farolwebad1

A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
czwartek, 31 sierpień 2017 21:55

Sukces miłości

Napisane przez

Niepozorna kobieta w brązowym habicie i sandałach, siostra Immolacja z Fraternity of the Poor of Jesus, zakonu opartego na franciszkańskiej regule i posługującego wśród tych „najbiedniejszych z biednych”. Poznałem ją na procesach Mary Wagner, broniącej życia nienarodzonych dzieci. Potem dowiedziałem się, że siostra Immolacja pracuje wśród bezdomnych...


– Proszę siostry, a zatem jaka jest siostry historia? Jak to się stało, że siostra spotkała Boga i odnalazła swoje powołanie?
– Moja historia... hm, to zależy, jak bardzo szczegółowo miałabym opowiadać, ale dla mnie moja historia rozpoczęła się, kiedy jako cztero-pięcioletnie dziecko czułam prawdziwą obecność Jezusa, to że jest prawdziwie przy mnie.
W tamtych czasach Msza św. była odprawiana po łacinie, oczywiście nie rozumiałam tego języka, ale rozumiałam tajemniczość, piękno i cudowność Boga. Uwielbiałam uczestniczyć we Mszy Świętej, słuchać pięknych śpiewów, stać wobec tajemnicy Boga.
Dlatego z wielką radością oczekiwałam na moją Pierwszą Komunię, bo wierzyłam, że w ten sposób mogę być najbliżej Jezusa, przyjmując go do mojego ciała.
Miałam 8 lat, kiedy przygotowywałam się do Pierwszej Komunii. To był dla mnie dzień olbrzymiej radości. Pamiętam, że w tym dniu moja mama czesała mi włosy, nie podobało mi się, jak to zrobiła, nie było to tak, jak bym chciała, ale powiedziałam jej, nie podoba mi się, ale to nie ma znaczenia, bo dzisiaj spotkam Jezusa.
Kiedy dzisiaj patrzę na moją Pierwszą Komunię, wydaje mi się, jakby to był dzień moich zaślubin; to było jakby moje wesele, piękny czas, piękny czas z naszym Panem.
Potem, kiedy miałam 10 lat, zostałam zgwałcona. Od tego zaczęła się całkiem inna droga w moim życiu, duchowym życiu. Taka rzecz prawie zabija w człowieku duszę. Od tamtego czasu cierpię na depresję, to wykorzystywanie seksualne trwało długi czas.


