Wiadomości kanadyjskie
Informacje i wydarzenia
Eksplozja w Mississaudze
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakO 4:22 we wtorek po południu doszło do eksplozji w okolicy Rathburn Rd. East i Dixie. Epicentrum znajdowało się najprawdopodobniej w domu przy 4201 Hickory Drive. Na miejscu zjawiły się policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Pierwsi po kilku minutach dotarli policjanci na rowerach. Zaczęli sprawdzać, czy w okolicznych domach, które uległy częściowemu zniszczeniu, ktoś został ranny. Według relacji świadka wynieśli jedną kobietę. W wyniku wybuchu zginęła jedna osoba, dziewięć zostało rannych. Ranni otrzymali pomoc na miejscu, nikt nie trafił do szpitala.
Gruz, deski, cegły, elementy aluminiowe leżały na kilku ulicach. Jeden dom został zrównany z ziemią, dwa, które bezpośrednio z nim sąsiadowały, uległy poważnemu uszkodzeniu. Łącznie uszkodzonych jest 25 budynków.
Jeden z sąsiadów powiedział, że w domu, w którym doszło do wybuchu, mieszkała para w średnim wieku. Nie wiadomo, czy byli wtedy w domu. Michela Bosnjak była przed swoim domem w okolicy Dundas i Tomken, gdy usłyszała jakby bardzo bliski grzmot. Kilka minut później z nieba zaczęły spadać strzępki izolacji domu, wyglądało to tak, jakby padał śnieg. W powietrzu unosił się zapach dymu. Belma Colakovic mieszkająca w townhousie oddalonym o 10 domów od tego, w którym nastąpił wybuch, podczas wypadku była w pobliskim Timie Hortonsie. Mówi, że ziemia się zatrzęsła, ruszały się drzwi i okna. Gdy szła do domu, policja już blokowała drogę.
Policja ewakuowała około mieszkańców 15 domów. Podstawiono po nich autobusy. W 58 innych odcięto wodę i gaz. Dotyczyło to budynków położonych między Rathburn Road, Golden Orchard Drive, Eastgate Parkway i Dixie Road.
Szpiedzy i dyplomaci nie mogą się dogadać
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakKanadyjski wywiad skarży się, że Global Affairs Canada (GAC) przeszkadza mu w śledzeniu Kanadyjczyków, którzy wyjeżdżają za granicę z zamiarem przyłączenia się do grup ekstremiatycznych. Departament spraw zagranicznych nie chce przekazywać informacji, o które prosi CSIS, co powoduje opóźnienia w prowadzeniu spraw. Szpiedzy złożyli skargę na dyplomatów w listopadzie 2015 roku. Służby dyplomatyczne tłumaczą się ochroną prywatności.
Kilka miesięcy wcześniej weszła w życie ustawa antyterrorystyczna C-51, która miała ułatwić przepływ informacji między 17 agencjami federalnymi, m.in. CSIS i GAC. Liberałowie głosowali za ustawą zaznaczając, że będą ją chcieli ulepszyć. Jak dotąd nie zabrali się za poprawki.
Służby dyplomatyczne, agencja szpiegowska i RCMP dogadywały się jesienią ubiegłego roku w sprawie udostępniania informacji, ale nie wiadomo, jaki był ich efekt. Rzecznik prasowy GAC podał tylko, że departament rozesłał do swoich placówek zagranicznych list podpisany przez wszystkie trzy strony stwierdzający, że wszystkie tak samo rozumieją obowiązki wynikające z ustawy.
Chińskie karty kredytowe konkurencją dla Visy i MasterCard
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakChińskie karty płatnicze – debetowe i kredytowe – UnionPay stają się coraz bardziej popularne w Kanadzie. Wiąże się to z rosnącą liczbą azjatyckich turystów, którzy chętnie robią u nas duże zakupy. Właściciele drogich sklepów przekonują się, że opłaca się akceptować karty UnionPay.
