Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Przegląd tygodnia, piątek 5 lutego 2015
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakKanada w ogonie wydatków zbrojeniowych
Ottawa W porównaniu z innymi państwami NATO Kanada wydaje niewiele na obronność. Pod rządami liberałów wydatki te mogą być jeszcze bardziej ograniczane. Jak wszystkie państwa NATO Kanada zobowiązywała się do przeznaczenia na obronność kwoty stanowiącej 2 proc. PKB. I jak większość swoich sojuszników obietnic nie dotrzymywała. Z umowy wywiązywały się tylko Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i jeszcze kilka innych krajów.
Według ostatniego raportu NATO, nasze wydatki w zeszłym roku wyniosły 1 proc. PKB. Mniej od nas na obronność wydały Włochy, Hiszpania, Luksemburg, Belgia, Słowenia, Węgry i Czechy (jedna trzecia państw sojuszu).
Konserwatyści, przygotowując swój ostatni budżet, mówili o dofinansowaniu obronności. Budżet wojska wynosi 20 milionów dolarów i do 2026 roku miał być zwiększony o 2,3 miliarda. Podczas kampanii wyborczej liberałowie twierdzili, że utrzymają ten plan. Jednak kilka miesięcy wcześniej obliczali, że ze względu na słabe wyniki gospodarcze kwota będzie stanowić tylko 0,89 proc. PKB. Teraz rzecznik prasowy ministra obrony tłumaczy, że wartość 2 proc. to pożądana kwota i stwierdza, że kraje różnie obliczają swoje 2 proc. Najważniejsze jest, by Kanada była zdolna do wspierania misji i miała odpowiednie zasoby.
Podobno w zeszłym tygodniu Wielka Brytania wysłała noty dyplomatyczne do kilku państw NATO, w tym do Kanady, w których nawołuje do zwiększenia wydatków na obronność. Poprzedni rząd może wydawał mniej, ale za to wysyłał wojska do Afganistanu, Libii, Iraku i Syrii. Liberałowie mogą nie mieć podobnej wymówki.
Potrzeby Syryjczyków większe od zakładanych
Ottawa Okazuje się, że potrzeby syryjskich uchodźców są większe, niż przypuszczano. Przesiedlenie 25 000 osób może być trudniejsze, niż zakładali liberałowie. Największe wątpliwości są związane z grupą sponsorowaną przez rząd, czyli tak naprawdę przez wszystkich podatników. Osoby te trafiają do 36 miast, a rząd zobowiązał się łożyć na ich utrzymanie przez rok.
Uchodźcy sponsorowani przez rząd mają więcej dzieci, są gorzej wykształceni i słabiej znają język niż ci sponsorowani przez osoby prywatne i organizacje. Przez to ich utrzymanie staje się bardziej kosztowne, przyznaje Ministerstwo Imigracji w sześciostronicowym raporcie. Zaraz dodaje, że potrzeby Syryjczyków są takie same jak wszystkich uchodźców, których sponsoruje rząd. Różnica polega tylko na wyjątkowo krótkim czasie przesiedlenia.
Ministerstwo stwierdza, że 53 proc. uchodźców sponsorowanych przez rząd to rodziny 5-8-osobowe (w przypadku sponsorowanych prywatnie jest to 7 proc.). Wynikają z tego oczywiste trudności ze stałym zakwaterowaniem. Są to osoby młode – 55 proc. stanowią Syryjczycy w wieku 14 lat lub młodsi (w grupie sponsorowanej prywatnie – 27 proc.). Wiele dzieci uczyło się tylko po arabsku. 67 proc. uchodźców nie mówi ani po angielsku, ani po francusku (wśród sponsorowanych prywatnie – 37 proc.). W niektórych miastach czas oczekiwania na udział w kursach językowych wynosi ponad rok. Nie do końca wiadomo, jaki poziom wykształcenia mają osoby przybywające do Kanady. Rząd szacuje, że dorośli skończyli najczęściej 6-9 klas. Doświadczenie zawodowe mają praktycznie tylko mężczyźni i należą do grupy pracowników słabo wykwalifikowanych. Wiele dzieci jest opóźnionych w nauce o 1-2 lata w stosunku do kanadyjskich rówieśników. Pocieszający może być fakt, że uchodźcy są raczej zdrowi. Tylko w przypadku 12 proc. lekarze stwierdzili jakieś przypadłości – najczęściej cukrzycę, nadciśnienie, problemy ze wzrokiem lub słuchem.
