TWOJE PIENIĄDZE
Sytuacja na międzynarodowym rynku finansowym zrobiła się tak skomplikowana, iż całkiem słusznie nawet przeciętny klient kanadyjskiego rynku pracy czy emerytur zastanawia się, czy klęska europejskiego eksperymentu monetarnego z wprowadzeniem wspólnej waluty może wpłynąć na izolowane podobno dochody Kanadyjczyka. Daleki jestem od stwierdzenia, iż wiem, czym się ta zabawa w euro skończy. Nie ulega jednak dla mnie wątpliwości, iż należy z wielką ostrożnością podchodzić do deklaracji polityków i ekspertów wypowiadających się na tak drażliwy aktualnie temat.
W Toronto odbyła się mianowicie debata ekspertów nad postawioną przez wybitnych specjalistów – historyka Nialla Fergusona i wydawcę dziennika „Die Zeit” Josefa Joffe. Postawili oni tezę, iż eksperyment nie powiódł się i należy z kontynuacji go jak najszybciej zrezygnować.
Na poparcie swoich poglądów obaj szanowani myśliciele przedstawili wiele dobrze przemyślanych i przekonujących argumentów. Rzeczowo, spokojnie, na temat. W opozycji do ich stanowiska pojawił się szereg mówców ze spekulantem na czele (ale miliarderem) George’m Sorosem. Oponenci prezentowanej przez Fergusona i Joffe tezy argumentowali mniej więcej tak: eksperyment okazał się tragiczną pomyłką, ale nie można z niego zrezygnować, bo grozi to katastrofą. Tak jakby obecna sytuacja finansowa Grecji, Italii czy Hiszpanii katastrofą dla ludności tych państw nie była.
Staranna analiza wypowiedzi polityków niemieckich każe sądzić, iż Bundesrepublika gotowa jest wyciągać za uszy Greków, Włochów czy Hiszpanów, czy kogokolwiek tam jeszcze przyjdzie wykaraskać z fiskalnego bagna, ale pod pewnymi warunkami. Wielu wrażliwych na niuanse obserwatorów dopatruje się w tym machiawelicznego spisku – to, czego nie udało się załatwić siłą Niemcom hitlerowskim, spokojnie i pokojowo załatwią Niemcy Angeli Merkel: panowanie na Europą. Może co najwyżej przy cichej współpracy Anglików, Skandynawów czy Polski i Czech (jakże miło, że i nas w tej grupie „porządnych” krajów wymieniają!)
Jak będzie – nie mnie wróżyć. Straszy mnie co innego: gdy już doszło do publicznej debaty na szacownym forum, rzeczowe argumenty Nialla Fergusona i Josefa Joffe skontrowane zostały retoryką, apelami o jedność, wierność itp. Innymi słowy: z jednej strony rzeczowa analiza, z drugiej – podbijanie bębenka i gra na emocjach. A najstraszliwsze, iż po zakończeniu formalnej debaty przeprowadzono głosowanie i stosunkiem głosów 55 do 45 zwyciężyli zwolennicy George’a Sorosa i jego kompanów od „niedopuszczalnej katastrofy”.
Wygląda na to, że faktycznie grozi nam katastrofa – nie tyle z racji deficytu budżetowego Greków, co z racji tego, iż naszymi ważnymi sprawami rynkowymi, naszą polityką fiskalną zajmują się ludzie mieszający dwa podstawowe pojęcia: realizm i chciejstwo. Ludzie, którzy twierdzą, że katastrofy nie będzie, bo jakby była, to by się okazała katastrofą.
I nic jakoś nie przeszkadza im, iż zagadnieniami, które nie podlegają emocjom, rządzą emocje. A to jest właśnie prawdziwa katastrofa.