– To było w Stanach Zjednoczonych?
– Tak w Stanach, ale to, co jest ważne, to że nigdy nie winiłam Pana Boga za te złe rzeczy, które mi się działy, a usiłowałam pozostać przy zdrowych zmysłach, żeby nie popaść w szaleństwo, bo czułam, że jestem blisko.
Przestałam myśleć o Bogu. Chodziłam jeszcze na Mszę św., ale cały czas towarzyszyły mi myśli o samobójstwie, żeby ze sobą skończyć, depresja była przytłaczająca. Raz mniejsza, raz większa. Nie miałam żadnej motywacji, gdy poszłam do szkoły... Było to dla mnie bardzo trudne chodzić do szkoły, bardzo trudne. Bardzo trudne, żeby robić cokolwiek znaczącego. Więc prawie że nie ukończyłam szkoły średniej, nie byłam się w stanie skoncentrować, musiałam zdać egzamin z jednego przedmiotu, z chemii, a nie miałam zaliczonego laboratorium. Porozmawiałam z nauczycielem, ponieważ wiedziałem, że bez tego nie ukończę szkoły średniej. Nie mówiłam żadnych szczegółów, ale powiedziałam mu, że mam kłopoty życiowe. Był na tyle miły, że pozwolił mi nadrobić to laboratorium i zdałam chemię ledwie, ledwie. Ukończyłam szkołę średnią i dostałem stypendium na uniwersytet, żeby grać w orkiestrze. Bo przez cały czas grałam na skrzypcach – to był dla mnie sposób ucieczki. Nie wiedziałam, czego chcę, nie miałam ochoty studiować muzyki; nie miałam żadnego kierunku w życiu, po prostu szłam tam, gdzie prowadziły mnie emocje.
W tamtym czasie wciąż jeszcze chodziłam na Mszę Świętą, ale stopniowo przestałam, przestałam całkowicie ze względu na grupę znajomych, którzy byli chrześcijanami, ale ewangelikami, i dużo dyskutowali o Kościele, krytykowali Kościół. To nie miało dla mnie znaczenia, nie przestałam przez to wierzyć w to, co Kościół naucza, ale mi to nie przeszkadzało że byli krytyczni wobec Kościoła, słuchałam, bo to byli moi przyjaciele.
A potem miałam innych przyjaciół... i zaczęła się ta część mojego życia, która była bardzo, bardzo daleko od Pana Boga, po prostu życia w grzechu. Zaczęłam dużo pić; zawsze piłam, już w szkole średniej, ale to się zwiększyło.
Mój świat, jako osoby, sprowadzał się do mojego wyglądu, bycia atrakcyjną, myślałam, że do tego sprowadzała się moja wartość.
Robiłam wiele rzeczy, które w oczach Pana Boga były bardzo złe. Wtedy o tym w ogóle nie myślałam. Szłam więc tak przez życie.
Kiedy opowiadam o moim życiu, jakie ono było, do momentu kiedy Go ponownie odnalazłam, zawsze mam przed oczami plastikowe torby, takie jakie ludzie wyrzucają na ulicę po zakupach i wiatr je rozwiewa, roznosi po asfalcie, brudne i podarte, po których przejeżdżają samochody. Takie było moje życie, to byłam ja, taka plastikowa torba niesiona przez wiatr. Szłam tam, gdziekolwiek powiało, nie miałam żadnej własnej motywacji ani kierunku, nie wiedziałam, co chciałabym robić.
Chodziłam na studia, a potem zrezygnowałam; stypendium, które miałam z powodu muzyki, obejmowało trzy lata, a kiedy się skończyło, odeszłam z uniwersytetu, nie uzyskawszy żadnego stopnia.
Może to wszystko pomogło mi zrozumieć, kim jestem jako Indianka; mój ojciec jest Amerykaninem pochodzenia meksykańskiego, moja matka jest Indianką. Wróciłam więc do rezerwatu, żeby mieszkać przez kilka lat razem z moją babcią. To był piękny czas, znowu wróciłam do kościoła, brałam udział w grupach młodzieżowych prowadzonych przez wspaniałego franciszkanina, ojca Matta. Więc to na jakiś czas mi pomogło, ale wciąż piłam.
Po jakimś czasie znowu pojechałam do Albuquerque w Nowym Meksyku, gdzie się urodziłam, gdzie mieszkałam wcześniej, znowu zaczęłam chodzić na studia, zapisałem się na różne kursy, ale znów nie miałam żadnej motywacji. Mój brak motywacji był tak duży, że zapisywałam się na kurs i ani razu nie szłam, co znaczy, że dostaje się „0” jako zaliczenie i ocenę „F”.
Tak więc raz chodziłam do szkoły, potem znowu nie chodziłam, byłam w różnych związkach, potem z nich wychodziłam, dłuższych, krótszych. Jeden trwał pięć lat, a kiedy mnie zmęczył, po prostu odeszłam bez słowa. Drugi związek był bardzo długi, ale był bardzo, bardzo zły. Żaden związek nie może być dobry, jeżeli jest bez Boga, a w tle była zawsze moja depresja; nigdy nie ustąpiła. Przez rok byłam leczona, dostawałam lekarstwa, pomagało mi to doraźnie. Ale nie zlikwidowało bólu. Więc tak wyglądało moje życie przez wiele, wiele lat. Jakoś starczyło mi energii, aby zostać paralegal. Ukończyłam kurs, dostałam świadectwo, a następnie złożyłam podanie o pracę w biurze legal aid. Reprezentowałam różnych klientów ubiegających się o świadczenia rentowe, różnych biednych ludzi z upośledzeniami, dzieci i osoby dorosłe, z zaburzeniami dwubiegunowymi, schizofrenią, uszkodzeniem wątroby z powodu brania narkotyków czy picia alkoholu, dzieci z płodowym syndromem alkoholowym, ludzi z wieloma różnymi problemami, również z silną depresją. Mogłam ich lepiej zrozumieć, ponieważ w czasie gdy byłam na studiach, chciałam studiować psychologię. Potem pomyślałam o medycynie, więc wzięłam biologię, która jest konieczna, aby ubiegać się o przyjęcie do szkoły medycznej. Dostałam nawet stypendium, aby iść na pre-med, program dla studentów native American. To było w Nowym Jorku, a kiedy miałam tam jechać... po prostu nie pojechałam. Tak skończyła się moja szkoła medyczna, moje myślenie o szkole medycznej. Ale to wszystko pomogło mi w reprezentowaniu moich klientów. Pracowałam w tym zawodzie przez pięć lat. Musiałem wtedy występować przed sędzią sądu administracyjnego, aby przedstawiać sprawy moich klientów. Musiałam się przygotować, tak jak w sądzie, do procesu. Trzeba było zadawać pytania ekspertom powoływanym przez stronę rządową, którzy zeznawali, Twój klient jednak jest zdolny do pracy i wyjaśniali dlaczego. Trzeba było obalać ich argumenty, musiałam rozumieć kartoteki medyczne. To wszystko robiłam przez pięć lat. Pewnego razu sędzia, z którym byliśmy zaprzyjaźnieni, zadzwonił do mnie i powiedział: jesteś lepsza niż wielu adwokatów, którzy reprezentowali przede mną swoich klientów, powinnaś pomyśleć o studiowaniu prawa. I zaczęłam o tym myśleć. Ukończyłam moje studia bakałarskie, brakowało mi tylko 14 zaliczeń i wszystkie kursy zdałam na bardzo dobry. Dostałam rekomendację od moich profesorów i dyrektora legal aid, którzy zaświadczali o moich sukcesach w reprezentowaniu klientów, złożyłam podanie na prawo do UNM, ponieważ mieli tam program federalnego prawa w odniesieniu do Indian, jako pierwszy uniwersytet w kraju specjalizował się w prawie między rządem federalnym a plemionami indiańskimi. To chciałam studiować, zdałam więc egzamin wstępny. Chcieli ze mną oczywiście rozmawiać, ponieważ widzieli wszystkie te oceny niedostateczne w moim indeksie, więc to wszystko im wyjaśniłam. Byłam swoim pierwszym klientem, broniąc sama siebie. Zrozumieli to i przyjęli mnie na wydział prawa. Tak więc zajmowałam się prawem między federacją a Indianami. Stałam się też bardzo radykalna, prawie do tego stopni, że zaczęłam nienawidzić Europejczyków, z tego powodu jak traktowali rdzennych mieszkańców Ameryki. W tamtych czasach nie żyłam w Bogu, nie patrzyłam na to oczami Jezusa Chrystusa. Tak więc byłam radykalna, można może nawet powiedzieć, że stałam się feministką, ale co interesujące, to że nawet wówczas nigdy bym nie powiedziała, iż aborcja jest czymś dopuszczalnym. Nigdy!