Od 4 listopada do 31 stycznia Kanada przyjęła 15 157 osób. 8767 sponsorował rząd, 5341 – osoby i organizacje prywatne, 1049 otrzymało pomoc z obu źródeł.
Dwie trzecie z 25 000 Syryjczyków, którzy przylecą do Kanady do końca tego miesiąca, są sponsorowane przez rząd. Liczba ta ma wzrosnąć do 25 000 pod koniec 2016 roku.
W skali kraju w styczniu ubyło 5700 miejsc pracy. Tym samym bezrobocie wzrosło do 7,2 proc. Ekonomiści spodziewali się czegoś zupełnie odwrotnego. Spadek liczby etatów zaobserwowano przede wszystkim w Albercie (10 000 etatów), Manitobie, oraz na Nowej Fundlandii i Labradorze. Powodem jest oczywiście sytuacja w sektorze energetycznym. Nowe miejsca pracy tworzono tylko w Ontario (20 000).
W ciągu ostatnich 12 miesięcy w Albercie ubyło 35 000 etatów, a w Ontario przybyło 100 000. Obecnie w Albercie stopa bezrobocia wynosi 7,4 proc. i jest najwyższa od prawie 20 lat. Pierwszy raz od 1988 roku jest też wyższa od średniej krajowej.
Kardynał Collins przeciwko wspomaganemu samobójstwu
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakW środę przed specjalną komisją parlamentarną zajmującą się wspomaganym samobójstwem wypowiadał się kardynał Thomas Collins z archidiecezji Toronto. Powiedział, że rząd musi chronić prawa do wolności sumienia i uszanować fakt, że część lekarzy i instytucji odmawia udzielania pomocy w samobójstwie czy nie chce kierować pacjentów do innych specjalistów. Moralnym obowiązkiem państwa jest zapewnienie odpowiedniej opieki paliatywnej.
Kardynał zwrócił uwagę, że z decyzji sądu płynie smutne przesłanie, jakoby życie niektórych osób było nic nie warte. Z tą tezą nie można się zgodzić. Decyzja sądu może mieć drastyczne negatywne efekty, które odbiją się na całym kraju. Kardynał przedstawiał stanowisko Coalition for HealthCare and Conscience.
Senator James Cowan prezentujący poglądy liberalne powiedział, że kardynał może nie chcieć, by procedura wspomaganego samobójstwa była praktykowana w Kanadzie, ale to konstytucyjne prawo i osoby, które mogą się do niej kwalifikować, powinny mieć zapewniony dostęp. Senator chciał, by kardynał wymienił warunki, jakie jego zdaniem należy stawiać, by chronić najsłabszych. Collins nie dał się jednak przekonać. Powtórzył, że należy chronić osoby, które ze współczuciem i poświęceniem opiekują się tymi w potrzebie, oraz pokazywać ludziom alternatywy – czyli przede wszystkim mówić o opiece paliatywnej. Moralność zabrania lekarzom zabijania pacjentów, w jakichkolwiek okolicznościach.
Kardynał podkreślił, że sąd nie mówi o tym, że dana osoba musi być bliska śmierci. Do tego ontaryjski panel doradczy rekomenduje, by „prawo” do wspomaganego samobójstwa miały też dzieci. W ten sposób możemy doprowadzić do sytuacji, gdy niektórzy będą czuli się pod presją, w obowiązku, by odebrać sobie życie rękami lekarza.
Komisja ma czas do 26 lutego na przygotowanie zarysu ustawy o wspomaganym samobójstwie.
Będą mogli śpiewać o Jezusie
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakVoices of the Nations będzie jednak miał prawo do organizacji festiwalu na torontońskim placu Yonge-Dundas. Walka o festiwal zaczęła się w październiku, kiedy zarząd placu odmówił wydania pozwolenia chrześcijańskiemu organizatorowi utrzymując, że miejskie przepisy zakazują nawracania.
Szef VOTN Peter Ruparelia stwierdził, że ostateczne zwycięstwo jest triumfem wszystkich chrześcijan. Porównał sytuację do walki Dawida z Goliatem. W końcu przyznano nam prawo do wypowiadania imienia Jezusa w miejscu publicznym, powiedział. Podziękował prawnikowi Marty’emu Moore’owi z Justice Centre for Constitutional Freedoms.
