej partii Rachel Notley w Albercie. Jeśli NDP wygra wybory federalne, będzie to pierwszy raz, gdy partia obejmie władzę.
Soczewka bioniczna
Vancouver
Dr Garth Webb, okulista z Kolumbii Brytyjskiej, wynalazł soczewki bioniczne (Ocumetic Bionic Lens), które mogą być wszczepiane w oko. Webb mówi, że okulary i soczewki kontaktowe niedługo będą należeć do przeszłości, a cały przemysł zajmujący się okulistyką czeka rewolucja.
Soczewka bioniczna jest wielkości małego guzika. Byłaby wszczepiana w postaci złożonej, po czym rozkładałaby się w ciągu 10 sekund. Operacja byłaby taka sama jak w przypadku katarakty, bezbolesna, trwająca 8 minut. Zmiana byłaby widoczna od razu. Na przykład osoba, która potrafi odczytać godzinę na zegarze z odległości 3 metrów, umiałaby to zrobić z odległości 10 metrów.
Badania nad nową soczewką trwały 8 lat. Kosztowały 3 miliony dolarów. Wynalazek jest chroniony patentem międzynarodowym. Wyłącznym producentem miałby być zakład w Delta, B.C. Soczewka musi przejść testy na zwierzętach i na ludziach. Na rynku mogłaby się pojawić za dwa lata.
Nie mogą odesłać bandyty
Toronto
Sąd apelacyjny w Ontario skrócił karę więzienia urodzonego w Syrii Amjada Nassriego, który uczestniczył w napadzie na bank, tak aby skazany uniknął deportacji. Nassri miał pozostać w więzieniu przez 9 miesięcy. Jego kara została skrócona o ponad jedną trzecią. Sąd wziął pod uwagę sytuację w ojczyźnie skazanego i przepisy prawa imigracyjnego. Stwierdził, że deportacja "do jednego z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi" jest niewspółmierną karą w stosunku do popełnionej zbrodni. Gdyby Nassri wrócił do Syrii, musiałby odbyć obowiązkową służbę wojskową.
Kilka tygodni przed skazaniem Nassriego weszło w życie prawo pozwalające na przyspieszenie deportacji obcokrajowców skazanych na więcej niż 6 miesięcy więzienia – Faster Removal of Foreign Criminals Act. Wcześniej o uniknięcie deportacji mogły ubiegać się osoby ze statusem stałego rezydenta skazane na mniej niż dwa lata.
Nassri w 2010 roku (w wieku 21 lat) podczas napadu na placówkę CIBC w Toronto pełnił rolę kierowcy. Siedział w corolli swojego ojca, podczas gdy trzech jego kompanów uzbrojonych w noże i z zakrytymi twarzami dokonywało napadu. Rabusie nie uciekli daleko – Nassri nie zatrzymał się na stopie i zderzył się z wielką ciężarówką. Jego koledzy uciekli, on został na miejscu wypadku. Próbował jeszcze przekupić kierowcę, aby ten przymknął oko na wypadek.
Chretien chciał dobrze
Ottawa
Jean Chrétien, będący współprzewodniczącym InterAction Council, w której zasiada ponad 40 byłych prezydentów i premierów różnych krajów świata, 30 kwietnia próbował namówić prezydenta Putina, by oddelegował reprezentanta na spotkanie rady, podczas którego będą omawiane sprawy Ukrainy. Spotkanie odbędzie się w Newport w Walii na początku czerwca.
Chrétien nie wypowiada się publicznie na temat rozmowy z Putinem, która odbyła się w posiadłości Nowo-Ogariowo pod Moskwą. Nie wiadomo, czy jego namowy odniosły skutek. Rząd Kanady odcina się od spotkania, tłumacząc, że Chrétien nie reprezentował kraju. Rzecznik prasowy rady stwierdził jedynie, że lista uczestników spotkania nie jest jeszcze zamknięta. Póki co obecność potwierdziło około 20 byłych przywódców państw i taka sama liczba ekspertów. Rada omawia możliwe rozwiązania aktualnych problemów politycznych, gospodarczych i społecznych.