Organizacja UnionPay powstała 15 lat temu za zgodą chińskiego rządu. Zajmuje się transakcjami międzybankowymi i roszczeniami w Chinach. Z biegiem czasu zaczęła też wydawać karty płatnicze i obecnie konkuruje z Visą i MasteCard. Liczba kart UnionPay (prawie 40 milionów w 40 krajach) jest większa niż konkurentów. W 2015 roku ich posiadacze dokonali zakupów na kwotę 8,8 biliona dolarów, o 30 proc. wyższą niż w 2014. Wisa i MasteCard nie mogą pochwalić się takim wzrostem.
Karty UnionPay po raz pierwszy pojawiły się w Kanadzie w 2009 roku, rok przed zatwierdzeniem naszego kraju jako celu turystycznego przez rząd Chin – co umożliwiło publikacje ogłoszeń turystycznych i organizowanie wyjazdów grupowych. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba turystów z Chin wzrosła ponad dwukrotnie, do 500 000 w 2015 roku. Grace Xin specjalistka ds. turystyki chińskiej z Tourism Industry Association of Canada mówi, że Chińczycy bardzo często zwracają uwagę na możliwość płacenia kartami UnionPay, dlatego Kanadyjczycy, chcąc ich przyciągnąć, powinni o to zadbać.
Na dzień dzisiejszy chińskie karty są akceptowane przez około 70 000 sprzedawców. Karty mogą być też używane do wypłaty gotówki w 85 proc. bankomatów (spośród dużych banków nie przyjmują jej tylko maszyny Toronto-Dominion). Dla porównania Visę przyjmuje 800 000 sprzedawców. Według UnionPay większość sprzedawców akceptujących karty w Kanadzie to sklepy w strefie bezcłowej, sklepy sieciowe i jubilerskie. Większość znajduje się w Kolumbii Brytyjskiej i w Toronto. Moneris Solutions Corp., największa w Kanadzie firma przetwarzająca płatności, podaje, że w ostatnim roku suma wydana przez posiadaczy kart UnionPay podwoiła się. Przeciętna kwota transakcji dokonywanej chińską kartą to 2500 dol. kanadyjskich – 25 razy więcej niż każdą inną kartą debetową. Chińczycy płacą za hotele i wynajmowania samochodów, kupują też prezenty dla bliskich.
Nie wolno zabierać dzieci z lekcji o homoseksualizmie - rząd interweniuje w sprawie z Hamilton
Napisał Andrzej KumorRząd Ontario interweniuje w sprawie obrony praw rodziców. Chodzi o sprawę złożoną w sądzie przed czterema laty przez Steve’a Tourloukisa, ojca dwójki dzieci z Hamilton. Tourloukis broni swoich praw wynikających z faktu bycia rodzicem oraz prawa do wolności religijnej. Wszystko zaczęło się w 2010 roku, gdy jego córka była w przedszkolu, a syn w 2 klasie.
W zeszły czwartek w końcu odbyła się rozprawa. Tourloukis i jego prawnik Albertos Polizogopoulos byli zaskoczeni, gdy na sali zobaczyli nie tylko przedstawicieli Hamilton-Wentworth District School Board, lecz także reprezentantów prowincyjnego związku zawodowego nauczycieli podstawówek i rządu Kathleen Wynne. Naprzeciw prawnikowi Tourloukisa stanęło sześciu „reprezentantów przeciwnika”, opłacanych w większości z kieszeni podatników.