JCCF wystosował list do zarządu placu, w którym zagroził wytoczeniem procesu w sprawie łamania wolności religijnej i wolności wyznania. W grudniu rada zarządzająca placem zgodziła się podjąć negocjacje z VOTN. Od tego czasu Moore i prawnik miasta Toronto Ian Duke starali się porozumieć. Ostateczną wersję porozumienia VOTN zatwierdziło 29 stycznia. Zgodnie z zapisami uczestnicy festiwalu mogą śpiewać, co tylko chcą, „a nawet modlić się na scenie”. Można czytać Pismo Święte, jeśli jest to związane z występem. VOTN może też ustawić namiot modlitwy i rozdawać ulotki, które jednak wcześniej musi zatwierdzić zarząd placu. Zarząd zaakceptował warunki porozumienia w czwartek.
Pozwolenie na organizację festiwalu ma być wydane przed końcem lutego. Sama impreza odbędzie się 6 sierpnia.
Z Polski rodem (2). Chińczyk ze Lwowa – Michał Piotr Boym
Napisane przez Kazimierz Kozub
Chińczyk ze Lwowa – Michał Piotr Boym
W 1653 roku ukazała się w Amsterdamie książka (po łacinie), której tytuł w przekładzie brzmiał: "Relacja z podróży do Chin". Zawierała ona opis wielu zdarzeń w tym ciągle tajemniczym dla Europejczyków kraju, ujawniając na przykład, w jaki sposób Mateo Ricci, włoski jezuita, matematyk i astronom, który dotarł do Chin w końcu XVI stulecia, został głównym astronomem na cesarskim dworze dynastii Ming w Pekinie, mając od tej pory realny wpływ na chińską politykę. Książka ukazała się najprawdopodobniej bez wiedzy i zgody autora, także jezuity, przyczyniając się zapewne w dużym stopniu do jego faktycznego uwięzienia w klasztorze w Loreto.
"Relacja" stała się jednak europejskim bestsellerem (wydano ją potem kolejno po włosku, francusku i niemiecku), gdyż przynosiła rzetelny opis stanu w Chinach takich nauk, jak matematyka, filozofia i medycyna. Polski przekład tego dzieła ukazał się dopiero przeszło sto lat później, choć autorem "Relacji" był człowiek, który – choć pisał po łacinie – po swoim nazwisku zawsze stawiał słowo: Polonus (czyli: Polak).
14 kwietnia 1949 roku czternastu żołnierzy NKWD wyruszyło na poszukiwanie upowców w rejonie Perehińsko. Do Dzembronii dojechali kolejką wąskotorową, po czym rozpoczęli przeszukiwanie lasu. Po pewnym czasie natrafili na znajdującą się w lesie ziemiankę. Natychmiast ją otoczyli. O wysokim poziomie umiejętności zwiadowczych żołnierzy MGB świadczy fakt, iż nie zostali zauważeni przez wartownika, który dobrze zamaskowany ujawnił się dopiero po rozpoczęciu walki. NKWD udało się zlikwidować kilku upowców. Wśród nich rozpoznano dowódcę UPA Zachód, Wasyla Sydora "Szełesta".
W lutym 1950 roku NKWD w obwodzie rówieńskim udało się zlikwidować krajowego referenta SB "Knopkę", działającego od 1944 roku. Jego poszukiwania, prowadzone w 1949 roku przez 1. Batalion 445. Pułku, nie przyniosły rezultatów. W końcu stycznia 1950 roku NKWD otrzymało informację, iż upowiec "Pawło" od czasu do czasu odwiedza żonę we wsi Drozdów. Wokół wioski zorganizowano sieć zasadzek. 7 lutego o godz. 22.00 "Pawło" natknął się na jedną z nich i ranny dostał się w ręce NKWD. Niezwłocznie go przesłuchano. Czy to chcąc ratować życie, czy nie wytrzymawszy śledztwa (być może jedno i drugie) "Pawło" zeznał, że "Knopka" znajduje się w domu trzech sióstr w chutorze Szubkiw, półtora kilometra od Tuczna.
Listy z nr. 6/2016
Opowieści z aresztu imigracyjnego: Być prawie...