Brakuje amunicji dla chętnych
Toronto
Właściciele broni w Kanadzie obawiają się zmniejszenia dostaw najpopularniejszej amunicji kalibru 0,22 cala (5,6 mm) ze Stanów Zjednoczonych.
Większość amunicji dostępnej na naszym rynku pochodzi zza południowej granicy. Produkuje się tam rocznie około 4,2 miliarda pocisków, z czego do Kanady trafia 200 000 000. Są to zamówienia o niskim priorytecie. W USA prawie 100 milionów osób ma broń. W Kanadzie – prawie dwa miliony.
Amerykańskie zakłady w odpowiedzi na zapotrzebowanie rynku zwiększyły produkcję innego rodzaju amunicji. Produkcja pocisków kalibru 0,22 cala jest jednak droga. Przewodniczący kanadyjskiej National Firearms Association Blair Hagen mówi, że możliwości produkcyjne są ograniczone. Zauważa, że właściciele broni zaczęli masowo kupować pociski – na własny użytek lub żeby je później odsprzedać. Wzrosły ceny, niektóre sklepy wprowadzają też limity zakupów. Na przykład Canadian Tire w Kenorze, Ont. pozwala jednorazowo kupić nie więcej niż 50 pudełek pocisków kalibru 0,22. Paczka 500 sztuk, która wcześniej kosztowała 20 dolarów, teraz jest sprzedawana za 60 – 70. Hagen dodaje, że to wcale nie koniec podwyżek. Na internetowych forach tematycznych też się zrobiło głośno o ograniczeniu dostaw. Hagen podkreśla, jaka jest sytuacja polityczna w Stanach. Mówi, że gdy demokraci wygrali wybory, zaczęto mówić o zaostrzeniu prawa związanego z posiadaniem broni. Wtedy właśnie właściciele broni popędzili do sklepów. Podobna sytuacja miała miejsce w 2012 roku, gdy ponownie wybrano Obamę, a potem po strzelaninie w Newtown, Conn.
Ministerstwo Pracy prowadzi doroczną akcję informacyjną i chce, by młodzi pracownicy wiedzieli, że mają prawo odmówić wykonywania czynności, które ich zdaniem są niebezpieczne. Urzędnicy zaglądają do restauracji, firm sprzątających, ochroniarskich, centrów rozrywki, rekreacji i klubów fitness. Minister Kevin Flynn mówi, że najwięcej przypadków łamania Employment Standards Act ma miejsce w gastronomii. Pracownicy zarabiają poniżej stawki minimalnej, nie dostają wypłaty za nadgodziny lub nie są odpowiednio szkoleni. Niektórzy pracodawcy biorą pracowników na próbę, a potem im nie płacą ani nie dają posady. W zeszłym roku w Ontario w czasie pracy zginęło 27 osób. W 2013 – 41.
•••
Peter Peczek, 50 l., który przeszedł zawał serca, mówi, że błędy systemu ochrony zdrowia zrujnowały jego życie. Nikt nie traktował go poważnie. Peczek wylicza, że w szpitalu nie mógł się dostać do neurologa na badanie rezonansem magnetycznym. W końcu zrobił badanie prywatnie, za 1300 dol., ale jego stan zdrowia został błędnie oceniony. Niedługo po tym miał zawał i znalazł się na oddziale intensywnej terapii. Nie mógł sam oddychać, lekarze dawali mu 3 dni życia. To chyba cud, że żyje, mówi. Lekarze, którzy zapoznali się z jego przypadkiem, uważają, że gdyby wynik badania rezonansem został właściwie zinterpretowany lub gdyby zasięgnął opinii neurologa, dostałby leki, co pozwoliłoby uniknąć zawału. Peczek przed zawałem skarżył się na coraz częstsze zawroty głowy. Dolegliwości przybierały też na sile. Kilka razy pojechał na ostry dyżur. Powiedziano mu, że może mieć migrenę albo coś z uchem wewnętrznym. Znalazł się na liście osób oczekujących na wizytę u neurologa. Ostatnim razem lekarz na ostrym dyżurze powiedział mu, że nie może wystawić skierowania na rezonans. Może to zrobić tylko neurolog. Doradził mu zrobienie badania prywatnie. Historia Peczeka zwróciła uwagę na sprawę prywatnej opieki medycznej. Sam Peczek zwraca uwagę, że jeśli lekarze pracują w dwóch systemach, są przepracowani i przemęczeni. Właśnie radiolog, który opisywał jego wynik, jest zatrudniony zarówno w prowincyjnym, jak i w prywatnym szpitalu. Według danych krajowych, pacjenci muszą czekać 80 dni na badanie rezonansem magnetycznym. Minister zdrowia Kolumbii Brytyjskiej Terry Lake twierdzi, że w nagłych wypadkach można zrobić badanie bez kolejki.