– Dlaczego?
– Ponieważ wiedziałam, że to jest złe; to było coś we mnie, co mi to mówiło, że nie ma żadnego akceptowalnego powodu dla aborcji. Jest to dla mnie teraz bardzo ciekawe, jak tak patrzę na moje przeszłe życie. Ponieważ było tyle innych nauk Kościoła, które odrzucałam, byłam wtedy kimś, kogo nazywamy „kawiarnianym katolikiem”, kto sobie wybiera z nauczania Chrystusa to, co mu odpowiada. Byłam kimś takim. Pomimo mojego katolickiego wychowania; chodziłem do katolickiej szkoły od I do VIII klasy.
Ukończyłam więc prawo, zdobywając kilka prestiżowych nagród za moje osiągnięcia akademickie. Uzyskałam również prestiżowy grant od bardzo znanej firmy prawniczej w Nowym Jorku, która ma biura na całym świecie, o który ubiegali się absolwenci uniwersytetów Ivy League z Harvardu, Stanforda, a ja po prawie na UNM... Pojechałem na rozmowę do Los Angeles. Przedstawiłam projekt pracy w obronie praw dzieci z alkoholowym zespołem płodowym, reprezentowania ich na różnych forach oświatowych przy składaniu podań o renty, projekt pracy z przedstawicielami resortu sprawiedliwości, by poszerzyć wiedzę policjantów, jakie są różnice w reakcjach ludzi dotkniętych tym syndromem w stosunku do innych. I wybrano mój projekt! Dostałam ten grant.
Dlaczego o tym wszystkim opowiadam? Nie dlatego, że chcę się chwalić, nie ze względu na siebie, ale dlatego, że patrząc z dzisiejszej perspektywy, w każdym momencie mojego życia widzę Bożą rękę. Wiele razy sprowadzałam na siebie niebezpieczne sytuacje, będąc bezmyślna, kiedy mogłam kogoś zabić, na przykład prowadząc po pijanemu. Bóg był zawsze przy mnie, nie pozwolił mi umrzeć. A powiedziałabym, że gdybym wtedy, w którymś momencie mojego ówczesnego życia zginęła, poszłabym do piekła. Oczywiście, wiem, że Bóg jest miłosierny i bierze pod uwagę okoliczności, ale subiektywnie mówiąc, z mojego punktu widzenia to właśnie przychodzi mi na myśl. Fakt, że byłam w stanie ukończyć prawo, że zdobyłam te wszystkie nagrody, ten grant, że później pracowałam dla rządu federalnego w dziedzinie praw dotyczących Indian w czasie negocjowania kontraktów z plemionami przy realizacji programów federalnych – mówię o tym, ponieważ była w tym ręka Boża; widzę to jako Boże błogosławieństwo. Zarabiałam coraz więcej pieniędzy. Nigdy nie było to moim celem, nigdy nie starałam się o jakąś pracę dla pieniędzy. Wciąż jednak depresja mnie nie opuszczała, ostatecznie mój związek się rozpadł; może był zły, ale czułam się rozbita. Przyzwyczajamy się do naszych okoliczności, do rutyny, więc gdy się to zakończyło, nastał dla mnie bardzo trudny, mroczny okres, bardzo mroczny. Ale jeszcze zanim to się stało, zaczęłam ponownie chodzić na Mszę Świętą, znowu poczułam przywiązanie do Boga, czułam, jak byłam blisko Jezusa, gdy byłam dzieckiem, a więc skończył się mój związek, jestem w tym mroku, w desperacji...
I często to jest właśnie czas, kiedy możemy ponownie usłyszeć Boga, to co do nas mówi, bo cały czas był z nami, czekając. Więc, pamiętam, pewnego dnia zaczęłam ponownie chodzić na msze, poszłam do spowiedzi, stałam przed krzyżem, spojrzałam na Chrystusa, zapytałam, Panie, gdzie ja mam iść, oświeć mnie! I od tego momentu zaczęła się ponownie moja droga z Chrystusem. Nie było to łatwe, w ogóle nie było to łatwe, wciąż miałam depresję, ale rozpoczął się okres uzdrowienia, odnalazłam żarliwą miłość do Niego, znów się zakochałam w Bogu. Na zaproszenie mojej siostry Marii i jej męża włączyłam się w grupę modlitewną, katolicką grupę charyzmatyczną. Kiedy mnie zaprosiła i powiedziała, jaka to grupa, o co chodzi, brzmiało to dosyć dziwnie. Poszłam tam i to odmieniło moje życie, nauczyłam się, jak być otwarta na Ducha Świętego, jak pozwolić mu we mnie działać, więc od tego momentu oddałam się całkowicie Bogu, zostałam lektorem, katechetką, pełnię posługę. Archidiecezja ogłaszała możliwości posługi w więzieniach, więc złożyłam podanie, poszłam na interview i czekałam na dokumenty, żeby móc to robić, ale nagle tak się stało, że odnalazłam się przed kliniką aborcyjną, modląc się. Stało się to tak, że federalne ministerstwo do spraw Indian, gdzie pracowałam, było niedaleko kaplicy świętej Tekakwitha, codziennie chodziłam tam na mszę. Pamiętam postać bardzo chudego człowieka z bardzo długą siwą brodą, miał mały czerwony samochód, a na nim wielki obraz Matki Boskiej z Guadalupe. Modliliśmy się wspólnie podczas Mszy Świętej, on nie wiedział, kim ja jestem, ja nie wiedziałam, kim on jest. Ale jakoś poznaliśmy się i dowiedziałam się, że modli się przed kliniką aborcyjną. Zaczęłam więc robić to razem z nim i jest on moim ojcem duchowym w głoszeniu ewangelii życia. Będąc z nim na chodniku, wiele się od niego nauczyłam, wiele się nauczyłam, chodząc razem z nim, by pomagać ludziom. Nazywa się Philipp Legis, piękny człowiek, ma dzisiaj 82 lata i z tego co wiem, nadal jest tam, robi to na chodnikach, był wielokrotnie aresztowany, poturbowany przez policję, trafiał do więzienia. Pracował dla Operation Rescue. On jest moim serdecznym przyjacielem i ojcem. Więc najpierw zaczęłam się modlić, a potem zaczęłam rozmawiać. Jednym z członków naszej grupy modlitewnej była Claudia, kobieta z Brazylii, ożeniona z Amerykaninem, i ona wracała do Brazylii; zaprosiła nas, żebyśmy ją tam odwiedzili. Nigdy mnie to nie interesowało, nigdy przez myśl mi nie przeszło, aby jechać do Brazylii. Po roku ponownie przyjechała do USA na operację. I kiedy się o tym dowiedziałam, poprosiłam moją siostrę Marię, żeby się dowiedziała, czy chce, abyśmy się za nią modliły. Wtedy Bóg stworzył więź duchową między mną a Klaudią i kiedy zaprosiła mnie ponownie, nalegając, przyjedź, przyjedź do Brazylii, wreszcie się zgodziłam i pojechałam. I tam spotkałam siostry Fraternity of the Poor of Jesus Christ. Przyciągnęła mnie ich prostota, ich radość, ich miłość Boga, więc zaczęłam iść w tym kierunku. W zakonie była tylko jedna Amerykanka, siostra Magdalena, zaczęłam z nią korespondować i ona powiedziała, że założyciel o. Gilson chce otworzyć misję w USA i może mogłabym pracować wspólnie z siostrą Magdaleną, aby to się stało.
Poznałyśmy się bliżej z siostrą Magdaleną, poznała moją historię, część mojej historii, więc kiedy o. Gilson w 2010 roku przyjechał do USA, poprosiła mnie, żebym się z nim spotkała. Pojechałam więc do Kalifornii, spotkałam się z nim i opowiedziałam mu o sobie. On tego wysłuchał i powiedział, masz powołanie, chodź do nas. To było sześć lat po tym, jak wróciłam do Kościoła. W październiku 2010 roku pojechałam do São Paulo i zaczęłam iść z Chrystusem.