Napisane przez Aleksander ŁośCzy można być prawie w ciąży? Wydaje się, że odpowiedź jest prosta. Ale przed wiekami nowo poślubione królewny czy księżniczki miały obowiązek szybko urodzić potomka. Zdarzało się jednak, że albo młoda mężatka była bezpłodna, albo wina leżała po stronie władcy. Ale dwór domagał się potomka. Więc królewna pewnego dnia, kiedy już nie mogła wytrzymać nagabywania o swój stan, informowała, że najprawdopodobniej jest w ciąży. Radość była wielka, a ona dla potwierdzenia kłamstewka zaczynała nosić coraz większe poduszeczki pod sukienką. Żyła ciągłą nadzieją, że jednak zajdzie w ciążę i nadzieja przerodzi się w rzeczywistość. Była już- już prawie w ciąży.
Czy można być prawie dezerterem? Odpowiedź też wydaje się oczywista, bo albo ktoś jest nim, albo nie. Jeśli żołnierz ucieknie z wojska, to po złapaniu czeka go więzienia, a w czasie wojny kula w łeb. Ale stała się przed kilkudziesięcioma laty rzecz dziwna. Wraz z polskim wojskiem z byłego Związku Sowieckiego wydostało się do Iranu kilkuset żołnierzy (w tym oficerów) pochodzenia żydowskiego. Kiedy korpus ten znalazł się na terenie Palestyny, to znaczna część tych żołnierzy zdezerterowała. Były to warunki wojenne, a więc należało ich wyłapać, osądzić i rozstrzelać. Ale tak się nie stało. Potraktowano to jak "prawie dezercję", pozwalając tym wyszkolonym żołnierzom tworzyć grupy terrorystyczne, które napadały już wkrótce na wojskowych i cywilów brytyjskich, którzy z mandatu Ligi Narodów administrowali tym zanarchizowanym terenem. W grupie tej był Begin, absolwent prawa Uniwersytetu Warszawskiego, żołnierz korpusu polskiego, a później premier Izraela.
Kodeks drogowy nie obowiązuje na terenie prywatnym
Napisane przez Sobiesław KwaśnickiJest to rzecz, która często zaprząta głowę; jak to jest z wypadkami, stłuczkami na terenie prywatnym, jak to jest z punktu widzenia przepisów o ruchu drogowym?
Niedawno na własnym parkingu blokowym miałem do czynienia z pewnym namolnym kierowcą, wyraźnie niemiłym i niekooperującym, przez co o mały włos nie stuknęliśmy się autami.
No więc, jak to jest? Tak się złożyło, że czytałem niedawno odpowiedzi na listy bodajże w "Globe and Mail" na ten właśnie temat. Zacytuję pytanie:
– Moja rodzina urządzała przyjęcie weselne w sali miejskiej, wynajęliśmy autobus, aby nikt nie musiał prowadzić, ale w trakcie manewrowania kierowca autobusu uderzył dwa zaparkowane samochody. Wezwana na miejsce policja OPP spisała zeznania świadków i oświadczyła, że nie jest władna postawić zarzutów kierowcy, ponieważ zdarzenie miało miejsce na terenie prywatnym (miejskim). Funkcjonariusz wyjaśnił, że o ile kierowca nie jest pijany, lub też nie zostało popełnione przestępstwo kryminalne, nie wolno mu postawić zarzutów. Nie poddał też kierującego badaniem alkomatem na trzeźwość. Czy własność komunalna to nie jest miejsce publiczne, a ponadto dlaczego prawo drogowe nie stosuje się na terenie prywatnym? – pytał To.
Co się okazuje, gdyby podobne zdarzenie miało miejsce na terenie jakiejkolwiek innej prowincji, kierowca byłby oskarżony. Ontario jest jedyną prowincją Kanady, gdzie przepisy drogowe mają zastosowanie tylko na drogach i ulicach publicznych.
– Highway Traffic Act nie ma zastosowania na terenie prywatnym – mówi sierżant Peter Leon - HTA stosuje się wyłącznie do dróg definiowanych jako wspólna publiczna droga, ulica, aleja, podjazd, plac, most, wiadukt czy estakada, której jakaś część jest przeznaczona do publicznego przejazdu samochodów.
To nie obejmuje parkingów – nawet tych, będących własnością państwa, a więc ponieważ w Ontario parkingi nie są uznawane za publiczne drogi, nie można być na nich oskarżonym o naruszenie przepisów kodeksu drogowego HTA.