•••
Amanda Deer, jej 12-letni syn i jej chłopak, który nie należy do ludności rdzennej, musieli opuścić dom w rezerwacie Kahnawake pod Montrealem. Mieszkańcy sprzeciwiali się związkowi kobiety z mężczyzną, który pochodzi z zewnątrz. Przyszli pod dom Deer w niedzielę i żądali opuszczenia rezerwatu. Kobieta mówi, że zaczęli wyważać drzwi i uderzać w ganek. Policja podobno stała w pobliżu i się tylko przyglądała. Deer zdecydowała się wyjechać, przynajmniej na jakiś czas, z obawy o bezpieczeństwo. Według miejscowego prawa, funkcjonującego od 1981 roku, każdy Mohawk, który mieszka lub związał się z osobą z zewnątrz, musi odejść. Wioska nie zgadza się, by sąd nakazywał człowiekowi z zewnątrz mieszkać u Indian.
•••
Wes Branch i Ada Guan – para z Kolumbii Brytyjskiej, której niespodziewanie w samolocie urodziła się córka – żałuje, że skorzystała ze strony GoFundMe i zbierała darowizny. Pomysł zbiórki miał wyjść od jednego z członków rodziny, który zasugerował, że para potrzebuje 50 000 dolarów. Branch powiedział, że ani on, ani Guan nie wiedzieli, jak działają tego rodzaju strony. Internauci zareagowali od razu i oskarżyli Brancha i Guan, że są chciwi i próbują wykorzystać sytuację. Branch mówi, że na początku był zły i chciał wszystkim odpisać, ale się pohamował. Zmniejszył kwotę z 50 000 do 5000, do niedzieli zebrano 1365.
Murzyn oberpolicjantem
Trzymamy kciuki
Toronto
Mark Saunders został zaprzysiężony w środę na nowego szefa policji w Toronto. Ceremonia odbyła się w policyjnej centrali. W swoim przemówieniu Saunders podziękował burmistrzowi Johnowi Tory'emu za jego pracę dla miasta.
Stwierdził, że jest bardzo dobrym burmistrzem i przyczynia się do tego, że Toronto jest jednym z miejsc, w których warto mieszkać. Nawiązał do osoby swojego poprzednika Billa Blaira. Powiedział, że nauczył się od niego dwóch rzeczy: po pierwsze – że szef policji musi być twardy, a nawet gruboskórny; po drugie – musi kochać społeczność, której służy. Wtedy praca nie jest po prostu pracą, ale staje się powołaniem. A przed policją stoją coraz trudniejsze wyzwania. Przyznał, że jest optymistą, jego motto to: "Chcę, mogę i zrobię". Podziękował swojej żonie Stacy za wsparcie i ciągłe przypominanie o wartościach. Stwierdził, że jest tu dzięki niej.
Nowy podatek od deszczówki
Mississauga
Miasto zamierza wkrótce obciążać mieszkańców kosztami odprowadzenia wody deszczowej. Wysokość opłaty będzie zależała od tego, jaka część działki jest zabudowana. Jeśli dom jest niewielki i niewiele deszczówki z niego spływa, właściciel nie zapłaci nic. Jeśli jednak wielkość domu mieści się w ostatniej z pięciu kategorii, koszt w 2016 roku wyniesie 170 dolarów.