Tourloukis chciał, by sąd potwierdził, iż jako rodzic ma prawo decydować o tym, czego jego dzieci uczą się w szkole publicznej. Uważał, że HWDSB łamie jego prawo do wolności religijnej wynikające z Karty Praw i Swobód, ponieważ nie informuje go z wyprzedzeniem, kiedy i jak będą prowadzone lekcje dotyczące takich tematów jak aborcja, homoseksualizm, „małżeństwa” homoseksualne. W ten sposób kuratorium uniemożliwia mu zabranie dzieci z lekcji, na których mówi się o „fałszywym nauczaniu” według nauki kościoła grekokatolickiego. Tourloukis nie jest przeciwny przekazywaniu obiektywnej informacji, ale chce wiedzieć, kiedy i jak będzie przebiegać nauka. Nauczyciele są autorytetami dla uczniów, zauważa. Twierdzi jednak, że nauczyciele w szkole jego syna zostali poinstruowani, jak odmawiać prośbom rodziców.
W instruckji HWDSB z 2010 roku jest napisane, że kuratorium nie toleruje zabierania dzieci z lekcji o homoseksualizmie. Nauczyciele powinni odpowiadać w takich wypadkach rodzicom, że: „Tu nie chodzi o władzę rodzicielską. Dzieci mają prawo do nauki w duchu akceptacji, wolnej od dyskryminacji”. Polozigopoulos powiedział w sądzie, że kuratorium najwidoczniej bierze pod uwagę tylko odczucia hipotetycznej grupy uczniów, którzy mogliby poczuć się urażeni tym, że dzieci Tourloukisa nie przychodzą na zajęcia. Z tego przekonania bierze się brak możliwości uczynienia wyjątku.
Kuratorium nigdy nie wzięło pod uwagę praw religijnych Tourloukisa. Ojcu powiedziano tylko, że może posłać dzieci do szkoły katolickiej lub prywatnej, albo uczyć je w domu.
Prawnik kuratorium Mark Zega stwierdził, że Tourloukis ma prawo do publicznej edukacji, ale może narzucać swoich przekonań religijnych mówiąc, że czyjeś zachowanie jest nie do przyjęcia. Wychodzenie dzieci z lekcji o tym świadczy i nie może być akceptowane w szkole publicznej, która stawia sobie za cel statutowy tolerancję. Zega, prawnicy związku i ministerstwa prokuratora generalnego odnosili się do ustawy nr 13, Ontario’s Accepting Schools Act.
Polozigopoulos podkreślał, że prośba jego klienta wpłynęła przed czerwcem 2012 roku, czyli była przed uchwaleniem ustawy. Podawał przykłady uwzględniania podobnych próśb. Zega twierdził, że prośba została przedstawiona w taki sposób, że nic się nie dało z nią zrobić. Prawnik EFTO dodał, że nie tylko była nieuzasadniona, lecz także nieodpowiednia.
Tourloukis zwraca uwagę, że nie jest jedyny, a kuratorium ma dwa przepisy, które obligują szkoły do informowania rodziców o przekazywanych treściach. Nawet konsultant z kuratorium powiedział mu, że jego prośba powinna być uznana. Identyczna prośba złożona w innym kuratorium nie wzbudziła wątpliwości.
Przewodniczący Parental Rights in Education Defense Fund (PRIEDF) Lou Iacobelli porównuje sprawę do walki Dawida z Goliatem. Zwraca uwagę, że liberałowie wtrącają się do sprawy cywilnej i sami wystawiają sobie świadectwo. Pokazują, że nie zamierzają respektować praw rodziców i wolności religijnej, tylko forsują swoją edukację.
Podczas rozprawy przed budynkiem sądu zebrało się około 40 osób, które protestowały przeciwko łamaniu praw rodziców.
W piątek tuż przed 10 wieczorem doszło do karambolu na autostradzie numer 400. Uczestniczyło w nim 12 pojazdów, w tym 3 ciężarówki. Zginęły 4 osoby. Policja na początku nie chciała podawać nazwisk i wieku ofiar, wiadomo było jedynie, że jedną z nich jest dziecko. Czekano na wyniki badań patologicznych. Dwie inne osoby trafiły do szpitala, kilka innych odniosło niewielkie obrażenia i otrzymały pomoc na miejscu.
