Jednym z podstawowych problemów w gospodarowaniu pieniędzmi jest zakres potrzeb, jakie będziemy musieli pokryć z dochodów w wieku emerytalnym. Wiadomo, że to, co oferuje państwowy system ubezpieczeń społecznych, to tylko minimum pozwalające utrzymać się przy życiu. A więc – mało wesoła perspektywa.
Stąd zapotrzebowanie na prywatne plany emerytalne.
Jak wszystko na tym najwspanialszym ze światów, zapewnienie sobie godziwych dochodów na emeryturze wymaga inwestycji a to w nieruchomości, a to w plany emerytalne instytucji finansowych, a to wreszcie w zaoszczędzoną gotówkę. Każdego, kto zaczyna liczyć, ile to mu będzie trzeba na życie, gdy już bezpośrednie dochody wyschną, przeraża arytmetyka potrzeb i wpływów. Wydaje się, że tak naprawdę to nie da się tego zrobić, że każdy z nas skazany jest na wyraźne ograniczenie dochodów z chwilą zaprzestania pracy zawodowej.
To wielce frustrująca konkluzja i dla wielu niefachowo do rachunku podchodzących – działa zniechęcająco. Wygląda na to, że i tak nie zaoszczędzimy na godziwą emeryturę, więc po co starać się i wyrzekać się obecnych przyjemności. Jakoś tam będzie, bo być musi.
Tymczasem, cały rachunek oparty jest na fałszywym założeniu, iż na emeryturze potrzebować będziemy takich samych sum jak w trakcie życia zawodowego. Najpoważniejszy błąd, czyniony przez niefachowców w ocenie swoich potrzeb emerytalnych, to założenie, iż dochody te winny być w pełni chronione przed inflacją. Przeczuwamy, że nasze wydatki w wieku emerytalnym będą nieco niższe, ale nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo zredukują się one. A przynajmniej – jak bardzo ulegają one redukcji, jeśli zawierzyć wynikom statystycznych badań.
A wynika z tychże, iż wydatki osób w wieku emerytalnym spadają dość drastycznie. Mniej wydajemy na benzynę i "entertainment". Rzadziej kupujemy nowe samochody. Nawet wydatki na podróże spadają dość wyraźnie, szczególnie w przypadku osób w wieku podeszłym.
Badania przeprowadzone przez niemieckich statystyków analizujących dochody i wydatki ponad 40 tysięcy gospodarstw domowych seniorów wykazują, że w miarę upływu lat emeryci wydają coraz mniej pieniędzy, nawet jeżeli byłoby ich stać na znacznie wyraźniejsze szastanie gotówką. Teoria twierdzi, że powinni oni popadać w biedę w miarę upływu lat, a praktyka wykazuje, że wcale tak się nie dzieje. Przeciętna zamożność takich gospodarstw domowych spada mniej więcej do 70. roku życia, a potem nieoczekiwanie ponownie zaczyna wzrastać. Nie brak przypadków, kiedy to emeryci są w stanie zaoszczędzić na dalsze lata więcej, niż mogą to czynić osoby nadal pracujące!
Podobne wyniki dały badania prowadzone w USA. Do 75. roku życia wydatki seniora systematycznie spadają, sięgając wymiaru 19 proc. Do roku 85, wydatki redukują się o 34 proc., a do 95 roku życia – o 52 proc.
Z czego można wyciągnąć kilka wniosków, ale najważniejszy wydaje mi się jeden: nigdy nie jest za późno. Jeśli wpadniesz na pomysł, żeby zatroszczyć się o swoje dochody w emerytalnej fazie życia – nie załamuj się prostym wyliczeniem, ile to ci będzie potrzeba i jak tu na to wszystko zarobić. Nie rezygnuj, lecz poradź się fachowców, zaznajomionych z danymi statystycznymi doradców finansowych. Rzeczywistość jest zazwyczaj nieco inna od naszych wyobrażeń i lęków.