– Co tam siostra robiła, gdzie pracowała?
– Na początku w São Paulo, mamy też misję Campo Morro w Paranie, gdzie jest kaplica nieustającej adoracji. Tam rozpoczęłam swą pracę misyjną, tam modliłyśmy się 24 godziny na dobę, pracowałyśmy też z młodzieżą w ramach Gethsemane, weekendowych spotkań dla młodzieży, gdzie ewangelizuje się poprzez teatr i muzykę, przez świadectwa. Wcześniej byłam w mieście Cascavel, tam posługiwałam na ulicy wśród biednych, rozdając jedzenie. Nie zostałam tam, bo zachorowałam, więc wróciłam do Campo Morro, a potem wróciłam do Stanów Zjednoczonych i rozpoczęłam pracę misyjną w Kansas.

– Chodzi siostra cały czas w habicie, nie tak wiele zakonnic nadal posługuje w habitach, czy to pomaga?
– Habit świadczy o naszym oddaniu, poświęceniu się Bogu. Niezliczone razy nie tylko katolicy dziękowali mi za to, że chodzę w habicie, że noszę habit. Habit do nas przyciąga, ludzie chcą wiedzieć, co on oznacza, a każda część habitu ma swoje religijne znaczenie. Powiedziałabym więc, że pomaga to przyciągać do nas ludzi i w większości wypadków ludzie bardzo to szanują, to jest siła charyzmatu. Habit to siła Chrystusa w nas, życia konsekrowanego.

– Kiedy przyjechała siostra do Kanady?
– W marcu 2016 roku.

– A jak poznała siostra Mary Wagner?
– W lipcu w kościele świętej Marii zobaczyłam ulotkę z ogłoszeniem. Z powodu zainteresowania obroną życia wraz z siostrą Caritas poszłyśmy na spotkanie. To był pierwszy raz, kiedy słuchałam Mary.

– A teraz jest siostra prawie na każdym procesie i ją wspiera.
– Tak, modlitwą.

– Czym się siostry zajmują?

– Mamy tutaj posługę na ulicach wśród ubogich. Roznosimy jedzenie, przed ratuszem w Kitchener ustawiamy nasze stoły i czekamy, albo idziemy spotkać ludzi. Teraz już nas znają, są naszymi przyjaciółmi, znamy ich imiona, oni wiedzą, kim jesteśmy, jeśli nie ma nas w jakimś dniu, jeśli nie ma nas przez tydzień, pytają, gdzie byliście, gdzie byłaś w ubiegłym tygodniu.

– Czy jest tutaj potrzeba rozdawania jedzenia, jest tyle programów. Kanada jest bogatym krajem, zupełnie odmiennym od Brazylii, na czym polega tutejsza bieda?
– Są ubodzy materialnie, ale są też biedni, bo brakuje im miłości. Ubóstwo materialne to jedno, pragnienie bycia uszanowanym, pragnienie bycia wysłuchanym to drugie. Najważniejsze rzeczy, jakie robimy, to poznanie ich imion, poznawanie ich losów i historii, które chcą z nami dzielić, wsłuchiwanie się w to, co mają do powiedzenia. Ile razy ludzie po prostu podchodzą i zaczynają opowiadać, zaczynają się otwierać, mówić o problemach, jakie mają, zdrowotnych, różnych zmartwieniach, problemach z narkotykami. Nie starają się niczego ukryć, to właśnie, co jest takie zdumiewające, to okazywane zaufanie kiedy z nami rozmawiają. Spotkałam niedawno Indiankę z Manitoby. Ma płodowy syndrom alkoholowy, jesteśmy ze sobą bardzo blisko, używa takiego języka, jakiego używa, nie oceniam jej za to, po prostu słucham. Wiem, że kocha Jezusa Chrystusa, tak to czuję, co tydzień z nią rozmawiam, modlę się za nią każdego dnia, myślę o niej. Pamiętam ich twarze, są bardzo blisko mego serca.
To jest jedna posługa, którą sprawujemy, chodzimy też do więzień; m.in. do więzienia w Milton i Grand Valley w Kitchener. Mam bardzo wiele znaczących spotkań z przebywającymi tam kobietami. Można łatwo wyczuć pragnienie bezpieczeństwa, miłości, wybaczenia. Ileż razy prosiły o modlitwę, mówiły, siostro pomódl się za mnie, ponieważ boję się, że jak wyjdę, wrócę do tego samego, proszę, pomódl się za mnie. Bo one wszystkie chcą innego życia, ale czują, że nie mają środków, żeby to zrobić, więc to co im dajemy, to nasza miłość, nadzieja, Słowo Boże, kazania, to może być w formie Ewangelii, nauki, medytacji, pieśni, czasami to może być coś, co mówi o Bożej miłości; jest wiele sposobów okazywania Bożej miłości, ale myślę, że najbardziej istotny jest fakt, że tam z nimi jesteśmy, nasza obecność. Myślę, że przed nami nie było tam sióstr zakonnych w Vanier, ani nawet w Grand Valley. Pamiętam, jak kapelan w Grand Valley powiedział nam, że modlił się, by Bóg zesłał siostry. I tak się stało.