Wypadek miał miejsce na jezdni prowadzącej w kierunku południowym, tuż za zjazdem na ulicę Finch. Sierżant Kerry Schmidt z OPP mówił, że to jeden z najgorszych, jakie widział. Dwa samochody osobowe i przyczepa ciężarówki stanęły w płomieniach. Na miejsce oprócz policji przybyli strażacy i ratownicy medyczni.
Większość pasów była zamknięta do 3:30 po południu w sobotę. Służby policyjne zajmujące się badaniem wypadków przeprowadziły rekonstrukcję zdarzenia. Jezdnia została posprzątana, nawierzchnia – naprawiona (podczas pożaru metalowe części samochodów zostały wtopione w asfalt).
Przegląd tygodnia, piątek 24 czerwca 2016
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakCzęstsze strzelaniny w Mississaudze
Mississauga W porównaniu z zeszłym rokiem w Brampton i Mississaudze o 130 proc. wzrosła liczba przypadków użycia broni. Od stycznia do maja 2016 roku było ich aż 30 (statystyka obejmuje przypadki strzałów oddanych do ludzi, pojazdów i budynków), w całym 2015 roku – 39, w 2014 – 30, 2013 – 23, 2012 – 38, 2011 – 31, 2010 – 37.
W ciągu pierwszych pięciu miesięcy bieżącego roku postrzelono 16 osób. Rok wcześniej w tym samym okresie ofiar było tylko 7, w całym 2015 roku – 21. Spośród 6 ofiar tegorocznych zabójstw, 5 zostało zabitych przy pomocy broni palnej. Dla porównania, w ubiegłym roku żadna z 16 ofiar morderstw nie zginęła od ran postrzałowych.
Szef policji Jennifer Evans mówi, że statystyki są niepokojące. Nie chce, by stały się normą. Niestety, podobne rzeczy dzieją się w Toronto. Zwraca uwagę, że policja w Ontario zaprzestaje praktyki legitymowania, przez co przestępcy z bronią czują się bezkarni.
Evans przypomina, że policja regionu Peel jako pierwsza w prowincji w kwietniu wprowadziła nowe zasady legitymowania (ustawodawca dał czas na zmiany do końca roku). Nowe przepisy są bardziej skomplikowane i niektórzy kryminaliści źle je rozumieją.
Miasto potrzebuje pieniędzy
Toronto Firma księgowa KPMG przygotowała raport dla władz Toronto na temat możliwości wprowadzenia nowych podatków. Analitycy rozważyli kilka rodzajów nowych podatków, m.in. podatek hotelowy, od miejsca parkingowego, na alkohol i od rozrywek. Wpływy miałyby być przeznaczone na rozwój infrastruktury i transportu.
Jeśli podatek od miejsca parkingowego wynosiłby od 50 centów do 1,5 dolara dziennie za miejsce, miasto zarobiłoby do 535 milionów dol. rocznie. W przypadku podatku alkoholowego w wysokości od 1 do 10 proc. wpływy wyniosłyby do 151 mln.
Ogólnie na wszystkich podatkach Toronto wzbogaciłoby się o kwotę 3,6 miliarda dol. rocznie.
Komitet wykonawczy miasta ma się spotkać 28 czerwca, by przedyskutować potencjalne zmiany. Potem raport trafi pod dyskusję radnych. Stanie się to już po wakacjach.
Żeby Kanadyjczyk kupował w Kanadzie
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakOttawa obchodzi się bezlitośnie z Kanadyjczykami, którzy dokonują zakupów przez amerykańskie strony internetowe (np. amerykański eBay). Jeśli cena zamówionego towaru przekracza 20 dolarów kanadyjskich, agent federalnych służb celny przesyłkę zatrzymuje, otwiera, oczywiście opóźnia, dokłada podatki federalne i prowincyjne, a może nawet cło (w zależności od kraju pochodzenia produktu). W ten sposób wartość przesyłki wzrasta co najmniej o połowę. System wydaje się być celowo tak skonstruowany, by zniechęcać potencjalnych kupujących do nabywania towarów za granicą. Okazuje się jednak, że rząd raczej szkodzi samemu sobie.