Mississauga jest pierwszy miastem w GTA, które zdecydowało się na wprowadzenie opłaty. W przyszłym tygodniu ma być ostatecznie zatwierdzona. Do wprowadzenia czegoś podobnego przymierza się także Toronto.
Radny Nando Iannica mówi, że w Mississaudze jest za dużo domów i za dużo asfaltu. Woda nie ma gdzie wsiąkać. Jest świadomy, że mieszkańcy nie będą zadowoleni, ale wyjaśnia, że przebudowa obecnego systemu odprowadzania deszczówki to koszt rzędu 1,8 miliarda dolarów. Niestety, wpływy z podatku od własności są za niskie (na odprowadzenie wody idzie 1,6 proc. podatku, czyli przeciętnie 25 dolarów rocznie).
Na Pearsonie kontrola podręcznego
Toronto
Air Canada zaczyna dokładnie sprawdzać wielkość bagażu podręcznego. Pasażerowie, którzy chcą wziąć walizkę nieco większą niż dozwolona, nie powinni zakładać, że pracownicy linii przymkną na to oko. Już od przyszłego poniedziałku na lotnisku Pearsona każdy bagaż, który ma trafić do kabiny, będzie dokładnie sprawdzony. Jeśli kontrolę przejdzie, otrzyma etykietę "approved". Na innych lotniskach kontrole będą prowadzone od czerwca.
Linie tłumaczą, że skróci to osobistą kontrolę bezpieczeństwa i wyeliminuje opóźnienia przy bramkach do samolotu. Poza tym będzie łatwiej ułożyć bagaże w schowkach na pokładzie.
Air Canada wprowadziła jesienią opłatę za bagaż główny w lotach krajowych. Wynosi ona 25 dol.
Czynsz drenuje kieszeń
Ottawa
Jedna piąta osób, które wynajmują domy lub mieszkania, przeznacza na czynsz połowę zarobków, podaje Federation of Canadian Municipalities.
Federacja zwraca uwagę, że problem przystępności cenowej mieszkań robi się coraz bardziej poważny i wymaga interwencji zarówno na poziomie lokalnym, jak i krajowym. Przez pewien czas rząd federalny dopłacał do mieszkań socjalnych. Subsydia są jednak coraz niższe. Prowincje i miasta widzą, że osoby o niskich i średnich zarobkach mają kłopot z płaceniem czynszu.
W ciągu ostatnich 10 lat z rynku zniknęło 850 000 tanich mieszkań, podaje Brad Woodside, przewodniczący FCM. Za tworzenie mieszkań socjalnych odpowiadały rządy na wszystkich szczeblach. Teraz, gdy przychodzi do odnawiania umów, Ottawa próbuje się wycofywać. Rząd federalny dopłaca do mieszkalnictwa 1,7 miliarda dolarów, ale odnosząc tę kwotę do PKB, widać, że od 1989 roku zmniejszyła się o 40 proc.
W skali kraju jedna trzecia gospodarstw domowych nie ma swojego domu, tylko go wynajmuje. Tymczasem od 1996 roku tylko 11 proc. nowo budowanych domów i mieszkań powstało z myślą o wynajmie. FCM sugeruje wprowadzenie np. ulg podatkowych, które zachęcałyby do budowania mieszkań pod wynajem, a także utrzymanie obecnego stopnia dofinansowania i wprowadzenie stałych strategii dotyczących budownictwa socjalnego i walki z bezdomnością.
Dwa tygodnie na posprzątanie
Peel
Region Peel przypomina mieszkańcom Mississaugi, Brampton i Caledon, że przez dwa tygodnie od Victoria Day (czyli od 19 do 29 maja) będzie prowadzony dodatkowy odbiór śmieci. W tym czasie w dniu normalnego odbierania odpadów mieszkańcy mogą wystawiać przed domy dowolne ilości "dozwolonych" śmieci.