– Dlaczego siostra wybrała właśnie takie imię, dlaczego Immolacja?
– Nie wybrałam swojego imienia, Pan Bóg je wybrał. Gdy byłam w nowicjacie, powiedziano nam, żebyśmy się modliły o imię i nasz założyciel również się modlił. Znał nas wszystkie, wszystkie swoje duchowe dzieci, naszą duchowość, znał moją własną duchowość. Byliśmy pewnego dnia na Mszy Świętej i zaczął mówić o osobie, która poświęca się, oddaje się, nie pamiętam dokładnie, co powiedział, ale stwierdził, że od tej pory „będziesz znana jako Immolacja”. To jest ciekawe, ponieważ kiedy sama się modliłam, kiedy wiedziałem już, że poświecę się życiu religijnemu, to zawsze objawiało mi się coś związanego z imolacją, z oddaniem się, tak więc nieznane są ścieżki i drogi działania Pana Boga, tajemnicze są działania Boże.

– Jak siostra sądzi, dlaczego nie ma zbyt wielu powołań do życia zakonnego w dzisiejszym społeczeństwie?
– Jest dużo powołań, zależy od tego gdzie, na przykład w Brazylii jest wiele powołań, w Paragwaju bardzo dużo. Myślę, że w krajach dobrobytu trudniej jest ludziom podjąć decyzję, aby porzucić to, co w ich mniemaniu uchodzi za sukces. Nasze oczy, nasze widzenie często spoczywa na świecie materialnym, na rzeczach materialnych, zatraciliśmy przekonanie, że nie jesteśmy tylko cielesnymi istotami, że jesteśmy również duchowymi istotami, że mamy duszę, która jest wieczna, i że winniśmy o naszą wieczność zabiegać. Straciliśmy to z pola widzenia, więc nie patrzymy już na sprawy nadnaturalne, dostrzegamy tylko to, co jest tutaj, tuż przed nami; mamy też tendencję do przedkładania ponad wszystko natychmiastowej gratyfikacji, o czym świat mówi, że jest sukcesem – pieniądze, władza. Miałam pieniądze i mogłam kupić, co chciałam, mogłam pojechać, gdziekolwiek chciałam, i mówię to tylko po to, że wiem, iż to nie zaspokaja ludzkiego serca. Podoba mi się święty Augustyn, kiedy mówi, szukałem Cię, Boże, ale nie wiedziałem, że stoisz zaraz obok, zagubiłem się w twoim stworzeniu, a nie w Tobie. Bo jeśli ostatecznie odnajdujesz Go i poznajesz Jego miłość, odnajdujesz to, za czym twoje serce tak długo tęskniło.

– Jak wiele osób, z którymi miała siostra do czynienia, którym pomagała, uzyskało ten sukces? Jak efektywna jest siostry praca na ulicach? Jaka jest skuteczność takiej posługi?
– Myślę, że skuteczność posługi polega na spotkaniu z drugim człowiekiem, to samo w sobie, kiedy to rozumieją, kiedy doświadczają miłości Bożej przez nas i otrzymujemy od Nich również miłość – to jest sukces! Nie wiemy, jaka zmiana w nich nastąpi, nie wiemy, czy się zmienią, ale to, co możemy zrobić, to przynieść im Jezusa, aby spotkali go, możemy adorować Jezusa w osobie ludzkiej, dawać im do zrozumienia, że są tego warci. Sam fakt, że ich zauważamy, że do nich wychodzimy, że zauważamy ich, to już jest wielkie błogosławieństwo. Niektórzy ludzie w mieście mówią nam, po co tu jesteście; tutaj nie ma ubogich ludzi, a my odpowiadamy otwórz oczy, bo biedni są dookoła nas. To jest sukces, kiedy ludzie czują miłość Bożą, to jest sukces, kiedy czują, że są warci, ponieważ znasz i pamiętasz ich imię. Nie wyobrażasz sobie, jak wiele razy ludzie ze zdziwieniem mówią, to ty pamiętasz, jak się nazywam?! Tak, pamiętam twoje imię, modlę się za ciebie każdego dnia. Sukces jest wtedy, gdy czują w sercu radość miłości Bożej, nawet jeśli to jest tylko moment. I obietnice, jakie sobie składają. Ta Indianka, o której ci wspominałam, powiedziała, siostro, następnym razem się poprawię, a miała otwartą puszkę z piwem, i dodała, jestem taka głodna. Pytam dlaczego? Bo nie jadłam cztery dni. Dlaczego? Bo, siostro, brałam crack. Dałam jej trochę jedzenia i zanim odeszła, przytuliłam, a ona przytuliła się do mnie tak mocno. Powiedziałam jej: kocham cię, a ona: też cię kocham... To jest sukces.


– Siostro Immolacjo, dziękuję bardzo.