Trzech ekonomistów z Waszyngtonu przeprowadziło analizę, z której wynika, że utrzymanie obecnego systemu kosztuje około 166 milionów dolarów rocznie, a zysk z tytułu ceł i podatków wynosi 39 milionów. 127 milionów idzie na zmuszanie Kanadyjczyków do korzystania z kanadyjskiej oferty handlowej. Autorzy analizy sugerują, że lepiej byłoby podnieść próg do kwoty 80 dol. Z podobnym postulatem występuje eBay Canada oraz firmy kurierskie zajmujące się dowozem przesyłek.
Obecny stan rzeczy podoba się oczywiście celnikom i Retail Council of Canada. Rada zwraca uwagę jeszcze na jedną rzecz – jej członkowie są jakby poborcami podatkowymi kanadyjskiego rządu, muszą dokładać do cen podatki od sprzedaży, podczas gdy w Stanach podatku federalnego nie ma, a stanowe często są obchodzone. Po podwyższeniu progu klienci mogliby zamawiać towary z USA bez 12,3-procentowego podatku.
Christine McDaniel, współautorka studium, mówi, że w szerszej perspektywie Kanadyjczycy, którzy zaoszczędzą na podatkach i cłach w przypadku podniesienia progu, będą mogli wydać pieniądze na coś innego i w ten sposób przysłużyć się gospodarce. Kanadyjscy sprzedawcy z kolei będą musieli popracować nad konkurencyjnością. Poza tym Kanadyjczycy, którzy jadą na zakupy do Stanów, mogą bez cła przywieźć towary o wyższej wartości.
Obecny próg 20 dol. jest najniższym spośród tych stosowanych w krajach rozwiniętych. Amerykańscy celnicy nie interesują się przesyłkami z zagranicy o wartości niższej niż 800 dol. My trzymamy się 20 dol. od 1985 roku.
Wydalani ze szkół za głoszenie nauki Kościoła katolickiego
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakRada kuratorium szkół katolickich regionu Halton przyjęła we wtorek przepisy o dyscyplinowaniu uczniów za homofobię i dokuczanie innym z powodu płci, tożsamości płciowej i identyfikacji seksualnej. Według nowych przepisów uczniowi, który się nie podporządkuje, grozi zawieszenie, a nawet wydalenie ze szkoły. Problem w tym, że przepis może być użyty przeciwko uczniom głoszącym naukę Kościoła katolickiego w szkole przynajmniej w teorii uznawanej za katolicką.
Samo głosowanie było nadużyciem proceduralnym, jako że dana kwestia raz obalona nie powinna wrócić pod głosowanie w tej samej sesji prac rady. Narzucane przez ministerstwo edukacji wytyczne dotyczące dyscyplinowania uczniów zostały odrzucone stosunkiem głosów 4:3 w maju.
Członek rady kuratorium Anthony Danko stanowczo przypominał podczas wtorkowego posiedzenia o tym, jakie zasady obowiązują radę. Wnioskował też o wprowadzenie do przepisów definicji homofobii w katolickim kontekście, którą miałby przygotować prawnik. Wniosek został oddalony.
Za „dyscypliną progresywną” głosowali Paul Marai, John Mark Rowe, Diane Rabenda i Arlene Iantomasi. Przeciwko był Anthony Quinn. Anthony Danko, Helena Karabela i Susan Trites wstrzymali się od głosu twierdząc, że głosowanie zostało przeprowadzone wbrew woli rady. Quinn przypominał, że Poprawki wprowadzone w zeszłym roku mówiły już o standardach zachowania i poszanowaniu innych uczniów, co powinno być absolutnie wystarczające.
HCDSB wprowadzał poprawki do swojego kodeksu postępowania sześć razy w ciągu ostatnich czterech lat, by sprostać wymaganiom ministerstwa edukacji dotyczącym szkół promujących równość i przychylne traktowanie uczniów.