Należy jednak pamiętać, by wystawiać śmieci nie później niż o 7 rano danego dnia, ale nie wcześniej niż o 7 wieczorem poprzedniego oraz zdjąć zabezpieczenia chroniące przed otwieraniem klapy. Jeśli odpady są wystawiane w workach lub kontenerach, pojedyncza sztuka nie powinna być cięższa niż 20 kg. Kontenery muszą mieć dwie rączki oraz łatwo zdejmowalne pokrywy.
Spuszczajmy ich po drucie!
Mississauga
Policja przestrzega przez oszustami, którzy niespodziewanie dzwonią do mieszkańców Ontario i podają się za pracowników RCMP z Integrated Technological Crime Unit (ITCU). Scenariusze działania są różne. W jednym przypadku oszust stwierdził, że wykryto złośliwe oprogramowanie na komputerze rozmówcy. W innym powiedział, że do komputera włamali się międzynarodowi przestępcy i używają go do swojej działalności. Ofiara oczywiście zaczyna panikować, na co liczą oszuści. Ostatecznie jest proszona o wysłanie pieniędzy na usunięcie problemu.
RCMP zapewnia, że policja nie działa w ten sposób i nie dzwoni do obywateli, by pobierać pieniądze. Osoby, które podejrzewają, iż odebrały telefon od oszustów, powinny skontaktować się z regionalną policją i Canadian Anti-fraud Centre (tel. 1-888-495-8501).
Tysiące żyją w biedzie
Toronto
Tysiące torontończyków żyje od wypłaty do wypłaty. Osoby najsłabiej zarabiające należą do grupy najbardziej poszkodowanej przez ciągle rosnące ceny domów i astronomiczne kwoty, które trzeba płacić za opiekę nad dziećmi. Coraz więcej osób czuje, że dotyka ich bieda. Korzystają z banków żywności i pomocy organizacji społecznych.
30-letni Eric Pinsonneault i jego troje dzieci – Alexandre, 10 l., Karysa, 6 l., i Ayiana, 8 l. – żyją za 38 000 dolarów rocznie, czyli niewiele więcej niż wynosi płaca minimalna. Szacuje się, że 1,5 miliona mieszkańców Toronto zarabia mniej niż 21 dol. za godzinę.
Pinsonneault wychowuje dzieci samotnie. Robiąc zakupy w sklepach spożywczych, zawsze liczy na to, że uda mu się trafić na wyprzedaż i porównuje ceny. Mięso gotuje trzy razy w tygodniu i przygotowuje obiady z tańszych produktów, takich jak makaron czy ryż.
Mówi o sobie, że jest biedny. Nigdy nie myślał, że tak będzie – zwłaszcza gdy skończył studia i mieszkał w trzysypialniowym domu w Chatham za 700 dol. miesięcznie. Wtedy jednak dobrze zarabiał, nie miał trójki dzieci i nie był po rozwodzie. Życie zmusiło go do przeprowadzki i podjęcia gorzej płatnej pracy. Teraz jego dzieci rosną, jedzą coraz więcej i czują presję kolegów ze szkoły, by nosić dobre ubrania i posiadać różne gadżety.
Tymczasem rodzina nie ma telefonu stacjonarnego czy telewizji kablowej. Nie chodzi do kina czy nie jeździ na wycieczki.
Mężczyzna mówi jednak, że jego dzieci zdają sobie sprawę ze złej sytuacji materialnej i rozumieją, że tata stara się, jak może. Cieszy się, że dzieci do 12 lat od niedawna mogą jeździć TTC za darmo – dzięki temu oszczędza miesięcznie 80 dolarów.
Teoretycznie dwuosobowa rodzina z dwójką dzieci jest w stanie przeżyć, gdy każdy z rodziców pracuje na pełny etat za stawkę 18,52 dol. za godzinę.