czwartek, 31 sierpień 2017 21:05

Ubezpieczenia, czyli igranie z ogniem

Napisane przez

Koniec wakacji, a więc koniec euforii, wracamy do szarych dni, dzieci idą do szkoły, autobusy szkolne zapychają ulice, łatwiej o wypadek, więcej nerwowości.
Pora więc zobaczyć, jak to wygląda pod kątem ubezpieczenia motoryzacyjnego.
Cytuję tutaj za „Toronto”. Sun Deb Arnold z Sound Insurance Services Inc. podaje 8 najbardziej powszechnych powodów, dla których możemy być skazani na niemiłą niespodziankę. Jaką niespodziankę? No taką, że ubezpieczenie nie wypłaci świadczenia za wypadek.
Pierwszą rzeczą jest jazda pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jeśli spowodujemy wypadek po pijanemu, Liability and Accident Benefits wciąż zadziałają, ale ubezpieczalnia nie pokryje kosztów naprawy ani ewentualnego zastąpienia nowym naszego własnego samochodu. I nie trzeba być nawet skazanym za spowodowanie wypadku po pijanemu, wystarczy, że jesteśmy o to oskarżeni. Nasze roszczenia zostaną odrzucone.
Druga rzecz, zezwolenie kierowcy, który nie posiada właściwych uprawnień do prowadzenia samochodu, aby zasiadł za naszym kółkiem. Jeśli okaże się, że jego prawo jazdy jest nieważne albo jechał po pijanemu, nie będziemy mogli nawet zgłosić roszczenia, zaś wszystkie wypadki, które spowodował, obciążą nasze własne konto.
Kolejna sprawa to zezwolenie kierowcy, który nie jest zgłoszony ubezpieczalni, na prowadzenie naszego samochodu; możliwe, że firma nam wypłaci, ale dokona reewaluacji polisy i prawdopodobnie ją skasuje. Prosto mówiąc, ubezpieczenie obejmuje tylko tych kierowców, którzy są zgłoszeni jako kierujący naszym samochodem. Jeśli więc nie zgłosimy, że każdego weekendu ktoś inny prowadzi albo że regularnie używa naszego samochodu nowy członek gospodarstwa domowego, możemy być w kłopocie.
Kolejna rzecz; marzyło nam się dorobić samochodem, zapisaliśmy auto do Ubera albo Liftu. Większość firm ubezpieczeniowych oferuje stosowne ubezpieczenia i nasz samochód będzie dobrze ubezpieczony, oczywiście kosztuje to nieco więcej. Jednak jeśli tego nie zrobimy, a kilka godzin tygodniowo będziemy jeździć dla Ubera, no to powinniśmy się liczyć z odmową wypłaty świadczeń.
I następna sprawa, niezgłoszone komercyjne użycie naszego samochodu. Jeżeli mówimy ubezpieczalni, że samochód jest do naszego prywatnego użytku, a na przykład pracujemy jako kurier, dostarczamy pizzę, kwiaty, jeździmy na kontrakty, to wszystko jest biznes i ubezpieczalni może się to nie spodobać.
Wielu z nas wydaje się, że jeśli córka mieszka w Yellowknife, to możemy ubezpieczyć tam nasz samochód na jej adres, a jeździć w Ontario. Zapłacimy wówczas rocznie 10 proc. tego co tutaj. Pokusa jest więc duża, jeśli jednak ubezpieczenie wykaże nam, że to zrobiliśmy w celu oszustwa, może odmówić wypłacenia odszkodowania.
Rzecz błaha, opony zimowe, jeżeli zmieniamy na zimę opony i z tego tytułu dostajemy niewielki upust przy ubezpieczeniu, a tego nie robimy, to oszukując, narażamy się na ryzyko odmowy wypłacenia odszkodowania
Inne małe oszustwo to zarejestrowanie samochodu pod jakimś nazwiskiem na kogo innego i nieujawnienie, kto rzeczywiście prowadzi. Ludzie, którzy mają zły rekord prawa jazdy, zrobią wszystko, żeby zapłacić niższe składki, ale w przypadku kolizji nasze ubezpieczenie może się okazać nieważne z powodu nieujawnienia tego faktu.
Jeśli ktoś nie może otrzymać ubezpieczenia na własne konto, nie bądźmy aż tak przyjacielscy, żeby użyczać naszego własnego nazwiska.
Ubezpieczalnie mają całodobowe działy zwalczania nadużyć, oszustw i defraudacji. Wykorzystują prywatnych detektywów oraz dane z wielu różnych baz; więc jeśli wydaje nam się, że prostym małym kłamstewkiem zaoszczędzimy kilkaset dolarów rocznie, uważajmy, bo możemy się zdrowo przejechać.
Zatem moja rada jest prosta; jeśli chodzi o ubezpieczenia, warto poszukać najtańszej oferty; warto często zmieniać polisy i szukać najtańszej oferty, ale nie warto przy tym oszukiwać i kłamać. To skórka niewarta wyprawki


– o czym zapewnia Wasz Sobiesław.

czwartek, 31 sierpień 2017 20:59

Japońska Daiwa

Daiwa SS Tournament „Whisker” – jeden z najlepszych kołowrotków w historii wędkarstwa. Produkowany w rozmiarach: UL – Ultra Light, Light M, Medium and MH – Medium Heavy. Każdy rozmiar posiada również swój numer. Jest to kołowrotek na słoną i słodką wodę.

W 1965 r. na rynku pojawił się rewolucyjny „open faced reel” Daiwy. Był to pierwszy kołowrotek spinningowy, w którym żyłka nie była schowana w obudowie. Szpula była odsłonięta, co pozwalało między innymi na szybsze nawijanie większej ilości żyłki. Zupełnie nowy wygląd kołowrotka zaszokował świat.

Daiwa Luvias 2017 napakowana jest najwyższej jakości rozwiązaniami, jakich można się spodziewać po kołowrotkach wyprodukowanych w Japonii. Luvias charakteryzuje się niesamowicie płynną pracą i ekstremalnie małym ciężarem.

 

