To naturalne, zrozumiałe i oczywiste, że dzieci potrzebują opieki. Gdy są małe – sprawa jest może i męcząca, ale zasadniczo prosta, przynajmniej z finansowego punktu widzenia. Gdy zaczynają dorastać i generować wydatki (czy to na wykształcenie, czy na nowszy model iPhone'a) wiele zależy od postawy rodziców, a nieco i od ich możliwości. We współczesnej scenerii finansowej, dzieci okazują się coraz częściej inwestycją bardzo długofalową i bywa, że obciążają finanse rodziców do samej emerytury.
W końcu jednak idą na swoje i…
No, właśnie. A co, gdy sytuacja ulega odwróceniu? Kto ma ponosić ewentualne koszty opieki nad wiekowymi już rodzicami? Nad teściami?
Rozmawiając z doradcą finansowym na temat planowania naszych dochodów, wydatków i oszczędności, najczęściej pomijamy to zagadnienie, jakby zapominając o obowiązku troski o rodziców i teściów. A bywa, że jest to istotny element całokształtu spraw finansowych rodziny. W szczęśliwych okolicznościach, sytuacja finansowa starszego pokolenia jest na tyle dobra, że nadal może ono wspomagać dzieci (czy częściej – wnuki) mniej lub bardziej szczodrymi darami pieniężnymi. Bywa, że stan kasy obu rodzin jest mniej więcej zrównoważony. Ale nierzadko pojawia się i problem, że oto ktoś winien zapłacić za podstawowe wydatki, pokryć koszty podstawowej opieki nad starzejącymi się rodzicami. A chętnych (lub możliwości) brak.
Jest to oczywiście obowiązek moralny, ale w niektórych sytuacjach może to także stać się obowiązkiem prawnym. Dlatego też planując swoją sytuację finansową, warto i o tym pamiętać i uwzględnić ewentualne potrzeby starszego pokolenia. Tym bardziej, że tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czym rozmowa na ten temat może się skończyć. Bywa, że wszyscy jej uczestnicy parskną śmiechem, omawiając rozmiary ewentualnego spadku, ale bywa, że dzieci dopiero przy tej okazji orientują się w trudnej sytuacji finansowej ich rodziców.
Podstawowe znaczenie ma tu nie tyle nawet stan kasy rodziców, co istnienie (lub brak) konkretnego, zdefiniowanego planu. Olbrzymie znaczenie (szczególnie w Ontario) ma też sprawa testamentu. Brak tego dokumentu to nie tylko przesłanka do sporów w łonie rodziny (na to zawsze i tak znajdą się chętni, gotowi obalić najlepszy i najstaranniej przygotowany testament pod byle pretekstem). To także konkretna strata finansowa. Opłaty prawne za podzielenie nierozdysponowanego testamentem majątku są astronomiczne.
Zapoznać się ze stanem finansów rodziców to po prostu przejaw rozsądku, rozwagi i troski. Także o własny interes. Nie zawsze można (i należy) liczyć na to, że jakoś to będzie, że wraz z rodzeństwem poradzimy sobie z wydatkami na opiekę nad niedołężnymi rodzicami. Podkreślając znaczenie i wartość miłości braterskiej czy siostrzanej – zalecam jednak ostrożność i w tej materii. Bywa różnie, proszę mi wierzyć.
Przede wszystkim jednak – proszę uwzględnić ewentualność polisy ubezpieczeniowej – czy to na życie, czy od choroby krytycznej. To wydatek, to prawda. Zwłaszcza gdy ktoś sobie przypomniał o tej ewentualności w chwili, gdy wiek ubezpieczanej osoby waha się w granicach 60 lat. Wiele firm odmawia wystawienia takiej polisy, inne każą sobie za nią sowicie płacić. Natknąłem się ostatnio na przypadek, gdy starszej samotnej pani po prostu nie było stać na przyjęcie warunków towarzystwa ubezpieczeniowego. Córka klientki odparła zaś: "to nie moja sprawa. Za taką cenę?".
Cóż, pozostaje pożegnać się. Z żalem.