Oznacza to również, że na TERENIE PRYWATNYM możemy prowadzić samochód bez tablic rejestracyjnych, nie posiadając prawa jazdy ani ubezpieczenia motoryzacyjnego.
Osoby mieszkające na farmie często mają takie pojazdy nieubezpieczone i niezarejestrowane i dopóki jeżdżą nimi w obrębie majątku wszystko jest legalne – wyjaśnia Leon. – Jeśli tylko wjadą, nawet przekraczając z jednej strony na drugą, na drogę publiczną – wówczas od razu zaczyna obowiązywać całe prawo drogowe.
Teoretycznie więc na terenie prywatnym możemy prowadzić, co nam się zamarzy – autobus szkolny albo osiemnastokołową ciężarówkę.
Ontario jest jedyną taką prowincją, gdzie cała ustawa o ruchu drogowym nie ma zastosowania na terenie prywatnym, w Quebecu na terenie prywatnym obowiązuje część tamtejszych przepisów ruchu drogowego, inne nie, jak na przykład o używaniu urządzeń rozpraszających kierowcę podczas jazdy – nie mają zastosowania.
Czy zatem oznacza to, że możemy na parkingach czynić bezeceństwa drogowe, które ujdą nam na sucho?
Co to, to nie.
Jeśli jadąc nieostrożnie, wjedziemy na parkingu w zaparkowane auto, HTA nie ma zastosowania, ale Kodeks karny, jak najbardziej. Można nam wówczas postawić zarzut niebezpiecznego prowadzenia pojazdu mechanicznego z artykułu 249 federalnego Kodeksu karnego, co zagrożone jest maksymalną karą pięciu lat więzienia. Nie jest to zarzut, który policja często stawia – aby "zasłużyć" sobie na coś takiego, trzeba narazić innych na duże ryzyko – wyjaśnia Leon. Inne zarzuty kryminalne, które mogą się stosować w takim przypadku, to ucieczka z miejsca wypadku oraz prowadzenie w stanie nietrzeźwym – obydwa w oparciu o Kodeks karny. Jeśli ktoś wjedzie w nasz samochód na parkingu, wypadek taki musi być zgłoszony, albo dzwoniąc na policję, albo do biura zgłoszeń wypadków, o ile szacowana szkoda nie przekracza 1000 dolarów.
Należy również bezzwłocznie alarmować policję, jeśli ktoś odniósł obrażenia, uciekł z miejsca zdarzenia lub wydaje się prowadzić pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Leon ostrzega, aby w przypadku takiego podejrzenia nie jechać za sprawcą, lecz zapisać numery i podać policji.
Powiem szczerze, że wielu z tych rzeczy nie wiedziałem, i dlatego ochoczo o nich informuję.
Wasz Sobiesław.
Szczupaki spod lodu na St. John (2016)
13 wędkarzy wystartowało w sobotę, 30 stycznia, w zawodach Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego w łowieniu szczupaków spod lodu na jeziorze St. John koło Orilli. Były to drugie zimowe zawody PKZW w sezonie 2016.
Już po raz drugi w tym roku sponsorem zawodów był Mariusz Robak z Hamilton, który tym razem ufundował i przygotował smaczne hamburgery na grillu.
Wyniki zawodów:
Liczba ryb / waga (kg)
1. Wojciech Bak 4 5,60
(Big Fish 1,77 kg)
2. Roman Runo 4 5,43
(Big Fish 1,61 kg)
3. Krzysztof Jaśkielewicz 1 1,51
4. Krzysztof Arsiuta 1 1,33
5. Stanisław Zapała 1 1,24
6. Mirosław Arsiuta 1 1,17
7. Waldemar Weselak 1 0,78
Klasyfikacja generalna PKZW po zawodach na St. John
1. Roman Runo 51
2. Wojciech Bak 47
3. Waldemar Weselak 39
4. Krzysztof Arsiuta 36
5. Stanisław Zapała 32
6. Dariusz Hadziewicz 26
7. Janusz Kawalec 23
8. Krzysztof Jaśkielewicz 21
9. Wojciech Chańko 21
10. Mirosław Arsiuta 17
11. Roman Mikucewicz 15
12. Mariusz Robak 10
13. Olek Pietrusiewicz 5
14. Andrzej Potz 5
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=4998#sigProId0eb5bd617b
Kilka faktów z historii zimowych zawodów PKZW na szczupaki na St. John:
17 stycznia 2015 r. na zawodach na St. John wędkarzom PKZW udało się złowić tylko 4 szczupaki. Rok temu zwyciężył Krzysztof Arsiuta z Hamilton, łowiąc jednego szczupaka o wadze 3,4 kg. W zawodach wzięło udział 9 wędkarzy.