Daiwa to jedna z największych firm wędkarskich na świecie. Daiwa jest globalnym liderem w zakresie innowacyjności, oferty oraz wielkości ogólnej sprzedaży między innymi sprzętu wędkarskiego. Koncern posiada, poza Japonią, swoje autoryzowane przedstawicielstwa oraz centrale produkcyjne w Stanach Zjednoczonych, w Australii, na Tajwanie, we Francji, Tajlandii oraz w Niemczech. W roku 1977 Daiwa rozpoczęła również produkcję najwyższej klasy wędzisk w Wishaw w Szkocji. Brytyjska fabryka to szczególne miejsce, ponieważ stanowi jeden z niewielu już bastionów europejskiej tradycji w produkcji sprzętu wędkarskiego. Integralną częścią jej produktów są kołowrotki.
Firma Daiwa została stworzona przez Japończyka Yoshio Matsui, który był zapalonym konstruktorem. Matsui był także perfekcjonistą i zwolennikiem wszelkich innowacji konstrukcyjnych. Dlatego sprzęt, który projektował, charakteryzował się wysoką jakością i trwałością oraz niecodziennymi rozwiązaniami technicznymi. Wzornictwo japońskich maszynek to także efekt profesjonalizmu Matsui.
To głównie dzięki niemu, w projektowaniu kołowrotków spinningowych zaczęto zwracać uwagę na ich wygląd. Do dzisiaj kołowrotki Daiwy uważane są za najładniejsze młynki na wędkarskim rynku.
Pierwszy spinningowy kołowrotek Daiwy, który był produkowany seryjnie, ukazał się na rynku w 1955 r. Od tego momentu firma rosła w siłę. Firma rozrastała się i powstawały kolejne fabryki w Japonii. W  1970 – Hiroshima Factory i Tochigi Factory, a w 1971 zapoczątkowano produkcję wędzisk w fabryce Taiwan Daiwa, Ltd. w Kaohsiung City. W roku 1970 Daiwa weszła na giełdę.
Rozwój stawał się widoczny coraz bardziej. Na świecie powstawały kolejne placówki.
Wkrótce Daiwa stała się największą firmą wędkarską na świecie. Przełomowy dla całej firmy stał się rok 1977. To właśnie wtedy powstały fabryki w Wielkiej Brytanii. Produkowano tam przede wszystkim wędziska, które stały się wówczas popularne w całej Europie. Stary Kontynent, jako rynek zbytu dla sprzętu wędkarskiego, okazał się lepszy niż USA i Kanada. W Europie mieszka najwięcej wędkarzy.
Szkockie zakłady Daiwy uchodzą za najbardziej zaawansowane technologicznie na świecie (wyłączając zakłady z Dalekiego Wschodu). To właśnie tam zrodziło się kilka znanych serii wędzisk, powstałych przy współudziale brytyjskich mistrzów wędkarstwa.
W Polsce Daiwa otworzyła swoje przedstawicielstwo w roku 2006. Następnie Daiwa wkroczyła na rynek czeski i słowacki, a także węgierski, również w tych krajach tworząc swoje przedstawicielstwa.
Dzisiaj Daiwa to już nie tylko kołowrotki i wędki. Japońska firma produkuje także plecionki, sztuczne przynęty i całą masę różnych akcesoriów wędkarskich, a nawet odzież. Wytwarzane są kołowrotki i kije do wszelkich metod połowu. Od lekkich spławikówek, poprzez spinningi i muchówki, skończywszy na ciężkim sprzęcie do połowów dalekomorskich. Największa ilość sprzętu wytwarzana jest obecnie w zakładach w Chinach.
Do legendy przeszyły dwa kołowrotki, które pomimo iż zadebiutowały około 20 lat temu, są produkowane do dziś. Pierwszym z nich jest toporna Daiwa Black Gold – japoński odpowiednik Rileh Rexa, a drugim Daiwa Whisker Tournament – kołowrotek o bardzo długiej szpuli, świetnym i mocnym hamulcu przednim oraz niecodziennym mechanizmie zbijania kabłąka o rolkę zamontowaną poprzecznie na stopce.
Na rynku dostępny jest obecnie duży wybór kołowrotków spinningowych Daiwy, w każdym przedziale cenowym. Do najtańszych należą modele: Regal, Sweepfire, Opus, Crossfire, Exceller. Półka średnia Daiwy to: Team Daiwa Sol, Team Daiwa Advantage, Team Daiwa Tierra i Team Daiwa Fuego, z kolei najwyższa półka to: Saltiga, Morethan Branzino, Saltist, Emblem. Pomiędzy poszczególnymi modelami istnieje kilka modeli krzyżówek – np. korpus z modelu wyższego, a przekładnia z niższego itp. Stąd w sieci i sklepach znaleźć można znacznie więcej pozycji z oferty Daiwy. Dosyć szeroka jest również oferta multiplikatorów spinningowych obejmujących modele: Triforce, Procaster (i kilka jego podgrup), Megaforce, Tierra, skończywszy na drogaśnych Zillionie i Steezie.
W 1990 r. Daiwa wchłonęła niemieckiego Cormorana. Założeniami Daiwy nadal pozostały dbałość o jakość i oryginale wzornictwo.

czwartek, 31 sierpień 2017 20:30

Esnagami 2017 (cz. 5) Wonderland

wonderland-1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Henryk Wywiał podczas przeprawy z Esnagami Lake na Wonderland, który położony jest o zaledwie kilka minut drogi łodzią od Esnagami Lodge. Stojące wody Wonderland zasilane są źródłami artezyjskimi.

wonderland-3Waldemar Weselak w drodze na Wonderland

Dwie godziny jazdy na wschód od Mississaugi, a od Toronto jeszcze bliżej, nad brzegiem jeziora Ontario koło miasteczka Brighton utworzono przepiękny Park Prowincyjny Presqu’ile. Ponad 9 km kw. wydm, bagien, lasów, mokradeł i jedna z największych plaż w Ontario. Wszystko to można podziwiać, korzystając z 16 kilometrów szlaków i tras rowerowych. Ale zacznijmy od początku, czyli tak mniej więcej 5 tysięcy lat wstecz. Wtedy były tu wapienne wyspy. Prądy wodne i wiatry przez tysiące lat nanosiły piasek i około 500 lat temu Presqu’ile stało się półwyspem. Tereny te zasiedlali Indianie – w czerwcu w parku odbywa się tradycyjny pow wow, potem przybyli biali odkrywcy – nazwę temu miejscu podobno nadał w XVI w. Samuel de Champlain, znaczyła ona „prawie wyspa” – za nimi pierwsi osadnicy, rozwijało się rolnictwo, handel, powstawały miasteczka. XX wiek przyniósł modę na turystykę i w 1922 roku podjęto decyzję o utworzeniu parku.
Dziś Presqu’ile jest świetnie zorganizowane. Można przyjechać na zbiorowy kemping, jest ponad 400 miejsc, można przyjechać tylko na jeden dzień. Dla każdego znajdzie się miejsce nad jeziorem w części, gdzie brzeg pokrywają drobne kamienie, jest tam wiele stołów piknikowych, dużo przestrzeni, a wzdłuż brzegu jeziora wytyczono rowerową ścieżkę. Plaża jest olbrzymia, z jasnego koloru piaskiem, woda idealnie przezroczysta, płyciusieńka, idealna dla dzieci.

