Komisarz Canada Elections Yves Côté zwraca uwagę, że podczas ostatnich wyborów parlamentarnych pojawiło się kilka kwestii, które wskazują na potrzebę aktualizacji Canada Elections Act. Chodzi na przykład o sprawy związane z używaniem mediów społecznościowych.

Blogger Parker Donham z Nowej Szkocji w dniu wyborów na twitterze zamieścił zdjęcie swojej karty do głosowania (wskazał kandydatkę NDP). Dwa lata wcześniej podczas wyborów prowincyjnych także sfotografował i opublikował zdjęcie wypełnionej karty. RCMP zainteresowało się sprawą, ale Donham nie został oskarżony. Po incydencie Nowa Szkocja wprowadziła poprawki do swojego prawa, tak że fotografowanie karty do głosowania jest teraz uznawane za przestępstwo.

Côté mówi, że w oczach wielu Kanadyjczyków taki czyn jest naruszeniem zasady tajności głosowania, to w ramach obecnego prawa można zacząć działać tylko wtedy, gdy ktoś publikuje zdjęcie swojej karty wciąż będąc w lokalu wyborczym lub zdjęcie czyjejś wypełnionej karty.

Drugą kwestią, która wymaga dopracowania, jest określenie kwoty, jaką kandydat może wydać ubiegając się o nominację. Do biura komisarza wpływały skargi na konkurentów, którzy nie ujawniali wszystkich swoich wydatków. Teraz prawo nie wymaga podawania, ile dana osoba wydała przed otwarciem konkursu.

Kolejna rzecz to doprecyzowanie przepisów mające za zadanie eliminację wpływu na wybory osób mieszkających poza Kanadą, które nie mają kanadyjskiego obywatelstwa. Podczas ostatnich wyborów pojawiły się doniesienia, że obcokrajowcy doradzali partiom federalnym w sprawach kampanii. Côté zauważa, że niekoniecznie musi to być sprzeczne z prawem, ale wskazuje na pewne luki.

Przewodnicząca partii Zielonych Elizabeth May mówi jeszcze o zmianie, która została wprowadzona i którą być może należałoby cofnąć. Chodzi o dopuszczenie publikacji wyników z prowincji atlantyckich w czasie, gdy lokale wyborcze na zachodzie są jeszcze otwarte. May uważa, że doniesienia o „czerwonej fali” wpłynęły na nastroje wyborcze w Kolumbii Brytyjskiej.

Kuratorium szkół katolickich regionu Dufferin-Peel prowadzi dochodzenie w sprawie wypowiedzi jednego z nauczycieli z Mississaugi podczas torontońskich obchodów święta Al.-Quds. Nadia Shoufani uczy w St. Catherine Siena Separate School. Skargi na nauczycielkę były składane przez media społecznościowe i pocztą elektroniczną m.in. przez Friends of Simon Wiesenthal Centre i B'nai Brith. Shoufani mówiła bowiem o przemocy, którą Izrael stosuje przeciwko Palestyńczykom. Rzecznik prasowy kuratorium przekazał, że dochodzenie ma się zakończyć na początku sierpnia. Nie mówił o żadnych możliwych środkach dyscyplinarnych, które mogłyby być zastosowane wobec Shoufani.

Nauczycielkę reprezentuje Ontario English Catholic Teachers' Association (OECTA). Przewodnicząca związku Ann Hawkins mówi, że nauczyciele mogą mieć swoje poglądy polityczne. Sami muszą osądzić, czy przedstawianie ich w klasie jest właściwe, ale nie ma powodu, by zakazywać im uczestnictwa w wydarzeniach politycznych poza szkołą.

Toronto Wildlife Centre (TWC) chce, by torontońska policja w sposób przemyślany odpowiadała na zgłoszenia dotyczące zwierząt. W sobotę policjanci niepotrzebnie postrzelili w Scarborough kojota. Zwierzę cierpiało na chorobę skóry, którą można było łatwo wyleczyć, a nie stanowiło żadnego zagrożenia dla ludzi. Kojota widziano w Scarborough kilka razy w ostatnich tygodniach i TWC wraz z Toronto Animal Services chciały je pochwycić i poddać leczeniu.

Jednak 29 czerwca policja wydała ostrzeżenie dla mieszkańców, że w okolicy wałęsa się kojot z „chorobą mózgu”. TWC podjęło interwencję. Policjanci odłożyli broń, ale nie na długo. W ostatnią sobotę znów ktoś zadzwonił na policję w sprawie kojota. Tym razem zwierzę zostało postrzelone. Uciekło zostawiając za sobą plamy krwi. Prawdopodobnie jest ciężko ranne, a ma pod opieką trzy młode.

TWC uważa, że funkcjonariusze powinni zadzwonić do centrum ochrony zwierząt, gdy tylko odebrali telefon o kojocie. Policjanci twierdzą, że osoba, która do nich zadzwoniła, mówiła, że zwierzę zachowuje się dziwnie. Rzecznik prasowy policji mówi, że funkcjonariusze zadzwonili do Animal Services, ale służby nie mogły przyjechać.

W poniedziałek w Etobicoke odbyły się wybory uzupełniające do rady miasta. Okręg nr 2 pozostał w rękach Fordów. Michael Ford (22 l.) z łatwością pokonał 11 przeciwników. Prowadził od początku, a gdy zamknięto lokale wyborcze okazało się, że otrzymał 69,5 proc. głosów (głosowały na niego 6534 osoby). Drugi – przedsiębiorca Jeff Canning – otrzymał 20,5 proc. głosów (1918).

Michael podczas kampanii mówił, że podobnie jak jego wujkowie – Rob i Doug – będzie walczył o niskie podatki i chce być blisko tych, których reprezentuje. Chce pracować tak ciężko, jak jego poprzednicy i nie będzie szczędził czasu na rozmowy z wyborcami.

Od 2014 roku Michael był członkiem rady kuratorium oświatowego. Zrezygnował, gdy postanowił ubiegać się o mandat radnego.