26 stycznia 2014 r. na jeziorze St. John na zawodach na szczupaki wzięło udział 24 wędkarzy. Najlepszym wędkarzem okazał się Zbigniew Gabrel, który złowił dwa szczupaki o łącznej wadze 3,50 kg. Drugie miejsce, również z dwoma szczupakami, zajął Waldemar Weselak – waga – 3,37 kg. Rekord życiowy Waldemara Weselaka, szczupak 20 funtów, pochodzi właśnie z jeziora St. John. Największą rybę zawodów złowił Roman Runo – szczupak o wadze 3,23 kg.
5 stycznia 2013 r. w zawodach na szczupaki na St. John wystartowało 22 wędkarzy. Szczupaki złowiło 14 wędkarzy. Najlepszy wynik uzyskał Grzegorz Krupa – 2 szczupaki, waga – 6,84 kg. Największego szczupaka na tych zawodach złowił również Grzegorz Krupa – 4,86 kg.
22 stycznia 2012 r. w zawodach na jeziorze St. John brało udział 31 wędkarzy. Szczupaki złowiło 20 wędkarzy. Najlepszym wędkarzem był Marian Mulas, który złowił cztery szczupaki o łącznej wadze – 6,80 kg. Największego szczupaka zawodów złowił Andrzej Wasiak, waga – 2,96 kg.
W historii PKZW podlodowe zawody na szczupaki rozgrywane były również na innych jeziorach. Było to Little Lake koło Barrie, czy też Cook's Bay na Lake Simcoe.
18 lutego 2007 r. na Little Lake wyniki nie były rewelacyjne. Zaledwie siedmiu wędkarzom udało się złowić szczupaki.
8 lutego 2003 r. na Little padł natomiast rekord frekwencji. Na szczupaki spod lodu przyjechało 45 wędkarzy. Te zawody wygrał Marian Stojowski dwoma szczupakami o wadze 2,78 kg. Największego szczupaka zawodów złowił Jan Kaspryk – 1,9 kg.
4 marca 2001 r. na 33 uczestników zawodów złowiono 18 szczupaków, z tego 12 mogło być sklasyfikowanych ze względu na wewnętrzny wymiar ochronny, który ustalono na 40 cm. Zwycięzcą zawodów został Marian Mulas, który złowił również największego szczupaka. Ryba ważyła 1,25 kg.
23 lutego 2008 r. na Cook's Bay w zawodach startowało 29 wędkarzy i złowiono 11 szczupaków.
Cook's Bay, Keswick-Inn on the Lake. Spośród 29 wędkarzy, tylko 8 (28 proc.) złowiło 11 niedużych szczupaków ważących 20,12 kg. Największą rybę zawodów złowił Waldemar Weselak – 2,36 kg. Zwyciężył Marek Grodecki, łowiąc dwa szczupaki – 4,17 kg, drugie miejsce zajął Waldemar Weselak dwa szczupaki – 4,04 kg, trzeci był Zbigniew Gabrel dwa szczupaki, 2,85 kg. Zwycięzcy: złowili 6 ryb (54 proc.), o wadze 11,06 kg (55 proc.). Średnia waga połowu 2,5 kg, średnia waga szczupaka 1,8 kg.
Kolejne zawody PKZW zaplanowane są na niedzielę, 7 lutego, na Cook's Bay. Będą to zawody w łowieniu okoni spod lodu. Co roku podczas zawodów na okonie wędkarze PKZW łowią wiele ryb ponad 12-calowych, nazywanych popularnie jumbo. Zbiórka przed zawodami o godz. 7.30 na parkingu motelu Inn-on-the-Lake w Keswick, 15 Lake Dr North.
Uwaga: w przypadku odwołania zawodów PKZW, na przykład ze względu na złe warunki pogodowe, w dzień poprzedzający zawody, po godz. 20.00, na stronie internetowej www.pkzw.org ukaże się komunikat.