czwartek, 31 sierpień 2017 20:06

Przegląd tygodnia, piątek 1 września 2017

Napisał

„Harvey” uderzy nas po kieszeni

Toronto Jak twierdzi Roger McKnight główny analityk rynku paliw z En-Pro International Inc, na większości stacji benzynowych na terenie Toronto cena benzyny wzrośnie przez długi weekend o około 13 centów, ostatni raz cena litra benzyny sięgała kwoty 1,32 dol. trzy lata temu. Według ekspertów, podwyżkę zawdzięczamy efektom huraganu „Harvey”, który zmniejszył znacząco wydobycie w Teksasie i w Zatoce Meksykańskiej.
W środę zamknięta została największa rafineria w Stanach Zjednoczonych.

Wirus nilowy w obfitości

Mississauga W tym roku większa niż zazwyczaj liczba komarów, które wpadły w pułapki wyłożone w regionie Peel, była nosicielami wirusa Zachodniego Nilu. Jak do tej pory, nie zanotowano w Peel przypadków zachorowania ludzi na febrę nilową, ale prawdopodobnie za sprawą niezwykle deszczowej wiosny i lata w tym roku wiele więcej komarów niż zazwyczaj było nosicielami wirusa. 44 w Brampton, 40 w Mississaudze i 2 w Caledon.
Wydział zdrowia regularnie testuje komary w różnych miejscach na terenie całego regionu. Febra nilowa zazwyczaj przechodzi bezobjawowo albo z nieznacznymi objawami – mniej niż 1 proc. zarażonych ludzi doznaje poważnych komplikacji.

Politpoprawne zgłupienie

Toronto Trudno o większy paradoks niż to, że pokaz komediowy w Toronto zatytułowany „Precz z faszystami w naszym mieście – komedia w obronie wolnego słowa” został odwołany ze względu na zniszczenie drzwi wejściowych prawdopodobnie przez wandali z organizacji lewicowych. Uszkodzono zamek do drzwi wejściowych i nie można było wejść do lokalu. Organizatorzy imprezy tłumaczą, że nie mają nic wspólnego z prawicą alt-right ani jakimikolwiek innymi grupami prawicowymi. Jak powiedział jeden z komediantów, najwyraźniej wojna kulturowa dotarła do Toronto, atakując przemysł rozrywkowy.
Jak na razie komedianci nie poddają się; spektakl został przełożony na 11 listopada. Organizatorzy przypominają, że kiedy wolność słowa została wyeliminowana z komedii w Niemczech, zapadła czarna noc faszyzmu. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że komedianci, którzy mieli wystąpić, są pochodzenia żydowskiego.

Ostatnio zmieniany czwartek, 31 sierpień 2017 20:55

Numer 35/2017 (1-7 września 2017)

czwartek, 31 sierpień 2017 13:31

Duża nadwyżka w handlu z USA

Napisał

Ottawa Kanadyjska minister spraw zagranicznych Christia Freeland oświadczyła że Kanada nie mierzy swojego handlu pojęciami deficytów i nadwyżek Z pewnością jednak w ten sposób ocenia handel międzynarodowy prezydent Stanach Zjednoczonych Donald Trump. I może mieć to ważne następstwa polityczne, tym bardziej że właśnie toczą się negocjacje w sprawie NAFTA .
W drugim kwartale bieżącego roku Kanada wysłała do Stanów Zjednoczonych towary i usługi o wartości 10,4 mld dol. większej niż warte były towary i usługi importowane do Kanady od jej największego partnera handlowego. Jest to mniejsza nadwyżka niż w poprzedzającym kwartale ale wciąż jedna z najwyższych w okresie minionych lat.
Jednym z głównych celów renegocjowania układu NAFTA przez amerykańską administrację jest zmniejszenie amerykańskiego deficytu handlowego w obrotach z Kanadą i Meksykiem.

Ostatnio zmieniany czwartek, 31 sierpień 2017 13:36
czwartek, 31 sierpień 2017 13:18

PKB całkiem nieźle

Napisał

Toronto Kanadyjska gospodarka rośnie najszybciej od 6 lat - podał w czwartek kanadyjski urząd statystyczny. W okresie od marca do czerwca Produkt Krajowy Brutto wzrósł o 1,1 proc. Oznacza to, że w skali rocznej wzrost PKB wynosi 4,5 proc. wartość taka była nie notowana od roku 2011. Zdaniem ekspertów, rzeczywisty przyrost PKB w tym roku będzie jednak niższy i wyniesie 3,7 proc . To jest o 50 proc więcej niż wzrost, jaki w tym samym okresie odnotowała gospodarka Stanów Zjednoczonych.

Toronto Już po raz drugi z rzędu połowa uczniów klas szóstych w szkołach podstawowych Ontario nie zdała standardowego prowincyjnego testu z matematyki. Również w klasach trzecich i dziewiątych liczba uczniów którzy zdali test zmniejszyła się o 1proc .
Tylko połowa uczniów klas szóstych spełnia standardy narzucone przez test z matematyki - pokazują dane kart EQAO, a dzieje się tak pomimo przeznaczenia dodatkowo 60 mln dol. na polepszenie wyników nauczania matematyki w szkołach całej prowincji. Pieniądze te mają służyć na poprawę dostępu do środków nauki matematyki dostępnych w Internecie takich jak Homework Help czy też SOS Devoir, a także polepszyć edukację nauczycieli - pisała w komunikacie w roku ubiegłym Mitzie Hunter minister oświaty Ontario. Zdaniem Norah Marsh, CEO Education Quality and Accountability Office in Ontario, jest jeszcze zbyt wcześnie, aby oceniać skutki nowego programu - potrzebujemy na to jeszcze trochę czasu - dodała.

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.