Kierowca Ubera z Mississaugi został oskarżony o wykorzystanie seksualne pasażerki. Policja regionalna z York podała, że zdarzenie miało miejsce nad ranem w niedzielę. Trzy kobiety miały skorzystać z aplikacji Uber, by zamówić taksówkę na powrót z jednego z torontońskich klubów. Kierowca odebrał pasażerki z okolicy King Street West i Bathurst. Dwie wysiadły razem. Gdy trzecia dotarła do domu, kierowca podobno powiedział, że może również zapłacić gotówką lub "w inny sposób".
•••
We wtorek rano do szpitala trafiła 5-letnia dziewczynka, która została kilka razy dźgnięta nożem. Odniosła obrażenia zagrażające życiu. Policja aresztowała napastnika. Incydent miał miejsce tuż po 6 rano. Dziewczynka i mężczyzna znali się.
•••
"National Geographic" opublikowało listę propozycji najlepszych wycieczek na lato. Wśród 11 miejsc wartych odwiedzenia znalazło się Edmonton. Autorka artykułu Maryellen Kennedy Duckett zauważyła, że w mieście latem dużo się dzieje, odbywają się rozgrywki FIFA Women's' World Cup czy festiwale Edmonton International Fringe Festival oraz Street Performer's Festival. Podkreśla też możliwości wycieczek rowerowych i na segway organizowanych przez River Valley Adventure Co. Przedstawiciele przemysłu turystycznego w Edmonton zauważają, że miasto zaczyna budzić zainteresowanie osób spoza Ameryki Północnej, które chcą zobaczyć coś innego niż Toronto i Vancouver. "National Geographic" wyróżnił następujące miejsca na świecie: Machu Picchu (Peru), Sedona (Arizona), Konstancja (Niemcy), Ateny (Grecja), Magna Carta Trails (Anglia), Edmonton (Alberta), Jubilee Weekend (Singapur), Cup Match (Bermudy), Filadelfia, Victoria (Australia) i Wyspa Jeju (Korea Południowa).
To nie pierwszy raz, gdy na liście znalazły się miejsca położone w Kanadzie. Wcześniej trafiały na nią Great Bear Rainforest w Kolumbii Brytyjskiej, domy letniskowe w Ontario oraz Cape Breton Island.
•••
Firma GeodeTech z Fredericton wypuściła na rynek aplikację GeodeVu, która pozwala na śledzenie przebytej drogi, a także rejestruje zachowanie kierowcy – momenty gwałtownego hamowania, przyspieszania, czy nawet rozproszenie w trakcie prowadzenia pojazdu (sprawdza, czy kierowca rozmawia przez telefon albo pisze sms-y). Jest dostępna bezpłatnie na telefony z systemami Android, iOS i Blackberry. Usługa śledzenia kosztuje z kolei 9,95 dol. miesięcznie. Autorzy sugerują, że może się przydać młodym kierowcom i ich rodzicom. Rodzice ciekawi, jak ich pociecha sobie radzi, mogą sprawdzić przez Internet raporty tworzone na bieżąco przez aplikację. Program może się też przydać firmom posiadającym samochody służbowe lub ubezpieczycielom. Jak dotąd korzysta z niego około 1000 osób, ale to dopiero początek. Szef GeodeTech przyznaje, że istnieją podobne programy, ale ich produkt jest jedynym, który ma funkcję rejestracji rozproszeń w czasie jazdy. Prawnicy zastanawiają się nad kwestią prywatności. Przyznają, że w niektórych przypadkach śledzenie zachowań kierowców ma uzasadnienie (np. firmy posiadające flotę pojazdów), ale nigdy nie należy tego robić w sposób niejawny. Dotyczy to zarówno pracowników, jak i sprawdzania umiejętności dziecka. GeodeTech mówi, że zapewnia narzędzie, a jak klient je wykorzysta i jak podejdzie do spraw związanych z ochroną prywatności – to już jego sprawa. Dodaje, że używanie programu niczym się nie różni od umieszczania kamery w miejscu, gdzie dzieci się bawią, by mieć pewność, że są bezpieczne.