Katolicki prawnik Geoff Cauchi mówi, że obawy o dyscyplinowanie uczniów głoszących naukę Kościoła są jak najbardziej uzasadnione. Dodaje, że nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele mogą być karani. Zgadza się z Anthonym Danko, że potrzebna jest katolicka definicja homofobii i wyraźne zaznaczenie, że Kościół nie przyjmuje teorii gender. Należałoby też dopisać, że w żadnym wypadku uczeń lub nauczyciel nie może być zdyscyplinowany za przedstawianie stanowiska Kościoła w sprawie homoseksualizmu i gender oraz za wyrażanie w sposób neutralny poparcia dla tego stanowiska.
Cauchi zwraca uwagę, że nowe przepisy są sprzeczne z dwoma artykułami Education Act. Pierwszy mówi o tym, że nauczyciele powinni dawać przykład okazywania szacunku dla religii i cnót – co przypuszczalnie dotyczy również czystości. W innym artykule z kolei czytamy, że ministerstwo powinno używać swojej władzy mając na uwadze poszanowanie dla praw wyznaniowych katolików.
Kolejny przypadek nienawiści wobec muzułmanów w London
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPolicja z London podała, że muzułmanka, która w poniedziałek około 5 po południu robiła zakupy w Superking Supermarket padła ofiarą napaści. Kobieta była w sklepie z 4-miesięcznym synem. W pewnym momencie inna nieznajoma klientka podeszła do niej i zaczęła na nią krzyczeć bez wyraźnego powodu. Potem ją opluła, popchnęła kilka razy, złapała za włosy i próbowała ściągnąć noszony przez muzułmankę hidżab. Ofiara wyszła ze sklepu. Policja poszukuje napastniczki. To czwarty atak przeciwko przedstawicielom widocznych mniejszości narodowych i religijnych w London w ciągu ostatnich 8 miesięcy.
Uczniom szkół katolickich nie w smak nauczanie Kościoła
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakDwoje nastolatków Tayler i Tyrus Allen uczęszczających do szkoły katolickiej wychowywanych przez parę lesbijek poskarżyło się na swojego nauczyciela religii, który podobno powiedział na lekcji, że homoseksualiści nie mogą mieć dzieci i nie są małżeństwem w świetle nauki Kościoła katolickiego. Matka Elyssa Allen poradziła dzieciom, by powiedziały o sprawie dyrektorowi szkoły. Allen mówi, że jest świadoma, iż Kościół nie uznaje jej „małżeństwa”, ale nie zgadza się na przekazywanie takich informacji w szkole. Kuratorium szkół katolickich w Edmonton tymczasowo zakazało Albertowi Felicitasowi, nauczycielowi z 32-letnim stażem, prowadzenia lekcji i wszczęło śledztwo.
Pan Felicitas mówi, że był w szoku, gdy dowiedział się, że do dyrekcji wpłynęła skarga przeciwko niemu. Wykłada od tylu lat i nie raz mówił o homoseksualizmie. Po prostu mówi o tym, jakie jest stanowisko Kościoła. Twierdzi, że jego słowa spotkały się z błędną interpretacją. Nie powiedział, że homoseksualiści nie zasługują na miłość, a taki zarzut się pojawił. Każdy powstał z miłości, jest stworzony do miłości i każdy potrafi kochać, niezależnie od płci, mówi. W dzisiejszych czasach promowania homoseksualizmu łatwiej jest uczyć matematyki niż religii, dodaje.
Dziennikarze Edmonton Journal, którzy pisali o sprawie, zapytali uczniów o opinię o nauczycielu. Niektórzy skarżyli się, że Felicitas jest zdecydowanym przeciwnikiem aborcji, nawet w przypadku gwałtu. Kilkorgu uczniom nie spodobały się też słowa nauczyciela o homoseksualizmie.