Poproszę ćwierć miliona
Linia kredytowa należy do najciekawszych wynalazków w zakresie finansów. To jak młot pneumatyczny – wielce pożyteczne narzędzie, póki posługiwać się nim ostrożnie i ze znajomością rzeczy. W przeciwnym bowiem razie można sobie narobić poważnych kłopotów.
Chciałem dzisiaj napisać parę słów o nietypowym zastosowaniu linii kredytowej, spopularyzowanym przed dziesięciu laty przez zmarłego już speca w tej dziedzinie, Frasera Smitha. W książce "The Smith Manouevre" tłumaczył on, jak prawidłowo wykorzystać ten mechanizm finansowy dla uzyskania nie do pogardzenia korzyści.
Zanim jednak przejdę do recepty Frasera Smitha – parę słów ostrzeżenia, a propos owego młota pneumatycznego. Według opublikowanego niedawno raportu agencji wiarygodności kredytowej Equifax, w ciągu zaledwie jednego kwartału zadłużenie Kanadyjczyków na liniach kredytowych wzrosło o 1,4 proc. Jest to kolejny z rzędu kwartał wzrostu tego wskaźnika od czterech lat. Jednocześnie, zadłużenie na kartach kredytowych nieco zmalało. Wygląda na to, że Kanadyjczycy zaczęli przerzucać długi z wysoko oprocentowanych kart kredytowych na nisko oprocentowane linie kredytowe. Specjalistom zaczyna to przypominać początki kryzysu w Stanach Zjednoczonych, gdzie niskie oprocentowanie pożyczek ("subprime", czyli poniżej bazowego wskaźnika stopy procentowej) wywołało załamanie się całej gospodarki. Jeżeli kanadyjscy konsumenci rynku finansowego pójdą tym samym tropem, może to się źle skończyć dla nas wszystkich. Linia kredytowa to mechanizm pozwalający uruchomić kredyt na cele, które pozwolą łatwiej i szybciej ów kredyt spłacić, a nie worek, z którego należy czerpać gotówkę na zakup lodówek, telewizorów czy nowych aut.
Na czym polega więc "manewr Smitha"? Dysponując kapitałem w postaci domu, można otworzyć w specjalistycznej instytucji finansowej linię kredytową pod zastaw owego kapitału, czyli "equity" (tak zwana HELOC – Home Equity Line Of Credit). Każde sto dolarów spłaconego kapitału pożyczki podnosi wówczas o te same sto dolarów limit linii kredytowej, które to pieniądze można zainwestować na rynku papierów wartościowych. Zadłużenie pozostaje niezmienne, ale wraz ze wzrostem wartości inwestycji rośnie wysokość konta inwestycyjnego. Co jednak ważniejsze, oprocentowanie długu na takiej linii kredytowej jest odliczane od podatku ("tax deductible"). I tu leży zasadnicza korzyść wynikająca "manewru Smitha".
Jeśli wziąć dla przykładu pożyczkę hipoteczną w wysokości 200 tys. dolarów, kalkulacja oprocentowania wykaże, że dla jej spłacenia trzeba będzie zapłacić aż 220.400 dolarów.
Zastosowanie wspomnianego rozwiązania pozwala skonsolidować "złe" zadłużenie, zapewnić coroczne zwroty podatkowe, spłacić pożyczkę hipoteczną prędzej i zwiększyć swój majątek.
Jak wspomniałem, według kanadyjskich przepisów podatkowych, oprocentowanie pożyczonych pieniędzy na cele inwestycyjne jest "tax deductible". Przy domu o wartości 350 tys. dolarów i hipotece na poziomie 280.000 dol. zwrot podatkowy na koniec roku takiej operacji sięgnie 5000 dolarów. Jeżeli wówczas owe 5 tysięcy dolarów wpłacimy na konto pożyczki hipotecznej, przyspieszy to spłatę tej pożyczki i zredukuje wysokość płaconych bankowi procentów. W powyższym przypadku, spłata zadłużenia domu nastąpi po 23, a nie 25 latach, zadłużenie na linii kredytowej sięgnie tych samych 280.000 dol., ale pieniądze te przez ów czas coś na rynku zarobią. Po 25 latach portfolio inwestycyjne powinno sięgnąć 586 tysięcy dolarów, czyli (po spłaceniu pożyczki hipotecznej) zostanie nam w ręku coś koło 300 tysięcy dolarów. A oszczędności na oprocentowaniu pożyczki – 53.000 dol.
Tak czy inaczej, powinniśmy na tym manewrze Smitha zarobić coś około ćwierć miliona dolarów. Jak na 25 lat – 20 tysięcy dolarów rocznie.
Całkiem nieźle.