Koniec wakacji, a więc koniec euforii, wracamy do szarych dni, dzieci idą do szkoły, autobusy szkolne zapychają ulice, łatwiej o wypadek, więcej nerwowości.
Pora więc zobaczyć, jak to wygląda pod kątem ubezpieczenia motoryzacyjnego.
Cytuję tutaj za „Toronto”. Sun Deb Arnold z Sound Insurance Services Inc. podaje 8 najbardziej powszechnych powodów, dla których możemy być skazani na niemiłą niespodziankę. Jaką niespodziankę? No taką, że ubezpieczenie nie wypłaci świadczenia za wypadek.
Pierwszą rzeczą jest jazda pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jeśli spowodujemy wypadek po pijanemu, Liability and Accident Benefits wciąż zadziałają, ale ubezpieczalnia nie pokryje kosztów naprawy ani ewentualnego zastąpienia nowym naszego własnego samochodu. I nie trzeba być nawet skazanym za spowodowanie wypadku po pijanemu, wystarczy, że jesteśmy o to oskarżeni. Nasze roszczenia zostaną odrzucone.
Druga rzecz, zezwolenie kierowcy, który nie posiada właściwych uprawnień do prowadzenia samochodu, aby zasiadł za naszym kółkiem. Jeśli okaże się, że jego prawo jazdy jest nieważne albo jechał po pijanemu, nie będziemy mogli nawet zgłosić roszczenia, zaś wszystkie wypadki, które spowodował, obciążą nasze własne konto.
Kolejna sprawa to zezwolenie kierowcy, który nie jest zgłoszony ubezpieczalni, na prowadzenie naszego samochodu; możliwe, że firma nam wypłaci, ale dokona reewaluacji polisy i prawdopodobnie ją skasuje. Prosto mówiąc, ubezpieczenie obejmuje tylko tych kierowców, którzy są zgłoszeni jako kierujący naszym samochodem. Jeśli więc nie zgłosimy, że każdego weekendu ktoś inny prowadzi albo że regularnie używa naszego samochodu nowy członek gospodarstwa domowego, możemy być w kłopocie.
Kolejna rzecz; marzyło nam się dorobić samochodem, zapisaliśmy auto do Ubera albo Liftu. Większość firm ubezpieczeniowych oferuje stosowne ubezpieczenia i nasz samochód będzie dobrze ubezpieczony, oczywiście kosztuje to nieco więcej. Jednak jeśli tego nie zrobimy, a kilka godzin tygodniowo będziemy jeździć dla Ubera, no to powinniśmy się liczyć z odmową wypłaty świadczeń.
I następna sprawa, niezgłoszone komercyjne użycie naszego samochodu. Jeżeli mówimy ubezpieczalni, że samochód jest do naszego prywatnego użytku, a na przykład pracujemy jako kurier, dostarczamy pizzę, kwiaty, jeździmy na kontrakty, to wszystko jest biznes i ubezpieczalni może się to nie spodobać.
Wielu z nas wydaje się, że jeśli córka mieszka w Yellowknife, to możemy ubezpieczyć tam nasz samochód na jej adres, a jeździć w Ontario. Zapłacimy wówczas rocznie 10 proc. tego co tutaj. Pokusa jest więc duża, jeśli jednak ubezpieczenie wykaże nam, że to zrobiliśmy w celu oszustwa, może odmówić wypłacenia odszkodowania.
Rzecz błaha, opony zimowe, jeżeli zmieniamy na zimę opony i z tego tytułu dostajemy niewielki upust przy ubezpieczeniu, a tego nie robimy, to oszukując, narażamy się na ryzyko odmowy wypłacenia odszkodowania
Inne małe oszustwo to zarejestrowanie samochodu pod jakimś nazwiskiem na kogo innego i nieujawnienie, kto rzeczywiście prowadzi. Ludzie, którzy mają zły rekord prawa jazdy, zrobią wszystko, żeby zapłacić niższe składki, ale w przypadku kolizji nasze ubezpieczenie może się okazać nieważne z powodu nieujawnienia tego faktu.
Jeśli ktoś nie może otrzymać ubezpieczenia na własne konto, nie bądźmy aż tak przyjacielscy, żeby użyczać naszego własnego nazwiska.
Ubezpieczalnie mają całodobowe działy zwalczania nadużyć, oszustw i defraudacji. Wykorzystują prywatnych detektywów oraz dane z wielu różnych baz; więc jeśli wydaje nam się, że prostym małym kłamstewkiem zaoszczędzimy kilkaset dolarów rocznie, uważajmy, bo możemy się zdrowo przejechać.
Zatem moja rada jest prosta; jeśli chodzi o ubezpieczenia, warto poszukać najtańszej oferty; warto często zmieniać polisy i szukać najtańszej oferty, ale nie warto przy tym oszukiwać i kłamać. To skórka niewarta wyprawki
– o czym zapewnia Wasz Sobiesław.